Wydaje mi się, że ta informacja wymaga doprecyzowania.. O jakich polskich menedżerów chodzi? O krajowych producentów palet z Puszczy Knyszyńskiej czy o kadrę kierowniczą zagranicznych banków i koncernów motoryzacyjnych robiących tu świetne interesy na naszej głupocie i bierności?
wyciskają z Polaków ostanie poty płacąc im za to grosze, by sobie uzbierać na apanaże i zasłużyć na pochwałę gospodarczych okupantów, wysysających z naszego kraju siły i kasę.
Że obcy tak robią, to jest zrozumiałe. Ale że Polacy tak się obcym wysługują Rodaków mając za nic to już hańba!
W Polsce jest DWA MILIONY tzw ubogich pracujących, to znaczy osób, które POMIMO zatrudnienia nie są w stanie zaspokoić PODSTAWOWYCH potrzeb bytowych. Które stale zmuszone są korzystać z charytatywnej pomocy żywnościowej.
Jak jeszcze długo my, lewica, będziemy płakać nad rosnącą w siłę skrajną prawicą zamiast REALNIE WALCZYĆ z narastającym lawinowo rozwarstwieniem, nędzą, pogardą wobec ludzi pracy? Z jawnym, bezczelnym nażeraniem się jednych kosztem drugich, cwaniactwem, egoizmem i prywatą?
Poza wspomnianymi dwoma milionami jest jeszcze pięć milionów osób stale zmagających się z niedostatkiem...
Polscy menadżerzy to pomagierzy zagranicznego kapitału, który wyzyskuje polską siłę roboczą. Im więcej polski menadżer wyciśnie z polskiego robotnika tym więcej w nagrodę dostanie od swojego zagranicznego pana. Menadżer jest zainteresowany jak najwyższym wyzyskiem, a to, że robol mówi tym samym językiem nie ma żadnego znaczenia. Liczy się kasa.
Imperializm tworzy w podbijanym kraju warstwy, które są zainteresowane w utrzymaniu jego stanu posiadania oraz rozwijaniu ekspansji i eksploatacji. Taką warstwą są wysoko opłacani najemnicy – menadżerzy – rekrutowani z tubylczej ludności podbitego kraju. Stanowią oni społeczną bazę imperializmu, której zadaniem jest utrzymanie podbitego kraju w zależności od imperializmu i jego eksploatację.
"Jak jeszcze długo my, lewica, będziemy płakać nad rosnącą w siłę skrajną prawicą zamiast REALNIE WALCZYĆ z narastającym lawinowo rozwarstwieniem, nędzą, pogardą wobec ludzi pracy?"
Co proponujesz? Zauważ, że tych siedem milionów ludzi, o których wspominałeś, albo zachowuje bierność, albo popiera partie burżuazyjne, podczas gdy są potencjalną bazą społeczną socjalizmu. To oni skorzystaliby na obaleniu kapitalizmu i wprowadzeniu socjalizmu. Jak wyzwolić w nich zaangażowanie polityczne i jak pozyskać dla sprawy socjalizmu?
To, co napiszę nie jest jakąś efektowną rewolucyjną drogą. Wielu może wydawać się wręcz banalną, bo opiera się na bardzo żmudnych, codziennych działaniach.
1. Jesteś lewicowcem, więc nie chowaj się za biurkiem, maszyną, miotłą, czy sklepowym regałem, gdy widzisz jak poniżany jest twój kolega czy koleżanka z pracy. Miej odwagę stanąć w jego obronie. Ty w każdej chwili możesz być następny. Kapitał czerpie swoją siłę z obojętności na drugiego człowieka. Być może zapłaciz utratą pracy, ale gdy nie zrobisz nic i tak mogą Cię w każdej chwili zwolnić, jak każdego z nas.
2. Żądaj jawności wynagrodzeń. Zatrudniający utajniają zarobki, bo wtedy łatwo jest o dzielenie pracowników.
3. Ważna jest przynależność do związków zawodowych. Jeśli jesteś członkiem związków zawodowych, broń pracowników. Werbuj ich. Nieprawda, że związki zawodowe obniżają wydajność pracy. Dobrze zorganizowana komórka związkowa może w końcu wymusić na zatrudniającym liczenie się z ludźmi, mechanizację szczególnie uciążliwych prac, przestrzeganie przepisów prawa pracy, zasad bezpieczeństwa i płacenie godziwych, wystarczających na normalne życie zarobków.
4. Jeśli jesteś działaczem związkowym, miej świadomość tego, że istnieją nie tylko górnicy, kolejarze, czy pielęgniarki. Jest cała rzesza ludzi zatrudnionych w małych przedsiębiorstwach, małych sklepach, gastronomii, firmach sprzątających itp i ci ludzie są SZCZEGÓLNIE NARAŻENI na wyzysk, mobbing i że są oni praktycznie wobec tych zjawisk BEZBRONNI.
5. Nie gardź ludźmi postawionymi niżej w hierarchii zawodowej. Sprzątaczka, dozorczyni, kelnerka, czy przysłowiowy "cieć" nie są w niczym, absolutnie niczym gorsi od menedżera, kierownika czy profesora. Rodzimy się, żyjemy i umieramy równi sobie.
6. Nie emigruj. Tu i teraz jest tyle do zrobienia. Emigrując powiększasz tylko zjawisko płacowego i socjalnego dumpingu. Tu i teraz jest miejsce naszej walki. Emigracja oznacza poddanie się i dodatkowo niszczy tamtejszy rynek pracy.
7. Żądaj takich samych praw socjalntch i takich samych płac dla imigrantów jakie obowiązują lokalny świat pracy zarówno w Polsce jak i gdzie indziej.
8. Nie marnuj żywności. Żądaj obniżki jej ceny. Jest dużo ludzi głodnych, podczas gdy marnują się na śmietnikach tysiące ton tejże żywności.
9. Nie daj się zawstydzać twierdzeniem, że lewicowość jest passe. Walka o elementarną społeczną sprawiedliwość nigdy nie będzie czymś wstydliwym.
10. Wiek XXI przyniósł narzędzia, o których nasi poprzednicy mogli tylko pomarzyć. Internet, otwarte granice, możliwość niemal natychmiastowego kontaktu z ludźmi rozsianymi po całym świecie. To ułatwia przepływ idei i wzorców. Kapitał to dostrzegł i wykorzystał, my też powinniśmy.
11. Ucz się. Zdobywaj wiedzę. Nie ma skuteczniejszej broni niż wiedza i rozum, bez względu na społeczny czy ekonomiczny status. Kapitał doskonale o tym wie i zrobi wazystko aby dostęp do wiedzy ograniczyć, aby dostęp do niej mieli tylko bogaci. Pamiętaj, wiedza jest groźną bronią.
Trudne? Hm... i tak i nie. Może i idealizm, ale innej drogi nie widzę.
Pobudki humanitarne i moralne są ważne i bardzo szlachetne, ale jeśli nie znajdą one wyrazu w programie i organizacji politycznej to nigdy nie przyczynią się do zmiany istniejącego stanu rzeczy i dlatego podstawowym zadaniem jest odbudowanie partii politycznej ludzi pracy - klasy robotniczej i zbliżonych do niej warstw pracowniczych. Same związki zawodowe to za mało, bo stawiają sobie one za cel jedynie obronę warunków pracy i wysokości płacy, a nie zmianę stosunków społecznych, bez której zdobycze świata pracy nigdy nie będą trwałe. Do tego potrzebna jest partia robotników i pracowników, którzy są zainteresowani zmianą sposobu produkcji z kapitalistycznego na socjalistyczny. Obrona warunków pracy i wysokości płacy to tylko doraźny cel związków zawodowych i organizacji politycznej robotników i pracowników, bo celem ostatecznym jest wyzwolenie pracy, zniesienie wyzysku człowieka przez człowieka, skończenie z anarchią gospodarki kapitalistycznej czyli ustanowienie uspołecznionej gospodarki planowej i budowa społeczeństwa bezklasowego. Tu zaczynają się schody, bo robotnicy i pracownicy nie dostrzegają takiej potrzeby, własnego interesu klasowego w rewolucji socjalistycznej. To efekt urabiania przez burżuazyjne instytucje, autorytety, media i kościół, które tresują robotników i pracowników do wypełniania swojej roli najemnej siły roboczej w kapitalizmie. Efekt jest taki, że popierają oni partie burżuazyjne, albo zachowują bierność. Jak zbudujesz polityczną organizację robotników i pracowników w takiej sytuacji? Jak zmienisz taki stan rzeczy? Obawiam się, że gorące apele i zestaw świetnych rad na lewica.pl nic tu nie pomogą. Robotnicy i pracownicy nawet ich nie przeczytają, za to w telewizji usłyszą, że problemem gospodarki są np. koszty pracy, które koniecznie trzeba obniżyć. W telewizji nie usłyszą, że wyjściem jest wywłaszczenie wyzyskiwaczy i budowa socjalizmu. O socjalizmie usłyszą, że socjalizm to bida z nędza i zamordyzm. Uporczywe pranie mózgu robi swoje i robotnicy stają się antykomunistami, którzy popierają partie burżuazyjne, albo wycofują się z życia politycznego. Jedno i drugie jest korzystne dla burżuazji, bo tacy robotnicy nigdy nie dokonają rewolucji i na zawsze pozostaną najemnymi niewolnikami. Taką rolę wyznaczyła im w społeczeństwie burżuazja.
Na teraz, na dzień dzisiejszy...
Burżuazja patrzy na świat przez pryzmat własnych interesów klasowych. Tworzy ideologię i kulturę, które w sposób duchowy wyrażają ten klasowy - ekonomiczny - interes burżuazji, jako klasy rządzącej i wyzyskującej i narzuca ją klasie robotniczej, jako klasie podporządkowanej i wyzyskiwanej. W efekcie klasa robotnicza i rzesze pracownicze patrzą na świat przez pryzmat ideologii i kultury klasy rządzącej. W ten sposób interes materialny burżuazji jest zabezpieczony od strony duchowej. Burżuazyjna ideologia i kultura zabezpieczają ekonomiczny interes burżuazji i trwanie jej władzy politycznej czyli dyktatury burżuazji.
Dopóki klasa robotnicza stoi na burżuazyjnych pozycjach ideologicznych burżuazja jako klasa wyzyskiwaczy jest bezpieczna i nic nie zagraża ustrojowi wyzysku. Robotnik, który akceptuje kapitalizm nigdy nie zrobi rewolucji, zawsze pozostanie najemnym niewolnikiem. Może być lepiej, lub gorzej traktowany i opłacany, ale jego położenie wyzyskiwanego najemnego niewolnika nie ulegnie nigdy zmianie. Rewolucję może przeprowadzić tylko klasa robotnicza, która stoi na gruncie własnego - doraźnego i strategicznego - interesu klasowego. Tym doraźnym jest poziom życia, warunki pracy, wysokość płacy, zabezpieczenia socjalne, dostępność do edukacji i służby zdrowia w ramach kapitalizmu, a strategicznym przejęcie gospodarki i przestawienie jej na socjalistyczne zasady, żeby służyła społeczeństwu wyzwolonemu spod wyzysku i ucisku burżuazji. Klasa robotnicza musi stanąć na gruncie własnych interesów klasowych, zorganizować się politycznie i walczyć o swój los. Pytanie brzmi jak to zrobić? Z jednej strony jesteśmy my - socjaliści i komuniści - a z drugiej cały aparat dyktatury burżuazji. Kto ma większe możliwości wpływania na klasę robotniczą? My, z naszymi gazetkami i stronami internetowymi, czy dyktatura burżuazji, z wszechwładzą burżuja od miejsca pracy, aż po najwyższe władze, z ich środkami masowego przekazu, którymi wciskają robotnikom burżuazyjny kit, z ich instytucjami tresowania młodego pokolenia, jak szkoła czy uniwersytet, z kościołem, który stoi po ich stronie? Wpływ komunistów i socjalistów na robotników jest marginalny, bo marginalne są środki propagandy, którymi dysponują. Wpływ burżuazji jest nieograniczony, bo dysponują oni nieograniczonymi środkami ekonomicznymi, politycznymi, propagandowymi, a gdy zajdzie potrzeba administracyjnymi i policyjnymi trzymania robotników w kajdanach najemnych niewolników. Przy takiej dysproporcji sił trudno coś zdziałać i raczej nie liczyłbym na istotne zniwelowanie tej różnicy, bo niby jak? Założymy własne gazety, własne radio i telewizję? Własne think-tanki? Skąd ludzie i środki na to? Żeby wyrobić w robotnikach postrzeganie życia społeczno-politycznego przez pryzmat własnego interesu klasowego trzeba przecież najpierw wybić im z głowy kit wciskany przez burżuazję czyli postrzeganie świata przez pryzmat jej ideologii. Robotników, którzy są wdrażani do biernego przyjmowania burżuazyjnej wizji świata, trzeba pobudzić do samodzielnego, krytycznego myślenia, z własnej perspektywy klasowej. Jak tego dokonać bez możliwości masowego prezentowania tej robotniczej wizji świata? Za pomocą płomiennej przemowy, albo odezwy? Niszowej gazetki, czy ulotki? Sama siła argumentów to sprawi? Bardzo wątpliwe. Podsumowując. Nie mam pojęcia jak przełamać bierność i poddańcze nastawienie robotników. Może wystosuje wezwanie do proletariatu:
Robotnicy!
Dość wyzysku! Nadszedł czas rewolucji! Niech żyje socjalizm!
Od jutra strajk generalny! Cała władza w ręce rad!
Precz z dyktaturą burżuazji! Niech żyje dyktatura proletariatu!
Niech żyje komunizm!