jest po prostu postawienie widzów przed faktem dokonanym. i zmiana profilu programowego.
walnięcie im prosto w twarz - teraz taki mamy program i już.
i czekac na reakcje.
problem z tzw. "kulturą wysoką" nie leży w jej nieprzyswajalności, ale w sposobie jej prezentacji. jak się to wszystko pokaże nadęte i wypięte na plebs - to zniechęci się nie tylko tych, których i tak to raczej gówno obchodzi, ale także tych, którzy mogliby poszerzyć swoje horyzonty zainteresowań, a są niezdecydowani.
o lutosławskim można mówic nie z pozycji klęczącej, ale jak o ciekawym człowieku. czy o muzycew bacha lub beethovena jak o pasjonującej przygodzie.
zwalanie winy na widzów jest bez sensu.
ostre przejście z Kuchennych rewolucji do Pierścienia Nibelungów Wagnera...miodzio.