Nie twierdzę, że nie mają racji. Ale gdzie byli w czasie wyborów. Przecież Partia Ludowa wygrała wybory w cuglach. Może "oburzeni" przestaną mędrkować tylko zaczną myśleć przy urnach wyborczych. Bo do tej pory oburzać się mogą jedynie na siebie, że każdy kolejny rząd ich dyma a oni cały czas wybierają tych samych ludzi. I nie jest to uwaga wyłącznie do Hiszpanów, ale do większości społeczeństw współczesnego świat. Po pierwsze należy rozliczać swoich przedstawicieli z tego co zrobili, a nie oburzać się tylko. Po drugie należy ćwiczyć pamięć żeby sięgać nią dalej niż 4 lata wstecz (a podejżewam, że przeciętny "oburzony" pamięta najwyżej 4 miesiące wstecz).
A czym różniłoby się nasze życie od tego, jakie mamy, gdyby zamiast PO wygrał PiS albo zamiast PiS wygrał PSL albo zamiast PSL wygrał SLD itd, itd? Wszystkie one przecież swe rządy opierają na prywatnej własności środków produkcji. A z tego właśnie wynikają te smrodki, które mamy. Nie inaczej jest w Hiszpanii, w której po rzekomych socjalistach rządy objęli rzekomi ludowcy. Dobrze więc, że Oburzeni wreszcie to zauważyli. Źle jednak, że nadal tylko dostrzegają skutki. Może gdy zaczną ustalać także przyczyny tkwiące w stosunkach wytwarzania, to uznają za konieczne przebudowywanie form własności, której jesteśmy od wieków niewolnikami? I dopiero na tej drodze doprowadzą do usunięcia tych wszystkich patologi, na które teraz zaledwie się oburzają?
To jedna i ta sama holota, siebie warta.
Temu, który przedstawi realny ,tzn. wykonalny bez rewolucji i wojny domowej, sposób na zmianę ordynacji wyborczej ,która pozwalała by na wybór tych, których na prawdę chcemy wybrać,a nie marionetki , bandę cwaniaków i oprychów w garniturach.
Taka władza jakie społeczeństwo.
chcącego się szamotać z gawiedzią jako szef państwa i nie brać przy tym więcej kasy niż najniższa krajowa. I trzy konie z trzema rzędami temu, kto znajdzie takiego, co mając kasę zechce koniecznie żyć jak dziad. I cztery konie z czterema rzędami temu, kto znajdzie ideowca, który takiego szefa rządu-dziada mieszkającego w kawalerce 25m2 wraz z żoną, dziećmi oraz obojgiem teściów będzie szanował. Życie ma swoje prawa i nie ma się co oszukiwać. Rządzący krajem powinni być dobrze opłacani i jedyny problem polega na tym, żeby dobrze rządzili. Ale jeżeli uczciwość ludzi kończy się wraz z objęciem intratnego stanowiska, to z tą wymianą kadr rządzących można bawić się w nieskończoność.
A jednak tak było, że ci, którzy rządzili, mieszkali na podobnym metrażu, jak wszyscy pozostali i pracowali z nie mniejszym oddaniem, niż ci obecni za wielkie apanaże. Bo choć chleb jest najważniejszy, to człowiek nie tylko dla niego musi żyć. Wystarczy zmienić formy własności.
Uważasz, że im się to opłacało? Ja uważam, że nie.
A ja uważam, że tak. Dochowywali w ten sposób wierności swoim przekonaniom. Ludzie zaś o tym na ogół nie wiedzieli, bo tematy z ich osobistego życia traktowane były jak tabu a jednocześnie ich przeciwnicy upowszechniali pogląd, że kto ma władzę, ten ma wszystko, czego dusza zapragnie. Nie pamiętasz o tych podróżach do paryskiego fryzjera?..
u Ciebie to jest tak, że gdy ktoś się na Ciebie łopatą zamierza, Ty grozisz mu łyżeczką do herbaty i przekonany jesteś, że to zadziała. Nie zadziała! Dlatego tak niecnie dali się podejść Polacy, bo nie zastosowali środków odpowiednich do sytuacji.
A ja sama nie wiem, czy będąc w Paryżu nie poszłabym do fryzjera. I nie musiałabym być do tego żoną Gierka. Niejaka Krystyna od Onasisów to wysyłała z Grecji całego dżambo dżeta to Nowego Jorku po to, by przywiózł jej parę butelek koka koli, bo ponoć tam była ta "prawdziwa". W tym kontekście jazda Gierkowej do paryskiego fryzjera to drobiażdżek. Poza tym każda kobieta chce ładnie wyglądać. Choć nie każdej się to udaje, jak nie przymierzając naszej byłej prezydencinie Kwasnieswkiej. Gdyby znormalniała, byłaby całkiem przyjemna dla oka. A tak?.. szkoda gadać.
jest taki sposób. Demokracja bezpośrednia.
"Demokracja Bezpośrednia" takie stowarzyszenie, a teraz juz partia skarży własnie Skarb Państwa o 1 zł, za to, ze 40 posłów uniemożliwiło realizacje artykułu bodajże 7 konstytucji, który mówi, że jedynym źródlem władzy jest naród. Naród zaś sprawuje władzę "przez przedstawicieli lub bezpośrednio" odrzucając żadanie referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego. Oni opierają sie na tym, ze ustawa, która wniosek obywateli (niewazne jak liczny, choćby i 38 milionow go podepisało to nadal 460 łobozów może sie Nie Zgodzić!!!) Ja bym poszedł dalej. Z tym trzeba iść do TK. Zmienić ustawę o referendum tak by nie uniemozliwiała realizacji konstytucyjnej zasady, że naród może sprawować władzę bezpośrednio. Na przykład w taki sposób, że po zebraniu odpowiedniej liczby podpisów referendum staje sie obligatoryjne...
czy w takiej sytuacji, nie mozna napisać obywatelskiej konstytucji, która zmieni cały system? Zebrać podpisy i poddać ją pod głosowanie? Przynajmniej można spróbować.
Samson_miodek:
" Może "oburzeni" przestaną mędrkować tylko zaczną myśleć przy urnach wyborczych. Bo do tej pory oburzać się mogą jedynie na siebie, że każdy kolejny rząd ich dyma a oni cały czas wybierają tych samych ludzi."
Doświadczenie mówi, że nawet jak wybierają innych ludzi, to i tak "każdy kolejny rząd ich dyma", więc może jest to immanentną cechą owych dziwacznych obrzędów przy wyborczych urynałach?
-----
Bambosz:
"Konia z rzędem....
Temu, który przedstawi realny ,tzn. wykonalny bez rewolucji i wojny domowej, sposób na zmianę ordynacji wyborczej ,która pozwalała by na wybór tych, których na prawdę chcemy wybrać,a nie marionetki , bandę cwaniaków i oprychów w garniturach."
Niewygórowane wymagania. Równie dobrze można oczekiwać, że ktoś przedstawi realny plan dobrowolnego poddawania się wszystkich bandziorów wymiarowi sprawiedliwości, uważając ich bezwzględne ściganie, stosowanie przymusu bezpośredniego, a czasem i zabijanie za "tzn. nierealne" (-:
-----
Nana:
"I cztery konie z czterema rzędami temu, kto znajdzie ideowca, który takiego szefa rządu-dziada mieszkającego w kawalerce 25m2 wraz z żoną, dziećmi oraz obojgiem teściów będzie szanował."
A jednak, wbrew Twojemu wypaczonemu systemowi wartości, ludzie potrafią docenić, a nawet być wdzięczni komuś, kto jakieś realne zasługi posiada, nawet jeśli żyje skromnie. Mogłabyś w końcu skończyć z szerzeniem na lewicowym portalu światopoglądu drobnomieszczańskiej kołtunerii?
Nana:
"Uważasz, że im się to opłacało? Ja uważam, że nie."
To nie musi się "opłacać".
złamię się... oddam głos na partię - Demokraja Bezpośrednia, a o ile wiem chca wystartować w wyborach.
Dlaczego na nich? Bo oni jako jedyni jako cel statutowy mają rozpierd...nie tego systemu. A to jest warte poparcia.
co ja szerzę, to niech Cię o to głowa nie boli. Zajmij się lepiej tym, co sam szerzysz, bo jest to wielkie nic. Wydaje się, że stać Cię na więcej, a jednak nie. Jak byłeś kryptofaszystą, tak nim jesteś i teraz. Nie pomoże sezonalne zmienianie barwy fałszywego futra.
Mało tego, znacznie lepiej jeśli jednak nie jest.
Nana, ministrowie skandynawscy do pracy popylaja na rowerkach i nikt ich przez to mniej nie szanuje. Nic by się takiego nie wydarzyło gdyby nasi przedstawiciele jednak mieli choc odrobinę kontaktu z realiami naszego życia.
to nie są moi przedstawiciele. Miejsce ich wszystkich jest na śmietniku historii.., i to wcale nie za tak długo, bo ten system już wyczerpał swoje możliwości, tzw. demokracja przedstawicielska nie ma już nic do zaproponowania i coraz głośniej z każdej strony jest kwestionowana. A, że jest niereformowalna, to jej ostatnie lata.
Ja się nie czepiam, Nana, ja się bronię. Bronię się przed zalewem kołtuństwa, o którym wcześniej pisałem. Ono jest wszędzie, więc miałem nadzieję, że chociaż tutaj mogłoby się bez tego rodzaju obrzydliwości. Ale niestety, mamy tu przecież Nanę i jej niezależne (od rozumu) poglądy, którymi na nasze nieszczęście musi się dzielić...
Nasze, czyli "kryptofaszystów", takich jak ja, ma się rozumieć. Obawiam się tylko, że nie potrafiłabyś obiektywnie wyjaśnić czym ten "faszyzm" miałby się objawiać w moim przypadku, tak wczoraj, jak i dziś. Zawsze jednak możesz spróbować, jeśli uważasz, że sprostasz (-:
jak wiadomo, brzydzisz się pracą, a szczególnie tą Tobie dostępną. Uważasz się za COŚ lepszego, zawsze chciałbyś robić coś, co robi kto inny, ale sam nie wiesz, co masz do roboty. Z własnego życia jesteś niezadowolony, ale nie masz zamiaru zapracować na to, by było inaczej. Od zawsze wpirzasz się w tym sensie, że nie przedstawiasz swoich poglądów, lecz zabawiasz się nieustannie w cenzora. I zwalczasz każdego, kto Ci się w jakiś sposób nie podoba, a praktycznie nie podoba Ci się nikt. Wypisz wymaluj - tania kopia pogrobowca firerka.
Jeżeli nie radzisz sobie z własnym życiem, to jest pewne, że nie jesteś w stanie wnieść niczego do jakiejś dyskusji, ponieważ udajesz kogoś, kim nie jesteś. Stąd Twój dysonans poznawczy. Dodatkowo rozum przesłaniają Ci emocje i choć możesz zwyczajnie oszczędzić sobie stresu i nie czytać moich wpisów, śledzisz je pilnie i przeżywasz, by następnie dawać upust Twoim frustracjom na Forum. Dziecinada, a przynajmniej niedojrzałość osobnicza.
Ja rozumiem, że czujesz się powołany do rzeczy i spraw wielkich. Ale życie nieustannie pokazuje Ci, że są to tylko Twoje urojenia. Wróć z tych fantazji na ziemię, zajmij się czymś konkretnym, to i powodzić będzie Ci się lepiej, i będziesz bardziej przyjazny środowisku. Twój jad szkodzi tylko Tobie samemu. Od dawna to wiesz, ale jakoś nie możesz sobie z tym dać rady. Widocznie słaby masz charakter. No to popracuj nad nim, by go wzmocnić i uszlachetnić. Nikt tego za Ciebie zrobić nie może i naprawdę nic nie da Ci nieustanne przyczepianie się do mnie. Przecież Ty nawet nie jesteś w stanie zrozumieć pisanego. Twoje negatywne nastawienie do mnie tylko na Tobie samym odbija się negatywnie. Dla mnie nie znaczysz nic i Twoje zdanie na jakikolwiek temat czy na mój temat też nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Zrozum, jesteś dla mnie nikim. Już Ci pisałam, żebyś dał sobie spokój. Ja Twoich problemów nie rozwiążę, jeżeli nie zrobisz tego Ty sam. Z dobrego serca Ci radzę, odpuść sobie i spójrz w lustro by zobaczyć, jakim idiotą - i to z własnego wyboru! - jesteś. Jest to podstawowy i pierwszy krok by wznieść się na wyższy poziom.
Ty chyba na serio masz nie całkiem po kolei w głowie poukładane, skoro uważasz, że na portalu politycznym ktoś oczekuje odpowiedzi w postaci psychoanalizy ludowej znachorki. Nie zrozumiałaś o co pytałem, to wyjaśniam: faszyzm to dobrze sprecyzowana doktryna polityczna, jeśli moje poglądy są z nią tożsame, należałoby to wykazać, albo cofnąć słowa. Bzdurne ataki ad personam temu celowi nie służą.
Twoje wypowiedzi o tyle mnie interesują, o ile swym sensem stanowią manifestację jakichś poglądów politycznych. Ty najwidoczniej wciąż tego nie pojęłaś, tak jak pan Jourdain nie wiedział, że mówi prozą :-)
Twoje poglądy są nawet czysto faszystowskie, bowiem likwidowałbyś każdego, kto Ci do schematu nie pasuje, zabierałbyś ludziom ich dobytek oraz wsadzał ludzi do więzienia według własnego uznania. Dlatego nie stać Cię ani na obiektywizm, ani na zrozumienie czyjegoś przesłania. Faszysta - nakazuje, zabrania, zmusza, chce likwidować przeciwników itd. Dokładnie to właśnie robisz od długiego czasu. Pojęcia nie masz, jakie naprawdę mam wykształcenie, prawda? Wolisz przyjąć, że jestem znachorka. Lepsze to niż być faszystą czy idiotą. No więc jak, dasz sobie spokój, samozwańczy firerku?
Przy takim rozumieniu słowa faszyzm - "ludowym", a nie naukowym, jakiego można by się spodziewać po kimś wykształconym - można spokojnie przyjąć, że będzie nim każdy, kto posiada jakiekolwiek poglądy, bo zawsze będzie uznawał jakiś stan za pożądany, a przeciwstawiających się jego istnieniu uzna za przeciwników. W najbardziej prozaicznych przypadkach, zostanie "faszystą" ten, który będzie domagał się zamykania w więzieniach chuliganów, zostanie "faszystą" ten, który pijanym kierowcom będzie chciał rekwirować samochody, zostanie "faszystą" ten, który zapragnie kary śmierci dla gwałcicieli i morderców. Najzabawniejsze, że zgodnie z tą Twoją definicją takimi "faszystami" byli również francuscy rewolucjoniści, hiszpańscy anarchiści, rosyjscy komuniści, czy też meksykańscy zapatyści. Wszędzie sami faszyści! :-)))
Jednak nie wszyscy tacy "faszyści" uważają, że na każdą polemikę, czy słowa krytyki pod adresem własnych publicznie głoszonych poglądów należy odpowiadać żałosnymi paszkwilami, jak te dwa Twoje powyżej. Nie każdy taki "faszysta" jest antysemitą, nie każdy antyniemieckim szowinistą, nie każdy wyznaje kult siły i władzy, tak jak Ty i nie każdy usiłuje poniżyć tych, którzy obu pod dostatkiem nie posiadają :-)))
Co do tego spoglądania w lustro, jesteś całkowicie pewna, że Ty już odrobiłaś tę lekcję? Ja tu widzę, że uznałaś mnie za jakiegoś niedojrzałego, słabego psychicznie nieudacznika, nieroba i oczywiście roszczeniowca (elementarz liberastów), dzięki któremu możesz się dowartościować, na co wskazuje Twój protekcjonalny ton. Jednak ością w gardle stoi Ci, że takie "nic", jak ja, zamiast zająć w pokorze swoje miejsce pośród psów, ośmiela się rozmawiać rozmawiać z Tobą, jak równy z równym. I jeszcze to-to krytykuje?! A w dodatku to bydlę jest na tyle wstrętne, że pokarane słusznie słowami Prawdy nadal podskakuje, zamiast pokornie stulić ogon i schować się w budzie. Mało mu, to jeszcze dostanie. [W realnym życiu zawsze można jeszcze takiemu "załatwić wpierdol", donieść na niego, albo jakąś świnię podłożyć, co się często przecież praktykuje, prawda proszę Jaśniepani?]
Nawet nie zagłębiając się w temat merytorycznie, orzekłaś, iż "to jest pewne, że nie jest w stanie wnieść niczego do jakiejś dyskusji". Z definicji.
Jak myślisz, co może oznaczać reagowanie próbą "upupienia" oponenta na słowa byle krytyki? Skąd się może brać ów brak dystansu do siebie, że każdą polemikę, odbiera się jako atak na swoje jestestwo?
Wiesz jaki paszkwil można bez problemu na tej podstawie spreparować? Wystarczy odrobina złej woli...
masz prawo tego nie widzieć. Co to za sztuka choćby coś wyguglować i szpanować?
Ja cały czas daję Ci szansę wyjścia wyżej. Ty tego zrobić nie możesz z wiadomego powodu.
Jeżeli dowodem Twojej wyższości nade mną byłaby naukowa definicja faszyzmu, to faktycznie jest z Tobą gorzej niż myślałam. No, daj se siana, jak to mówią. Nie wydolisz. Brak Ci potencjału. I łapiesz się na wszystko, co Ci podrzucę. Miejże litość dla siebie. Ty piszesz przypadkowo, ja celowo. To jest moja przewaga nad Tobą i nie masz szans nawet starając się najusilniej. Zrozum, człowieku. Wiesz o mnie to, co o sobie napisałam. Wiem co pisałam i po co pisałam. To, co o sobie napisałam to prawda, acz na użytek np. takich jak Ty.
Mądry człowiek czyta z lotu ptaka i podmuchów wiatru. Głupiemu słowo pisane zrozumieć trudno.
Czy już teraz zobaczyłeś, że za swój cel postawiłeś sobie "naprawianie mnie", "przyłapywanie mnie" itd? czy nie widzisz, że mogę Tobą dowolnie manipulować podrzucając Ci co chcę? Nie masz osobowości, nie jesteś osobą niezależną, masz problemy egzystencjalne z powodu swojego roszczeniowego podejścia do życia, czyli jesteś niedostosowany do społeczeństwa. Twoją główną siłą napędową są Twoje ambicje - szczególnie te oparte na fantazjach odnośnie Twojej roli jako człowieka. Jesteś mały charakterem, złośliwy i pamiętliwy. Swoje frustracje odbijać chcesz anonimowo na innych, ponieważ sobie nie radzisz z własną psychiką. Jednym słowem - jesteś także tchórzem.
Powtarzam Ci więc jeszcze raz: zajmij się sobą, swoim rozwojem, swoją pracą, swoim charakterem. Tracisz czas na coś, co zdecydowanie przewyższa Twoje możliwości. Budowy domu nie zaczyna się od dachu, lecz od fundamentów. Chcesz być pierwszy w historii, który zaczyna budowę komina od góry. Jesteś typowym frustratem z poważnym przerostem ambicji nad możliwościami. I dlatego tym frustratem być musisz.
Miałabym "naukowo" z Tobą rozmawiać? A o czym?
Przyznam, że bardzo ładny paszkwil Ci znów wyszedł, widać, że masz w tej materii i talent, i praktykę. Ja się tylko zastanawiam komu Ty tak usilnie chcesz właściwie wmówić, że ja jestem gorszy od Ciebie, mnie czy sobie? Jeśli mnie, to możesz sobie darować, bo ja nie dzielę ludzi na lepszych i gorszych, a dyskusji nie traktuję w kategoriach rywalizacji o tę wyższość. Polemiki nie uważam za "naprawianie", czy "przyłapywanie", lecz za normalną wymianę zdań, a mówiąc górnolotnie, za metodę dochodzenia do prawdy. Internet to takie medium, w którym gówno znaczy kto ile ma złota, jaką urodę, wiek, czy wykształcenie, ale czy pisze z sensem, czy też nie. Ataki ad personam jakichś anonimowych osób w stosunku do innych anonimowych osób powszechnie uważa się za niestosowne i kompromitujące atakowanego.
I masz rację, nie wnikam kim jesteś, interesuje mnie to, co piszesz i w tym sensie rzeczywiście możesz mną "dowolnie manipulować" podsuwając mi co chcesz, bo przecież będę się odnosił właśnie do tego, co jest napisane, a nie do treści jakichś własnych rojeń, jak Ty. Nie moja też wina, ani problem, że jakaś anonimowa dyskutantka tworzy spreparowaną "prawdę na użytek np. takich jak Ty" i jeszcze się tym chwali (-: Ludzie nie mają możliwości tego sprawdzać, więc byle dewiant może udawać kogo mu się zachce. Dlatego też sensownym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest pisanie _na temat_, a nie _o kimś_. I to najlepiej z pełną świadomością, że jacyś zwichrowani ludzie i tak będą to wykorzystywać do swoich niecnych celów. Stąd moja wyrozumiałość dla Twoich paszkwili, choć to nie jedyny powód.
A Ty tu pieprzysz znów od rzeczy, choć mogłabyś wyjaśnić jak cywilizowany człowiek czemuż skromnie żyjący polityk nie mógłby się cieszyć szacunkiem. Możesz się w tym wspomóc internetem, w końcu to nie grzech nie wiedzieć, lecz w tej niewiedzy z uporem trwać.
Swoją drogą, spore wrażenie robi na mnie Twój stosunek do wykluczonych, nieprzystosowanych i tak dalej, których egzemplifikacją mam być w tym wypadku ja. To iście lewicowa wrażliwość społeczna...
jak wiesz, każda informacja wchodzi do mózgu człowieka i tam pozostaje w podświadomości na zawsze. Czy tego chcesz, czy nie. Więc ja, życząc Ci dobrze, dałam Ci pewne możliwości, nad którymi Twój mozg podświadomie pracować będzie, to znaczy - niezależnie od Twojej woli. Z moich wpisów wyniesiesz więcej, niż ze wszystkich razem wziętych rozmów, jakie przeprowadzasz z kolegami przy piwku. Zobaczyć będziesz mógł to z perspektywy czasu. Choć już i teraz wiesz o tym, choć nieświadomie. Twoja dusza chce Ciebie wynieść na wyższy poziom, ale Twój ograniczony móżdżek jej w tym przeszkadza, dlatego, choć się ze mną pozornie nie zgadzasz, czekasz na każdy mój wpis.
Tyle mogłam dla Ciebie zrobić, ale więcej mi się już nie chce. Są sprawy, do jakich zwyczajnie dorosłeś. Z jednej strony gardzisz mną, bo według Ciebie jestem "niewykształcona" (w moje kury wierzysz, choć ich też nie widziałeś, bo myślisz wg schematu jaki stworzyłam), z drugiej gardzisz Panem Tarakiem, choć u niego akurat zaakceptowałeś, że on wykształcony jest. Nie chcę Ci psuć niedzielnego nastroju, ale taki stan świadczy o Twoich psychopatycznych cechach. Psychopata nawet w dorosłym wieku walczy z każdą regułą i całym światem. Naukową formułkę łatwo znajdziesz w necie. Do tego jesteś mitomanem. Najpierw namawiałeś mnie na przejście na Linuksa, a gdy Cię prosiłam, byś postawił mojemu znajomemu na Linuksie serwer, to nie potrafiłeś tego zrobić. Nudzisz mnie.
Ile razy mam Ci wyjaśniać, że w internecie nie ma mnie, ani Ciebie, jest tylko komunikat. Jeśli ktoś wypisuje rzeczy sprzeczne z rzeczywistością, których druga strona nie ma możliwości zweryfikować - np. ja nie znam Ciebie, albo nie wiem, że Cię znam, a Ty piszesz, że jesteś absolwentką studiów kosmologii i ezoteryki w Wyższej Szkole Astrologii w Pernambuco, choć nikt Cię na takich studiach nie widział - to przyjmuje się je za prawdziwe. Ale tylko i wyłącznie ten jeden "fakt" i nic więcej. I jeśli ktoś tu kogoś oszukuje, to tylko piszący nieprawdę, bądź pozujący na kogoś innego, oszukuje samego siebie, wierząc, że jest taki sprytny, bo oszukał kogoś w internecie. Odbiorcy takiego fałszywego komunikatu różnicy nie zrobi czy wirtualna postać, to ten "schemat jaki stworzyłam", ma swój odpowiednik w rzeczywistości, czy też nie. Wchodzi w wirtualne interakcje z takimi "schematami", z jakimi wchodzić ma ochotę i wtedy, kiedy ma ochotę. I tyle.
Co do tej (pod-)świadomości. Pisząc, co piszesz nie tylko mnie "dajesz pewne możliwości". A jeśli dany fragment Twojego piśmiennictwa zawiera treści krzewiące jakieś idee, które uważam za szkodliwe, to reaguję stosownie do ich oceny.
Rozumiesz już teraz dlaczego Twoja pisanina o moim nieudacznictwie i psychopatii spływa po mnie jak woda po kaczce? Bo mnie takie komunikaty nie interesują. Zajmuję się tymi, które mają dla mnie znaczenie.
I nie, nie czekam na każdy Twój komentarz. Czytam tu niektóre dyskusje i czasem komentuję, bądź wchodzę w polemikę z jakimiś poglądami, bywa, że również i Twoimi. Nie wściekam się i nie postponuję nikogo, jeśli uczyni to samo. Ale jeśli już z kimś dyskutuję, to tak, śledzę co ma mi do napisania w odpowiedzi, tego chyba nawet zwyczajna grzeczność wymaga.
Oczywiście, że "nie potrafiłem" postawić jakiegoś serwera Twojemu znajomemu na Twoją prośbę, skoro nawet nie deklarowałem, że to zrobię. W tym sensie "nie potrafię" też czytać książek o Harrym Portierze, bo tego nie robiłem, ani nie miałem zamiaru :-))) Twoja wypowiedź, co tu ukrywać, to przykład krętactwa.
A swoją drogą, używanie linuksa na domowym komputerze to jedno, a stawianie serwera to drugie. A i serwer serwerowi nie równy, więc faktycznie są przypadki, że "nie potrafię".
Ale czy Ty analogicznie od każdego użytkownika Windowsa też oczekujesz, że potrafi skonfigurować IIS, tudzież zna SQL? Właśnie, znasz, potrafisz? ;-)