Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Tomasz Ciborowski: Raport płacowy 2013

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Gdzie można się zapoznać z wyliczeniami prof. Szczygła?

.

autor: west, data nadania: 2013-01-18 21:02:51, suma postów tego autora: 6709

GW

Może Młodzi Socjaliści poślą to do Gazety Wyborczej? To dobrze udokumentowany i bardzo pouczając tekst.

autor: Roger, data nadania: 2013-01-18 21:52:11, suma postów tego autora: 514

spożycie

Artykuł porównujący płace w PRL i obecnie zawiera jedną lukę. Pomija kilkanaście procent osób bez pracy. Lepiej porównywać spożycie społeczeństwa.

autor: Roger, data nadania: 2013-01-18 23:32:09, suma postów tego autora: 514

Dwie Polski

Czytając statystyki podane przez autora nasuwa się jedna myśl: PRL to mimo wszystko była Polska dla uczciwych ludzi pracy, a dzisiejsza RP to Polska, w której tylko złodzieje mają się dobrze.

autor: mlm, data nadania: 2013-01-19 10:36:36, suma postów tego autora: 4284

Racje pokarmowe wg prof. Szczygła

opublikowano w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej nr 16 z 1974 r. Wycenę dokonuje się oczywiście dla danego roku wg cen bieżących.
Ale przedruki można znaleźć w wielu publikacjach z zakresu dietetyki czy medycyny, np. Domowy Poradnik Medyczny, PZWL, str. 660-661
Dziś są nowsze normy, które się proponuje, ale obejmują one tzw. zakres optymalny (droższy wariant, niż w tekście), a nie tymczasowy, jak użyto w artykule.

autor: Thor, data nadania: 2013-01-19 13:21:24, suma postów tego autora: 990

Tzn. może niejasno napisałem

Chodziło mi o konkretne wyliczenia. Myślałem że robił je ten żyjący prof. Szczygieł, teraz, a nie patron Instytutu.
Moje wątpliwości biorą się stąd, że w dyskusji pod innym artykułem jak może pamiętasz padło takie zdanie o "wyliczeniach wg cen Biedronki", co mnie lekko zdziwiło, bo wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu model biznesowy Biedy nie opiera się na niskich cenach, a raczej na manipulacji asortymentem, wielkością opakowań itp.

autor: west, data nadania: 2013-01-19 15:53:43, suma postów tego autora: 6709

A tak w ogóle to lepiej by było operować wielkościami realnymi

Chętnie bym sobie poczytał ile taki niskopłatny robotnik mógł sobie w latach 80-tych nabyć np. czekolady z orzechami, szynki konserwowej, polędwicy, sera pleśniowego itp. itd.

autor: west, data nadania: 2013-01-19 16:00:17, suma postów tego autora: 6709

@west

Jak wiesz jak byłoby lepiej to przecież możesz napisać.

autor: poziomka, data nadania: 2013-01-19 20:00:08, suma postów tego autora: 576

PT West jest również smakoszem dosłownym

no bo ser pleśniowy i czekoladę mogą jadać pospołu tylko wykwintni sybaryci.

autor: szczupak, data nadania: 2013-01-20 00:19:18, suma postów tego autora: 3747

Jest dokładnie odwrotnie, drogi szczupaku

Przytaczam przykłady artykułów spożywczych na które może sobie dziś pozwolić każdy i zawsze, a w latach 80-tych robotnik mógł je sobie obejrzeć na ilustracji do artykułu o upadku "zgniłego zachodu".

autor: west, data nadania: 2013-01-20 06:55:09, suma postów tego autora: 6709

West

prof. Szczygieł, gdy żył, to razem ze współpracownikami takie wyliczenia na bazie tych opracowanych racji robił. Robiono to do końca ustroju.
A to wyliczenie, które ci podałem w komentarzach sam zrobiłem na postawie tabeli prof. Szczygła wg najniższych cen, by ci uświadomić problem. Każdy może je wykonać, ponieważ tabela racji zawiera ilości dzienne poszczególnych produktów spożywczych, takich jak pieczywo, kasze, mleko i sery, śmietana, masło, tłuszcz, mięso, jaja, warzywa bogate w wit. C, warzywa bogate w karoteny, owoce itd.

autor: Thor, data nadania: 2013-01-20 11:05:52, suma postów tego autora: 990

Każdy i zawsze? Owszem, gdy wygrzebie je ze śmietnika

pod warunkiem, że takowe nie są zamykane i lemingi akurat coś z frykasów coś wyrzuciły. Tak wygląda to dla ok. miliona obywateli RP dnia dzisiejszego. Mnie pozostaje się zastanawiać, PT Westcie, czy jesteś aż takim cynikiem, czy zwykłym głupcem. Zresztą jedno drugiego nie wyklucza.

autor: szczupak, data nadania: 2013-01-20 12:04:56, suma postów tego autora: 3747

West

twoje wyobrażenie co do tego, że każdy i zawsze może sobie pozwolić teraz na polędwicę, jest po prostu utopią. Ty żyjesz w matrixie, a nie w realnym świecie. Gdzie emeryt z emeryturą poniżej 500 zł lub bezdomny będzie sobie kupował polędwicę? to są produkty tak drogie, że nawet od święta dużo osób ich nie kupuje. A co z milionami dzieci, które są niedożywione, one też mogą jeść polędwicę?

autor: Thor, data nadania: 2013-01-20 13:04:32, suma postów tego autora: 990

Teoria lewicy

jest że wysokie podatki i biurokracja nie powodują bezrobocia i biedy, więc jeżeli w Polsce jest fakt bezrobocia i biedy, to tym gorzej dla tego faktu.

autor: jliber, data nadania: 2013-01-20 17:34:46, suma postów tego autora: 4329

@Thor

No, nie każdy może sobie policzyć. West np. nie może, bo nie umie. On jest z parafii eunuchów.
P.S. Mam nadzieję, że będziesz częściej publikował.

autor: poziomka, data nadania: 2013-01-20 18:26:09, suma postów tego autora: 576

Cena przeciętnej polędwicy to, powiedzmy, 30 zł

Czyli 100 g kosztuje tyle co butelka piwa albo 1/3 paczki papierosów. na które jakoś ci biedni mogą sobie pozwolić na codzień.
Tak więc jeżeli ktoś żyje w matrixie to chyba nie ja.

autor: west, data nadania: 2013-01-20 20:37:00, suma postów tego autora: 6709

A tak w ogóle, historycznie lewica to reprezentant mas pracujących

a nie dołów społecznych.

autor: west, data nadania: 2013-01-20 20:40:18, suma postów tego autora: 6709

Tak tak, poziomko. Przecież ciężar udowodnienia tezy spoczywa na czytelniku

a nie na autorze opracowania. Ot, lewycowa logika, he he

autor: west, data nadania: 2013-01-20 22:53:40, suma postów tego autora: 6709

Teoria prawicy: fakt pisania oznacza, żę pisze się z sensem

Niestety praktyka wykazuje że jest inaczej (patrz - PT Jiber)
A co do PT Westa - rzeczywiście, wybór pomiędzy wypiciem piwa a zjedzeniem polędwicy dowodzi zamożności.

autor: szczupak, data nadania: 2013-01-20 23:36:20, suma postów tego autora: 3747

west

a kto jadl w latach 80 szynke konserwowa, bo ja jadlem tylko szynke prawdziwa :), oprocz tego ser zolty i bialy twarogowy - b. dobry, maselko bylo zawsze i nie jakies mixy plastykowe, tylko prawdziwe maselko itd. O rybkach nie wspomne :)

autor: dyzma_, data nadania: 2013-01-21 11:07:00, suma postów tego autora: 2960

west

tamte wedliny to nie maja porownania do dzisiejszych, najczesciej to juz tylko nazwy zostaly. kogo dzisiaj stac na prawdziwy wedlinowy luksus, jak 1kg pierwszego lepszego kosztuje z 40 zl. przy tych cenach to wisi ze 2 tyg. w takim sklepie, a schodza tylko najtansze podrobki z zawartoscia wody jak w meduzie :)

autor: dyzma_, data nadania: 2013-01-21 11:13:21, suma postów tego autora: 2960

@west

A te dołu społeczno to niby kto?
Ciężar dowodu spoczywa na głoszącym tezę. Pan Ciborowski swoje tezy poparł danymi i przedstawił swoja metodologię. Ty swoje tezy popierasz swoimi przeświadczeniami. Ja wiem, że to trudno tak umieć znaleźć dane, opracować je i przedstawić i nie każdy da radę. Ty na przykład nie dasz. I zostaje ci bezmyślny bełkot.

autor: poziomka, data nadania: 2013-01-21 13:56:08, suma postów tego autora: 576

Przy tym west zapomina,

że w PRL-u emeryci i renciści lekarstwa dostawali za darmo, a o obecnych kosztach zakupu leków, lepiej nie wspominać.
Bo człowieka może szlag trafić.

autor: cetes, data nadania: 2013-01-21 14:50:27, suma postów tego autora: 633

Lekarstwa których nie było, cetes

Jest na tan temat bardzo wymowny rozdział w "raportach dla Edwarda Gierka".

autor: west, data nadania: 2013-01-21 14:59:37, suma postów tego autora: 6709

Poziomko, jak chcesz wierzyć w złote czasy prylu to sobie wierz

Co mnie to... Ciborowski obliczeń nie przedstawił. To że Tobie się wydaje inaczej to Twój problem i, ewentualnie, Twoich pracodawców, o ile ktoś od Ciebie wymaga czegoś bardziej skomplikowanego niż machanie łopatą.

autor: west, data nadania: 2013-01-21 15:52:01, suma postów tego autora: 6709

Wiesz west,

że Twoja głupota to czasami, jak to mówią Twoi idole, poraża.
Ja w tych czasach żyłem i na bajki propagandystów IPN-u jestem odporny.
Ty, jak widać, nie.

autor: cetes, data nadania: 2013-01-22 01:37:48, suma postów tego autora: 633

@west

Widzisz, problem polega na tym, że u ciebie jest to wyłącznie problem wiary w absolutne zło PRL i dobro IIIRP.
I dlatego agresywnie reagujesz na fakty podważające twoją wiarę. Niestety wiary swojej nie potrafisz bronić inaczej jak agresją.

autor: poziomka, data nadania: 2013-01-22 08:35:10, suma postów tego autora: 576

Poziomka, na fakty reaguję spokojnie

Ale na fakty - a nie na westchnienia "za Gierka było lepiej" okraszone wyciągniętymi z kapelusza cyframi. Nie tylko dlatego, że pamiętam te czasy, ale także dlatego że sporo na temat gospodarki późnej PRL napisano już przed Ciborowskim.

autor: west, data nadania: 2013-01-22 15:50:19, suma postów tego autora: 6709

Cetes, propagandyści IPNu gospodarki nie tykają, to dla nich za trudne...

Ale dlaczego w ocenach gospodarki PRL mam wierzyć Ciborowskiemu a nie np. Sadowskiemu czy Rydygierowi?

autor: west, data nadania: 2013-01-22 15:53:18, suma postów tego autora: 6709

West

punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Sadowski, Bielecki, Balcerowicz to na dobrą sprawę oligarchia, podobnie zresztą ty również należysz do tej wąskiej grupy szczęśliwców, których obecny system wyniósł. Nie ma więc żadnej możliwości, abyś pochylił się nad losem "dołów społecznych", czyli ok. 40% społeczeństwa, którym się w III RP w stosunku do PRLu pogorszyło.

A co do obliczeń. Źródła metodologii ci wskazałem, ale widzę, że ciężko tobie znaleźć i wykonać podstawowe obliczenia. Artykuł to nie dysertacja doktorska, w której przedstawia się surowe obliczenia. Przedstawia się jedynie wyniki obliczeń. Ale żebyś nie został "na lodzie", odrabiam za ciebie lekcję domową i podaję ci racje pokarmowe na poziomie B wg prof. Szczygła dla osoby pracującej fizycznie. Możesz sięgnąć po rocznik statystyczny GUS 2012 lub 2011 (jest do ściągnięcia z strony GUS) i tam znajdziesz dział - średnie roczne krajowe ceny wybranych produktów spożywczych za rok 2010. Wystarczy przemnożyć, zsumować wyniki cząstkowe i uzyskasz wynik, który cię tak bardzo interesuje. Jest to arytmetyka z szkoły podstawowej, z którą poradzi sobie 10latek.

A więc dzienne racje pokarmowe na poziomie B dla pracujących fizycznie (np. budowlańców):

grupa I
pieczywo mieszane 725g (najlepiej p. razowe typ 2000, minimum mąka typ 650, a nie barachło marketowe z mąki 120)
mąka i makarony 80g (uwaga jw.)
kasze 55g (głównie kasza grycza lub jaglana)

grupa II
mleko 400g
twaróg 25g
ser podp. 25g

grupa III
jaja 1/2 szt

grupa IV
mięso 125 (do obliczeń przyjmuje się mieszane po 1/3 z drobiu, wołowiny i wieprzowiny z uwagi na dopełniający się skład witamin)
wędliny 40g (chodzi o pełne wędliny 1 kg z 1,2kg wysokiej jakości mięsa, a nie wyroby wędlinopodobne z odpadów np. skór z zawartością mięsa 12%, oznacza to, że mięso musi być 100%, inaczej musisz przeliczyć ilość wędliny na 100% mięsa, tj. gdy zawartość mięsa wynosi np. 50%, co jest dziś wartością typową w kategorii cenowej >30 zł/kg, musisz wziąć 2x więcej wędliny)
ryby 30g (postuluje się ryby tłuste z uwagi na kwasy omega-3)

grupa V
masło (lub pełny zamiennik) 30g (nie nadają się margaryny twarde o zawartości tłuszczu poniżej 82%)
śmietana 30g

grupa VI
inne tłuszcze 70g (głównie oleje, w modelu optymalnym preferuje się tu o wysokiej zawartości jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, np. olej z oliwek)

grupa VII - bogate w wit. C
warzywa kapustne 110g
pomidory 130
owoce 15 (głównie chodzi o cytrusy)

grupa VIII
warzywa karotenowe 130g (tu może być np. marchew)

grupa IX - inne warzywa i owoce (np. bogate w błonnik)
warzywa 240 (tu masz wszelkie fasolki szparagowe, kalafiory, brokuły etc)
owoce 60
owoce susz. 10

grupa X
ziemniaki 700 g

grupa XI
strączkowe suche - 15g (np. fasola jaś, ale sucha, nie namoczona)

grupa XII - słodycze
cukier bezpośrednio lub wypiekach 85g
dżemy itp 50g

Każdą pozycję sobie wyceń i zsumuj, to stawka dzienna, potem pomnóż przez 31 (lub przez 365 a potem podziel przed 12) wyjdzie ci stawka miesięczna. Jeżeli chcesz być mądrzejszy od profesora i kwestionować poszczególne pozycje, ustalone w toku wielu lat skomplikowanych badań, to musisz najpierw skończyć studia z żywienia i dietetyki. Pamiętaj, że to jest stawka dla ludzi pracujących fizycznie, a nie wypierdków biurowych.

autor: Thor, data nadania: 2013-01-22 18:19:38, suma postów tego autora: 990

Thor, kilka prostych pytań

Czy naprawdę uważasz, że przytoczone powyżej wymogi żywieniowe są niepodważalne? I np. zastąpienie mięsa innymi źródłami białka spowoduje negatywne konsekwencje zdrowotne?
Czy dieta dla pracownika fizycznego Twoim zdaniem jest równie odpowiednia dla bezrobotnego czy rencisty/emeryta?
Czy Twoim zdaniem średnie ceny detaliczne produktów spożywczych rzeczywiście odzwierciedlają realne możliwe ceny ich nabycia?
To tak odnośnie Twoich obliczeń. A tak ogólnie - czy Twoim zdaniem robotnik to taki nieco droższa w utrzymaniu odmiana zwierzęcia hodowlanego, któremu wystarczy zapewnić w odpowiednich ilościach paszę treściwą, żeby zaspokoić jego potrzeby?

autor: west, data nadania: 2013-01-22 22:57:49, suma postów tego autora: 6709

./..

West, jesteś niesamowity.

Tutaj dopytujesz z wyrzutem czy "robotnik to taka nieco droższa w utrzymaniu odmiana zwierzęcia hodowlanego, któremu wystarczy zapewnić w odpowiednich ilościach paszę treściwą, żeby zaspokoić jego potrzeby", a w innym wątku wydziwiasz, że zawarta w minimum socjalnym kwota 105 zł na "kulturę i wypoczynek" to zdecydowanie za dużo.

Druga ciekawostka, najpierw piszesz, że każdego dziś stać na wędliny, a zaraz potem wyrzucasz, że przedstawione racje pokarmowe nie zawierają innych, znaczy tańszych, źródeł białka.

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2013-01-23 00:33:51, suma postów tego autora: 3566

Misiu - nie widzę sprzeczności

A to dużo czy mało te 105? Ano to zależy od tego na co się je wyda. O ile pamiętam, raziły one w kontekście niskich kwot na inne cele.
Co zaś do mięsa i wędlin - no cóż, do jakichś celów bilansowych w gospodarce zamkniętej takie zestawienia były pewnie przydatne, choć nikt ich nie traktował jak protestant Pisma Świętego - wszak podaż mięsa i jego przetworów w PRL była, jak wiadomo, zmienna. Natomiast sam pomysł mierzenia dobrobytu ilością podrobów na twarz wydaje się być lekko z innej epoki.

autor: west, data nadania: 2013-01-23 08:07:49, suma postów tego autora: 6709

@west

No właśnie widzę jak reagujesz na fakty.
Oczywiście "doły społeczne" można karmić wg racji opracowanych przez Toten Kopf dla KL Auschwitz.

autor: poziomka, data nadania: 2013-01-23 09:32:03, suma postów tego autora: 576

@Thor

West właśnie kończy dysertację pt. "Glutaminian sodu jako źródło pełnowartościowego białka dla dołów społecznych".

autor: poziomka, data nadania: 2013-01-23 10:17:11, suma postów tego autora: 576

West - odpowiadam poważnie na niepoważne pytania

1. Czy naprawdę uważasz, że przytoczone powyżej wymogi żywieniowe są niepodważalne? I np. zastąpienie mięsa innymi źródłami białka spowoduje negatywne konsekwencje zdrowotne?

piszę do ciebie i piszę, ale ty nie pojmujesz istoty tego wyliczenia. To są racje pokarmowe na poziomie B tzn. EKONOMICZNIE OSZCZĘDNYM, a nie OPTYMALNYM zdrowotnie. Dlatego właśnie zestawienie to opiera się na 2 produktach energetycznych głównie - ziemniakach i zbozach, a istotną część białka czerpie się z produktów zwierzęcych.

Czy można zastąpić białko zwierzęce roślinnym bez szkody dla zdrowia? Otóż zdania są w tej sprawie podzielone i zależy to dla kogo taki jadłospis miałby być przeznaczony. Rośliny nie zawierają co najmniej jednego bardzo ważnego składnika - L-karnityny. Co prawda ciało może sobie w wytworzyć ją z białka, ale jest to proces ograniczony enzymatycznie i osoby rosnące lub ciężko pracujące fizycznie są na ujemnym bilansie tej substancji. Tak więc, dla pewnych osób przejście na dietę wegetariańską z pobudek filozoficzno-religijnych będzie osiągalne, dla innych nie jest pożądane.

Po drugie, uzyskanie pożądanej ilości wysoko wartościowego białka z warzyw jest udręką. Trzeba dysponować bardzo specjalistyczną wiedzą z zakresu aminokwasów i dysponować trudno dostępnymi tabelami, aby to osiągnąć. Ci, którzy myślą, że wystarczy tylko urozmaicenie, łączenie dowolnych różnych warzyw, są w błędzie.
Tymczasem komplet niezbędnych egzogennych aminokwasów jest dostępny w monoprodukcie zwierzęcym. Nie bez znaczenia jest też ilość, którą trzeba dostarczyć w postaci warzyw. Aby uzyskać 20 gram białka wystarczy ok 100 g mięsa, co daje koszt w przypadku kurczaka ok. 0,65-0,70 groszy, tymczasem 20 gram białka pozyskane z ok 1-3 kg warzyw to koszt ok. 3-9 zł, bo rośliny zawierają jego ok. 1-3% w niepełnym składzie aminokwasowym. Wyjątkiem są tzw. leguminy, typu fasola jaś czy soja. Są one jednak bardzo ciężko strawne i również wymagają uzupełnienia innymi roślinami. Koszt ok, 1,5 zł za 20 g białka niepełnowartościowego. Soja w dodatku jest bez przeróbki chemicznej niestrawna dla człowieka. Teoretycznie można ją sfermentować, ale to jest proces, który trwa i nie zawsze się udaje bez powstania groźnych dla wątroby (rak) grzybów. troszkę lepiej wygląda to w przypadku kaszy jęczmiennej, bo tutaj koszt 20 g białka to ok 35 groszy, ale wartość biologiczna tego białka wg niektórych źrodłe to tylko ok 20% i również wymaga uzupełnienia.

Widać więc, że pozyskanie białka z mięsa jest tańsze i dużo łatwiejsze.

2. Czy dieta dla pracownika fizycznego Twoim zdaniem jest równie odpowiednia dla bezrobotnego czy rencisty/emeryta?

Oczywiście, że nie. Ale jak to było tobie tłumaczone, racje pokarmowe w przypadku minimum egzystencji IPiSS dotyczą również pracowników fizycznych i oni również powinni w związku z tym móc z tej kwoty przeznaczonej na żywność pokryć swoje potrzeby żywieniowe. Tymczasem ja udowodniłem, że jest to niemożliwe, bo kwota IPiSS jest 2x za niska. Np. zapotrzebowanie na białko wyznacza się na 0,8 g / kg wagi należnej (BMI 20). Ale są takie osoby, które prowadzą siedzący tryb życia i im wystarczy tylko 0,55 g /kg. Nie zmienia to w niczym faktu, że normy muszą objąć również tych, którzy pracują fizycznie, by objąć 95% ogółu populacji. bo tak te normy się konstruuje - z pewnym zapasem bezpieczeństwa.
Czy można więc wyznaczyć mimimum egzystencji dla różnych grup ludności? Można i również IPiSS to robi, podając osobno stawki dla gospodarstw emerytów i rencistów. Problem polega na tym, że w gospodarstwach nieemerytów ujęci są ci od prac fizycznych. Poza tym, nawet ci, z siedzącym trybem życia, nie będą w stanie pokryć potrzeb żywnościowych za kwoty podane przez IPiSS.

3. Czy Twoim zdaniem średnie ceny detaliczne produktów spożywczych rzeczywiście odzwierciedlają realne możliwe ceny ich nabycia?

Gdy rozpatrujemy cały kraj, takie podejście jest racjonalne statystycznie, aczkolwiek lepsze ujęcie byłoby takie, które brałoby 2 odchylenia standardowe "w górę" od średnich cen. Wtedy mielibysmy gwarancję, że wyżywić się w stanie jest 95% populacji. Problem jest tej natury, że w dużych miastach ceny żywności są niższe, niż w małych. Dzieje się tak dlatego, że w dużych miastach są supermarkety czy sieci typu Biedronka, które w małych miastach (do 20 tys. mieszkańców) najczęściej nie występują. A tak się brzydko składa, że to właśnie gminy do 20 tys. mieszkańców zamieszkiwane są przez większość Polaków....

Tak ogólnie chodzi o to w tym całym wyliczeniu, aby kwoty minimum egzystencji odpowiadały rynkowej rzeczywistości. To, że ktoś przy danej kwocie może poczynić oszczędności, bo np. nie kupuje tyle żywności, bo ma niższe zapotrzebowanie energetyczne, nie oznacza, że kwota mimimum egzystencji ma być niższa. NIE. Ona ma bowiem pokryć te wydatki z pewną granicą bezpieczeństwa związaną właśnie z różną aktywnością fizyczną czy różnymi dostępnymi cenami.

3. A tak ogólnie - czy Twoim zdaniem robotnik to taki nieco droższa w utrzymaniu odmiana zwierzęcia hodowlanego, któremu wystarczy zapewnić w odpowiednich ilościach paszę treściwą, żeby zaspokoić jego potrzeby?

Mimimum egzystencji wg IPiSS oznacza tylko przetrwanie biologiczne, a nie zaspokojenie potrzeb społecznych. I do tego się w wyliczeniach odnoszę. Są inne miary - np. mimimum socjalne, które właśnie uwzględnia wydatki np. na kulturę. Tak więc, nie uważam, że robotnik to zwierzę, którego potrzeby ograniczone są tylko do pożywienia.


autor: Thor, data nadania: 2013-01-23 10:34:41, suma postów tego autora: 990

Chyba się nie zrozumieliśmy

Nikt Ci nie każe pozyskiwać białka z warzyw, można z mleka albo jajek. Dieta oparta na białku zwierzęcym jest droga. I jeżeli ktoś mi sugeruje, że te blisko 6 kg mięsa i ryb w skali miesiąca to jest absolutne minimum, to zachowam sceptycyzm - znacząca większość społeczeństwa przed wojną czy w latach 50-tych mięso widywała na stole od święta albo, jak dobrze szło, co niedzielę, i jakoś nie pomarła.

Co do uzasadnionych/nieuzasadnionych norm to sam przyznajesz że minimum egzystencji jest liczone bez rozbicia na pracowników fizycznych/inne grupy. No to jaki sens dla nas mają takie obliczenia? Kowalski nosi buty rozmiar 40, Nowak 46, produkujmy dla obu rozmiar 46 żeby wszystkim się noga zmieściła...paranoja, a nie statystyka.

Ceny żywności W SKLEPACH w małych miejscowościach są wyższe niż w dużych. Tylko że w małych miejscowościach mieszkańcy mają możliwość zaopatrywania się w żywność bezpośrednio od producentów. Albo wręcz tę żywność, w mniejszym lub większym stopniu, produkują sami.

Na koniec - cieszy mnie, że nie ograniczasz potrzeb robotnika do pożywienia. Skąd w takim razie teza o tym że 40% społeczeństwa rzekomo się "pogorszyło" po 89 r. oparta o obliczenia (mniejsza, trafne czy nie) spożycia podstawowych produktów per capita? Już samo to, że mogą oni tę żywność kupić (a nie "wystać" od przypadku do przypadku w wielogodzinnych kolejkach) chyba jakąś poprawą jest? Bez uwzględnienia tego (i tysięcy podobnych mniejszych lub większych ułatwień) może być faktycznie trudno zrozumieć dlaczego nikt nie chce wracać do socjalizmu.

autor: west, data nadania: 2013-01-23 11:21:29, suma postów tego autora: 6709

@west

West, dziecko drogie, jeżeli uda ci się zbić normy dla III RP to zbijesz je też dal PRL, prawda? I dalej będziesz w tym samym ciemnym, cuchnącym i ciasnym miejscu, w którym się znajdujesz.
A o poziomie szamba, w którym pływasz świadczy twój stosunek do "dołów społecznych". Wiesz Brytyjczycy w swoich koloniach w Azji sprawdzali doświadczalnie jak mało może jeść człowiek pracujący fizycznie, żeby dokończył budowę kolei zanim zdechnie.

autor: poziomka, data nadania: 2013-01-23 11:43:07, suma postów tego autora: 576

Widzę, poziomko, że spodobał Ci się termin "doły społeczne"

Korzystaj na zdrowie :-)

autor: west, data nadania: 2013-01-23 12:02:26, suma postów tego autora: 6709

West

West:Nikt Ci nie każe pozyskiwać białka z warzyw, można z mleka albo jajek. Dieta oparta na białku zwierzęcym jest droga.

Odp: ok, ale sam napisałeś wcześniej, żeby zastąpić białko z mięsa innym. Więc ci wyliczyłem dla przykładu dietę warzywną i wyszło, że dieta warzywna jest 10x droższa w przeliczeniu na białko. Choć ty, bezzasadnie upierasz się, że jest tańsza.
Pokażę ci absurdalność oparcia się na warzywach na takim przykładzie: Mężczyzna o wadze 80 kg chudej masy, pracujący ciężko fizycznie (z ciężarami po kilka godzin dziennie), potrzebuje białka 1,8g / kg wagi ciała. Oznacza to, że potrzebuje on białka w ilości 144 g na dobę pracującą. Aby pozyskać to białko z warzyw (zakładając poprawne skompletowanie, dopełniające dobranie warzyw pod względem aminokwasów), to by przy zawartości najwyższej dla warzyw - 3% białka (np. w ziemniakach) trzeba dostarczyć i zjeść min. 4,8 kg warzyw na dobę. Jest to ilość ogromna, to dosłownie wiadro jedzenia. Dlatego wariant czysto warzywny odpada. Można i trzeba by posiłkować się fasolą, wtedy zaś zakładając pół na pół ilości biała z warzyw i fasoli, mamy: fasoli - ok. 400 gram suchej (po napęcznieniu ok 1,2 kg) oraz 2,4 kg warzyw (w praktyce 3,2 kg, bo średnio jest 2%). Razem więc mamy znów prawie 4 kg jedzenia do strawienia...

Mleko jest porównywalnym kosztowo do mięsa źródłem białka. Przeciętnie bowiem zawiera 3,3 g na 100 g. Wg cen Biedronki mamy 1,20 zł za 20 gram białka dość wysokiej jakości, lub wg cen sklepików - 1,60 zł, a przypominam, że z kurczaka wyszło nam 0,70 zł. Ale mleko nie może być spożywane w dowolnych ilościach. W praktyce więc biało z tego produktu nie przekracza 30 g.
Jajko zawiera w 100 g wagi tylko 7 g białka najwyższej jakości. Kosztuje 50 gr za 60 g, czyli po przeliczeniu mamy 4,2 g białka w 1 jajku, a wyceniamy 20g, czyi 4,8 jajka x 0,50 zł =2,40 zł za 20 g białka. Zbliża się więc cenowo do warzyw.
Warzywa są najdroższym źródłem białka.

Innymi słowy, nie masz zielonego pojęcia o kosztach i fantazjujesz.


West:
Co do uzasadnionych/nieuzasadnionych norm to sam przyznajesz że minimum egzystencji jest liczone bez rozbicia na pracowników fizycznych/inne grupy. No to jaki sens dla nas mają takie obliczenia? Kowalski nosi buty rozmiar 40, Nowak 46, produkujmy dla obu rozmiar 46 żeby wszystkim się noga zmieściła...paranoja, a nie statystyka.

Odp:
już ci to tłumaczyłem, ale jesteś uparty i zawzięty. Dziecko by zrozumiało, a ty z wyższym wykształceniem nie rozumiesz. Normy żywnościowe liczy się dla 95% całej populacji i przyjmuje ten górny próg. Dlaczego? Bo, gdy ktoś prowadzi siedzący tryb życia i ma zapotrzebowanie niższe, wystarczy że zacznie chodzić do sklepu piechotą lub uprawiać zalecany przez lekarzy sport rekreacyjny/gimnastykę i jego zapotrzebowanie automatycznie wzrośnie. Norma musi to przewidywać, dlatego podaje się górne granice, a nie dolne
Wreszcie odnośnie statystyki - otóż formalnie to nie jest statystyka, wykształciuchu. To jest kosztorys. Statystyka bowiem opisuje, a nie postuluje.


West:
małych miejscowościach mieszkańcy mają możliwość zaopatrywania się w żywność bezpośrednio od producentów. Albo wręcz tę żywność, w mniejszym lub większym stopniu, produkują sami.

Odp:
na wsi istotnie niektórzy rolnicy produkują na własne potrzeby żywność. Ale nie w miastach - tu istnieje zakaz, a i nie ma technicznych możliwości, no bo jak wychodujesz te setki kg warzyw? w doniczkach?
Czy zaopatrywanie się bezpośrednio u producenta jest tańsze? Hmm, weźmy na przykład jabłka na targowisku bezpośrednio od rolnika - 2,50-4,00 / kg. W Biedronce - 2,28 zł /kg. Znów coś się tobie wydaje, przypuszczasz i te swoje wyssane z palca przypuszczenia traktujesz jako fakty, jako rzeczywistość, której nie możesz udowodnić.

West:
teza o tym że 40% społeczeństwa rzekomo się "pogorszyło" po 89 r. oparta o obliczenia (mniejsza, trafne czy nie) spożycia podstawowych produktów per capita?

Odp:
proszę wskaż, gdzie napisałem, że 40% społeczeństwa pogorszyło się, bo spożywają mniej podstawowych produktów per capita. To jest twój argument, który wsadziłeś mi w usta i sam się z nim rozprawiłeś. Dyskutujesz sam ze sobą.




autor: Thor, data nadania: 2013-01-23 12:47:12, suma postów tego autora: 990

Zapomniałem odnieść się do jednej kwestii

I jeżeli ktoś mi sugeruje, że te blisko 6 kg mięsa i ryb w skali miesiąca to jest absolutne minimum, to zachowam sceptycyzm - znacząca większość społeczeństwa przed wojną czy w latach 50-tych mięso widywała na stole od święta albo, jak dobrze szło, co niedzielę, i jakoś nie pomarła.

Odp:
otóż nie chodzi o to, że pomarli lub nie pomarli (choć znów jesteś w błędzie, bo pomarli). Chodzi o to, by zachować dobre zdrowie i długo żyć. A tamte społeczeństwo, głównie pracowników najemnych i rolników nie miało się dobrze pod względem zdrowotnym. Jest co najmniej setka chorób wynikających z niedoboru składników pokarmowych, a jedną z grup chorób są np. gruźlice (płuc, serca etc).
Parę wskaźników z roczników (nie chce mi się szukać danych dla gruźlicy, ale sobie znajdziesz jak zechcesz):

przeciętne dalsze trwanie życia mężczyzn w latach 1931-32 dla osób urodznych w tym okresie wynosiła 48,2 roku, podczas gdy w 1975-76 już 67,3 roku, gdybyś nie umiał policzyć to jest prawie 20 lat dłużej albo ok. 40% dłużej

zachorowania na błonicę: w 1930 wystąpiło 17 tys. przypadków, 1950 24 tys. przypadków, 1970 - 22 przypadki, w 1977 - brak zachorowań
zachorowania na krztusiec: w 1930r było ok. 10 tys. przypadków, w 1950 - ok. 22 tys. przypadkow, rok 1960 był rekordowy - 96 tys. przypadków, 1970 - było 10 tys. przypadków, a w 1980 - 232,

zgony z powodu duru brzusznego: w roku 1920 stwierdzono 1972 przypadki, w 1938 - 1193, w 1950 - 894, w 1960 - 76, w 1970 - 6, w 1977 - 1
zgony na czerwonkę: rok 1920 - 5168, rok 1938 - 703, rok 1950 - 129, rok 1960 - 69, rok 1970 - 8, rok 1977 - 3
zgodny na płonicę: rok 1938 - 346, rok 1950 - 458, rok 1960 - 26, rok 1977 - 2

zgony na błonicę: rok 1938 - 970, rok 1950 - 2047, rok 1960 - 295, rok 1970 - 1, rok 1977 - brak zgonów
zgony na krztusiec: 1938 - 411, rok 1950 - 1580, rok 1960 - 310, rok 1970 - 11, rok 1977 - 1

umieralność niemowląt na 100 urodzeń żywych: lata 1935-39 - 13,9, rok 1948 - 11,2, rok 1950 - 11,1, rok 1960 - 5,6 [11], rok 1970 - 3,67, rok 1980 - 2,55, rok 1990 - 1,93


autor: Thor, data nadania: 2013-01-23 13:03:42, suma postów tego autora: 990

@Thor

West:
- nie umarł jako niemowlę, apotem na krztusiec, błonicę, tyfus czy gruźlicę,
- mimo żenującego prezentowanego poziomu umysłowego ktoś dał my dyplom wyższej uczelni (musiał spożywać za mało białka),
- za polemizowanie z Tobą ktoś mu płaci (bo o tej porze jest pewnie w pracy),
jemu jest dobrze, więc wg niego wszystkim jest dobrze. Tylko malkontenci narzekają.
Idąc jego tokiem rozumowania, nikt nie umiera, bo przecież on nie umarł, tylko niektórym nie chce się ruszać.

autor: poziomka, data nadania: 2013-01-23 13:38:11, suma postów tego autora: 576

Thor, co do jednego mnie prawie przekonałeś

A mianowicie do tego, że koszt białka pochodzenia zwierzęcego spadł w wolnej Polsce tak mocno, że wreszcie rozwiązano podstawowy problem PRL-owskiej gospodarki żywnościowej czyli sprzeczności pomiędzy rosnącym popytem a wysokimi kosztami produkcji diety opartej na białku zwierzęcym.
Jak widać, i tutaj, jak zwykle, kapitalizm rulez :-)
Co do pozostałych kwestii to oczywiście nie masz racji, i już Ci tłumaczę dlaczego.
Normy żywnościowe można oczywiście liczyć dla 95% populacji, 99% czy jak chcesz. Papier jest cierpliwy. Problem w tym że w takim przypadku dla części populacji są one zawyżone. Co od początku staram Ci się wytłumaczyć jak krowie na miedzy, ale bez powodzenia.
Twoje problemy z terminem "statystyka" powinny zniknąć po powtórnym przeczytaniu mojego postu.
Teraz dalej.
Nie jest prawdą, jakoby jabłka "od rolnika" kosztowały więcej niż w sklepie. To oczywiście od rolnika zależy, ale jeżeli ceny skupu jabłek kształtowały się w latach 2008-2010 w wysokości 32-64 gr/kg, to znaczy że ta cena rolnika satysfakcjonowała. Oczywiście hurt a detal to co innego, ale problem jabłek po 4 zł wolny rynek rozwiązał tak skutecznie, jak to się socjalistycznym planistom nie śniło. Po prostu trzeba przejść do sąsiedniego stoiska, ew. na sąsiednie targowisko. Ostatniej jesieni nie stanowiło w Warszawie problemu kupić jabłek po 1-1,50/kg.
Co do "40%" to sprawa jest prosta - napisałeś ciut wyżej takie zdanie: "Nie ma więc żadnej możliwości, abyś pochylił się nad losem "dołów społecznych", czyli ok. 40% społeczeństwa, którym się w III RP w stosunku do PRLu pogorszyło."
Co zaś do statystyk to zapominasz że od lat trzydziestych trochę się na świecie, a i w naszym kraju zmieniło. Wstrętni kapitaliści wymyślili antybiotyki, szczepionki i inkubatory, została rozbudowana służba zdrowia, spora część społeczeństwa przeniosła się z czworaków do budynków z bieżącą wodą i kanalizacją, a przy okazji nauczyła się myć ręce... tak że nie sprowadzajmy wszystkiego do pożywienia, nie bawmy się w nanę, bo ona jest jedyna i niepowtarzalna :-0)

autor: west, data nadania: 2013-01-23 14:04:56, suma postów tego autora: 6709

parę odpowiedzi

problem kosztów białka zwierzęcego rozwiązano już w PRLu a to dzięki potężnym inwestycjom w rolnictwo i przemysło rolno-spożywczy np. rzeźnie, chłodnie, przetwórnie - udział rolnictwa w inwestycjach sięgał 30%, w III RP zaś mniej niż 1%. To jest po prostu efekt skali. Większa produkcja to mniejsze koszty jednostkowe... I żeby nie było, poziom produkcji większości płodów rolnych jest dziś niższy niż w PRLu. Tako rzecze GUS

"Normy są zawyżone". Misiu, ty na prawdę nie rozumiesz pojęcia "margines bezpieczeńtwa". Obyś nie musiał żyć za normy wyznaczone przez takiego Doktora Westa. Doktor West wyznaczył normę kurczaka na 100 g na tydzień w cenie 60 groszy. A klient poszedł do sklepu i nic nie kupił, bo pani w sklepie ukroiła 101 gramów a i cena wyniosła 65 groszy :) Brniesz w opary absurdu.

"Nie jest prawdą, jakoby jabłka "od rolnika" kosztowały więcej niż w sklepie... w Warszawie po 1 zł" Chłopie, twoje teksty to jak cios pięścią w nos albo plucie w twarz. Myślisz, że ty jeden odwiedzasz targowiska? Skącz swoją filozofię pępka. To, że w Warszawie były jakieś zgnitki po 1 zł za kg to wcale nie oznacza, że u mnie w mieście lub w innych miejscach w Polsce były jabłka dostępne w tej cenie. NIE BYŁY. I nie mam zamiaru dla 1 zł jeździć 300 km do Warszawy po jabłka.
Przyjmij więc do wiadomości, że ceny targowiskowe to nie ceny hurtowe a rolnicy niechętnie sprzedają (jeśli w ogóle) w cenach hurtowych (przemysłowych) produkty klientom indywidualnym. Gdyby było inaczej, to byłoby pełno kiosków, straganów prowadzonych tylko przez rolników, bo wyparliby pośredników jako tańsza konkurencja.

Co do 40% napisałem tylko, że tej wielkości grupie społecznej się pogorszyło, a nie że mogą oni dziś spożywać mniej produktów per capita. To drugie zdanie jest twoim wywodem, nie moim.

"kapitaliści wymyślili..." nie tylko kapitaliści, bo i socjaliści również. Poza tym, znów czegoś nie wiesz, a mianowicie tego, że LECZENIE CHORÓB SPOŁECZNYCH JEST NIESKUTECZNE, GDY PACJENT JEST NIEDOŻYWIONY. Podobnie jest z zapobieganiem w postaci szczepionek. Są one nieskuteczne w przypadku niedoborów pokarmowych, zwłaszcza białka. Poczytaj sobie w internecie fachowe strony medyczne o leczeniu np. gruźlicy u osób niedożywionych.

Oznacza to, że podstawowym warunkiem poprawy zdrowia ludności było polepszenie wyżywienia. Cała reszta, ważna aczkolwiek dodatkowa. Jakbyś nie próbował odwracać kota ogonem, PRL jest pod względem wyżywienia tutaj górą, bo III RP ma problem z zapewnieniem wyżywienia nawet dzieciom. To znaczy nie tyle ma problem, co nie chce. Senat niedawno odrzucił wniosek by przeznaczyć 1 mld zł na dożywianie, ale 8 mld zł dodatkowo na armię się znalazło....
Na nowo w kapitalistycznym ustroju w Polsce pojawiły się masowe zachorowania właśnie na gruźlicę. Jest problem w szpitalu z leczeniem ludzi starszych i wielu w sile wieku właśnie dlatego, że przychodza na oddział z głębokimi niedoborami pokarmowymi. I potem nawet rany nie chcą się goić, leki źle działają.
Tylko to trzeba chcieć zauważyć.

autor: Thor, data nadania: 2013-01-23 18:39:30, suma postów tego autora: 990

West!

Wygląda na to, że na ekonomi znasz się prawie tak dobrze, jak IPN-wcy.
Przypomnę Wam zatem podstawową zasadę: jeśli popyt na jakiś towar przewyższa podaż, to można zwiększyć produkcję lub ograniczyć jego dostępność.
Przeważnie natychmiastowe zwiększenie produkcji jest niemożliwe, więc ogranicza się dostęp do tego produktu.
Można to wykonać w dwojaki sposób:
1) wprowadzić reglamentację,jak zrobiono to z mięsem i jego przetworami w PRL-u. Jakoś każdego było stać na wykup przysługującej mu ilości
2) Podnieść cenę, by uniemożliwić zakup części jego potencjalnych nabywców. Tą metodę przyjęto w III/IV(?)RP i dlatego ponad 40% społeczeństwa, nawet pracujących, nie stać na zjedzenie chociaż 1x w tygodniu mięsa lub ryby.

Jeśli, jak twierdzisz, pamiętasz czasy PRL-u, to powinieneś również pamiętać te jego dobre strony, a nie wyszukiwać "na siłę" "słomki w jego oku" nie zauważając "belek w oku III/IV(?)RP".

autor: cetes, data nadania: 2013-01-23 19:07:20, suma postów tego autora: 633

Thor

Barierą w zapatrzeniu w żywność w PRL nie były chłodnie czy rzeźnie, tylko tempo wzrostu produkcji rolnej. A tu głównym problemem nie było oczywiście przetwórstwo, tylko struktura agrarna, niskie ceny skupu (a do 1970 r. także obowiązkowe dostawy) i preferowanie przy rozdziale środków inwestycyjnych nieefektywnego sektora państwowego w rolnictwie.

Co do "marginesu bezpieczeństwa", to stosowanie marginesu bezpieczeństwa w postaci, jaką proponujesz, tj. przyjmowania zawsze górnych wielkości dla całej grupy, jest ekonomicznym kuriozum. To tak, jakbyś na wszelki wypadek planował zakupy paliwa dla bazy transportowej wedle zużycia tego paliwa przez kamazy, i ignorował to że większość parku stanowią np. lubliny.

Co do jabłek - prosta sprawa. Jeżeli faktycznie jest luka rynkowa - zajmij ją, zrobisz dobry interes. Jeżeli nie ma (a moim zdaniem nie ma, przynajmniej nie jest taka oczywista) - cóż... nie ma lepszego systemu bodźców dla leczenia wyuczonej bezradności niż przymus ekonomiczny.

Co do 40% - skoro nie pogorszyło im się pod względem poziomu spożycia, to co im się pogorszyło?

Co do chorób - zrezygnuj z leczenia (szczepionek już się nie ad cofnąć), skoro jest niepotrzebne. Dzieci też możesz nie szczepić. Dogadałbyś się z naną.

"PRL jest pod względem wyżywienia tutaj górą..." idź i powiedz to ludziom w sklepie.

"Senat niedawno odrzucił wniosek by przeznaczyć 1 mld zł na dożywianie, ale 8 mld zł dodatkowo na armię się znalazło...." i słusznie bo armia wymaga zbiorowego wysiłku społeczeństwa, a udział państwa w indywidualnym wyżywieniu obywatela jest nie tylko niepotrzebny, a nawet szkodliwy.

"Jest problem w szpitalu z leczeniem ludzi starszych..." i owszem, główną przyczyną jest nieefektywna organizacja służby zdrowia. Ci sami lekarze, którzy ponoć narzekają na niedożywionych pacjentów, nie potrafią najczęściej zorganizować normalnego wyżywienia w szpitalu. To o czym my mówimy?

Na koniec - proponuję skończyć z filozofią "niedasię". Takich fantastycznych możliwości, jakie istnieją zarówno w zakresie poprawy naszego bytu indywidualnego, jak i rozwoju społeczno-gospodarczego kraju jako całości, nie było u nas od 1914 roku. Zamiast narzekać, proponuję działać.

autor: west, data nadania: 2013-01-24 13:12:31, suma postów tego autora: 6709

Cetes

Nic nie trzeba robić. Rynek sam to wyreguluje. No, chyba że się bawimy w autarkię gospodarczą. Tylko po co?

Nie za bardzo pamiętam "dobre strony PRL", szczerze mówiąc.

autor: west, data nadania: 2013-01-24 13:15:54, suma postów tego autora: 6709

West!

Rynek nic nie wyreguluje i "niewidzialna jego ręka" też, bo ona nie istnieje.
Nawet L. von Mises był zdania, że rynek może istnieć jeśli dominujące na nim podmioty będą się obawiały siły od nich większej, a mianowicie przymusu państwowego.
Od tej pory rzeczywiście wiele się zmieniło, gdyż wśród 100 największych gospodarek świata większość stanowią ponadnarodowe koncerny i dlatego "wolny rynek", który i tak zawsze był regulowany, obecnie ostatecznie odszedł w krainę bajek. A jego piewcy powinni pójść za nim.

Natomiast Twoje problemy z przypomnieniem sobie czegoś pozytywnego o PRL-u na tle "sukcesów" III/IV(?)RP, to cóż: Twój problem.
Oby tylko nie były to przedwczesne oznaki demencji!

Naprawdę serdecznie życzę Ci zdrowia.

autor: cetes, data nadania: 2013-01-24 23:02:23, suma postów tego autora: 633

Tego nawet nie wymyślili hitlerowcy w obozach zagłady

West: " udział państwa w indywidualnym wyżywieniu obywatela jest nie tylko niepotrzebny, a nawet szkodliwy", zwłaszcza względem niedożywionych dzieci, o czym była mowa.

Dziękuję, nie mam już więcej pytań ani nic do powiedzenia. Ktoś, kto wyzbywa się ostatnich odruchów człowieczeństwa i daje oznaki psychopatii psychopatii, nie zasługuje na jakąkolwiek uwagę i dyskusję. Dziękuję, że tą frazę napisałeś. Teraz wiem kim jesteś - z tobą nie warto dyskutować.

autor: Thor, data nadania: 2013-01-25 10:51:17, suma postów tego autora: 990

Umieszcze na stronie SLD Mokotów

Pozwole sobie umieścić tekst na stronie SLD Mokotów www.sldmokotow.pl

autor: Krzysztof Mróź, data nadania: 2013-01-25 11:08:39, suma postów tego autora: 569

Thor

Dyskutować nie musisz, choć nadal nie wiem w jaki sposób się tym 40% "pogorszyło" choć spożycie nie spadło.
A to że nie widzisz rzeczy oczywistej - że w "dożywianiu" znakomicie lepiej sprawdza się najbliższe otoczenie, społeczność lokalna, Kościół, a nie urzędnicy z Warszawy - no co ja poradzę, że siedzisz w starych rocznikach statystycznych a nie chce Ci się rozejrzeć dookoła.

autor: west, data nadania: 2013-01-25 13:11:51, suma postów tego autora: 6709

West!

W ostatnim poście ostatecznie pokazałeś swoje poglądy.
Są one powtórzeniem poglądów V. Pareto, który twierdził, że postęp jest wówczas, gdy jednemu się poprawia, a milionom pogarsza.
Dochodzi do tego jego opinia, że nie warto produkować dla 80% ludzi, tych najbiedniejszych, bo dają oni zaledwie 20% zysków, podczas, gdy 20% tej najbogatszej części społeczeństwa przynosi 80% zysków.
To ideologia neoliberalna, której celem jest przeprowadzenie depopulacji ludzkości, czyli mówiąc językiem ludzkim, chcesz wymordować głodem i chorobami ponad 5 miliardów ludzi, by zostali jedynie bankierzy i trochę potrzebnych im służących. Zresztą tych też bankierzy będą mogli "zdepopulować" po osiągnięciu odpowiedniego postępu w klonowaniu "ludzi".

Co więc robisz na takiej stronie jak lewica.pl?
Wypełniasz misję, czy zadanie? a może marzysz, że staniesz się protoplastą linii zmodyfikowanych genetycznie biorobotów?

autor: cetes, data nadania: 2013-01-25 18:24:26, suma postów tego autora: 633

Cetes

gdzie, w której publikacji Pareto coś takiego twierdził? Jeżeli byłaby to prawda, to znaczy że (neo)liberalizm jest zbrodniczą ideologią i jest podstawa do ścigania przed trybunałem zbrodni przeciw ludzkości

autor: Thor, data nadania: 2013-01-25 19:23:12, suma postów tego autora: 990

A co ma Pareto wspólnego z neoliberalizmem?

Chyba że opanował podróże w czasie :-)

autor: west, data nadania: 2013-01-25 20:14:39, suma postów tego autora: 6709

Cetes, do depopulacji najbardziej prze lewica kulturowa

z jej dążeniem do likwidacji rodziny jako podstawowej komórki społecznej, propagowaniem indywidualizmu, poparciem dla wolności aborcji i promowaniem homoseksualizmu.

autor: west, data nadania: 2013-01-25 20:16:19, suma postów tego autora: 6709

Dyskusja z westem

NIE MA SENSU!. Dla westa kapitalisci odpowiadaja nawet za wielki wybuch, a wiec proces w ktorym powstala cala materia wszechswiata =:D

autor: dyzma_, data nadania: 2013-01-25 21:10:35, suma postów tego autora: 2960

west racje ma cetes ......

a ty cóż, jesteś klonem modelu superliberała ......

a więc
argumentacje humanistyczno-lewicowe cetesa są niezrozumiałe dla Ciebie jak dla mnie język chiński :)

Pozdrawiam.

jacekx marksista chrześcijański
z SLD

autor: jacekx, data nadania: 2013-01-25 23:43:56, suma postów tego autora: 3088

Wiesz west,

czasem to Ty nawet sam ze sobą się nie zgadzasz.

A co wspólnego ma Marks, albo Lenin z "realnym socjalizmem"?

Ciągle ich z grobów wyciągasz.

autor: cetes, data nadania: 2013-01-26 00:28:38, suma postów tego autora: 633

Cetes

http://pl.wikipedia.org/wiki/Neoliberalizm

Gdzie tam masz Pareto, który zmarł w 1928 r.?

autor: west, data nadania: 2013-01-26 09:19:55, suma postów tego autora: 6709

Cetes

nie daj się zwieźć polskim zasobom wikipedii. Ktoś ciężko przeredagował (w oparciu o jedno źródło) termin neoliberalizm w polskich zasoboach, bo jeszcze tydzień temu był zupełnie inny zapis :)

W skrócie: neoliberalizm to ogół szkół ekonomicznych XX wieku i dalszych, które nawiązywały do idei laissez faire szkoły klasycznej. Szkoła klasyczna pod koniec XX wieku i 3 wielkich kryzysów upadła, ponieważ jej przewidywania się nie sprawdziły. Ale w niedługim czasie wyłoniły się nowe szkoły, które na nowo podjęły tą ideologię, choć przeformułowaną. Do nich należą wszelkiej maści marginaliści i szkoły, np. szkoła austriacka, chicagowska, lozańska, anglo-saska, krakowska okresu II RP (np. A. Krzyżanowski) itd. Pierwszy raz terminu tego użył uczony niemiecki Alexander Rüstow w 1938 r.

autor: Thor, data nadania: 2013-01-26 13:00:03, suma postów tego autora: 990

West!

Tym się różni człowiek od małpy, ze myśli.

autor: cetes, data nadania: 2013-01-26 13:42:20, suma postów tego autora: 633

tak? I gdzie to w ten sposób się określa "neoliberalizm"

A nade wszystko - co to wszystko ma wspólnego z tym "neoliberalizmem" którym to określeniem szafują nasi lewicujący publicyści z okolic GW?

autor: west, data nadania: 2013-01-26 14:09:15, suma postów tego autora: 6709

Słusznie, cetes, słusznie

Towarzyszu, bądźcie zatem człowiekiem!

autor: west, data nadania: 2013-01-26 14:09:51, suma postów tego autora: 6709

West!

Więc przyznajesz się do korzeni? hmmm...

autor: cetes, data nadania: 2013-01-26 19:01:41, suma postów tego autora: 633

Thor!

Na głupie tricki stosowane przez niektórych misjonarzy? zadaniowców? bywających na tym forum, to mnie nie tak łatwo nabrać.
Co do neoliberalizmu i jego podstaw ideologicznych, to należy pamiętać, że długo po jego wprowadzenie w USA i Wlk Brytanii, jego cele śmielej i całemu światu postanowiono przedstawić po konferencji w 1997 r. bodajże w San Francisco. Organizatorem jej był Gorbaczow (sic!).
Chyba po 2 miesiącach w czasie spotkania WHO w Seattle tezy z tej konferencji powtórzył Bush ojciec.
Później jednak to ucichło.
Jak przynajmniej część pamięta było to powtórzenie, w złagodzonej formie, tez Pareto.
Nie powiedziano tam wprost, że trzeba przeprowadzić depopulację ludzkości, ale oświadczono: "dla obsługi współczesnej gospodarki potrzeba jedynie 20% żyjących na świecie ludzi. Dla reszty nie będzie pracy".

Chyba sprawa jest jasna. Jeśli ludzie nie będą mieli pracy, to nie będą mieli środków do życia. Przecież liberałowie wszelkiej maści na pomoc dla nich nic nie dadzą. Najwyżej po śmierci ich ciała spalą za darmo w przydomowym krematorium, by tymi prochami użyźnić ogród.

autor: cetes, data nadania: 2013-01-26 19:22:59, suma postów tego autora: 633

west, za kogo ty ludzi uważasz?

Z twoich wypowiedzi bardzo często wynika, że albo za kolejne cyferki w statystykach, albo za bezmyślne bydło. Mówisz o "wyuczonej bezradności", za chwilę zaczniesz o "wędce zamiast ryby". Na lewicowym portalu piszesz a "dołach społecznych" (kto,twoim zdaniem jest tym "dołami społecznymi"?). Bronisz "niewidzialnej ręki rynku" jak lew. Mam niejasne podejrzenia, że:

a) nigdy nie miałeś okazji zetknąć się z faktyczną biedą

b) jeśli nawet miałeś, to raczej jako obserwator z zewnątrz, nie zadając sobie zbytnio trudu zrozumienia DLACZEGO ci ldzie są biedni. Po prostu wystarczyła ci teoria głosząca, że biedni są sami winni swojej biedie, co sprawdza się tylko nieraz.

c) jesteś przedstawicielem "polskiej inteligencji" tej absurdalnej, postszlacheckiej kasty, stawiającej siebie ponad całą resztę, aroganckiej, traktującej z lekceważeniem i pogardą "ciemny lud", stąd twoje tezy.

Otóz - z "working poors" mam do czynienia na codzień. Pracuję w małej firmie sprzątającej, jako pracownik fizyczny - dozorca, za kwotę 1000 PLN netto. W warunkach bardzo różnych (mróz, deszcz,upał, brud). Wachlarz traktowania też bardzo szeroki - od szacunku poprzez zachowania protekcjonalne aż po JAWNIE OKAZYWANĄ pogardę. O jakichkolwiek związkach zawodowych nie ma nawet mowy, reguły gry ustala zatrudniający i nawetnie ma mowy o dyskusji (nota bene, firma w której pracuję jest o tyle uczciwa, że zatrudnia na część etatu czyli na umowę o pracę i płaci ZUS). Tak więc, jeśli chcesz cokolwiek wiedzieć o "społecznych dołach", to proszę bardzo, zapraszam, kto pyta, nie błądzi

autor: ANTAL, data nadania: 2013-01-27 15:16:29, suma postów tego autora: 140

Do dyskusji (głównie pomiędzy west, a Thor)...

...pragnę dodać uwagę, iż najważniejszym kryterium oceny poziomu wynagrodzeń za pracę są rzeczywiste koszty utrzymania rodziny pracowniczej. Koszty te można łatwo obliczyć wykorzystując dorobek Instytutu im. Prof. A. Szczygła w zakresie ustalenia NORM ZAPOTRZEBOWANIA (głównie) na energię naszych organizmów oraz w zakresie ustalenia WARTOŚCI ENERGETYCZNEJ (mierzonej np. w kilokaloriach) poszczególnych artykułów żywnościowych. Te dane oraz ceny detaliczne (np. publikowane przez GUS) wyznaczają minimum biologiczne, czyli poziom niezbędnych wydatków na żywność. Dokładny opis prostej metody oraz comiesięczne komunikaty o kosztach utrzymania można znaleźć na blogu KOSZTY UTRZYMANIA RODZINY PRACOWNICZEJ, gdzie za podstawę wyliczeń przyjmuje się przeciętną cenę kilokalorii.
Polecam.

autor: helew1, data nadania: 2013-04-01 11:05:49, suma postów tego autora: 40

Dodaj komentarz