w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Piszecie sobie a muzom...
biurokracja spokojnie się rozrasta.
w końcu ważniejsze są biurwy od hołoty w terenie.
puki co,wypączkowane córeczki dostają od Wojewodów zapomogi-dotacje na nieliczne "kursy" i się żyje.Dyrektorzy,Prezesi i Rady mają się b.dobrze i aby do wiosny...
i zlikwidować przywileje towarzyszy kolejarzy
Skoro organizm więdnie, to krwioobieg nie może kwitnąć. I tak się właśnie od dwudziestu lat dzieje. żadne odkrycie.
to tych kilka "córeczek prezesów" zasłania całą resztę?! ludzi, którzy 24h na dobę są na służbie, czyszczą zwrotnice, sprzątają wagony, myją na mrozie szyby - bo mają być czyste, żeby jaśniepaństwo podróżni mogli widoki podziwiać za 20zł przez godzinę... Wszelkie ataki na kolej to ataki na nas, na nasze państwo, na naszą gospodarkę. W każdym państwie, gdzie kolej jest dobrze rozwinięta, żyje się lepiej. Powód? Tani i ekologiczny transport, łatwe i przewidywalne dojazdy do celu. A że się spóźnia? A czy jest na świecie kraj, w którym pociągi kursują zawsze punktualnie? - nie ma! W Indiach, gdzie wszystko idzie na żywioł, też są opóźnienia. Niektóre, wyżej dotowane i droższe linie są punktualne, ale tylko dlatego, że mają priorytet. Transport jest sprawą trudną do detalicznego zaplanowania, ponieważ nie na wszystkie czynniki można mieć wpływ. O tym ludzie wiedzą od zawsze i tylko obecnie zawodowi szczucze nie mogą zrozumieć najprostszych rzeczy, albo im za to płacą, by nie rozumieli. Jeżeli pociągów ma być więcej, muszą być droższe bilety. No bo skąd ma kolej brać pieniądze? Na droższe bilety ludzie zgadzać się nie chcą, ale chcą mieć jak najtaniej, elegancko i punktualnie. Przecież to nierealne. Do kolei należy dopłacać, bo są one taką samą inwestycją jak np. dzieci - kosztują one co prawda dużo, ale bez nich nie byłoby przyszłości. I tak jest z koleją, kropka w kropkę to samo. Samochody nie rozwiązały, nie rozwiązują i nie rozwiążą problemu z transportem. Szczególnie ciężkim bądź masowym.
Zamiast psioczyć na kolej, widzieć należy trud wielu ludzi, malujących wagony zdewastowane na zachodnią modę przez sprejowców, naprawiających wagony zdemolowane przez zachowujących się na zachodnią modłę różnych panków, dresiarzy i innych oderwanych od rzeczywistości. Sprzątających wagony, bo wandalom - to też przyszło z Zachodu, nieprawdopodobne,ale prawda - nie chce się stosować do ogólnie przyjętych zasad dobrego zachowania. Usuwających zanieczyszczenia w wucetach wagonowych, ponieważ ludzie sikają obok muszli i rzucają na to papier, albo nie trafiają i walą kupy obok muszli zmykając chyłkiem, bo przecież nikt nie widział.
Więc zanim będzie się kolej krytykować, pomyśleć należy o jej pracownikach, czuwających na nocnych zmianach nad pracą kolei, mechanikach naprawiających z wirtuozerią nawet zdezelowane wagony - też często na nocnej zmianie, sprzątaczkach czyszczących każdy skład wagonowy według jego przybycia na stację końcową bez względu na to, czy to jest szósta rano czy północ. O ludziach z obsługi torów i zwrotnic, sprawdzających w mrozy i zawije każdą z nich, by ludzie mogli bezpiecznie dojechać do celu. To jest serce kolei,a nie jakaś wyimaginowana córka prezesa, biorąca rzekomo darmowe kursy. Czy kolej należy zlikwidować, bo prezes ma córkę? Czy należy kolej utrzymać za wszelką cenę, bo to od niej zależy zasadniczy transport w naszym kraju? Czy ktoś ma pojęcie, ile kosztuje odbudowanie rozebranego całkowicie odcinka torowiska? Jest to praktycznie nie do sfinansowania tak na raz. I przez lata byłoby nierentowne, zanim by mogło być spłacone. Nie ma co patrzeć na jakieś sugerowane córki prezesów, bo ten pryszcz jest łatwy do usunięcia. Czy należy go jednak usuwać razem z całym pacjentem? A tak przecież Polacy chcą zrobić.
Dobre intencje to nie wszystko... Fakt że "doły" kolejarskie (górnicze, rybackie, etc. etc.) pracują en masse dobrze, nie oznacza przymykania oka na burdel na "górze"