A cóż tam było do odbudowywania? A nawet gdyby - to nie bardzo widzę powód, dla którego państwo polskie miałoby odbudowywać różne takie Nalewki.
Nie "zostać Polakiem", lecz zamieszkać w Polsce.
które to bynajmniej nie jest równoznaczne z byciem Polakiem (Niemcem, Holendrem itd.).
Hipoteza, że Polacy stawiali podwórkowe kapliczki z radości, bo odzyskali teren po pacyfikacji getta dyskwalifikuje tę książkę. Nie tylko dlatego, że hipoteza jest głupia, ale przede wszystkim pokazuje tendencyjność autorki.
Zasadniczym mankamentem tego rodzaju rozważań jest logika nakładania na problem kalki kat (Polak) - ofiara (Żyd) i opisywanie stosunków polsko-żydowskich w kategoriach antysemityzmu. Grupy etniczne polska i żydowska współistniały na ziemiach zasiedlanych pierwotnie przez tę pierwszą i przez nich sobie w różnych okresach podpozadkowanych. Wypadało by te stosunki przedstawić jako dwustronne. Kłamstwu Polski jako kraju jako kraju tolerancji należy przeciwstawić kłamstwo historii Żydów jako jako ofiar irracjonalnej wrogości "antysemitów".
Sprawa ma podłoże klasowe i wiąże się z tym, że Źydzi w strukturach politycznych i społecznych średniowiecznej Polski pełnili rolę:
A. Jedynego stanu płacącego regularnie podatki - co czyniło ich przedmiotem szczególnej opieki władzy królewskiej.
B. Sojusznika szlachty w jej antymieszczańskiej i antychłopskiej polityce.
Te dwa czynniki stanowią podstawę tak rozwoju społeczności żydowskiej w Polsce jak i toksyczności zwiazanej z jej funkcjonowaniem prowadzącym do rozwoju antyjudaizmu i antysemityzmu.
Król chronił Żydów jako edyne źródło stałych dochodów i sprzyjał rozwojowi ich społecznosci. Szlachta w okresie późnego średniowiecza nienawidząca coraz bardziej mieszczan i bogacących się chłopów uczyniła z Żydów nzrzedzie odgradzania się od tych grup. Szlachcic chętnie korzystal z uslug Żyda a niechętnie widział obok siebie mieszczanina czy wzbogaconego chłopa. Sochody obu tych grup zaczal rychło ograniczać i co więcej zacząl marginalizować znavczenie obu tych grup. Żydzi byli tutaj sojusznikami stając sie narzędziem i symbolem pańskiej, szlacheckiej dominacji.
(na Wschodzie istnieje np. znamienna romantyczna literacka formuła definiowania powstania Chmielnickiego jako skierowanego "przeciw jaśniepanom polskim i ich żydowskim podnóżkom".)
Dla emancypacji i rozwoju społecznego mieszczaństwa i chłopstwa w okresie załamania się społeczeństwa stanowego i wszechwładzy szlachty to Żydzi stali się główną przeszkodą. Tendencje do likwidowania pola konfliktu przez tendencje integracyjnoo-asymilacyjne typu pozytywizmu okazały sie zbyt slabe albo wymagające długiego okresu (a przy tym znacznie powszechniejszej akceptacji niż spotkała się w społecznościach żydowskich).W warunkach kryzysu gospodarczego i społecznego dominował konflikt.
Holocaust przeciąl w spośób tragiczny ten proces rozwoju.
Zgodnie z marksowskim powiedzonkiem to co dokonało się jako tragedia powtórzyło się jako farsa.
Resztki ocalałej społeczności zydowskiej skupiły sie wokół komunistów sprzyjając ożywieniu antysemityzmu jako walki z "żydokomuną". Sojusz ten rozpadł się w latach sześdziesiątych gdy pod wpływem wydarzeń na Bliskim Wschodzie pojawił sie dylemat "czy komunistyczny pies ma machać żydowskim ogonem, czy żydowski ogon komunistycznym psem"? W roku 68 ogon oberwał od psa (za co po 89 ogon bierze permanentny odwet opowiadając o wrodzonym antysemityźmie psa). I tyle historii.
W tej historii nie znajdziemy powodów do dumy ale grę interesów i walk o emancypację i przeciw niej.
Jedną rzecz trzeba stwierdzić, Ze pisanie wspólnej historii Polaków i Żydów jest niemożliwe bo jej nie było. Były to dwa światy hermetcznie zamkniete,obce i wrogie to to godne kultywowania to to co przekracza opłotki i zmierza ku człowieczeństwu i czego wyrazem stał sie Julian Tuwim.
Antysemityzm był i jest więc wynikiem dostrzegania w Żydach uprzywilejowanych przez władzę i niedościgłych rywali w walce o dostęp do awansu społecznego. Walka z antysemityzmem i wzbudzanie poczucia winy z tego tytułu jest narzędziem panowania klasowego z czego najlepiej zdaje sobie sprawę prawica stając się odtentacyjnie filosemicką i biegającą w jarmułkach po synagogach jak niesławnej pamięci Lech Kaczyński.
W mętnej wodzie kulturalizmu nic nie złowimy Wyjść poza obłęd kulturalistycznego bełkotu o Polactwie i Żydostwie możemy tylko podejmując uczciwą klasową społeczną analizę zjawiska.
Myślę, że JAREK by tego nie zrobił. Swego czasu (już zresztą dość dawno) jeden z braci mówił, że obaj identyfikują się z tradycją IIRP, z tym że Lech z piłsudczykowską, Jarosław zaś z endecką. Lechowa jarmułka to więc być może także wpływ tej historycznej orientacji (moim zdaniem niespecjalnie ciekawej w zestawieniu z ówczesną "konkurencją").
Dobry wywód, ale nie wyczerpuje tematu: jak dziś Pan interpretuje antysemityzm? Również na tle klasowym?
Pewnie twierdzi Pan, że nie istnieje.
A bieganie w jarmułce po żydowskim cmentarzu, jak Pan to określa, to gest ludzi kulturalnych, nic takiego, to jak wchodzenie do katolickiego kościoła w spodniach mimo upału, a nie w krótkich spodenkach.
Dlatego powiedziałem, że to "być może TAKŻE".
Bardziej semiccy niż semici,
Najbardziej antypolscy Polacy,
Filosemici którzy swym pieprzeniem rodzą antysemityzm,
Czytać to badziewie jest trudno.