przecież dowiedliście że wysokie podatki, regulacje i biurokracja powodują wzrost gospodarczy i poprawę warunków życia biednych. Skoro fakty wam do tego obrazu nie pasują, tym gorzej dla faktów?
Powyższe: Niektórzy mają monomanię na punkcie Onych, a inni na punkcie Wy.
Artykuł: Urra, Polacy, bogaćcie się!
To chyba dobrze, bo takie luksusowe auto nie spadło z nieba, ktoś je musiał wyprodukować, ktoś dostarczył części, ktoś te części przewiózł itd itd.
Luksusowa rezydencja, też nie wzięła się znikąd. Ktoś musiał wykopać pod nią fundamenty, brygada budowlana tą rezydencję zbudowała, ktoś dostarczył materiały budowlane, a jeszcze ktoś je wcześniej wyprodukował, jedne firmy dostarczyły mebli inne wykończyły wnętrza, ktoś o te rezydencje dba, ogrodnik kosi trawę itd itd.
Za darmo tego nie robią.
Reasumując, mnóstwo osób zarobiło na tych "fanaberiach" bogatych. To przykład jak pieniądze przechodzą z góry na dół. Niech budują i kupują jak najwięcej.
Przecież o to wam chodzi, lewico droga, by bogaci, część swego bogactwa puścili w świat, do ludzi.
A kiedy już to robią, to z waszej strony jakieś żale i płacze.
Trudno wam dogodzić :)
że wskutek tych fanaberii bogatych bardzo wielu też ludzi nie ma dostępu do michy i dachu nad głową, bo nasze środki i energię marnuje się na te bzdety. Ale ciebie niestety takie drobiazgi już nie interesują albo zamkniesz sprawę stwierdzeniem, że oni robią to za swoje pieniądze. To zaś, że jako wartość dodatkowa zostały nam przez nich ukradzione starym zwyczajem po prostu przemilczysz.
Robotnik wytwarzający coś na przykład na tokarce, wnosi swoja pracę, a właściciel tej tokarki, udostępnia swój sprzęt. Bez tego sprzętu pracownik nic by nie wyprodukował.
Właściciel udostępnia sprzęt, pracownik swoją pracę, umawiają się dobrowolnie co do zapłaty. Nikt tu nikogo nie okrada. Odmawiasz prawa do zarobku właścicielowi maszyny, dzięki której powstał produkt ?
Chyba nie myślisz, że pieniądze, jakie za wyprodukowany towar, płaci końcowy klient, należą się w całości wytwarzającemu je robotnikowi ?
Nie cofajmy się do XVIII wieku, doskonale wiadomo, że gdyby szło o "udostępnianie tokarki", to nie byłoby mowy o tak wielkich zyskach właścicieli kapitału.
Bez mocnej progresji podatkowej wytwórcy - czyli pracownicy - nie mają żadnej korzyści z bogacenia się nielicznych. Ich praca ma coraz mniejszą wartość, a odpłaty w postaci usług publicznych brak. Taki proces obserwujemy i dziś, exemplum: zniesienie odpłatności za nadgodziny = dalsza inflacja wartości pracy.
I stąd ten głupawy tekścik. O pomysłach szkoda gadać.