Słuszna decyzja.
Chora decyzja. Na Śląsku SLD i tak ma nikłe poparcie, a co dopiero po takich ruchach.
Balt mógłby chociaż się nie ośmieszać tezami jak to Gorzelik chce Śląsk od Polski oderwać...
To już nawet neoliberalne SLD więcej rozumie niż nasze rodzime lewaki.
Obecna Konstytucja została opracowana przez towarzyszy byłego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego. W moim odczuciu ta Konstytucja utrwalała Totalitaryzm Partyjny, zamaskowany i przedstawiany jako Demokracja Przedstawicielska.
Konkretnie, za słowem "Naród" ukryta jest faktycznie władza partyjna. Art. 4 ust.2. mówi: "Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio." Ale to, co ukryli towarzysze za słowem "Naród", wyjaśnia art. 104 ust.1, który mówi wyraźnie: "Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców." Czyli wyborcy, mający mocno ograniczone prawa wyborcze nie głosują na człowieka stawiając krzyżyk przy jego nazwisku a głosują faktycznie na partię polityczną.
Marszałka województwa powinni wybierać mieszkańcy tego województwa, tak jak wybierają Prezydenta RP. W województwie śląskim to są duże pieniądze, które trwonią towarzysze (obojętne jakiej mikropartyjki, mikro to jest stosunek członków tej partyjki do całego społeczeństwa). Na przykład wieczny remont Stadionu Śląskiego, topienie społecznych pieniędzy na ideologię jakichś wodzusiów, np przepychanki w Muzeum Śląskim, Koleje Śląskie.
RAŚ, ruch na Śląsku wynikający z kilku powodów, między innymi z pamięci o autonomicznym województwie, niechęci do rządów wrawśawki (moim zdaniem, warwśawka nie powinna rządzić nawet Warszawą). W RAŚu jest spora grupa raśistów, albo agentów warwśawki, którzy wprowadzają ferment, skłócają mieszkańców i próbują narzucić wolę garstki ideologów ponad czteromilionowemu społeczeństwu.
To co mówił Kaczyński o RAŚ jako zakamuflowanej opcji niemieckiej, z początku mnie oburzyło, ale na podstawie różnych sygnałów, częściowo się z Nim zgadzam w tym temacie, a na przyszłość skłania mnie do uważniejszego słuchania Jarosława Kaczyńskiego, by wyciągać wnioski przefiltrowane przez moją wiedzę i doświadczenie.
Słyszałem kiedyś taki wywód, że za koalicję PO/RAŚ, częściowo jest odpowiedzialny pewien śląski polityk, który był w poprzedniej kadencji w koalicji PO/SLD.
Tylko zamiast polskich narodowców mamy ślązakowców, tylko inny nacjonalizm+ neoliberalizm.
Stąd tak bliskie powiązania neoliberałów RAŚ i PO
Nie ma większej ksenofobii, większego zacofania, większej zaściankowości jak właśnie "ruchy" w rodzaju raś.
Oszczepalski:
"No kurde
To już nawet neoliberalne SLD więcej rozumie niż nasze rodzime lewaki."
No kurde, a czego akurat te lewaki nie rozumieją i gdzie to wyczytałeś? :-)
Polecam nowości na stronie SLD Mokotów www.sldmokotow.pl
...ale uważam,że Polska powinna składać się z regionów autonomicznych (podobnie jak w Hiszpanii) a nawet z jednostek związkowo-federacyjnych (tak jak Niemcy,Austria oraz Szwajcaria).
tak,nie jesteś zwolennikiem, ale popierasz..czyli jesteś, ale jak to a żargonie młodych" ściemniasz" bo masz jak widać ze "stażu" interes do wparcia RAŚ.Autonomie sprawdzają się w ETNICZNIE spójnym i hermetycznym językowo,kulturowo regionie,który najczęściej historycznie miał WŁASNĄ quasi państwową proweniencję.Nie ma Narodu śląskiego, jest natomiast wiele naleciałości i zapożyczeń od sąsiadów i okresowych władców tych ziem.Osobiście wiem.że 90% Ślązaków NIE MÓWI po niemiecku, ani nie mówi, a często już nawet nie zna gwary Ślaskiej.
To prawda że na Górnym śląsku juz nikt nie muwi po niemiecku bo niemców tu juz niema!
Gwara sląska natomias staje sie coraz modniejsza zwłaszcza wśród ludzi młodych tak jak symbolika Górnoślaska.
W Polsce nie ma ku temu ani jednej przesłanki.
Czyli z grubsza pewnie tyle samo co np. Lubelaków. Bo nibyż dlaczego dziś miałoby być inaczej?
Pięknie nam tu zaraz przedstawią swoje poglądy rozmaici lewicowy w obyczajówce progresywni, a w kulturach i językach narodu polskiego szowinistyczni.
Nie wiem czy dobrze cię rozumiem, przypuszczam jednak że "lewica" obyczajowa jest za autonomią Śląska. Co zupełnie zrozumiałe biorąc pod uwagę jej proweniencję środowiskową.
Trzeba z RAŚ-em współpracować o tyle, o ile można promować socjalizm czy lewicowość u Ślązaków czy chronić ich Śląsk przed centralistycznymi czy pozaśląskimi resentymentami. Lewicowcy nie powinni natomiast popierać postulatu RAŚ o podatkowym uniezaleznieniu Śląska, bo Śląsk jest bogatszy niż średnia krajowa i dla kraju oznaczałoby to zmniejszenie współodpowiedzialności bogatych regionów za rozwój słabszych regionów. A więc moim zdaniem postulat RAŚ odnośnie autonomii kulturalnej czy regionalnej jest słuszny i jest zgodny z polityką ochrony mniejszości kulturowych, regionalnych czy narodowych obojętnie jak mniejszość śląską zdefiniować. Natomiast nie należy RAŚ-u popierac w kwestii autonomii gospodarczej czy podatkowej, bo oznacza to straty dla - w większosci biedniejszych - innych części Polski. Ponadto, jesli jakiś RAŚ-ak jest przede wszystkim neoliberałem, a nie regionalistą - to też trzeba zachować odrębność od takiego stanowiska.
To co robi SLD jest chyba raczej pochodną tego, że w Zagłębiu czy na Ziemi Częstochowskiej SLD jest najsilniejsze w skali kraju, a jak wiadomo istnieją pewne spory mentalne i kulturowe pomiedzy Ślązakami a Zagłębiakami. SLD popełnia błąd bo staje tylko po stronie "goroli", zamiast uwzględniać opinie obydwu części ludności województwa śląskiego, w tym także "hanysów". Wiadomo, ze znacząco nie zmieni to geografii poparcia dla SLD, ale może da to jakieś punkty na historycznym Górnym Śląsku, zamiast liczenia jedynie na Zagłebie i Częstochowę.
Co w ogóle Częstochowa robi w woj. śląskim?
Btw. Miejsce Częstochowy jest w województwie łódzkim lub kieleckim (świętokrzyskim, staropolskim, kielecko-radomskim, mniejsza oczywiście o nazwę). Częstochowianie natomiast lubią powoływać się na przynależność do tzw. historycznej Małopolski, zapominając (lub po prostu nie zdając sobie sprawy), iż żadna historyczna Małopolska nie istnieje. Tzn. ona istnieje, owszem, lecz właśnie historycznie, czyli inaczej mówiąc w przeszłości. Ciągłość historyczna Małopolski została rozerwana przez zabory. Dziś żadnej Małopolski z Lublinem, Radomiem, Kielcami, Częstochową, Łukowem NIE MA z tej prostej przyczyny, że miasta te nie wchodziły po 1815 w skład austriackiej Galicji, wraz z Warszawą i Łodzią będąc częścią rosyjskiej Kongresówki. I z tej właśnie oto przyczyny miejsce Częstochowy jest w woj. kieleckim albo łódzkim. Przemawiają za tym względy kulturowe, mentalne, słowem wszystko to, co do dziś dnia jest widocznym efektem przynależności politycznych w epoce zaborów.
Przed wojną oraz kilka lat po niej Częstochowa stanowiła jedno woj. z Kielcami i Radomiem (także podczas okupacji - dystrykt radomski). W czasach Królestwa zaś wchodziła w skład gub. piotrkowskiej, która to 1919 weszła jako jeden z gł. elementów w skład nowo powołanego woj. łódzkiego.
Częstochowianie winni więc wybierać między kieleckim a łódzkim, w krakowskim bowiem spotka ich taka sama polityka jak w katowickim. Osobiście nie mam zadania, czy miasto to winno być w łódzkim czy w świętokrzyskim, w każdym razie na pewno ani nie w śląskim, ani nie w małopolskim.
Kto to są "nasze rodzime lewaki"? Jeden lub dwóch anonimowych trolli na forum? Wolne żarty. Wskaż środowiska "lewaków", które chcą współpracy z RAŚ. I koniecznie środowiska, bo używasz niedopuszczalnych uogólnień. Bierz odpowiedzialność za słowa, a nie wal na oślep według prawackich kalek propagandowych ("lewaki" jako jednolita antypolska masa).
dobry komentarz.
Swoją drogą, trochę straszne jest, że niektóre osoby piszące z nudów czy dla zabawy na niszowym portalu mają większą wiedzę na różne tematy niż "dziennikarze" wielkich ogólnopolskich gazet czy telewizji.
Ostatnio właśnie wrzucili do jednego worka woj. podkarpackie i woj. podlaskie (OCZYWIŚCIE w kontekście "sciany wschodniiej", Polski C, zacofania, "ciemnoty" i "konserwatyzmu"), a przecież to całkiem inne okolice prawie pod każdym względem, historycznym też.
Nie jest to jednak jakaś specjalnie wielka wiedza, zresztą częściowo wypływa z kierunków mych studiów (ale gł. z własnych zainteresowań).
Co do dziennikarzy. Chyba trzeba sobie w końcu jasno uzmysłowić, że przeciętny przedstawiciel tej profesji (?) to po prostu debil. Nie, nie mówię tego z jakichś ewentualnie osobistych pobudek, nie mam zresztą ku temu powodów. Bo weźmy tak na zdrowy rozum: przyszły historyk studiuje historię, zatem mniej lub bardziej zna tę dziedzinę, fizyk - fizykę, geograf - geografię itd. A dziennikarz? On uczy się jak pisać. Nie - co pisać, lecz właśnie jak. I to jest jego cała "wiedza".
Tak się poza tym złożyło, że swego czasu (w latach 90. i awansem paru późniejszych) poznałem odrobinę środowisko dziennikarskie Warszawy. Rzecz jasna nie pierwszy ani nawet drugi czy trzeci garnitur, w moim odczuciu tak gdzieś dopiero może koło 10. (acz w obrębie swej wąskiej specjalności z dość znanym nazwiskami) i ten specyficzny debilizm wynikający z niewiedzy i niedouczenia, najczęściej na dodatek korespondujący z wysokim mniemaniem o sobie, doskonale potwierdza mi się empirycznie.
Kolejna sprawa. W takim kraju jak Polska dziennikarz, choćby i orientował się w czymś i miał swoje zdanie, i tak musi mówić, pisać jak chce władza. A to właśnie rządzący nami od 20 lat tworzą takie dziwaczne potworki jak "wschodnia Polska", w obręb której umieszczają zarówno Warmię-Mazury, Kieleckie (tu mamy dodatkowe absurdy) jak i Podkarpacie.
Mi to zwisa, bo dla mnie coś takie jak burżuazyjne media po prostu nie istnieje. Osobiście w ogóle nie zwracam uwagi na gazeciarską pisaninę, jeśli coś mnie zainteresuje sięgam po opracowania książkowe (popularne lub choć rzadziej naukowe).
Trafnie ktoś już tutaj zauważył, że RAŚ to taki UPR, tylko bardziej. Gospodarczo liberalny, a poza tym jeszcze nacjonalistyczny. W spisie powszechnym narodowość śląską zadeklarowało raptem kilkanaście procent mieszkańców Górnego Śląska, czyli śląskiej części woj. śląskiego (bez Zagłębia, Częstochowy i części małopolskiej) oraz opolskiego. I to mimo ogromnej akcji propagandowej RAŚ i części lokalnych mediów! Czyli na samym Śląsku Ślązacy to niewielka mniejszość.
Swoją drogą nie bardzo wiadomo, jak ta cała "autonomia" miałaby wyglądać choćby od strony terytorialnej, w sytuacji gdy jakaś połowa województwa śląskiego nie jest "śląską".
RAŚ-SRAŚ wie, że przed wojną Górny Śląsk miał autonomię, nie wie natomiast lub nie chce wiedzieć, na jakiej podstawie ją miał, przy jakich uwarunkowaniach wewnętrznych i zewnętrznych, słowem - co, jak i dlaczego. I tym samym dlaczego dziś dopominanie się o nią przez Górny Śląsk ma takie same podstawy jak dla przykładu przez powiat pajęczański.
No, rasiowi przywódcy pewnie to wszystko wiedzą, przynajmniej z grubsza, jednak jak wszyscy politykierzy (zwł. lokalni, dziesięciorzędni) liczą na ignorancję tłuszczy, która da im się nabrać.
RAŚ postuluje autonomię nie tylko Górnego Śląska, ale i innych regionów RP. Sam jestem wielkim zwolennikiem federalizacji państwa. NA wzór np. Niemiec. Władze centralne nigdy do niczego dobrego nie prowadzą.
RAŚ jak UPR?! Równie dobrze można by nazywać SLD partią socjalistyczną...
RAŚ światopoglądowy jest skrajnie wręcz pluralistyczny. Od lewa do prawa. Jest przede wszystkim partią regionalną.
Sprawa autonomii. Częściowa autonomai gospodarcza - jak najbardziej. Przykłąd - Śląska Regionalna Kasa Chorych. Była. Miała się dobrze. Co jest teraz? Badziewny NFZ niszczący skutecznie wszystkie jej dorobki z kartą czipową (12 lat) na czele...
Nie przepadam za RAŚ ze względu na jego liberalizm gospodarczy (jestem zwolennikiem kierunku socjalnego) a i nigdy jeszcze nie byłem na Śląsku (natomiast raz byłem w małopolskiej Częstochowie,która jest ładnym miastem i moim zdaniem zasługującym na coś więcej niż bycie siedzibą powiatu),jednakże uważam,że autonomia jest bardzo dobrą opcją i rozwiązaniem.
"RAŚ postuluje autonomię nie tylko Górnego Śląska, ale i innych regionów RP"
Co za wspaniałomyślność! Obawiam się jednak, że niektóre z tych "regionów" mogą jej nie docenić. Mogą po prostu nie chcieć tej "autonomii".
---------
"Sam jestem wielkim zwolennikiem federalizacji państwa. Na wzór np. Niemiec"
Taaaa. A wiesz, ja jestem zwolennikiem wysokich gór na Niz. Mazowieckiej. Na wzór np. Alp Glarneńskich.
"małopolskiej Częstochowie"
Na temat "małopolskiej" Częstochowy (a także innych równie dziś "małopolskich" miast, jak np. Radom, Kielce czy Lublin) jest gdzieś w Sieci dobry artykuł. Napisany przez profesora, chyba UJ albo UR, rozprawia się z tymi infantylnymi głupotami.
=======
"jest ładnym miastem"
Cóż, o gustach ponoć nie wypada dyskutować, jak dla mnie jednak wszystkie miasta b. Kongresówki (czyli np. Warszawa, Częstochowa, Radom, Kielce itd.) stanowią niemal wzorzec brzydoty. Choć nie są aż tak paskudne jak podobne im miasta na Ziemiach Zabranych. Tu nawiasem mówiąc odpowiedniejsze byłoby określenie - niż w Strefie Osiedlenia, bo właśnie z tego w głównej mierze wynika ich brzydota (i nie jest to żaden antycośtam, proszę sięgnąć do fachowej literatury przedmiotu).
W miastach tych ładne a czasami nawet bardzo (oczywiście na miarę wsch. Europy) są jedynie starówki, tj. dzielnice powstałe przed okresem królewiackim. Np. starówka lubelska czy sandomierska.
Dla mnie wizualnie ładne są byłe miasta niemieckie, tak większe jak i mniejsze, na Polskich Ziemiach Odzyskanych. Lokalizacja, założenie urbanistyczne, architektura. Choć rzecz jasna też może nie wszystkie.
=======
"zasługującym na coś więcej niż bycie siedzibą powiatu"
Inaczej mówiąc, miasto które nie jest "ładne" nie "zasługuje" na ulokowanie w nim siedziby władz administracyjnych drugiego stopnia, czy tak? Co w takim razie z Warszawą, która w powszechnej opinii do miast "ładnych" nie zalicza się, a jest siedzibą i gminy (gmin), i powiatu, i województwa? A także siedzibą najwyższych władz państwowych, czyli w skrócie stolicą państwa.
to duży i bardzo ładny region,jednakże (jak pisał Bury) jej północna część (wskutek podziału regionu pomiędzy Austrię i Rosję) nie czuje prawie żadnej a nawet żadnej więzi z historyczną stolicą Małopolski-Krakowem.Lublin,Kielce czy Częstochowa czują się stolicami swoich podregionów (a w zasadzie de-facto odrębnych regionów)-Lubelszczyzny,Kielecczyzny oraz Ziemi Częstochowskiej.W Radomiu mało kto identyfikuje się z Małopolską (prawie wszyscy Radomianie uważają swoje miasto za część Mazowsza).Historycznie małopolskie Siedlce są obecnie uważane za stolicę południowego Podlasia a i np. Łuków również nie czuje już w zasadzie żadnych więzi z historyczną Małopolską.
i mieszkańcy Zagłębia Dąbrowskiego uważają swój podregion za region odrębny.
Uważać to sobie mogą co im się tylko podoba. Jak natomiast JEST rzeczywiście określają kryteria naukowe, nie zaś opinia demo-uliczna.
W tamtym rejonie małopolskie są jedynie okolice Jaworzna, Chrzanowa, Trzebini, czyli Zagłębie Krakowskie. Tak właśnie je kiedyś określano. Czy także dziś - nie wiem, bo współczesne, zwykle zresztą potoczno-gazeciarskie "zmiany" w takich zakresach nie ciekawią mnie.
..no i żeby zadowolić miejscowych "ambitnych" ,zróbmy se podział, na Ślązoków,wyrzucając "goroli i zagłymbiokow" następne to Kaszuby,ale tam trza dwa, bo jedno to Kociewiaki,a drugie to Kartuskie, no i mogom byc tez tzecie tyz, bo som i Borowiaki,Z kujawiakami też problem, bo są te z Kruszwicą, i te Białe, i te z Włocławkiem, i na dobitkę w tym Kujawskim ,są i Pałuki,niby Kujawiaki, ale takie nie zupełnie Kujawskie.. NOOOO a już ta Małopolska, to jak nic wojna domowa gotowa... i tak około 30-40 regionów z ambicjami do "samorządzenia" sie będzie, tylko dać hasło. Paranoja, to mały pikuś przy tym, co stało by sie z Polską.
Co do Radomia to się zgodzę,nie jest za ładny ale Kielce bardzo mi się podobają (to samo Częstochowa) natomiast Warszawa jest bardzo różnorodna-podoba mi się Stare Miasto,całe Śródmieście (np. plac Konstytucji i jego okolice),Marymont,Muranów itd.
Nie sądzę.
1.
Jak powiedziałem wyżej, choć może niezbyt fortunnie (po prostu nie przeczytałem twego postu do końca), nie ma żadnego znaczenia czyjeś uważanie czy nieuważanie. Takie sprawy określa bowiem nie większość bądź mniejszość, lecz nazwijmy to - historia i wszystko co z niej wynika (a wbrew pozorom wynika bardzo wiele).
Radom natomiast w swej długiej historii NIGDY PRZENIGDY nie był częścią Mazowsza. Bez względu na to, dokąd sięgało Mazowsze, tj. czy tylko do Pilicy, czy nieco dalej na płd. - do Radomki, Radom i tak "nie łapał się". Przedrozbiorowy (bo tylko w takim kontekście owa dyskusja w ogóle może mieć odrobinę sensu) powiat radomski wchodził w skład woj. sandomierskiego, gdzie był jednym ze zdaje się 7. czy może 9. powiatów (mniejsza z tym). Woj. sandomierskie zaś, owszem, było częścią Małopolski, tzn. precyzyjniej mówiąc - prowincji małopolskiej. Z tym że częścią tejże prowincji było także np. woj. kijowskie czy bracławskie, a chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że Kijów i Bracław to dziś... Małopolska. Inny przykład: Mazowsze z kolei wchodziło w skład prowincji wielkopolskiej, czy zatem Warszawa to dziś Wielkopolska? Nonsens, kompletny nonsens.
Reasumując i po raz wtóry. Tzw. historyczna Małopolska jest dziś czymś z grubsza takim samym co historyczny Zakon Szpitala Domu Niemieckiego NMP (pot. krzyżacki).
2.
Wracając do samego uważania radomian. Znam dość dobrze to miasto i prawdę mówiąc chyba nigdy (lub ew. bardzo, bardzo rzadko) nie spotkałem się tam z opinią, że Radom jest mazowiecki. Dokładnie odwrotnie. Radomianie stronią od takiej fałszywej identyfikacji. Silna zaś jest tam stuletnia tradycja stołeczności (od 1815). I słusznie.
Piszesz ciekawe rzeczy, choć może nie z wszystkimi się zgadzam, to niestety nie mam czasu teraz polemizować.
Proszę Cię jednak, podaj mi nazwisko i/lub tytuł tekstu, o tym czemu Kielce i Radom to nie Małopolska. Szukałem i nie znalazłem. Zajmuje mnie taka tematyka. Nie lekceważyłbym na Twoim miejscu tego co ludzie uważają (czynnik subiektywny). Możesz podać też przykładową książkę, z której czerpiesz wiedzę na temat regionalizacji kraju? Bo też regionalizacje można przeprowadzić na mnóstwo rozmaitych sposobów i okazuje się, że "granice" historyczne nie pokrywają się z administracyjnymi, geograficznymi, etnograficznymi, językowymi (dialektowymi) - to oczywiście nie koniec wyliczanki. Pozdrawiam i liczę na
1.
Nie będę teraz niczego ci szukał a nazwiska nie znam (nie mam do nich pamięci). Tekstu też chyba nie mam wgranego na dysk, bo i do niczego mi nie potrzebny. Po prostu sam znam te sprawy.
2.
A literatura? Po prostu znajomość historii na poziomie szkoły średniej (można dodać - z wykorzystaniem map).
RAŚ = ukryta agentura niemieckich imperialistów.
Zresztą masz poniżej, znalazłem ci cobyś nie pomyślał, że Bury to jakiś mały demo-manipulant. Tylko drobna uwaga: ja się nie powołuję na czyjeś zdanie, podałem tego prof. tylko tak gwoli uzupełnienia.
http://www.sgpm.krakow.pl/artykuly/formatka.php?idwyb=22
"Południowa część Małopolski (...) pozostawała stale przy Austrii aż do 1918 r., zaś część północna po likwidacji Księstwa Warszawskiego weszła w 1815 r. w skład Królestwa Polskiego, związanego z Rosją (tzw. Kongresówka). Losy obu części dawnej historycznej Małopolski kształtowały się odtąd zupełnie inaczej. Spowodowało to definitywne zerwanie łączności między obu częściami podzielonej Małopolski i wytworzenie się bardzo różniących się między sobą obszarów po obu stronach państwowej granicy austriacko-rosyjskiej.
(...)
Nic też dziwnego, że dziś Wielkopolska czy Mazowsze tworzą pewne jednolite struktury w takich granicach, w jakich uformowały się jeszcze w średniowieczu, podczas gdy Małopolski w jej historycznych granicach dziś nie ma. Przestano też w okresie zaborów używać określenia Małopolska. Nikt nie nazywał tak ani należącej do Rosji północnej części, ani należącej do Austrii południowej. Tę ostatnią określano teraz jako Galicję Zachodnią.
(...)
Gdy w roku 1918 powstało ponownie państwo polskie w jego podziale administracyjnym nie uwzględniono historycznych dzielnic ani też nie nawiązano do przedrozbiorowych województw. Historyczna Małopolska wchodziła teraz w obręb województw: krakowskiego, kieleckiego i lubelskiego. Ale pod terminem Małopolska nikt nie rozumiał teraz historycznej dzielnicy. Powstało natomiast nowe pojęcie Małopolski jako terenu dawnego zaboru austriackiego.
(...)
Tereny określane poprzednio Małopolską Wschodnią odpadły od Polski i stanowią dziś zachodnie obszary państwa ukraińskiego - w granicach Polski pozostała natomiast ta część Małopolski, którą w okresie międzywojennym nazywano Małopolską zachodnią. Początkowo do 1975 r. na jej terenie funkcjonowały dwa województwa: krakowskie i rzeszowskie. Po reformie administracyjnej z 1975 roku istniało tu więcej województw, choć niektóre z nich obejmowały tereny, które w międzywojennym okresie nie wchodziły do Małopolski Zachodnie, np. województwo tarnobrzeskie.
(...)
Za małopolskie uchodziły teraz województwa: krakowskie, sądeckie, tarnowskie, rzeszowskie, przemyskie, krośnieńskie oraz częściowo tarnobrzeskie i bielskie.
(...)
Kielecczyzna czy Lubelskie zupełnie zatraciły świadomość przynależności w przeszłości do jednej całości z terenami dawnej Galicji. Dziś w zasadzie tylko ten ostatni obszar zachował świadomość swej przynależności do Małopolski."
Ty na serio sądzisz, że Republika Federalna chciałaby brać sobie na głowę takiego mola, taką wszechstronną patologię, taki trzecioświatowy skansen (także mentalny) jak nasz obecny Górny Śląsk?
Oczywiście stuletnia tradycja Radomia jako stolicy województwa (guberni).
Już się tak nie asekuruj, czytanie książek i powoływanie się na nie to nie obciach.
Dzięki za linka do tekstu. O nic Cię nie podejrzewałem. Demo-manipulant? Cóż to za stwór?
"Co do Radomia to się zgodzę, nie jest za ładny, ale Kielce bardzo mi się podobają"
Myślę, że pod tym względem (innymi zresztą też) oba te miasta są do siebie podobne. Kwartały dziewiętnastowieczne, czyli podstawowa część współczesnych dzielnic śródmiejskich, wiele nie różnią się i w Kielcach, i w Radomiu, i w innych miastach Kongresówki. Ta sama zabudowa jest w Kielcach na Sienkiewicza i przyległych, w Radomiu na Żeromskiego, Moniuszki, Piłsudskiego, czy np. na warszawskiej Pradze.
Z kolei Radom ma zabytki gotyckie, jak fara świętojańska czy klasztor bernardynów (całkiem ładnie wyeksponowany od Tochtermana), Kielce zaś - wspaniałe Wzgórze Zamkowe z górującą na okolicą katolicką katedrą oraz barokowym pałacem biskupim (dziś muzeum narodowe, jedno z kilku w kraju). Stąd też chyba "potencjał urody" obu miast jest wyrównany.
W ogólną panoramę Kielc świetnie wpisuje się Karczówka i inne wzgórza, ale to też - co kto lubi (ja np. zdecydowanie wolę niziny, szerokie, otwarte, wolne przestrzenie, wyżyny czy góry przytłaczają mnie).
To naprawdę jest szkoła średnia. Oczywiście jak się traktowało w niej historię (i geografię) na poważnie.
czegoś takiego,jak odrębność etniczna w dawnych granicach krain geograficznych takich jak,Podkarpacie,Ziemia Lubuska,Żuławy, czy Podlasie itd. Po II W.Ś nastąpiło masowe przemieszczanie sie ludności, tak że branie na serio,mrzonek paru chcących porządzić za wszelką cenę,pod pretekstem "autonomii np. Ślaskiej ,jest zwykłym cwaniactwem i nie zasługuje na poważne traktowanie. Jeśli chodzi o Radomian, to wiem,że bardzo nie chcieli być w woj. Kieleckim i żeby ta "wiocha" jak nazywali Kielce nie była stolicą Ich województwa. Wracając zaś do Śląska to przypomniałam sobie,że w latach 70-tych około 200 000 rodzin wyjechało do Niemiec w ramach tzw. łączenia rodzin.Byli to Ci bardzo związani ze swymi Niemieckimi już rodzinami.W ten sposób zniknęło ze Śląska "liczebnie" prawie całe dość duże miasto.
Faktem faktycznym jest, że Radom podczas ostatniej reformy administracyjnej został mocno pokrzywdzony. Jak Bydgoszcz-Toruń oraz Zielona-Gorzów (a także Koszalin-Słupsk) winien być WSPÓŁSTOLICĄ woj. świętokrzyskiego. Albo jakoś tam inaczej nazwanego, choć nazwa ta pasuje też do Radomia, np. jeszcze w pocz. lat 90. Automobilklub Radomski zwał się Automobilklubem Świętokrzyskim (nie wspominając już o gub. radomskiej obejmującej płn. skłon Gór Świętokrzyskich, czy o dzisiejszej diecezji radomskiej). Dobra koniec tego off topu.