To nie jest żadna alternatywa programowa a zaledwie opis rzeczywistości na poziomie rocznika statystycznego. Brak nawet klasowego wskazania przyczyn.
..uwiedziona prymitywnie koloryzującymi hasłami o wolności która doprowadzi do bogactwa na wzór amerykańskich szmirowatych telenowelek o milionerach,klasa pracująca od przedszkolanek do górników, podcięła solidarnie solidną gałąź na której może nie siedziało się komfortowo,ale było na tyle dostatnio,że WSZYSCY mieli co jeść, a nawet na kulturę i rozrywki było dość zasobów . Dopiero ciężka forsa płynąca do rodzimych zdrajców poprzez CIA zniszczyła dorobek kilku pokoleń i to prawdopodobnie bezpowrotnie. Za zasługi dla bezwzględnego kapitału, który pozbył się w perfidny sposób konkurencji na światowych rynkach zbytu,jednocześnie zasypał nasz rynek bezużytecznym i śmieciowym badziewiem, drenując ubogie kieszenie Polaków.Tytlko nowa rewolucja,a nie jakieś poprawianie kapitalizmu, może zmniejszyć rozziew społeczny. Zdrajcy jak widać maja sie najlepiej, a ogłupiony Naród,zaczyna powolutku "kumać" ze dał sie wmanewrować w zniszczenie siebie i swoich rodzin. Miało być pięknie i bogato,a wyszło jak zwykle ,gdy wizja osiągnięcia bogactwa bez pracy przesłania rozsądek.Ale jak widać,do tego prostego wniosku, nasze społeczeństwo dopiero dorasta, jak długo trzeba będzie czekać na dojrzałość ?
Nasz kraj stał się półkolonią. Przemysł, handel, banki należą do zachodnich kapitalistów/imperialistów, a Polacy stali się najemną siłą roboczą we własnym kraju. Taka "wolność" nastała po kontrrewolucji 1989 roku.
Lewicowa alternatywa będzie musiała połączyć wyzwolenie narodowe ze społecznym.
Prawda bamboszu. Tak było. Robotnicy i pracownicy tak zapatrzyli się w zachodni dobrobyt, że przyklasnęli obaleniu Polski Ludowej przez pseudokomunistów z PZPR. Miało być, jak na Zachodzi i to raz dwa!
Minęło prawie ćwierć wieku i co? Wielki g...
Głodowe płace, potężna emigracja, wyprzedaż majątku narodowego za bezcen. Miał być dobrobyt, jak na Zachodzie, a skończyło się szorowaniem tam kibli. Co na to klasa robotnicza i warstwy pracownicze? Nic. Zero odpowiedzi. Przeciw "komunie" walczyli, jak lwy, a teraz siedzą, jak myszy pod miotłą. Takie są fakty. Związki zawodowe robią co mogą, żeby utrzymać pokój klasowy, zamiast rozniecać walkę klas. Partie polityczne klasy robotniczej (PPS i KPP) mają zero poparcia robotników, bo ci wolą popierać partie burżuazyjne PO, SLD, PiS, albo w ogóle nie interesują się polityką. Jak ma się coś zmienić, jeśli sami zainteresowani mają gdzieś swój los, albo są zagubieni, jak dzieci we mgle i dają się dymać kolejnym burżuazyjnym ekipom? Gdzie otrzeźwienie? Gdzie jakiekolwiek oznaki wyjścia z impasu?
Szanowne Państwo zgadzam się z Wami to prawda co piszecie. Problem w Polsce polega na tym że politycy to karierowicze uwikłani w różne układy ,układziki itd. Natomiast brakuje ludzi ideowych tak było kiedyś i tak jest po dzień dzisiejszy . Przypomnę tu przy okazji jak potraktowano np. Edwarda Gierka. To klasyczny przykład chamstwa jaki stosuje się w polityce. Polska to kraj stracony likwidacja i sprzedaż majątku narodowego , dużych kombinatów zakładowych spowodowała bezrobocie. Nikogo los człowieka nie interesuje , liczy się zysk burżuja kapitalisty a nie obywatela. Obywatel to Wół przeznaczony do roboty. Teraz do tego wszystkiego dochodzi Kościół ze swoimi wpływami który z natury jest pazerny i patologiczny i mamy wynik. Dlaczego upadła moralność społeczeństwa i rosnąca patologia, przez brak perspektyw życiowych , nędza jaką zgotowano Nam , kumuluje się gniew co raz bardziej.!!!!!
...społeczeństwa - oto filozofia polityczna, etyka społeczna i racjonalność ekonomiczna na drodze do cywilizacyjnego postępu."
*
Pięknie, pięknie Szanowny Autorze, a skąd kapitał potrzebny do zrealizowania tych celów ?
Własnych jeszcze nie ma a obcy nie ma interesu w popieraniu
"kooperacji endogenicznej", cokolwiek to miałoby znaczyć.
Ja też mogę ogłosić np. taki program : każdemu willa z ogródkiem i dożywotnia renta socjalna, bo się należy.
Jest równie realistyczny, jak Pański !
Partie polityczne klasy robotniczej (PPS i KPP)
Bartku, mów do mnie jeszcze...
Nikt nie mówi, że będzie łatwo,ale zróbmy jakiś strajk jako sympatycy i działacze tak czy inaczej pojmowanej lewicy czy socjalizmu lub innego bardziej prospołecznego ustroju niż kapitalizm.
Sama liczba sympatyków i działaczy czy ludzi tworzących jakies inicjatywy prospołeczne, a także częśc ludzi dotknięta dużymi problemami ekonomicznymi powinna zgromadzić przynajmniej 100 osób w każdym mieście wojewódzkim, zakładając, że pójdzie 20% osoób z takimi problemami/poglądami/checia działania. pozostałe 80% oczywiście nie pójdzie na to z powodu strachu przed szefem, lękiem przed okazanie poglądów niekapitalistycznych,innych itp.
Trzeba więc w kazdym dużym miescie wojewódzkim, a także w mniejszych miastach (a także na wsiach, jeśli będą tam ludzie aktywni tacy jak np niektórzy rolnicy) zebrac widoczną grupę protestujących choćby po 20 osób.
Na poczatku trzeba stworzyć listy regionalne czy lokalne dla protestówi zgromadzić na nich wszystkich chetnych. jesli liczba będzie satysfakcjonująca,to można liczyć na to, że 20% deklarujących (zgodnie z zasadą Pareta 80:20) stanie realnie do protestu.
Trzeba zacząć od listów do organizacji lewicowych, ściągnąc ludzi - tych aktywnych i pokazać się - zwłaszcza w mediach, bo bez tego żaden uciskany pracownik, bezrobotny czy inna jakakolwiek dyskryminowana ekonomicznie osoba się o tym nie dowie i będzie dalej olewała wybory, a Ci,którzy zagłosują, zagłosują na burzuazyjne czy autorytarne partie.
P>S> Aby byc widocznym, czasem trzeba przekrtoczyć mur w zwiazku z tym, ze media unikają pewnych tematów i protest robic nie tylko przed najwazniejszymi urzędami publicznymi,lecz także przed siedzibami czołowych mediów.
Jak sobie życzysz warchlaku:
PPS jest partią polityczną klasy pracującej walczącej o swe wyzwolenie z jarzma kapitalizmu. Tak było i tak jest od stu dwudziestu lat. W tym czasie PPS odnosił sukcesy i ponosił porażki. Minione dwadzieścia lat - po 1989 roku - to czas porażki PPS. To czas porażki i zniewolenia polskiej klasy pracującej.
PPS musi realizować swoje fundamentalne zadania:
1. Budować świadomość społeczną ludzi pracy - świadomość, że zostali oszukani: odebrano im już posiadane prawa społeczne i ekonomiczne, okradziono ich z już posiadanych dóbr materialnych,
2. Organizować ludzi pracy do walki o wyzwolenie społeczne i ekonomiczne,
3. Proponować zmiany w rzeczywistości ekonomicznej i społecznej, które prowadzą do sprawiedliwości społecznej, do ludowładztwa w sferze gospodarczej.
http://www.pps.info.pl/index.php?main=article.php&article_un=132695
Rządzący ulokowali Polskę w układzie euroatlantyckim. Ma w nim malejącą pozycję polityczną i ekonomiczną. Gospodarka Polski już nie jest polska. Państwo jest bardzo zadłużone. Wyemigrowało dwa miliony ludzi w wieku produkcyjnym, a ponad dwa miliony to już bezrobotni. Nadchodzący kryzys ekonomiczny będzie bardzo dotkliwy dla naszego społeczeństwa.
Rosnące bezrobocie, spadek zarobków i pogarszanie się opieki zdrowotnej będzie uświadamiać społeczeństwu, że zostało oszukane, że "transformacja ustrojowa" nie była w jego interesie.
Zadaniem wszystkich sił społecznych i politycznych, które dążą do sprawiedliwego systemu społeczno-ekonomicznego jest organizowanie ludzi pracy do walki o uspołecznienia państwa i gospodarki.
http://www.pps.info.pl/index.php?main=article.php&article_un=201312
Komunistyczna Partia Polski działa w celu urzeczywistniania najlepiej pojętych interesów i politycznych dążeń klasy robotniczej oraz pracującego chłopstwa i inteligencji.
Ludzie pracy odgrywają podstawową rolę całym procesie produkcji. Stanowią olbrzymią większość społeczeństwa. Pomimo tego pozbawieni są dzisiaj ekonomicznej podmiotowości. Nie mają właściwej reprezentacji politycznej. Ulegają materialnej i społecznej degradacji.
Najważniejszym zadaniem Komunistycznej Partii Polski jest przygotowanie klasy robotniczej do wspólnej i świadomej walki o wyeliminowanie wszelkiego wyzysku poprzez budowę społeczeństwa bezklasowego w ramach ustroju socjalistycznego.
W działaniach tych pragniemy zjednoczyć miliony robotników, chłopów, nauczycieli, pracowników służby zdrowia, handlu i usług. Tych wszystkich, którzy nie mogą dzisiaj w pełni korzystać z efektów własnej pracy, którzy skazani zostali na wyzysk i poniżenie.
Pragniemy, aby Polska stała się ojczyzną ludzi pracy, krajem suwerennym i wolnym od wyzysku. Wyznajemy patriotyzm, wyrażający się w dbałości o Polskę i przyszłość jej mieszkańców. Stoimy na stanowisku równości wszystkich narodów i w tym duchu przeciwstawiamy się dążeniom imperializmu do ustanowienia międzynarodowego dyktatu. Pragniemy współdziałać z klasą robotniczą wszystkich krajów i wszystkimi miłującymi pokój narodami świata.
http://kompol.org/dokum/Program_KPP.pdf
PPS i KPP to partie klasy robotniczej i ogółu ludzi pracy, które stawiają sobie za cel socjalizm. Niestety nie mają poparcia robotników i pracowników. Ale co tu mówić o socjalistach i komunistach, jeśli nawet socjaldemokratyczna, czyli zachowawcza PPP oscyluje na granicy 1 proc. Tresura ideologiczna sprawia, że popierają partie burżuazyjne, które różnią się tylko wizją kapitalizmu. Gdyby robotnicy i pracownicy głosowali zgodnie z własnym interesem klasowym mieliby większość w parlamencie i mogliby stworzyć rząd. To samo na Zachodzie. Tam też pranie mózgów zrobiło swoje i robotnicy i ogół ludzi pracy popierają burżuazyjne partie, które utrzymują ich w najemnym niewolnictwie. Międzynarodowy proletariat dał się kompletnie ogłupić i partie robotnicze walą głową w mur. Dopóki proletariat popiera burżuazyjne partie nic się nie zmieni. Nawet najgłębszy kryzys kapitalizmu nic nie zmieni, dopóki proletariat nie przejdzie pod sztandary socjalistycznych partii robotniczych. Albo proletariat stanie na gruncie własnego interesu klasowego czyli socjalizmu, albo będzie wlec się za burżuazją. Póki co wlecze się za burżuazja jak stado baranów, a komuniści i socjaliści mają zero poparcia.
"PPS i KPP to partie klasy robotniczej i ogółu ludzi pracy, które stawiają sobie za cel socjalizm."
I co i PPS chce wprowadzić socjalizm?
Nie można obwiniać autora(ów) tekstów o WŁASNE BRAKI w czytaniu ze zrozumieniem.... kłania się Raport PISA... wiesz coś o tym?
O niczym innym nie marzą.
Wszystko pięknie Bartek, też bym sobie życzył zmianę ustroju bo kapitalizm to szambo zgnilizna, kapitalizm jest dobry dla tych grób społecznych które mają w rekach majątki wpływy itd. To ustrój wymarzony dla kombinatorów, cwaniaków i złodziei . W Polsce dochodzi jeszcze jeden problem to katolicyzm Kościół w Polsce ma duże wpływy , nie po to Kościół walczył z poprzednim systemem a by teraz poddać się bez walki. Kościół jest instytucją kapitalistyczną , pasożytniczą i tak naprawdę to oni pociągają za sznurki.!!! I to jest wielki balast dla Polski....
sytuacji społecznej jakich wiele. Dotychczasowym analizom brakuje zwykle rozwinięcia w aspekcie etycznym kapitalizmu. Problem jednak w tym, żeby przechodzić już od analizy do syntezy, od narzekań do projektów nowych rozwiązań, do organizacji lewicowego ruchu samoobrony, jako pierwszej fazy potrzebnych przemian społecznych.
oglądałam niedawno ciekawą rzecz. Mianowicie, jeżeli chce się pokonać chęć picia alkoholu, to nie powinno się unikać np. kieliszka z wódą, lecz przeciwnie - należy wziąć go do ręki, bawić się nim, robić z nim wszystko, co się chce, ale NIE WYPIĆ. Wszystkie bodźce dostarczane mózgowi powodują budowę nowych połączeń nerwowych i one domagają się potem "zrealizowania". Bawienie się kieliszkiem alkoholu czy papierosem BEZ ICH SKONSUMOWANIA wyrabia nowe połączenia w mózgu nie związane z piciem i paleniem, a dotyczące tych rzeczy. Ma ponoć pomagać opanować nałóg. Kto chce, może próbować. Ponoć efekty są całkiem dobre.
Bamboszu0, Bartku, Sekretarzu pamiętacie, znacie?
Ostatnia zwrotka:
" Nie nam wyglądać zmiłowania z wyroków boskich, pańskich praw....."
Do Taraka: a skąd był kapitał pierwszych pięciolatek po 45 roku Wiesz?
Tylko praca u podstaw wśród klasy pracującej nas wszystkich o lewicowych poglądach, może przynieść efekt w postaci wygranej w wyborach takiej partii jak PPS.
z proletariackim pozdrowieniem
Paweł Plebejusz
Jakiś strajk. Najpierw cofnąć czs, albo chociaż dać władzę (wybrać k-wa) SLD albo innej lewicy. Wtedy jakiś ma szansę.
Wtedy w 80-tym martwiłem się, zamkną stocznię. Żartuję, myślałem zamknąć stocznę. Ale jak to na bruk w komunie. Klincz.
z głową, z jakimś sensownym programem... już w Grecji i Hiszpanii ludzie to robią, masowo, bo to większość... nie ma wyjścia, bo już widzimy jak sępy rzucają się znowu na ciasto.... Siwiec, Kwach, skompromitowani, a teraz z tym Palikotem.... trzeba im i wszystkim pokazać gdzie nas interes, interes społeczny !
Trudno zgadnąć, czy z niewiedzy pyta czy ironizuje.
Ale odpowiem poważnie.
W 44/45 roku Polska wyemitowała nową walutę - za którą mogła kupić tylko surowce w strefie wpływów ZSSR - na pozostałych rynkach światowych rozwijała barter lub sprzedawała węgiel, jedyny sprzedający się polski surowiec za dolary.
Cały tzw. problem długów Gierka wziął się z tego, że polskie złotówki nie były wymienialne na dewizy, w związku z czym, gdy złamał się eksport towarów wyprodukowanych na zagranicznych licencjach, zaczęło narastać zadłużenie, choć złotówek to mogliśmy sobie wydrukować dowolną ilość.
Gdyby zastosować tamtą metodę teraz i drukować nieograniczoną ilość potrzebnych nam złotych polskich, to też nasza waluta pozbawiłaby się realnej wartości z powodu narastającej superinflacji i zadłużenie zagraniczne nie mogłoby być spłacane, co zahamowałoby dopływ surowców niezbędnych do produkcji. A stąd już kroczek do niewypłacalności , załamania gospodarki, zamieszek i wojny domowej, bo z próżnego i Salomon nie naleje a jeść i ogrzać się trzeba.
ZSSR i PRLu już nie ma i surowców ( w tym najważniejszych - energetycznych) na kredyt nikt nam nie dostarczy.
Inaczej byłoby, gdybyśmy mogli wyemitować walutę gwarantowaną zasobami złota lub chociaż wartościowymi surowcami, ale tego nie mamy i jesteśmy skazani na zrównoważony obrót gospodarczy z zagranicą na obecnych warunkach.
"oglądałam niedawno ciekawą rzecz. Mianowicie, jeżeli chce się pokonać chęć picia alkoholu, to nie powinno się unikać np. kieliszka z wódą, lecz przeciwnie - należy wziąć go do ręki, bawić się nim, robić z nim wszystko, co się chce, ale NIE WYPIĆ. Wszystkie bodźce dostarczane mózgowi powodują budowę nowych połączeń nerwowych i one domagają się potem "zrealizowania". Bawienie się kieliszkiem alkoholu czy papierosem BEZ ICH SKONSUMOWANIA wyrabia nowe połączenia w mózgu nie związane z piciem i paleniem, a dotyczące tych rzeczy. Ma ponoć pomagać opanować nałóg. Kto chce, może próbować. Ponoć efekty są całkiem dobre. "
To jest jedna z najgłupszych "mądrości ludowych" równie głupia jak wsadzanie na 3 zdrowaśki do pieca.
Jest absolutnie odwrotnie.
"O niczym innym nie marzą. "
PPS po 1989 a może i wcześniej (nie znam szczegółowo niuansów programowych londyńskiego PPS i podziemnego PPS w Polsce) opowiada się za SPOŁECZNĄ GOSPODARKĄ RYNKOWĄ, RÓWNOUPRAWNIENIEM SEKTORÓW PRYWATNEGO, SPÓŁDZIELCZEGO I PAŃSTWOWEGO więc jest klasycznie socjaldemokratyczną partią.
No ale niektórzy ideolodzy ruchu komunistycznego mogli się historycznie zatrzymać w 1905 więc może to niejasne się okazać.
Polska gospodarka,oprócz transportu, rzecz jasna, jest niezależna energetycznie, idzie w 90% na własnym węglu....a kopalnie również te partie chciały wysprzedaż w całości, co spowodowało, że musiano importować trochę tego węgla (sic)albo doprowadzili do ruiny kopalnie bo UE "kazała", a teraz Niemcy i Anglicy przywracają do życia co niektóre z tych kopalni.
"PPS po 1989 a może i wcześniej (nie znam szczegółowo niuansów programowych londyńskiego PPS i podziemnego PPS w Polsce) opowiada się za SPOŁECZNĄ GOSPODARKĄ RYNKOWĄ, RÓWNOUPRAWNIENIEM SEKTORÓW PRYWATNEGO, SPÓŁDZIELCZEGO I PAŃSTWOWEGO więc jest klasycznie socjaldemokratyczną partią.
Też racja.
W statucie napisali:
"W strategii gospodarczej PPS stoi na gruncie ekonomicznej równości sektorów: państwowego, komunalnego, spółdzielczego oraz prywatnego."
Powtarzają się też odwołania do "społecznej gospodarki rynkowej", ale pojawiają się także bardziej radykalne zdania wskazujące na socjalizm, jako dalekosiężny cel. PPS balansuje na krawędzi socjaldemokracji i socjalizmu. Jeśli nazwa partii ma coś znaczyć lewica w PPS musi wziąć górę nad prawicą. Walka nurtów w PPS jest stałym elementem tradycji tego ugrupowania. Jeśli PPS ma być partią socjalistyczną to burżuazyjne, socjaldemokratyczne odwołania do "społecznej gospodarki rynkowej" muszą zniknąć.
dla Ciebie napisałam, czy co? Jeżeli widzę w tv coś, co może komuś pomóc w jego problemach, to się tą wiedzą dzielę. Ja ani nie piję ani nie palę, ale wiem, że ludzie mają z tym problemy. I jeżeli poważni naukowcy zajmujący się funkcjonowaniem mózgu takie doświadczenia zrobili, to na jakiej podstawie uważasz, że to głupie?
Nie potrafisz odróżnić informacji od własnych emocji i stąd Twoje problemy. Nie jesteś - i nigdy nie będziesz - pępkiem świata i nie udawaj, że wszystko wiesz. Mów za siebie, nie za innych. Nie możesz wiedzieć co i kiedy oraz do czego może się komuś przydać. Przestań się mi narzucać i mnie pouczać. Jestem wolnym człowiekiem i mam prawo wyrażać swoją opinię niezależnie do tego, czy się takim jak Ty uzurpatorom - dziwacznym naprawiaczom świata to podoba, czy nie. Z tego co raczyłeś o sobie powiedzieć, to zbyt daleko nie zaszedłeś w swojej życiowej karierze. Mnie za to nie wiń, bo nie mam z tym nic wspólnego. I z pewnością się na dłuższą metę nie dowartościujesz na mój koszt. Niejeden już próbował i każdy wyszedł na idiotę. Więc sobie daruj.
https://www.youtube.com/watch?v=dZY1UvJkA_M
są tego cztery części
....kiedy o Polsce mówimy, kiedy o tym naszym bagnie kapitalistycznym się dyskutuje i co z tym zrobić to ta osoba patrzy w inną stronę.... domyślacie się dlaczego?
Ja wiem, że prostym ludziom daje się proste wyjaśnienia, sam czasami tłumaczę biedakom zbałamuconym propagandą neoliberalnego kapitalizmu, że kapitalizm jest ustrojem bardzo dobrym jak sama nazwa wskazuje >dla kapitalistów, co chociaż bywa zrozumiane, ale jednocześnie często owocuje marzeniem kapitalistycznego pucybuta, co nie było już moim celem :).
Tutaj tymczasem jesteśmy na internetowym forum lewicowym gdzie ludzie jednak mimo młodego wieku potrafią logicznie rozumować i takimi prostymi wyjaśnieniami mogą się poczuć urażeni, podobnie jak pański adwersarz, któy nie odpowiada na takie wyjaśnienie.
Może należałoby jednak wyjaśnić jak to się dzieje, że wtedy nie musieliśmy pożyczać pieniędzy z zagranicy (do końca lat 70 praktycznie nie było długu zagranicznego a z krajami bloku socjalistycznego mieliśmy nadyżkę w handlu zagranicznym).
Jakoś dziwnie łatwo przeskoczył Pan tamten okres i zanurzył się w temat długów powstałych za Gierka. Wszak przed Gierkiem polska waluta nie była także wymienialna, a wysiłek inwestycyjny był podobny do tego z pierwszych planów (trzyletni i sześcioletni ) jeśli nie większy ten powojenny.
Czy nie wynika stąd, że brak wymienialności waluty nie był decydującym czynnikiem niepowodzenia ekipy Gierka ? Jak by nie patrzeć na ten problem to powodów osłabienia gospodarki socjalistycznej po kryzysie zadłużenia w latach 70 jest bardzo wiele. Proszę nie sugerować także, że drukowano pieniądze bez ograniczeń. Pozostawię to bez komentarza.
Podobnie jak i dalsze wyjaśnienia.
Dzisiaj mamy natomiast walutę w pełni wymienialną i pilnujemy założonych progów inflacyjnych, a efekt końcowy taki jak Pan to przewiduje w związku z ew. superinflacją:
*kroczek do niewypłacalności , załamania gospodarki, zamieszek i wojny domowej, bo z próżnego i Salomon nie naleje a jeść i ogrzać się trzeba.*
Napisałem że to głupoty bo to są głupoty. Dodam że szkodliwe głupoty bo wielu ludzi zamiast porządnej terapii uzależnień wybiera ćwiczenia "silnej woli" i w 99 % kończy się to tragicznie.
głupotą jest Twoje podejście do problemów, ponieważ potrafisz tylko jojczyć, ale nie umiesz skutecznie działać. Najpierw przejmij odpowiedzialność za siebie samego,a potem ewentualnie będziesz mógł decydować, kto i jaką terapię oraz kiedy ma robić. Po prostu nie masz pojęcia o nałogach, choć być może sam jesteś ich ofiarą. Zbadaj na sobie, wtedy będziesz mógł coś powiedzieć. Każdy człowiek jest inny i to, co Tobie nie pomaga może komuś uratować życie. Powinieneś być tego świadom.
Napisałem :
do końca lat 70 praktycznie nie było długu zagranicznego.
Oczywiście miałem na myśli do końca lat sześćdziesiątych.
Tak się składa, że akurat na tym się znam i autorytatywnie znachorstwu mówię nie
napisałam Ci wyraźnie, że widziałam aktualnie program w niemieckiej tv na temat uzależnień i że wypowiadali się ludzie będącymi faktycznymi fachowcami w tej branży. Od siebie nie dodałam nic, bo nic do dodania nie było. Czyżbyś miał tytuł profesorski? czyżbyś był uznanym psychiatrą? Zrozum, człowieku, mówić "nie" możesz sobie samemu, ale nie masz prawa nakładać komuś kagańca tylko dlatego, że masz inne zdanie na dany temat.
Jeżeli jesteś nałogowym palaczem - alkoholikiem, czy też nałogowym alkoholikiem - uzależnionym także od nikotyny, to po prostu wypróbuj. Warunkiem wszakże jest, że uwierzysz w możliwość sukcesu. Jeżeli natomiast wolisz trzymać się nałogów za wszelką cenę i tłumaczysz sobie, jakie to wszystko jest trudne, że aż niemożliwe, by z tym zerwać, to po co się oszukujesz? Pal, chlaj i choć miej z tego radość, jak już to robisz i tyrasz na to by wykładać kasę dla monopolistów samemu biedniejąc z każdą butelką wódy i każdą paczką papierosów.
Nie sugerowałem wcale, że za PRLu nie kontrolowano druku pieniędzy - kontrolowano, ale w miarę narastającego kryzysu (za Gierka) coraz to mniej drobiazgowo, realizując zapotrzebowanie społeczne na równoważenie postępującej drożyzny.
To było takie sprzężenie zwrotne, ale przyczyną zasadniczą był brak w Polsce dewiz pochodzących z produkcji a nie z długu.
Polska industrialna nie miała warunków do autarkii i dlatego większość surowców, półproduktów a przede wszystkim gazu i ropy naftowej musiała sprowadzać zza granicy.
W okresie odbudowy, kiedy wysiłek narodu skoncentrowany był na
podniesieniu Polski z ruin , te potrzeby były stosunkowo niewielkie - wykorzystywano rezerwy proste a stal czy cement
sprowadzano z ZSRR w ramach współpracy bratnich krajów socjalistycznych, nie licząc prawdziwych kosztów a jedynie
wymieniając za węgiel (głównie), ale i żywność.
Stopniowo wraz z odbudową przemysłu hutniczego czy chemicznego, ta wymiana z Rosją nabierała tempa ale była niewystarczająca i Polska nie mogła wkroczyć w etap unowocześniania gospodarki, gwarantującej trwały dobrobyt.
Pamiętamy Październik 56, który przecież nie był wymierzony w socjalizm jako taki, ale wyrażał głęboki zawód klasy robotniczej niskim poziomem życia.
A potem był Grudzień 70, wywołany galopującą drożyzną, tzw. cenami komercyjnymi i brakami w zaopatrzeniu.
Więc nie jest prawdziwe Pańskie stwierdzenie, że do początku lat 70 radziliśmy sobie doskonale w oparciu o wymianę handlową z krajami socjalistycznymi.
Wręcz przeciwnie, pamiętam te czasy doskonale i wiem, że i poziom cywilizacyjny Polski i jakość życia były na tragicznie niskim poziomie.
O rolnictwie nawet nie warto wspominać - XIX wiek z dostawami obowiązkowymi, które były rodzajem socjalistycznej pańszczyzny, bo za zaległości w dostawach groziły chłopom represje i to dotkliwe. O ubezpieczeniu zdrowotnym chłopi mogli tylko pomarzyć itd. itp...
Gierek nie miał innego wyjścia niż unowocześnić nasz przemysł wytwórczy, co w jakimś stopniu zbliżyłoby nas do krajów zachodnich.
Na świecie był boom naftowy i banki pęczniały od nadwyżek i chętnie udzieliły nam pożyczek na wyjątkowo niski procent.
Po kryzysie naftowym z lat 72-73, sytuacja zmieniła się diametralnie i cały ten gierkowski plan diabli wzięli.
Co było dalej to i Pan zapewne pamięta.
Istotą Pańskiej wątpliwości były jednak czasy odbudowy powojennej i chyba jasno przedstawiłem to, że zapotrzebowanie na środki inwestycyjne rosły w postępie wykładniczym wraz z
zakończeniem odbudowy i przejściem do drugiego etapu polegającym na unowocześnieniu przemysłu - a na to, system wspólnotowy krajów socjalistycznych, był za mało wydolny.
Żadne z państw socjalistycznych, z ZSRR na czele , nie potrafiło zakumulować środków niezbędnych dla unowocześnienia przemysłu. Pieniędzy starczało jedynie na zbrojenia i program kosmiczny ( który też był elementem strategii obronnej)
a reszta gospodarki rozpadała się z roku na rok, co w końcu musiało doprowadzić do upadku całego bloku socjalistycznego.
I dlatego nie da się zastosować tamtych rozwiązań we współczesnej gospodarce.
w jaki że to cudowny sposób miało być u nas w Polsce jak na Zachodzie, jeżeli Polacy musieli najpierw po wojnie przerzucić własnymi, gołymi rękami miliony ton gruzu, odbudować domy czy zbudować wiele od nowa, a w tym czasie na Zachodzie mieli czas na dłubanie w nosie i wymyślanie fiu-bździu mające im życie uprzyjemnić, bo my im domów nie zrównaliśmy z ziemią jak oni nam?
Gdyby Niemcy zapłacili nam rzetelnie ZA WSZYSTKIE ZNISZCZENIA, jakie u nas poczynili, to nie tylko bylibyśmy daleko przed nimi w rozwoju, ale też oni mieli by problemy, by nas dogonić. Więc nie ma co robić z nas prymitywnych nieudaczników, bo jest dokładnie odwrotnie: to Zachód łupił inne kraje z ich dóbr naturalnych i wykorzystywał skolonizowane kraje jako tanią lub darmową siłę roboczą. Tego Polacy - Bogu niech będą dzięki! - nie robili i nie dziwota, że nie mamy tyle dóbr co złodziejski i bezwzględny Zachód.
Poza tym, gdyby Zagłębie Ruhry zostało przy Francji, jak to jej obiecali "alianci", a nie przyłączono go po wojnie do RFNu, to wówczas nasz kraj byłby o wiele bardziej rozwinięty niż Niemcy. Poza tym "alianci" przykładnie ukarali Francję za to, że była tam liczna partia komunistyczna i tak samo postąpiono wobec Włoch. Wszystko na korzyść Niemców, tych z RFNu, u których komunistów zwalczano bezwzględnie i może to stąd była konieczność zaciągnięcia przez nich "żelaznej kurtyny", żeby ludzie u nich nie domagali się praw posiadanych przez klasę robotniczą w ZSRR?
Sprawa wygląda różnie w zależności od kąta spojrzenia. Tym nie mniej nie jest normalne, że kraj, który wywołał dwie wojny i ma na sumieniu miliony ofiar ludzkich nagle po pięćdziesięciu latach rości sobie pretensje do przewodzenia światu.
Ktoś to musiał potężnie wspierać. Być może ten sam, który wspierał Hitlera i z biednych Niemiec zrobił przed II wojną potęgę gospodarczą i militarną?
Dobrze byłoby gdzieś móc dokładniej dowiedzieć się, co to jest "anglosasi". Ale nie ma nic mądrego w necie. Więc wypada pogodzić się i z tym, że ci, co wspierali Niemcy przed i po wojnie mają jednak kontrolę i nad internetem.
Polacy to wyjątkowy, heroiczny i niezwykle pełen poświęcenia Naród. Już samo odbudowanie ulicy Marszałkowskiej w stolicy to prawdziwy cud: w tak krótkim czasie, tak wspaniale i to niemal gołymi rękami.
Niemcy nie byliby zdolni do takich czynów. Tylko słowiańska dusza, słowiański Duch, którego zabić chcą w nas "anglosasi" mógł dopomóc nam w dokonaniu tak wielkiego dzieła jak odbudowanie naszego kraju z tak strasznych zniszczeń.
Co do wsi i PRLu, to wcale nie mieli źle. Słusznie państwo ich nie wspierało, ponieważ chłopi mieli własny warsztat pracy, a więc i dochody niezależne od nikogo, a zbyt był na wszystko. To, że musieli spłacać ziemię obowiązkowymi dostawami to przecież jest zrozumiałe.
Dlaczego bowiem rząd PRLu miał obdarowywać jedną grupę obywateli - w tym wypadku chłopów - dobrami materialnymi, a innym nie dawać nic? Żeby robotnik coś miał, musiał sobie na to zapracować. Nawet, jeżeli było to mieszkanie komunalne, ale przecież nie wyrosło ono gdzieś na pniu, tylko inni robotnicy musieli je zbudować. Więc pośrednio mieszkanie komunalne było wynikiem pracy każdego, a ponieważ nie było własnością robotnika, lecz państwa, więc i chłop musiał na to, by mieć na własność, po prostu zapracować.
Ośrodki zdrowia były w każdym małym nawet mieście a usługi zdrowotne nie były drogie. Więc o co płacz? Co do przekazywania ziemi państwu w zamian za emeryturę to też było to bardzo sprawiedliwe. Dlaczego bowiem miało by państwo finansować rolnika, gdy miał on własność ziemską i ta stanowiła realną wartość?
PRL zarządzany był bardzo dobrze. Obecnie rządy mają o wiele łatwiejszą sytuację, a mimo to kryzys goni kryzys a produkcja bezrobotnych jest niemal taśmowa. W kontekście tego PZPR dokonywał cudów stawiając kraj na nogi przy pomocy kalek wojennych, sierot, ludzi chorych, samotnych i okaleczonych przez wojnę, obozy koncentracyjne, przymusową pracę dla Niemców i tułaczkę; przy pomocy niewykwalifikowanych milionów młodych ludzi, rękami kobiet godzących rodzenie i wychowanie dzieci z pracą w ruinach przy odbudowie.
Najpierw niech ktoś zrobi co najmniej tak samo dobrze, a potem można rozmawiać o tym, co PZPR mógł zrobić lepiej.
Nie było tak, że Niemcy mogli leżeć do góry brzuchem i dłubać w nosie.
Po alianckich nalotach Niemcy leżały w gruzach podobnie jak Polska. Różnica poległa na tym, że Niemcy skorzystały z Planu Marshalla, tj. amerykańskich pieniędzy, za które odbudowali nie tylko swoje domy ale i przemysł, dzięki czemu w stosunkowo krótkim czasie zaczęły ponownie odgrywać znaczącą rolę polityczną.
Polska "za radą" ZSSR zrezygnowała z odszkodowania za zniszczenia wojenne - gdyby była troszkę bardziej samodzielna politycznie, z pewnością skorzystałaby z tego prawa, dzięki czemu pewnie nie byłoby Października 56, ani późniejszych trudności.
Nasz problem powojenny polegał na tym, że związani byliśmy z mocarstwem, które samo nie potrafiło nadążyć za światowym postępem technologicznym, ograniczając wymianę gospodarczą z państwami wysoko rozwiniętymi.
W ramach RWPG wprowadzono rubel transferowy o sztucznym , wziętym z sufitu kursie 95kop/1dol, co w żadnym stopniu nie
odzwierciadlało rzeczywistych kosztów wytwarzania i ten
czysto ideologiczny kurs waluty bloku socjalistycznego uniemożliwił racjonalna gospodarkę. Brnęliśmy w wymianę gospodarczą z obozem socjalistycznym nie przynoszącą realnych
zysków, nadających się do zamiany na nowe technologie.
Można tu zadać sobie takie pytanie: a dlaczego nie mogliśmy np.takich nowoczesnych walcowni blach sprowadzić z ZSSR ? - no dlatego właśnie, że oni sami nie opanowali tej technologii.
I nie tylko tej.
W rezultacie najpotężniejszym przeciwnikiem socjalizmu nie okazali się kapitaliści ale własna klasa robotnicza, nie zgadzająca się na biedę i zacofanie.
Jak Pani widzi nie upatruję przyczyn naszych trudności
naszym charakterze narodowym, bo jak na okoliczności, w których przyszło nam żyć, radziliśmy sobie nad podziw dobrze.
Jeśli chodzi o warunki życia na wsi to myli się Pani zasadniczo - dostawy obowiązkowe to regres cywilizacyjny,
który poza tym obejmował nie tylko gospodarstwa powstałe w wyniku reformy rolnej ale i te z dziada pradziada własne.
Za ziemię, jeśli już tak się Pani przy tym upiera, chłop
powinien zapłacić w ratach rozłożonych na kilkadziesiąt lat, a nie pracą niewolniczą na niby to swoim, ale co do plonów, państwowym gruncie.
Pisze Pani:
"Ośrodki zdrowia były w każdym małym nawet mieście a usługi zdrowotne nie były drogie. "
*
To są bajki - chłop poznawał lekarza dopiero na łożu śmierci.
Zmienił to właśnie Gierek, ubezpieczając rolników.
W miastach przychodnie i szpitale były ale ze względu na marne oprzyrządowanie medyczne, leczenie trudnych przypadków nie było wcale proste - szukało się "dojść" w wypadku ciężkiej choroby w rodzinie. Cień tamtych stosunków do dziś pokutuje w systemie zdrowotnym.
A tak w ogóle, pani Nano, to tamte czasy pamiętam aż nazbyt dobrze, by wspominać je z nostalgią.
To nie Polacy okazali się nieudacznikami - to system był na dłuższa metę całkowicie niewydolny.
czasy tamte pamięta Pan jedynie z własnego podwórka. Co nie znaczy, że gdzie indziej nie było inaczej.
Pieniądz jest w zasadzie wymysłem, fikcją, więc czy rubel czy dolar nie ma znaczenia.
Niemcy nie były w takim stopniu zniszczone co my, dowodem czego są nieprzebrane "antyki" jakie można u nich kupić na byle targu. U nas przedwojenna porcelana to rarytas. Ograbili nas Niemcy i nie oddali tego, co ukradli. Zrujnowali nam kraj Niemcy i nie zadośćuczynili nam niczego.
Z tzw.planu marszala nie mogliśmy korzystać, bo były z tym związane pewne warunki, które i tak by nam na drowie nie wyszły. Francji do dziś odbija się to ekonomiczną czkawką
Plan marszala to nie było nic innego niż obecnie polityka prowadzona przez unię euroPEJSKĄ.
System polityczny PRLu był doskonały. A ZSRR nie mógł nam dostarczać nic lepszego - i tak wspierali nas kosztem swoich ludzi! - bo sam był zniszczony przez wojnę WYWOŁANĄ PRZEZ NIEMCY, oraz zrujnowany rewolucjami inicjowanymi także przez Niemcy.
Jeżeli więc Niemcom było źle, to było to wynikiem ich złego działania i należało im się to jako kara za ich złe czyny. Nie ma więc u nich teraz żadnych "wypędzonych", lecz są przesiedleni w wyniku działań wojennych samych Niemców.
Jeżeli nam było źle to dlatego, że Niemcy nas zrujnowali, okradli i zabili nam miliony ludzi zdolnych do pracy.
Im, Niemcom, się należało, my do dziś leczymy zadane przez nich rany.
My, Polacy, zostaliśmy skrzywdzeni.
Gdyby system PRLu był niedobry, to ludzie nie mogli by tak szybko kraju odbudować. Po prostu nie było by na to możliwości ani finansowych, ani ludzie nie chcieli by za darmo pracować.
Jeżeli chłop poznawał lekarza dopiero na łożu śmierci, to znaczy, że jego życie nie było takie złe, skoro dożył lat późnych. Jeżeli chłop upierał się mieć własną ziemię, to musiał też i sam na to zapracować, jeżeli chciał się leczyć. Spółdzielnie rolnicze nie miały takich problemów. Nieprawdaż? Dlaczego ludzie mieli by finansować chłopa - posiadacza majątku? Źle było chłopom, bo chlali na potęgę i u wielu nie brak było ziemi, lecz nie miał kto jej obrobić.
Moja babka, mając ziemię, sprzedawała co poniedziałek jajka na targu w mieście, a także śmietanę i ser oraz co tam chciała sprzedać, żeby mieć na zaplanowane wydatki. Tego robotnik zrobić nie może, bo sprzedawać nie ma co. To trzeba zrozumieć. I gdy dziadek chlał - a mu się zdarzało, to wyganiała go z domu i on nocował w drewutni.
Znam historię pewnej starej kobiety - już nieżyjącej, która dała ziemię córce, a także dała jej ostatnią krowę, bo sama już nie miała sił jej paść i doić. Jej mąż gryzł już ziemię. I co nastąpiło? Otóż ta córka SPRZEDAWAŁA własnej matce mleko od tej właśnie krowy. Rozumie Pan? Czy winien był tu Gomułka czy socjalizm? I tak jest w niemal każdej rodzinie, że jej dysfunkcja nie pochodzi z systemu politycznego, lecz parszywego charakteru członków tej rodziny.
Jako Naród zdaliśmy egzamin po wojnie dlatego, że system polityczny to umożliwił swoimi założeniami. Gdyby był kapitalizm każdy ciągnął by w swoją stronę, jak to ma miejsce obecnie i byłoby o wiele gorzej niż teraz, bo teraz to korzystamy jeszcze z tego, co zrobiliśmy wtedy.
Cedowanie odpowiedzialności za własne życie na rząd czy system a jednocześnie żądanie dla siebie nieograniczonej wolności to sprzeczność nie do pogodzenia. Takiej sztuki usiłuje Pan dokonać i ja się z tym nie zgadzam.
Z całym szacunkiem pozdrawiam Pana, Panie Tarak
Stara się dość nieudolnie udowodnić, że nie zniszczony w Wojnie Zachód nie dorobił się ekonomicznie na tej wojnie. Co za jałowa analiza.
USA stały się potęgą gospodarczą i technologiczną właśnie dzięki tej wojnie. Trzeba mieć w pogardzie naród polski, jak mówi Nana, by takich różnic w rozwoju pomiędzy tym Zachodem, łącznie z Niemcami, a Polską nie mieć na uwadze.
Bez tej pomocy od USA, które dorobiły się na wojnie handlując ze wszystkimi stronami konfliktu (szczególnie, uwaga, z Niemcami przed i w czasie Wojny, polecam De LaRouche), bez tej pomocy finansowej, gospodarczej i technologicznej, Niemcy (RFN) byliby w czarnej d.... do tej pory, żadną potęgą. Bo co, naprawdę wierzycie, że to wyższa rasa?. Zapobiegać temu „zadłupieniu” Niemców było głównym geo-strategicznym celem USA. W żywotnym interesie USA leżało zrobienie z Niemców zaporową potęgę. Tyle.
Jest nie prawdą historyczną, że Niemcy byli w tym samym stopniu, jak Polska wyniszczeni. A nawet gdyby przyjąć przeciwne stanowisko, to zauważa sprytnie Tarak Plan Marshalla dla Niemców zachodnich, bez którego, powtarzam i podkreślam, Niemcy by się nie narodzili na nowo. Ale już nie zauważa choćby blokady technologicznej wobec krajów wschodnich w stanie wojennym, zwanym zimną wojną, po tej gorącej wyniszczającej Polskę wojnie. Wielka tułaczka Polski zaraz po wojnie, chroniącej się, w mniemaniu ludowej władzy, za żelazną kurtyna z aliantami również jak ona wyniszczonymi, jak zresztą sam ZSRR, jest wiekopomna. Bo to odpowiadało woli politycznej wybitnie pro-społecznej władzy.
Nie przypadkowe jest to, że cała taktyka i strategia polskiej prawicy, tej nacjonalistycznej (PiS) i tej neoliberalnej (PO), przy milczącej postkomunistycznej oportunistycznej podobno-lewicy (SLD), polega na negowaniu cywilizacyjnego skoku Polski po wojnie. Na tym jeżdżą. Bo ta transformacja ustrojowa nie może im dostarczać żadnych alibi. Nie ma jak.
Wysiłek Polski za czasów PRLu nie ogranicza się li tylko do podniesienia się po wojnie z popiołów jak Fenix, lecz dotyczy również nadrobienia ogromnego zacofania społeczno-gospodarczego i kulturowego (!) pozostawionego przez międzywojenną kapitalistyczną Polskę. Specjalnie właśnie w społecznościach i gospodarce wiejskiej !!!. Gdzie była zaściankowa Polska Szlachty w międzywojnie, a gdzie Niemcy, którzy zdążyli w tym czasie mieć za sobą jedną nowożytną wojnę światową i pędzili gospodarczo do drugiej, przy pomocy USA.
Robota za PRLu była epokową transformacją strukturalną (w okresie zaledwie 50 lat) w warunkach również wyniszczającej wojny ekonomicznej ze strony Zachodu. O czym tu mówimy?
Dziś tego nie ma, a obecne zadłużenie Polski jest nie do porównania o wiele bardziej szkodliwe dla kraju niż to za czasów PRLu czy za okresu Gierka. Nie tylko w wymiarze ilościowym, lecz przede wszystkim w obliczu towarzyszącej temu zadłużeniu dekonstrukcji przemysłowej i niewypłacalności pokoleniowej. Proszę zapoznać się z gruntownymi analizami w tej sprawie m.in. prof. P.Bożyka. Polemika musi się odbyć na tym poziomie.
Teraz mamy do czynienia z wyniszczeniem społeczeństwa przez prawicowych i lewicowych budowniczych polskiego kapitalizmu kompradorskiego. I dopiero tutaj Niemcy wykazują wyższość, bo to oni już za Bismarcka bardzo inteligentnie stawiali na państwo opiekuńczego dobrobytu.
>Nie sugerowałem wcale, że za PRLu nie kontrolowano druku pieniędzy - kontrolowano, ale w miarę narastającego kryzysu (za Gierka) coraz to mniej drobiazgowo, realizując zapotrzebowanie społeczne na równoważenie postępującej drożyzny.
Zjawiska *postępującej drożyzny* sensu stricto nie było, wszak ceny były pod kontrolą państwową. Podniesienie cen niektórych artykułów było środkiem dla dostosowania popytu do podaży, która w warunkach tamtej rzeczywistości była jaka była.
>Polska industrialna nie miała warunków do autarkii i dlatego większość surowców, półproduktów a przede wszystkim gazu i ropy naftowej musiała sprowadzać zza granicy.
Z importem ropy i gazu jakoś sobie radziliśmy, natomiast surowcem strategicznym okazały się mięso i kiełbasa :). W tym kontekście wyprowadzano ludzi na ulice.
>W okresie odbudowy, kiedy wysiłek narodu skoncentrowany był na podniesieniu Polski z ruin , te potrzeby były stosunkowo niewielkie - wykorzystywano rezerwy proste.
Panie tarak, bardzo proszę... tylko bez bajek. Nie znoszę bajek.
Oczywiście, że odbudowa kraju i odrabianie wiekowego zacofania wiązało się z ogromnym wysiłkiem narodu, który zaczynał prawie od zera. Ta kiepska pozycja wyjściowa miała ogromny wpływ na wolniejszy niż oczekiwano rozwój. Problem naszych porównań i ocen polega na tym, że nasz socjalistyczny rozwój w PRL porównujemy nawet nie do tempa rozwoju daleko lepiej rozwiniętych wcześniej krajów kapitalistycznych, ale do ich poziomu życia. Nikomu nie przychodzi porównywać np. do słabo rozwiniętych krajów Ameryki Łacińskiej.
>Więc nie jest prawdziwe Pańskie stwierdzenie, że do początku lat 70 radziliśmy sobie doskonale w oparciu o wymianę handlową z krajami socjalistycznymi.
Proszę nie przekłamywać. Nie twierdziłem, że radziliśmy sobie doskonale. Pisałem tylko, że zrobiliśmy wiele i nie mielismy zadłużeń zewnętrznych, w rozliczeniach z krajami DL mieliśmy nawet bilans dodatni. Dodam teraz, że już w drugiej połowie lat 60 ludziom żyło się już dość dobrze.
>Wręcz przeciwnie, pamiętam te czasy doskonale i wiem, że i poziom cywilizacyjny Polski i jakość życia były na tragicznie niskim poziomie.
Ja przeżyłem cały PRL i wiem, że krótko po wojnie było kiepsko , do końca lat pięćdziesiątych było jeszcze dość biednie (pamiętam słabe wyżywienie w internacie szkoły średniej), ale nie wiedziałem, że poziom cywilizacyjny był tragiczny:). Wiem, że do lat 70 były jeszcze problemy mieszkaniowe, ale i to stopniowo zanikało. Nie wiem skąd ma Pan takie informacje.
Oczywiście, można wybrzydzać dowolnie na tamten *przaśny socjalizm*, ale warto także mieć świadomość co dzieje się teraz i dlaczego. Powodów przegranej realnego socjalizmu z rozwiniętym kapitalizmem było wiele i warto o tym myśleć nie warto jednak iść śladami stereotypów zarysowanych przez wrogów socjalizmu i posługiwać się ich retoryką. Dzisiejsza bowiem sytuacja na świecie zmienia punkt widzenia.
Potrzebna jest alternatywa.
1945 ? biednie,ale z nadzieją,ze to już koniec koszmaru,chociaż zachód wciąż podjudzał do sabotażu,bumelanctwa,..pamiętam audycje radia "Londyn" Głosu Ameryki i Radio Ankara . Ośmieszające i nawołujące do walki.. z kim? z władzą,z milicją,z wojskiem, ale ludzie mieli dość wojny,chcieli spokoju i w miarę normalnego życia.W 1949 roku,wiele mieszkań miejskich nie miało oświetlenia elektrycznego tylko gazowe a prąd tzw.stały na 110 volt,ale w ciągu 2 lat prąd 220 v był już w całym mieście. w 1950 pierwszy raz pojechałam na kolonie letnie z zakładu pracy Ojca.Cały miesiąc za drobną kilkunasto złotową opłatę.A przecież to było 5 lat po wojnie.To Państwo troszczyło się o swoje dzieci, także te ze wsi, organizowano im tzw półkolonie (za darmo z funduszu TPD)może teraz dla dzieci nowobogackich takie kolonie to obciach,ale to były niezapomniane wakacje,także te i następne co roku aż do 5-tej klasy Liceum , niezależnie od szkolnych obozów. Poziom życia z roku na rok był coraz wyższy ale podaż towarów t.zw. przemysłowych towarów nie nadążała za coraz większym popytem.. Po tak zw, Odwilży,56 roku, było też spokojnie do czasu...ale to juz inna historia.. jedno i najważniejsze..żadne dziecko nie miało "prawa" być głodne, bo nad tym czuwało Państwo poprzez przedszkolanki,nauczycielstwo , PKPS, jeśli rodzice dysfunkcyjni nie potrafili sie o nie zatroszczyć...Tak było wtedy, gdy kraj podnosił się z ruin..a teraz? 800 000 głodnych dzieci na tej zielonej wyspie?...
...pani Nana.
*
Niestety , nie.
Pieniądz ma znaczenie absolutnie zasadnicze w rozwoju gospodarki narodowej i to co można za własną walutę kupić decyduje o tym rozwoju. Od czasu zawarcia umowy w Bretton Woods w 1944 r., gdzie 44 państwa zobowiązywały się do utrzymania wartości swoich walut w jednoprocentowych widełkach w stosunku do dolara amerykańskiego, który jako jedyny miał pokrycie w złocie a pozostałe waluty przeliczalne były stosunkiem do tego dolara, porównywalność własnej waluty z
dolarem było podstawowym warunkiem sukcesu gospodarczego.
Przodujące pod względem technologicznym kraje świata, sprzedawały swoje technologie i produkty jedynie za taką walutę, którą można było zamienić na inne niezbędne do kooperacji towary. Nie było wśród nich ani złotówki ani rubla.
Gdyby polski złoty ( choćby i dewizowy), miał pokrycie w złocie lub uczestniczył w umowie z Bretton Woods , to mógłby uczestniczyć w światowej wymianie gospodarczej. Ale tak nie było - od roku 1964 w ramach RWPG wprowadzono rubel transferowy jako przelicznik wymiany gospodarczej wewnątrz bloku socjalistycznego, który wprawdzie miał równowartość 0,987 g złota,( w stosunku do dolara od 0,9 do 0,95) ale nie można było bilansować tej wymiany czystym kruszcem a jedynie towarem, którego cena dostosowywana była nie do cen światowych, ale do zrównoważenia bilansu.
I tak dla przykładu jeśli Polska miała w rozliczeniu z ZSRR nadwyżkę, powiedzmy, 100 mln rubli tr.. to nie mogła zażądać od dłużnika wypłaty zobowiązania w kruszcu ( który mogłaby dalej wymienić na nowoczesne technologie na Zachodzie), ale jedynie kupić w Rosji ich surowce lub towary, a to zależało od
tego co mieli na zbyciu Rosjanie, a nie co nam było potrzebne.
Najczęściej było to uzbrojenie.
Gdyby ZSRR był właścicielem najnowocześniejszych technologii
i sprzedałby je Polsce, to dzięki nim, wyprodukowane w Polsce towary znajdowałyby zbyt na całym świecie i nie byłoby konieczności poszukiwania tych technologii na Zachodzie .
Ale tak nie było - to na Zachodzie powstawały innowacyjne technologie i to stamtąd ( za dolary, bo rubel transferowy nie był walutą)) musieliśmy je sprowadzać do Polski, by nie pozostawać w tyle za szybciej rozwijającym się światem.
Mógłby ktoś powiedzieć - no dobrze, rozwialiśmy się wolniej i nikomu to w niczym nie szkodziło.
Otóż, nie !
Przestarzały park maszynowy produkował przestarzałe towary nie znajdujące nabywców z powodu niższej jakości.
Wypadaliśmy z rynku i kraj nie mógł się bogacić, bo bogactwo to taka wymiana gospodarcza, po której w kraju pozostają na trwałe autostrady, budynki, fabryki itd.
A co te fabryki produkują jest ważne, bo jeśli wyroby mają zbyt, to państwo ( w socjalizmie) osiągało większy zysk, który mogło przeznaczyć na poprawę poziomu życia ludzi pracy.
I TO JEST ISTOTA PROBLEMU.
Ale w sytuacji gdy przemysł produkował zadaniowo, nie uwzględniając kosztów, ulokowanie jakiejkolwiek produkcji
w strefie dolarowej mogło przynosić gospodarce narodowej straty
a nie zyski,jednak konieczność unowocześnienia produkcji
( po to, by utrzymać się na tym samym poziomie rozwoju co kraje spoza naszej strefy) narzucała nawet takie rozwiązania.
Tak jak napisałem - socjalistyczny system gospodarczy wymyślony po to, by przyspieszyć rozwój społeczny, okazał się
niewydolny i w konfrontacji z kapitalizmem poległ na całej linii.
Dalej Pani Nana pisze:
"Gdyby system PRLu był niedobry, to ludzie nie mogli by tak szybko kraju odbudować. Po prostu nie było by na to możliwości ani finansowych, ani ludzie nie chcieli by za darmo pracować."
*
Może to Panią zdziwi, ale ludzi właśnie pracowali prawie za darmo i to ponad siły, zainspirowani nie tylko odzyskaniem niepodległości ale i komunistyczną obietnicą lepszego jutra.
Wszystkie te Październiki, Grudnie, Stan Wojenny i w ostateczności Okrągły Stół, wskazują dobitnie, że ich wiarą handlowano.
Było tak jak piszę niezależnie od tego co Pan o tym myśli.
Wszystko da się usprawiedliwić "nadzwyczajnymi okolicznościami".
Tyle, że nikt nigdy nie ma "normalnych okoliczności" - bo ich zwyczajnie nie ma !
Rewolucja bolszewicka też udałaby się, gdyby nie zły człowiek - Stalin, a wcześniej interwencja wojskowa krajów europejskich,
Wielkiego Głodu też nie byłoby, gdyby nie mała świadomość rewolucyjna kułaków, ukrywających zboże, bez którego zginęli, itp, itd.
Same wymówki.
Nikt nie ma odwagi przyznać, że ta ideologia, jakkolwiek piękna, była utopią i poświęcenie milionów ludzi poszło na marne.
Inne ważne kwestie związane z własną walutą nie uznawaną na rynkach światowych w kontekście rozwoju gospodarczego, przedstawiłem we wpisie skierowanym do pani Nany.
Polska w wielu dziedzinach nie była konkurencyjna dla rynków światowych,ale to co produkowaliśmy,pozwalało na dostatnie jak na tamte czasy życie większości obywateli.Oczywiście węgiel był najważniejszym produktem eksportowym, cynk,wyroby hutnicze,ale byliśmy też w czołówce producentów cukru, dobrze sprzedawały się tez nasze tkaniny z naturalnych surowców ,wyroby ze skór,Futra, wyroby z kryształu i szkło ozdobne,ceramika i wiele innych towarów,które miały zbyt głównie w krajach zachodnich,w których t,zw, zamienniki już były postrzegane jako mniej wartościowe. W latach 60-tych nie odstawaliśmy poziomem życia od reszty Europy,chociaż propaganda W.Europy przekazywała kapitalizm jako raj na ziemi. Dla Polaka kształcenie dzieci, a także dokształcanie dorosłych było bezpłatne,a nawet premiowane urlopem i systemem stypendialnym,leczenie i profilaktyka za darmo,czynsze na poziomie około 1-5 % najniższego wynagrodzenia i jeszcze wiele innych ułatwień o których "zachodowi" nawet się nie śniło. A to że na luksusy raczej niewielu mogło liczyć, niewielu to obchodziło, bo w "szarych" blokowiskach, życie towarzyskie kwitło i ludzie czuli się bezpiecznie.Bywanie w restauracjach , kawiarniach,teatrze,na koncertach, nie mówiąc o kinach , organizowanie prywatek i przyjęć było powszechne i raczej częste. Zachwianie gospodarki nastąpiło dziwnym trafem nie na skutek biedy,ale wtedy gdy już było dobrze,bo nagle okazało sie że podniesienie ceny cukru z 1,10 zł o 10 groszy rozeźliło studentów,którzy "ciężko na wszystko pracowali"...
W ten sposób można licytować się bez końca.
Pani będzie pokazywała awers - a ja rewers.
Ale, w ostateczności, liczy się cała moneta !
W PRL każdy, kto nie "knuł w podziemiu" i nie "kantował" państwa czuł sie bezpiecznie i naprawdę BYŁ wolny. Teraz wszyscy się boją, władza obywateli,obywatele policji i wymiaru sprawiedliwości,a najbardziej boja się grożącej im w każdej chwili nędzy, której mogą oczekiwać od ww instytucji z racji ich niekompetencji,służalczości i zwyczajnej obojętności na los innego człowieka. Czy Polska jako kraj jest wypłacalna??? wątpię, bo nie mamy oprócz paru zabytków (jako zabezpieczenie niektórych kredytów) taniej siły roboczej ,lasów państwowych , ziemi i kilku kopalń,to całe nasze bogactwo. A dług rośnie jak pokazał ten bezczelny sprawca naszej degrengolady Balcerowicz.Gdzie ten dobrobyt? Chyba nie sądzi Pan,że tych 200 najbogatszych "trzyma pieniądze" w polskim banku ? oni także ich nie wydają na Polskie produkty,a wiec nie zasilają budżetu.. Polska jest "goła" jak święty turecki i żadne zaklęcia nie pomogą bez nacjonalizacji wszystkich zagarniętych dóbr Narodowych.
System ekonomiczny realnego socjalizmu nie był wydolny - mówi nam Tarak.
Skoro w analizie porównawczej siedzimy, to obecnie pytanie zasadnicze jest inne: na czym polega wydolność systemu kapitalistycznego, jeżeli o Polskę chodzi?
Moment nie jest błahy. Mamy już za sobą prawie pół drogi czasowo rzecz biorąc okresu PRLu, czyli 23 lata kapitalizmu ! Uda się cud nad Wisłą w najbliższych 23 latach, żebyśmy zachowali proporcję czasową w ocenach?
Obozy polityczne Polską sądzące korzystają z planów marshalla w postaci 200 miliardów euro (za poprzedni i nadchodzący okres). Mają: inne inwestycje zagraniczne co nie wiara. Wolny, wolniutki rynek. Dostęp do technologii zachodnich, co dla Polski PRLu mogło być tylko marzeniem. Umorzone ponad 50% starego długu (z okresu PRLu. Dostęp do nowych kredytów, bo miłosierne rynki Polsce ufają, ocena nawet AA+. Jak to jest, że pomimo to wszystko polski kapitalizm oględnie mówiąc jest na rozdrożu? Gdzie chociażby stopa akumulacji polskiego kapitalizmu?, byśmy poruszali się na właściwym obszarze analityczne.
Uprzedzam, że pytanie co do polskiego kapitalizmu jest dość retoryczne, ale dydaktyczne. Bo, gdy idzie o system kapitalistyczny w ogóle, nic nie wskazuje na wydolność.
Jeżeli ktokolwiek jest w stanie zaryzykować opinię o wydolności kapitalizmu systemowo ując, to chętnie podyskutujemy jak Bóg i Marks każą.
>> ...bardzo proszę... tylko bez bajek. Nie znoszę bajek.
>Było tak jak piszę niezależnie od tego co Pan o tym myśli.
Śmiechu warte jest przekonanie, że odbudowa kraju po zniszczeniach wojennych i wiekowym zacofaniu, własnymi siłami poważnie osłabionego kraju, bez wymienialnej waluty, bez rezerw i zasobów i bez zaciągania wieloletnich zadłużeń to mały pikuś. Pan w dalszym ciągu nie potrafi rozsądnie odpowiedzieć na pytanie, które panu zadano na wstępie tej dyskusji.
>Wszystko da się usprawiedliwić "nadzwyczajnymi okolicznościami".
>Tyle, że nikt nigdy nie ma "normalnych okoliczności" - bo ich zwyczajnie nie ma !
Tylko że w ogóle to nie chodzi o *usprawiedliwianie* tylko o rzetelną analizę realnego socjalizmu zamiast *prostych wyjaśnień* (realny socjalizm był zły, bo przegrał z kapitalizmem) wynikających z ideologicznego zacietrzewienia w zalezności od tego kto się czego naczytał zaniedbując obowiązku krytyczniej analizy dzieła. Rzetelna analiza wymaga uwzględnienia uwarunkowań i okoliczności, bo one czasami mają decydujący wpływ na ostateczny wynik.
>Nikt nie ma odwagi przyznać, że ta ideologia, jakkolwiek piękna, była utopią i poświęcenie milionów ludzi poszło na marne.
Mówimy o realnym socjalizmie w PRL, a rewolucja i socjalizm utopijny to inna sprawa, tylko żeby mówić uczciwie o realnym socjalizmie trzeba umieć zdobyć się na obiektywne spojrzenie, tym bardziej, że jak dzisiaj widać kapitalizm przetransformował się w formację niekorzystną dla rozwoju człowieka i trzeba poszukiwać wyjścia z tej przykrej sytuacji. Szczególnie w Polsce widać kierunek na katastrofę choć orkiestra medialna gra jak na Titanicu, upiększając przerażającą rzeczywistość.
Czy ja kiedykolwiek napisałem, że obecna sytuacja jest dobra ze społecznego i państwowego punktu widzenia ? Nie !
Ugrzęźliśmy w kapitalizmie neoliberalnym, bo taka była wola większości polskich wyborców wybierających Kongres Liberalno-Demokratyczny w różnych jego wcieleniach partyjnych.
Gdyby to ode mnie zależało, to pozostałbym przy SLD, nawet biorąc pod uwagę popełnione przez nich błędy a nie zataczał się od ściany do ściany, od lewicy do SKRAJNIEJ pod względem gospodarczym, prawicy.
Ale z faktu, że rządzą w Polsce neoliberałowie, z marnym skutkiem, nie wynika jeszcze, że za PRL sytuacja była lepsza.
Na naszą obecną sytuację składają się czynniki obiektywne, takie jak przegrana w zimnej wojnie ( a wojen nie prowadzi się po to by nagradzać pokonanych) oraz niezawiniony przez Polskę kryzys finansowy. Na to wszystko nakłada się nieprzemyślana ze społecznego punktu widzenia , polityka PO.
Ktoś tu wspomniał o długach, ale przecież te długi są rezultatem błędnej decyzji PO o zmianach w przepisach emerytalnych, bo państwo zamiast ze składek opłacać emerytury, to przelewa je na konta OFE, zaciągając na to pożyczki, bo ze składek opłaca tzw.stare emerytury, więc niejako płaci podwójnie.
Wybraliśmy polityków, którzy wyliczyli, że jest to rozwiązanie dobre dla gospodarki.
Mogliśmy ich nie wybierać, zapowiadali przecież oparcie naszej gospodarki o koncepcje neoliberalne !
Innym powodem zadłużenia jest konieczność wykorzystania funduszy unijnych, bo warunkiem wypłaty jest udział własny Polski w każdym z realizowanych projektów.
Pytanie jest takie: czy powinniśmy machnąć ręką na Fundusz Spójności i nie zaciągając pożyczek, nie budować autostrad,
oczyszczalni ścieków, czy wielu innych regionalnych projektów, które bez tych unijnych funduszy nie zostałyby zrealizowane w dającym się przewidzieć czasie ?
Uważam, że niezależnie od tego, która partia byłaby u władzy, to te projekty by realizowała, nie oglądając się na zadłużenie, bo to jest jedyna okazja w swoim rodzaju na przybliżenie nas pod względem strukturalnym do starej Europy.
Pan Adrem63 kwestionuje możliwość odbudowy kraju w oparciu o rezerwy proste i dostawy ze Związku Radzieckiego stali i cementu ( a w pierwszym roku nawet żywności).
To jakieś nieporozumienie - rezerwy proste to wykorzystanie wolnych rąk do pracy ( czyli wysokie bezrobocie, co było po wyzwoleniu oczywistym faktem) i zorganizowanie pracy nie wymagającej skomplikowanych technologii ( więc rozbiórka gruzu, produkcja cegieł, budownictwo ogólne i drogowe itp.).
Tego typu inwestycje można było finansować z własnej niewymienialnej na dewizy waluty, bo zamieniana była na produkty takie jak np. żywność, wyprodukowane w Polsce.
W tym minimalnym i prymitywnym zakresie Polska mogła być autarkią, bo nawet transport oparty był na wozach konnych.
Poza tym plusem tego Planu Odbudowy była równoważność w gospodarce sektora spółdzielczego, prywatnego i państwowego. Państwo nie forsowało jeszcze w gospodarce modelu radzieckiego, co było udziałem następnego Planu Sześcioletniego.
To wszystko ulegało wielkim zmianom wraz z rozwojem kraju - już nie wozy konne zwoziły piach na budowy ale samochody i
traktory, już nie robotnik machał łopatą ale spychacz robił to za niego sprawniej itd. Gospodarka zaczęła coraz to bardziej "zasysać" surowce, których nie posiadała- zaczął się handel z generalnym dostawcą Związkiem Radzieckim, który przecież też miał swoje trudności i ich priorytety nie pokrywały się z naszymi.
Jeśli pan Adrem63 nadal nie rozumie tego mechanizmu początkowych sukcesów ( pierwszego planu 3-letniego) to pewnie nie chce zrozumieć.
Jeszcze jedna sprawa przypomniała mi się, pan Adrem63 napisał:
"... ale nie wiedziałem, że poziom cywilizacyjny był tragiczny:). Wiem, że do lat 70 były jeszcze problemy mieszkaniowe, ale i to stopniowo zanikało. Nie wiem skąd ma Pan takie informacje."
Niejako odpowiedzi na Pańską wątpliwość udzieliła pani Nana:
"I gdy dziadek chlał - a mu się zdarzało, to wyganiała go z domu i on nocował w drewutni.
Znam historię pewnej starej kobiety - już nieżyjącej, która dała ziemię córce, a także dała jej ostatnią krowę, bo sama już nie miała sił jej paść i doić. Jej mąż gryzł już ziemię. I co nastąpiło? Otóż ta córka SPRZEDAWAŁA własnej matce mleko od tej właśnie krowy. Rozumie Pan? Czy winien był tu Gomułka czy socjalizm? I tak jest w niemal każdej rodzinie, że jej dysfunkcja nie pochodzi z systemu politycznego, lecz parszywego charakteru członków tej rodziny."
*
To jest, panie Adrem, 63 przykład tragicznego poziomu cywilizacyjnego Polków, a nie, jak zapewne Pan przypuszczał, brak ogłady towarzyskiej czy wykształcenia.
Tak postąpić, jak to opisała pani Nana, mógł tylko człowiek prymitywny, o tragicznym poziomie cywilizacyjnym.
A takich i podobnych przykładów można było wówczas znaleźć dowolną ilość. A i do dziś się zdarzają.
Jeszcze dalej pan Adrem63 pisze:
"Tylko że w ogóle to nie chodzi o *usprawiedliwianie* tylko o rzetelną analizę realnego socjalizmu zamiast *prostych wyjaśnień* (realny socjalizm był zły, bo przegrał z kapitalizmem) wynikających z ideologicznego zacietrzewienia w zalezności od tego kto się czego naczytał zaniedbując obowiązku krytyczniej analizy dzieła."
*
Realny socjalizm był zły nie dlatego, że przegrał z kapitalizmem ale dlatego, że odrzuciła go klasa robotnicza na długo przed realnym jego upadkiem.
Pisałem o tym w tej dyskusji ale woli Pan przypisywać mi intencje nie wypowiedziane przeze mnie.
To nie filozofowie zadecydowali o niewydolności systemu, ale zwykli ludzie, dla których tamten system został ponoć stworzony.
To nie jest żadne "proste wyjaśnienie" , jak pisze p.Adrem63
ale fakt historyczny i możemy oczywiście rozważać, co było tego przyczyną, ale to się już stało i wszelka dyskusja na ten temat ma właśnie charakter "usprawiedliwienia" .
No i na zakończenie, panie Adrem63 - to nie jest zacietrzewienie ideologiczne, ale przekonanie zwykłych ludzi pracy, że tamten system inaczej wyglądał w teorii a całkiem inaczej w praktyce.
"realny socjalizm był zły, bo przegrał z kapitalizmem" jest nieprecyzyjne. Bardziej precyzyjne byłoby "realny socjalizm był zły, bo - w odróżnieniu od niektórych modeli gospodarki kapitalistycznej - nie pozwalał krajom opóźnionym na osiągnięcie poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego rozwiniętych krajów kapitalistycznych". Tak lepiej?
---Realny socjalizm był zły nie dlatego, że przegrał z kapitalizmem ale dlatego, że odrzuciła go klasa robotnicza na długo przed realnym jego upadkiem---- oświadcza Tarak.
Ludzie myślący a la tarak nie wahają się sięgnąć po zwęglone dyrdymały propagandy prawicowej.
Przewodni haseł całego buntu polskiej klasy robotniczej właśnie u narodzin Solidarności był, jak POWSZECHNIE WIADOMO: Socjalizm tak, wypaczenia nie.
Postulaty głównego strajku Solidarności, te słynne 21, nie pozostawiają wątpliwości, że pomimo niedomagania ówczesnego stanu rzeczy, u podstaw tego robotniczego buntu i ruchu nie leżała nihilistyczna intencja rozprawiania się z tzw. realnym socjalizmem. Taki charakter ideologiczny i polityczny nadała temu ruchowi elita intelektualno-polityczna, która wraz z samym Wałęsą na czele, przeinaczała już w 1989 r. robotniczy, pracowniczy i społeczny duch buntu. Do tego się przygotowała, ta elita, przez cały czas tzw. stanu wojennego. Czyli stan wojenny dział na ich korzyść, na korzyść tych, którzy wiedzieli, że przyszła pora przeforsować kapitalizm w Polsce. A tego miało się dokonać za plecami klasy robotniczej.
Klasa robotnicza w i po 1989 r. nie miała absolutnie nic do powiedzenia. Tak utrącili ją, w białych rękawicach pozorowanej demokracji. Morze pieniędzy z zagranicy skierowane do liberalnych sekciarzy, które tu odgrywało główną rolę było nie do przeskoczenia przez nurty społeczno-polityczne, te starające się takiej brudniej metamorfozie ideologiczno-politycznej I PRZEDE WSZYSTKIM EKONOMICZNEJ zapobiec (m.in. grupa wokół T. Kowalika i wówczas jeszcze R.Bugaja).
Kiedy czyta się takie ordynarne manipulacje polityczne, tak jak to Tarak próbuje wcisnąć, to już nie ma o czym dalej dyskutować, debatować. Taraków trzeba zwalczać.
Ad. Tragiczny poziom cywilizacyjny w realnym socjalizmie.
Wiem dobrze jakie były przypadki i zdarzenia, czytałem kiedyś książkę Ernesta Bryla na temat zbrodni w rodzinach po wojnie na wsi. Nie mówiąc już o antysemityzmie.
Ale to były przypadki.
Po pierwsze dzisiejsze media podają wiele podobnych przypadków, a po drugie to nie jest cechą czy skutkiem socjalizmu, a raczej dziedzictwo po wiekowym zacofaniu o którym pisałem i nie pozwala to wyciągać wniosków o jakimś szczególnym tragicznym poziomie cywilizacyjnym w odniesieniu do całego narodu.
Ad. Wydolość systemu.
Widzę, że się nie uda porozumieć więc nie będę wchodził w szczegóły. I tak nie otrzymam rozsądnej odpowiedzi dlaczego można było przy pomocy minimalnych środków w realnym socjalizmie odbudować kraj po tragicznej w skutkach IIWŚ, rozbudować przemysł i infrastrukturę, nadrabiać wiekowe zacofanie Polski w sferze gospodarczej i kulturowej i przez 25 lat nie mieć żadnych zadłużeń zagranicznych, ani wewnętrznych. Praca była dla wszystkich w kraju, była nadzieja na poprawę sytuacji.
Po transformacji ustrojowej w 1990 do dzisiaj (23 lata) mamy już długi o piramidalnej wielkości.
Cytuję:
Zadłużenie zagraniczne kraju wzrosło z 48,5 mld USD w 1990 r. do 69,5 mld USD w 2000 r. oraz do 312,2 mld USD w 2010r.
Państwowy dług publiczny wzrósł z 280,3 mld zł w 2000 r. do 669,9 mld zł w 2009 r., 747,9 mld zł w 2010 r. oraz do 821 mld zł w październiku 2011 r.
Państwowy dług publiczny przekroczył dwukrotnie dochody budżetu w 2000 r. (o 206 %) i prawie trzykrotnie w 2010 r. (298,8 %). Stanowił on 37,7 % PKB w 2000 r. , 49,8 % PKB w 2009 r. i 52,8 % w 2010 r.
Koniec cytatu z Ekspertyzy Polskiego Lobby Przemysłowego w sprawie zadłużenia i oddłużania gospodarki polskiej.
Z 30.12. 2011
http://www.plp.info.pl/2011/12/30/ekspertyza-polskiego-lobby-przemyslowego-w-sprawie-zadluzenia-i-oddluzania-gospodarki-polskiej/
Pisze Pan, że w początkowym okresie realnego socjalizmu wykorzystano proste rezerwy (wolna siła robocza ) więc proszę napisać dlaczego teraz nie można tych rezerw wykorzystać (mamy kilkumilionową armię bezrobotnych i niezaspokojone potrzeby społeczne całkiem podstawowego charakteru), tym bardziej, że wraz z transformacją ustrojową zniknęły utrudnienia dławiące gospodarkę realnego socjalizmu. A może powstały nowe charakterystyczne dla najsłuszniejszego systemu społecznego ?
Kto tego nie jest w stanie rzetelnie przeanalizować ten nic nie rozumie, musi opowiadać bajki i udzielać prostych wyjasnień.
Polsce nie pomoże dzisiaj zmiana ekipy rządzącej dopóki do władzy nie dojdą ludzie potrafiący odejść od neoliberalnej ekonomii koziego rogu. Zadłużenia Polski nie tłumaczy też do końca ani OFE ani konieczność posiadania własnego kapitału do funduszy unijnych, tutaj potrzebna jest odrębna analiza zawarta częściowo w podanym wyżej tekście.
Nawiasem mówiąc zalecany tutaj SLD miał doskonałą okazję wycofać ustawę dot reformy emerytalnej gdy doszedł do władzy w 2001, ale zabrakło odwagi lub rozumu, albo po prostu dobrej woli.
Ad. Proste wyjaśnienia:
>Realny socjalizm był zły nie dlatego, że przegrał z kapitalizmem ale dlatego, że odrzuciła go klasa robotnicza na długo przed realnym jego upadkiem.
Ja wiem, że realny socjalizm w Polsce nie był ani wymyślony przez klasę robotniczą, ani przez nich wprowadzony. Został przyniesiony na bagnetach Armii Czerwonej, znienawidzonych przed wojną przez większość ludności *kacapów, bolszewików*. Więc odrzucony został przez nią już jakby przed jego wprowadzeniem, chociaż paradoksalnie był jej benefisem. Więc należy sądzić, że i tak długo walczył , a dzisiaj klasa robotnicza może sobie tylko pozgrzytać zębami powoli dochodząc do świadomości po doznanym szoku.
>To nie filozofowie zadecydowali o niewydolności systemu, ale zwykli ludzie, dla których tamten system został ponoć stworzony.
Może nieco inaczej, to właśnie *filozofowie* zadecydowali, że system jest niewydolny i musi odejść, a ma przyjść nowy, wydolniejszy, wprowadzony przez Balcerowicza. *Zwykli ludzie* chcieli po prostu mieć lepiej i wykonali to co tamci zadecydowali. Kiedy ci *zwykli ludzie* przerażeni (już w skarpetkach) zaczęli krzyczeć: *Balcerowicz musi odejść*, było już za późno. Wprawdzie B. odszedł (czasami tylko straszy jeszcze z szafy), ale system pozostał
i przejdzie na następne pokolenia zanim nie wymyślą na niego lekarstwa.
> to nie jest zacietrzewienie ideologiczne, ale przekonanie zwykłych ludzi pracy, że tamten system inaczej wyglądał w teorii a całkiem inaczej w praktyce.
To także nie jest roztropne wyjaśnienie. Pojęcie *zacietrzewienie ideologiczne dotyczy ludzi którzy raczej kierują się teorią (ideologią), pasuje do niektórych dyskutantów na forum:). Zwykli ludzie pracy nie interesowali się teorią systemów, ich zdaniem powinno się żyć lepiej, bo na zachodzie było lepiej. Zwykłe chciejstwo bez realnych podstaw (państwo ma, niech państwo da).
Pan zdaje się wierzy w *zbiorową mądrość narodu* :) ?
Może lepiej od razu zabijać, panie Pissa ?
W sumie wyjdzie taniej.
Zwalczać politycznie !!!
Na nic się zdaje, panie Taraku, udawać litościwą ofiarę. W debacie politycznej należy walecznie przyjąć na siebie odpowiedzialność polityczną za próby manipulacji faktów i zlekceważenia inteligencji adwersarzy. Bo za takim zachowaniem kryją się zawsze nie naiwne interesy.
Taniej i SYSTEMOWO zabija dziś kapitalistyczny reżym neoliberalny, który zapanował również w Polsce. To jest ta zasadnicza różnica pomiędzy PRLem a obecnym porządkiem politycznym i ekonomicznym.
...minimalnych środków w realnym socjalizmie odbudować kraj po tragicznej w skutkach IIWŚ, rozbudować przemysł i infrastrukturę, nadrabiać wiekowe zacofanie Polski w sferze gospodarczej i kulturowej i przez 25 lat nie mieć żadnych zadłużeń zagranicznych, ani wewnętrznych."
*
I nie otrzyma Pan na to pytanie odpowiedzi, gdyż jest źle postawione.
Bo nie jest prawdą, że udało się nadrobić wielowiekowe zacofanie w okresie 25 lat ( do 70 roku ?).
Udało się jedynie przez pierwsze 3 lata odbudować kraj dzięki wielkiemu entuzjazmowi społeczeństwa - potem były kolejne plany 6-letnie, z których żaden nie został zrealizowany.
Owszem, dzięki wymianie gospodarczej z krajami socjalistycznymi
rozbudowaliśmy hutnictwo, przemysł chemiczny, zbrojeniowy,
okrętowy itd, ale w stosunku do krajów korzystających z wymiany gospodarczej w oparciu o walutę wymienialną, nasze osiągnięcia były skromniutkie.
Już 56 rok pokazał, że klasa robotnicza nie tylko nie rozumie dlaczego w dziesięć lat po wojnie nadal musi godzić się na wyrzeczenia ale i czynnie wystąpiła przeciwko swoim socjalistycznym przywódcom.
To dla kogo był ten ustrój ?
Czy to jest przykład poparcia ludzi pracy dla tej formy gospodarki ?- moim zdaniem, nie. Ludzie rozumieli, że ideał
równości jest tylko na papierze i zapragnęli zmienić przywództwo w naiwnej wierze, że zmieniając knut, zmienią swój los.
Tak , panie Adrem63, wierze w mądrość ludzi jako społeczeństwa, ale nie naiwnie. Nie przypisuje takim osobom jak np.pan Pissa, zrozumienia procesów gospodarczych.
A tylko zrozumienie, że z zadekretowania dobrobytu nie wynika automatycznie dobrobyt, pozwoli tak rozporządzić danym sobie prawem, by nie zaszkodzić reszcie społeczeństwa.
Ten czas jeszcze nie nadszedł, choć każdy może zajrzeć do komputerowej bazy danych i zrozumieć wszelkie uwikłania, w których funkcjonuje społeczeństwo.
Z samego wołania: dajcie, bo też jestem człowiekiem i też chcę
żyć jak Rockefeller nie wyniknie nic dobrego, bo na świecie nie znajdziemy takich zasobów, żeby każdy mógł żyć jak basza.
Do tej świadomości trzeba dojrzeć i wierzę, panie Adrem63,
że kiedyś do tego, jako naród, dojdziemy.
> "realny socjalizm był zły, bo przegrał z kapitalizmem" jest nieprecyzyjne.
To nie tylko twierdzenie nieprecyzyjne, to skrót myślowy lub jak to nazywam proste wyjaśnienie, które służy tym którzy nie mają lepszych argumentów.
Oczywiście, że nie mogliśmy dogonić w rozwiniętych krajów kapitalistycznych w tym czasie co do poziomu życia obywateli. Nie pozwalały na to zarówno obiektywne uwarunkowania sytuujące Polskę powojenną na niskiej pozycji startowej i mniejszych możliwościach walki konkurencyjnej, a także i błędy wynikające z ideologicznego zacietrzewienia ludzi władzy. Zresztą kapitalizm powojenny w krajach względnego dobrobytu miał wiele cech socjalizmu i dlatego właśnie miał szybki rozwój. A społeczeństwo w PRL pomimo wymienionych uwarunkowań i tak osiągnęło bardzo dużo.
Mnie nie tyle zależy na poprawności definicji ile na rzeczowości dyskusji i sensownej analizie cech dodatnich i ujemnych obydwu systemów. To bardzo ważne dzisiaj gdy ekonomiści, dla których wielkość zysku nielicznej grupy beneficjentów systemu nie jest najważniejszym kryterium oceny jego wydolności, rozmyślają nad możliwościami przekształcenia go w system służący dobrobytowi większości, podczas gdy w Polsce jeszcze ciągle wiele osób nie zamknęło buzi otwartej z podziwu dla kapitalizmu i to pomimo przerażających sygnałów płynących z realnego kapitalizmu w tym kraju.
Znasz przykłady krajów socjalistycznych które powtórzyły (czy wyprzedziły) drogę np. Japonii czy Korei Południowej?
Nie. Czyli w kapitalizmie da się, w socjalizmie - niestety.
To wyczerpuje kwestię "socjalizm vs kapitalizm".
I dalej można już szukać pomysłów na szybki rozwój w ramach kapitalizmu. Tym bardziej, że o ile można wskazać pewne wspólne punkty w historii blitzkriegu gospodarczego "azjatyckich tygrysów" (np. wysoka stopa oszczędności i inwestycji, niskie wydatki socjalne, presja na indywidualne wyniki) o tyle to co dzisiaj nazywamy "myślą lewicową" proponuje kierunek wręcz odwrotny.
więc mieliśmy się cywilizacyjnie rozwijać po to, by tak, jak obecnie, mieć dzięki "lepszym zachodnim technologiom" miliony ludzi bezrobotnych, miliony ludzi zadłużonych w zachodnich bankach, które to banki opanowały nasze krajowe finanse itd.
Mieliśmy w PRLu bardzo dobry system, zapewniający ludziom dostatnie, a co najważniejsze: spokojne i bezpieczne życie. Nie ma żadnego powodu by Polki kupowały - w celu utrzymania przemysłu obuwniczego - po kilkadziesiąt par butów rocznie. Nie ma znaczenia, że są to tanie, plastykowe i niewygodne buty. Marnowane są surowce i siła robocza do produkcji takiego badziewia; analogicznie w innych branżach.
Zachód ze swoim przemysłem od dawna był bankrutem. Dlatego napadał obce kraje i je kolonizował rabując surowce i zniewalając tubylców zmuszając ich do niewolniczej pracy za darmo. Poza tym to Zachód wykradał na Wschodzie technologie - w czasie, gdy tzw. Germanie robili dzidy z krzemienia, Wschód znał proch i produkcję jedwabiu, w Indiach potrafili obrabiać granit cyzelując by wyglądał niczym koronka. Zachód to pazerny, żądny krwi stwór, mający ludzi i ich życie za nic.
U nas, w PRLu, mieliśmy dużo wynalazków, jakie można było później zobaczyć na Zachodzie. Stosowanie ich u nas nie miało sensu, ponieważ tzw. ułatwianie ludziom życia spycha ich na margines egzystencji czyli w bezrobocie. W Indiach jest wielu mądrych ludzi, z inteligencją, jakiej nie są w stanie ogarnąć tzw. cywilizowani ludzie z Zachodu. I ci mądrzy ludzie w Indiach wiedzą, że ich kraj funkcjonuje właśnie dlatego, że większość ma szansę zarobić własnymi rękami na chleb, czy to wyklepując mosiężne talerze, czy robiąc maty ze słomy ryżowej lub też figurki z gliny.
Rzemiosło od zawsze umożliwiało ludziom życie i przeżycie i zastąpienie pracy rąk maszynami musiało skutkować zepchnięciem ludzi na margines życia i uczynienie z nich ludzi zbędnych.
W PRLu nie było szans na rozwój rzemiosła, ponieważ straty materialne po wojnie były tak kolosalne, struktury społeczne zniszczone do tego stopnia, że ludzie nie byliby w stanie sami zorganizować na nowo życia ani gospodarczego ani społecznego. Rolę tą przejęło państwo i to ze znakomitym skutkiem.
Rząd PRLu jednocześnie starał się wspierać regiony i twórczość ludową, by stworzyć Polakom możliwość nawiązania do naszych słowiańskich korzeni.
Nasz doskonale funkcjonujący PRL został rozwalony od wewnątrz siłami zadekowanymi od czasów wojny i utrzymywanymi przez Zachód pieniędzmi tym zdrajcom i zaprzańcom przekazywanymi pod różnymi postaciami.
Ci, co chcieli "zmian" nie mieli na względzie ani dobra naszego kraju ani tym bardziej losu Polaków - czyli Słowian. Był i jest to element obcy, który zdradą i knowaniami doszedł do władzy w trakcie "transformacji".
Nie ma to nic wspólnego z tym, że ktoś jest "żydem" czy też nim nie jest. Bowiem albo ktoś jest porządnym człowiekiem wartym szacunku albo szują i zdrajcą.
PRL dbał o praktycznie wszystkie dziedziny życia ludzi. W szkołach, gdy okazało się, że zwykłe kapcie powodują deformację stopy i sprzyjają powstawaniu płaskostopia, zalecono by uczniowie nosili na nogach juniorki. Cóż to były za wspaniałe buty! Super wygodne, z tkaniny, obszyte prawdziwą skórą, na gumowej podeszwie. Wspaniałe, doskonale zaprojektowane i skonstruowane buty. Czy dziś obchodzi kogoś, że jakieś dziecko może mieć platfusa? Dzieci noszą buty z plastyku, nogi im śmierdzą, chorują na grzybicę stóp.
Ławki w szkołach były dostosowane do wzrostu dzieci. Tężyznę fizyczną zapewniały godziny WFu, a także zajęcia pozalekcyjne w postaci rozgrywek w piłkę nożną, ręczną, koszykówkę czy co tam pan/pani od WFu dzieciom wymyśliła. Nauczyciel nie traktował uczniów jako zła koniecznego - jak to ma miejsce obecnie, lecz rozumiał na czym polega specyfika jego zawodu. To także było wynikiem doskonałej polityki wewnętrznej PRLowskiego rządu.
Kapitalizm to bankrut, produkujący rzeczy zbędne, w którym człowiek też jest zbędny, to krwiożerczy bankrut odradzający się jedynie w wyniku wojen - im krwawsza tym dla kapitalistów lepiej.
Nie ma i nie było nigdy żadnej przewagi technologicznej Zachodu nad Wschodem. Co prawda usiłują oni tak ludziom wmówić, ale tylko głupi w to wierzy.
To nie materia ma być panem człowieka, lecz człowiek ma być panem materii.
Właśnie w PRLu materia służyła ludziom, służyła w taki sposób, w jaki człowiek był w stanie z niej korzystać.
Natomiast w kapitalizmie człowiek został podporządkowany materii w taki sposób, że będąc jej niewolnikiem wierzył, że jest jej panem.
Przykład: u nas w PRLu można było absolutnie wszędzie dojechać środkami masowej komunikacji, czy to koleją czy autobusem. Kosztowało to naprawdę niewiele i stać na podróże było każdego.
W kapitalizmie (u nich kolej też jest nierentowna i rząd do niej dopłaca!) natomiast namówiono ludzi na kupno samochodów. Więc kupowali oni ten złom masowo. Ulice pozbawiano drzew, by było miejsce na postawienie tego blaszanego badziewia i miasta stały się jednym wielkim parkingiem.
Ludzie często zapominali, gdzie zaparkowali samochód i szukali go nazajutrz godzinami. Więc raczej rezygnowali z jego użycia i mimo jego posiadania korzystali z komunikacji miejskiej. Coraz częściej z komunikacji, coraz rzadziej z własnego samochodu.
Ale frajerzy napędzili kasę producentom samochodów i także firmom ubezpieczeniowym oraz kartelom petrochemicznym. I wierzyli, że to tak świetnie mieć samochód, beznadziejnie jeździć w kółko szukając parkingu w pobliżu domu i w końcu parkując kilometry dalej i potem szukać go dnia następnego, albo płacić krocie za odholowanie go bo akurat ustawiono tam zakaz, albo zdecydowano, że na danej ulicy tylko ze strony numerów parzystych/nieparzystych można parkować, czy jakim tam szykano zostali posiadacze samochodów poddani.
Jazda po ich wspaniałych autostradach to koszmar stania godzinami w kilometrowych korkach bez możliwości opuszczenia samochodu nawet na chwilę, żeby się choć wysikać. Więc dla panów wymyślono kaczkę - taką jak w szpitalach podsuwa się mężczyznom - z plastyku, otuloną futerkiem (sztucznym), a panie z racji niemożności skorzystania z owej mogą co najwyżej nadmiar skroplonego płynu wypocić.
(Rzecz jasna ludzie są w kapitalizmie okradani nie tylko z pieniędzy, ale też i z czasu. U nich nikt na nic czasu nie ma.
W PRLu ludzie mieli czas na wszystko, po pracy było czymś normalnym iść do kogoś z wizytą albo wizytę przyjmować.)
A w PRLu? Od najszarszego świtu po najciemniejszą noc jeździły i pociągi i autobusy łącząc ze sobą najmniejsze nawet miejscowości. Dworce kolejowe i autobusowe były czynne całą dobę,kasy biletowe też; była na takim dworcu zawsze czynna toaleta, restauracja i posterunek MO/SOK.
Człowiek nie tylko bezpiecznie dojeżdżał gdzie chciał, ale też mógł spokojnie poczekać w poczekalni, restauracji czy kawiarni i zawrzeć przy tym miłą znajomość, ponieważ ludzie w PRLu byli bardzo uprzejmi i nastawieni towarzysko. Wiadomo, praca była, regularna pensja też, urlopy, opieka zdrowotna, to czym się miał człowiek martwić??? - czy tym, że na Zachodzie mieli samochody, problemy z parkingami i korki na autostradach? - oraz bezrobocie, bezdomnych i analfabetów?
Obecnie w Niemczech jest 6 milionów ludzi mających takie długi, że nie są w stanie ich spłacić. Czy nie zawdzięczają oni tego "doskonałej zachodniej technologii"? Ależ tak!
A my w PRLu? Czy ktoś znał bezrobotnego? Albo bankruta? Czy ktoś był u nas zadłużony tak, że go wyrzucali na bruk? Czy byli u nas bezdomni? ALEŻ NIE!
Więc, jeżeli ceną, jaką ludzie mają zapłacić za poDstęp technologiczny jest bezrobocie i bezdomność, to czy nie lepszy jest system, który przed takimi tragediami ludzi chroni? TAKI SYSTEM JEST LEPSZY! I takim systemem był socjalizm w PRLu.
Doprawdy lepiej jest prać całe życie we Frani i mieć pewną pracę i mieszkanie, niż być bezdomnym, zadłużonym bankrutem, bez żadnych perspektyw na przyszłość ale za to posiadać prze parę miesięcy najlepszą na rynku automatyczną pralkę.
Złotówka wcale nie była gorszą walutą niż te zachodnie. To trzeba sobie dobrze uzmysłowić. By nasza złotówka była gorszą walutą o to dopiero zadbali wrodzy nam kapitaliści. To oni narzucali prawa "rynku" i robili to ze szkodą dla nas. I nie inaczej jest i dziś.
Co do mojej babki, to nie wiem, czy Pańska pozwalała by, żeby jej mąż wymiotował na dywan i dezorganizował życie domowe. To było bardzo dobre działanie z jej strony i choć wtedy żal mi było dziadka, to dziś - gdybym miała taką samą sytuację jak ona, też pogoniłabym Starego do drewutni. I nie baczyłabym na to, że uważałby mnie Pan za osobę prymitywną, bo wolałabym jednak mieć czysty dywan.
Szanowny Panie Tarak, jak do tej pory nie udało się Panu wskazać drogi, jaką ludzie mogli by wybrać by godnie żyć, mieć pracę, proporcjonalne do kosztów wynagrodzenie i zabezpieczoną starość.
Powiedział Pan jedynie, że Zachód był bardziej rozwinięty. Lecz gdy my ten "rozwój" dopuściliśmy do siebie, to bardzo mocno się "zwinęliśmy". I to ma być ta ich przewaga nad nami. Czyli każdy bandyta, który napadnie kogoś, oszuka, zastraszy i obrabuje jest bardziej rozwinięty cywilizacyjnie od swojej ofiary. Czy tak?
Od zawsze wiadomo, że lepiej być najedzonym niż głodnym.
Lepiej mieć dom niż być bezdomnym.
Lepiej mieć pracę i pieniądze niż jej nie mieć i być dziadem.
A jednak Pan upiera się, że jest odwrotnie. Dlaczego?
To proste - bo w rezultacie został pokonany.
A system, jaki by nie był, ma służyć przeżyciu jednostek i całych społeczeństw. Skoro społeczeństwo ( nie robotnicy i chłopi jedynie, ale wszyscy, z których się ono się składa), odrzuciło ten system, to znaczy, że uważało że nie dawał wystarczających gwarancji przetrwania.
I na nic zda się tutaj wyliczanka zalet PRL, bo system mógł istnieć jedynie z pomocą ZSRR. Nie za darmo przecież -
płaciliśmy za socjalistyczną retorykę uczestnictwem w bloku militarnym, który był za słaby by wygrać i gdyby doszło do konfrontacji bylibyśmy wymazani z mapy jako naród BYŁY.
To za duże ryzyko.
Rozumieli to ci, dla których bezpieczeństwo socjalne było mniej ważne niż dalekosiężne cele narodowo.
Systemu nie da się obronić wbrew społeczeństwu, któremu ma służyć - społeczeństwo w większości musi go chcieć.
A nie chciało.
Bo to była zimna wojna, która doprowadziłaby w końcu do konfrontacji.
Nawet ZSRR to w końcu zrozumiał i zamiast wiosłować pod prąd,
pogodził się z tym, że socjalistyczna gospodarka prowadzi w konsekwencji do słabości państwa, co nie dawało nadziei na zwycięstwo, i przekreślił ten 70-letni eksperyment.
Co do Pani dziadka:
nie o niego mi chodziło, ale został włączony przez Panią
do opowiedzenia tego drugiego przypadku, naprawdę skandalicznego.
wniosek z jednego tu postów
>>>>>>>>>>>>>>
Postulaty głównego strajku Solidarności, te słynne 21, nie pozostawiają wątpliwości, że pomimo niedomagania ówczesnego stanu rzeczy, u podstaw tego robotniczego buntu i ruchu nie leżała nihilistyczna intencja rozprawiania się z tzw. realnym socjalizmem. Taki charakter ideologiczny i polityczny nadała temu ruchowi elita intelektualno-polityczna, która wraz z samym Wałęsą na czele, przeinaczała już w 1989 r. robotniczy, pracowniczy i społeczny duch buntu. Do tego się przygotowała, ta elita, przez cały czas tzw. stanu wojennego. Czyli stan wojenny dział na ich korzyść, na korzyść tych, którzy wiedzieli, że przyszła pora przeforsować kapitalizm w Polsce. A tego miało się dokonać za plecami klasy robotniczej.
>>>>>>>>>>>>>>>
Tzw. Elity Solidarnościowe wraz zaplątanym się w słowach
myślach i czynach L.Wałęsą zdradziły
polski naród tak jak niegdyś
Braniccy czy Szczęsny Potocki :(
Pozdrawiam.
jacekx marksista chrześcijański
z SLD
to, że ktoś w wyniku walki z podstępnym wrogiem został niewolnikiem tegoż, nie znaczy, że jest gorszy ,albo mniej zaradny.. To znaczy ze miał do czynienia z bandytą w owczej skórze. Okrucieństwo i strzelanie "w plecy" nie leży w naszej naturze, dlatego różne nacje ,i skrzywdzeni zawsze w Polsce znajdowali schronienie,dlatego,że nie wietrzymy podstępu ze strony tych, którzy podają nam dłoń. Niestety zdrada na "zachodzie" jest normą. Myli sie Pan twierdząc ze wszyscy chcieli "transformacji". Nic bardziej kłamliwego..owego 4 czerwca,czyli w dniu tych sławetnych wyborów, byłam członkiem komisji wyborczej i "na własne oczy" widziałam skandaliczne i wtedy już "prawne" poczynania "solidarnościowych" bojówek w lokalach wyborczych. Nie dość,że wisiały same solidarnościowe plakaty "mężów opaczności",to starsi ludzie byli nachalnie "wyręczani" przez tych młodych w wypełnianiu kart wyborczych i to w takim tempie,że ci biedni zdezorientowani ludzie prawdopodobnie po przyjściu do domu dowiedzieli się na kogo glosowali. Oczywiście w następnych wyborach już absolutnie nie było wolno umieszczać plakatów z kandydatami, ani włazić za kotarę "by pomóc" w stawianiu X.Na taką akcję wydano miliony ,aby "ich" kandydaci pomogli w 4-tym, ekonomicznym i najokrutniejszym choć bezkrwawym dla milinów Polaków ostatecznym ROZBIORZE POLSKI.Nie Panie Tarak, to nie system był zły, zło było jak kiedyś zaraza ,wprowadzona przez "nosicieli"ale nie przypadkowych jak kiedyś,ale z premedytacją i całym sztabem wykwalifikowanych ekonomicznych bandytów wyszkolonych za zachodnie też zrabowane innym państwom pieniądze.Naiwność dużej części społeczeństwa, nie jest spowodowana błędem ideologicznym Narodu,ale , naszą cechą wspólnotową,bo w swej gościnności,nie chcieliśmy brać pod uwagę,ze żmija zawsze ukąsi śmiertelnie swego przyjaciela, a zdrajcy, tacy jak Kukliński w "dobrej wierze" skazali swą Matkę Polskę na targu niewolników o ironio, nawet za darmo, bo willę z ogródkiem,to miał w Polsce.Polacy zostali oszukani i dopiero teraz ,do większości ta bolesna prawda dochodzi do Ich świadomości, kiedy właściwie nie mamy już prawie żadnych sojuszników w świecie,który kiedyś był dla nas przyjazny,jako dla Państwa, które spokojnie, bez konfliktów i wysoką własną technologia i doskonałymi wykształconymi Ludźmi budowaliśmy całe kompleksy przemysłowe aż wmanewrowano nas w konflikty zbrojne tam, gdzie budowaliśmy nasz dobry wizerunek przez lata,a w ciągu paru dni zrobiliśmy się zwykłym bandyckim i biednym krajem na usługach jeszcze większego, ale za to prymitywnego bandyty, nie bacząc, że na tych wojenkach straciliśmy nie tylko dochody z niedokończonych "budów" ale też to ,czego nie wolno nam było NIGDY stracić, to co nas wyróżniało w świecie cywilizowanym to znaczy < H O N O R >.
dodam jeszcze że to nie ZSRR obawiało sie konfrontacji z USA i Zachodnią Europą,ale to USA bało sie Rosjan i Układu Warszawskiego".. US- bandyci są bardzo dzielni w napadaniu na słabszych nie tylko militarnie, ale i ekonomicznie(Afganistan Korea ).Dzielne Niemcy po II Wś. same szukały by azylu na antypodach w razie konfliktu z Rosją,co z reszta widać w ich handlowych układach.ZSRR po doświadczeniach z II wojny uzbroiło sie wielkim wysiłkiem bardzo sensownie i miało wraz z blokiem UW,przewagę nad Zachodem jednakowym uzbrojeniem,co jest bardzo pomocne logistycznie,bo daje możliwość prawie natychmiastowego odtwarzania uszkodzonego sprzętu we wszystkich podległych formacjach. Zaś, jakość tego sprzętu?,to niech zaświadczy stary i niezawodny do dzisiaj, poczciwy "Kałasznikow" . Poza tym duch bojowy i obywanie sie bez luksusów, to też niemały potencjał naszego wschodniego sąsiada, nas w to wliczając. Przypominam tylko jaki autentyczny strach i panika ogarnęła tych dzielnych Jankesów gdy poczuli sie zagrożeni w związku z działaniami w "Zatoce Świń".
skoro właśnie bezmyślnie powtórzyłeś wyznanie wiary kapitalistycznej: *realny socjalizm był zły, bo przegrał z kapitalizmem*
Fukujama określił to nawet jako koniec historii, tymczasem wszystko się zmienia, a idea socjalizmu zdaje się odżywać w miarę postępującego zwyrodnienia kapitalistycznych stosunków społecznych na świecie.
Porównania realnego kapitalizmu i realnego socjalizmu mają o tyle sens jeśli służą stworzeniu nowej formacji lepszej dla dużej większości ludzi. Natomiast orzekanie o wyższości jednego z systemów nie ma już sensu, bo nie potrafimy tego sprawiedliwie ocenić, bo trzeba byłoby umieć określić dokładnie wpływ bardzo wielu czynników od których zależał rozwój obydwu systemów, a tego nie potrafimy. Tak samo nie potrafimy stworzyć identycznych warunków badań tych dwóch systemów gdyby takie badania miały mieć miejsce.
Więc nasze spory o to kończą się na słownej wymianie w kórej jeden mówi że socjalizm był w swoich warunkach dość sprawny, a drugi, że był dość kiepski. Natomiast z faktu, że wielki silny pies pogryzł młodszego i mniejszego psa nie wynika żadna mądrość.
Co do azjatyckich tygrysów, rozumiem, że marzysz o kapitalizmie w którym *statystyczne żyje się fest*
w rzeczywistości głównie bogatym. Mógłbym to marzenie z tobą podzielić gdybyś tam był i pogadał ze zwykłymi ludźmi, a może nawet poszukał pracy i popracował kilka lat. Tylko nie wiem czy byś tam znalazł pracę, bo nawet pucybutów i ryksiarzy wszędzie pełno, no chyba żebyś z kumplami otworzył bank :).
bo złodziejstwo jest złodziejstwem, bandytyzm jest bandytyzmem, oszustwo jest oszustwem - niezależnie od tego, w co to zostało opakowane. Jeżeli można, rzeknę: daj pyska! obawiam się co prawda szczerszych wynurzeń (ech! to życiowe doświadczenie :(, ale na ten moment możemy się zjednoczyć, jak uważasz?
Młodzi nie mogą wiele wiedzieć, bo starsi im nic nie mówią. Ze strachu, z wygodnictwa, ze wstydu albo piorun wie, dlaczego.
Świętują na siłę "żołnierzy wyklętych" nie wyjaśniając, że byli oni sądzeni za morderstwa na państwowych urzędnikach a także na ludności cywilnej. Przecież nie miało w praktyce znaczenia, czy ktoś był w AK czy AL, choć naturalnie urzędy obsadza każdy zwycięzca po swojemu i trudno, żeby nagradzał swojego wroga wysokimi apanażami.
"Przywracanie do życia" tych AKowców to nic innego niż dalsza część odwracania wartości. Bo dziś to
puszczalska jest lepsza niż cnotliwa
złodziej jest lepszy niż człowiek uczciwy
chciwiec jest lepszy niż altruista
cham jest lepszy niż człowiek łagodny itd.
Ale nie musimy na to iść, nie musimy się na to zgadzać. Można i trzeba przypominać o takich faktach, mających POWSZECHNIE miejsce za PRLu, jak prośba podróżujących w jednym przedziale o dopilnowanie bagażu gdy szło się za potrzebą (bagaż był dopilnowany i nietknięty), prośba rodziców odprowadzających dziecko jadące do babci, skierowana do podróżnych, by dziecko dopilnowali i wysadzili na właściwej stacji (dziecko dojeżdżało bezpiecznie i bez problemów); to ustępowanie miejsca osobom starszym, kobietom w ciąży i inwalidom.
To są nasze właściwe cechy, a nie łapanie każdego grosza bez względu na koszty społeczne i dorabianie się na zachodnią modłę, gdzie rodzice wyganiają wręcz pełnoletnie dzieci z domu, by już ich nie utrzymywać.
U nas dzieci nie są dla rodziców przeszkodą w niczym, a przeciwnie - są radością, wsparciem. U nas nie było zwyczaju przeliczać wszystkiego na pieniądze i czas najwyższy, byśmy wrócili do naszych dobrych, SŁOWIAŃSKICH cech!
W pewnej dyskusji w 2010 napisałem tekst o gospodarce PRL, który teraz wklejam
Co do gospodarki PRL, w największym skrócie:
Stan początkowy:
Polska w 1945 r zaczynała z bardzo niskiego poziomu gospodarczego. Po rozbiorach i IWŚ w ciągu ostatnich 25 lat po odzyskaniu własnej państwowości przez Polskę przetoczyły się jeszcze dwie wojny z których IIWŚ dopełniła dzieła zniszczenia.
W 1945:
1. Utrata 1/3 swoich obywateli w tym duży odsetek inteligencji, która była w czasie wojny specjalnie tępiona przez obydwu najeźdźców. Masa powojennych kalek.
2. Utrata substancji gospodarczej, nieruchomości cywilnych, przemysłowych, wojskowych oraz infrastruktury w ok 40%. Maszyny i urządzenia fabryczne w wiekszości zniszczone lub rozkradzione.
3. Utrata kapitału ruchomego, oszczędości, zapasy złota, dzieła sztuki.
4. Wojna domowa w pierwszych latach z podziemiem antykomunistycznym i z bandami ukraińsko – hitlerowskimi.
5. Przedwojenne zapóźnienia w dziedzinie oświaty i infrastruktury, spora część wsi była jeszcze niezelektryfikowana, mało dróg, wodociągów i kanalizacji.
Inne uwarunkowania:
1. Sojusz z ZSRR połączony z nieszczęściem stalinizmu, systemu totalitarnego. 2. Ostra walka polityczna, aż do czasu wyjazdu S. Mikołajczyka pod koniec 1947.
3. Zimna wojna systemów, utrudniająca włączenie się do międzynarodowych rynków. Brak wymienialności krajowej waluty. Brak kapitału ruchomego i jakichkolwiek rezerw.
4. Nadmierny wpływ radzieckiej polityki na gospodarkę Polski.
5. W dużym stopniu zdemoralizowana poprzez rozbiory i wojny ludność.
Sukcesy:
1.Odbudowa kraju ze zniszczeń wojennych, praktycznie bez udziału kapitałów zewnętrznych.
2. Odbudowa i rozbudowa wielu gałęzi przemysłu, aglomeracji miejskich, infrastruktury, energetyki, praktycznie bez napływu obcego kapitału i bez zadłużeń do końca lat 60.
3. Intensywne inwestycje lat 70 zapewniły pracę dla wszystkich, a nawet w niektórych branżach występował chroniczny brak rąk do pracy. Zadłużenie Polski na koniec kadencji Gierka wynosiło ok. 20mld dol. W okresie Gierka zbudowano 557 nowych przedsiębiorstw (P. Bożyk) w zw. ze spodziewanym wyżem demograficznym.
4. Szybki rozwój bazy wczasowej zapewniał tanie (do 80% kosztu ponosiło państwo) wczasy pracownicze. W 1986 roku mieliśmy już 820 tys łóżek wczasowych. Były liczne przypadki namawiania przez służby socjalne przedsiębiorstw do korzystania z wolnych miejsc wczasowych.
5. Zakłady pracy promowały dostęp do kultury swoich pracowników, fundujac często bilety do teatru, do kina, na imprezy i wycieczki. Kwitło życie kulturalne i rozrywkowe. Były przepełnione lokale, restauracje, kawiarnie, dancingi,
kina teatry, fryzjerzy mieli boom na damskich fryzurach. Robotnice z fabryk masowo korzystały z tych usług.
6. Zapewniono kompletne bezpieczeństwo socjalne pracującym i ich rodzinom, w tym bezpłatną ochronę zdrowia, renty i emerytury. Ubezpieczenie od bezrobocia nie było potrzebne.
7. Bardzo dobrze rozwijała się kultura i sztuka, muzyka, teatr, film, sport i turystyka. Szczególnie dobrze rozwinęło się lotnictwo sportowe (bezpłatne dla uczestników), lekkoatletka, piłka nożna, boks. Podobnie rozwijała się medycyna i szkolnictwo medyczne.
8. Bezpłatny dostęp do powszechnej edukacji i kształcenia. Likwidacja praktycznie całkowita analfabetyzmu. Szeroka praktyka pomocy stypendialnej dla uczniów szkół średnich i wyższych umożliwiły osobom gorzej sytuowanym naukę i studia.
Tania książka prawie od początku PRL trafiła rzeczywiście pod strzechy.
W specjalnej akcji społecznej wybudowano 1000 szkół na tysiąclecie państwa.
Rozbudowano bazę naukową dla kształcenia wyższego zgodnie z zapotrzebowaniem gospodarki.
9. Przeprowadzono reformę rolną. Chłopi otrzymali nadania ziemi w wieczystą dzierżawę czego oczekiwano od dawna. Umożliwiono większości zbędnej na wsi ludności przejście do pracy w mieście. Polska z kraju rolniczo-przemysłowego przed wojną, stała się przemysłowo rolniczym.
10. Zrównanie klasowe, które przyniosło awans społeczny klasom i warstwom utrzymującym się z pracy własnej. Grupy uprzywilejowane z kapitału utraciły swoją uprzywilejowaną pozycję.
Awans społeczny w PRL to obszerny temat, którego istotą jest podnoszenie poziomu rozwoju ludzi, których szanse w systemie społecznym panującym w poprzednich okresach były minimalne.
PRL zdecydowanie i całkowicie skończyła z wlokącym się po Polakach od wieków podziale na panów i chamów.
11. Nieźle rozwijało się wojsko polskie i struktury obronne państwa.
( Bardziej szczegółowo dorobek PRL opisał niedawno Thor na tym forum
http://www.lewica.pl/forum/index.php?fuse=messages.27450 )
Błędy i ciemne strony PRL:
1. Terror „specwładzy” UB i części uległej władzy sądowniczej.
Rozkwitła w czasie prawdziwej wojny domowej z ruchem opou i niedobitkami armii ukraińskiej i niemieckiej organizacja bezpieczeństwa, nie została w odp. czasie ograniczona do niezbędnego minimum. Stała się „specwładzą” wymykającą się spod jakiejkolwiek kontroli. Wynikiem były bezsensowne męczenie, sfingowane procesy i śmierć lub długotrwałe więzienie wielu ludzi,
nie tylko tych czynnie przeciwstawiających się nowej władzy lecz także niewinnych patriotów polskich np. aresztowanie i męczenie płk. pil. Stanisława Skalskiego po jego powrocie po wojnie z Anglii. O tym nie każdy w PRL wiedział, bo miał co robić, a propaganda władzy przedstawiała te fakty w innym świetle.
2. Przeideologizowamnie w sferze gospodarki, Niepotrzebne uspołecznianie i uspółdzielczanie niektórych dziedzin gospodarki, zbyt szybko i w zbyt radykalnym zakresie. Walka z prywatną inicjatywą.
3. System nakazowo rozdzielczy, wadliwa polityka cen, wadliwy rynek, a właściwie jego brak, zbyt wielki sektor państwowy sterowany odgórnie za pomocą wyciągniętej struktury pionowej.
4. Błędne, zbyt radykalne uniezależnienie przedsiębiorstw od wyników ekonomicznych i odcięcie od owoców własnej działalności. Brak odp. polityki wynagradzania ludzi twórczych w zakresie innowacyjności.
5. Stawianie na „swoich”. Niewykwalifikowane kadry wiernych, ale miernych
przynosiły więcej szkody niż pożytku. Przynajmniej do końca lat 60.
6. Zbyt późne ukrócenie wszechwładzy UB i nie do końca.
7. Rządy aparatu politycznego na wielu szczeblach gospodarki, zbytnia centralizacja.
problem w tym że ludzie mieli dosyć kartek na cukier i masła, które raz było w sklepie, a raz nie, i tak przez 40 lat.
wiele z tych przedstawionych błędów naprawił E.Gierek a swej "dekadzie",ale niestety niektóre,te dotyczące "służb" i bezwzględne promowanie "swoich" są powielane do dziś i żadna solidarnościowa władza nie myśli o zmianie zastałej sytuacji, a nawet co gorsza służb i ich "uprawnień" namnożono co niemiara,byle chronić własne prywatne interesy.
To wszystko o czym Pani pisze dobrze wiem, ale najważniejszy jest zawsze wynik ostateczny.
A on jest taki, że bez kooperacji z ZSRR, PRL nie utrzymałby się pięciu minut.
Musimy spróbować zbudować sprawiedliwe państwo w warunkach , które nie postawią nas na barykady przeciwko całemu światu, bo
najbardziej honorowa walka to ta, po której większość społeczeństwa przeżyje i da życie nowym pokoleniom.
nowe, sprawiedliwe państwo chce Pan budować? - ale bez misiów bucharinów, bez jliberów, ba, nawet bez nany! Co to za sprawiedliwość i dla kogo właściwie to państwo? Znowu dla niektórych, prawda? Więc czym różniło by się ono od tego co już mieliśmy czy nawet od tego, co mamy obecnie? Też jest ono dla niektórych, to nasze państwo. Na zmianę świadomości u ludzi trzeba dziesiątków lat, albo takiej okropnej wojny, jak ta ostatnia. Ostatnich dwadzieścia lat poświęcili Polacy na samozniszczenie. Poprzedzających je lat czterdzieści na budowę kraju. Pisze Pan, że ludzie dostawali po wojnie grosze za swoją pracę. Kto i skąd miałby brać pieniądze, by płacić im więcej? To przecież obywatele tworzą swoje państwo, a nie państwo tworzy obywateli. Biedni, powojenni obywatele mieli biedne, powojenne państwo i nie miał kto płacić im więcej.
Miałam cały czas nadzieję, że jest Pan jednym z niewielu ludzi, potrafiących ogarnąć CAŁOŚĆ.
ale to był problem do rozwiązania, w Polsce były warunki żeby zapełnić sklepy żywnością,
ale ideologia nie pozwoliła na otwarcie rynku w tym obszarze. Ręczne sterowanie skończyło się rozruchami co było do przewidzenia.
Myślę, że najlepiej ludziom służyłby pragmatyzm preferujący zrównoważony rozwój w systemie mieszanym.
Nie, pani Nano, nie mam takiego zamiaru - ono już się buduje poprzez nasze uczestnictwo w Unii Europejskiej, w oparciu o wypracowane tam standardy.
Jeśli spodziewała się Pani, że pomogę w reaktywacji PRLu,
gdyż uważam ten system ekonomiczno-społeczny za optymalny dla dla dzisiejszej Polski, to rzeczywiście - ma Pani powody do rozczarowana.
Wraz z upadkiem ZSRR, sytuacja na świecie zmieniła się dla takich pomysłów na niekorzyść i upieranie się przy tej koncepcji uważam za niepoważne .
Pozdrawiam.
nie ma najmniejszego powodu reaktywować PRLu. Czas nie idzie wstecz, to chyba jasne. Chodzi o to, że budować można tylko na mocnym fundamencie. Polaków pozbawia się tegoż zniekształcając obraz państwa, jakie mieliśmy po wojnie i zaprzeczając ogromnym sukcesom, jakie PRL odniósł. Dbałość o nasz przeszły wizerunek nie stoi w żadnej sprzeczności z budowaniem lepszej Polski na bazie wspólnoty europejskiej. Jakże jednak chciałby Pan w tym procesie uczestniczyć, startując z pozycji bękarta i dziada? Niemcy się swoich zbrodni nie wstydzą, a Polacy dobrowolnie stale i wciąż robią z siebie ludzi prymitywnych, bez osiągnięć i perspektyw. Czy Pan myśli, że chętniej rozmawiali by z Panem, gdyby wypierał się Pan własnych korzeni, czy wówczas, gdyby był Pan w stanie przedstawić im rzetelnie naszą powojenną historię - której oni NIE ZNAJĄ, bo im jej nikt nie pokazał! - i nas faktycznie reprezentował? Człowiek bez zaplecza to nikt. Pana zapleczem, czy Pan tego chce, czy nie, jest PRL, tak, jak on jest zapleczem wszystkich Polaków, także tych najmłodszych.
Z jakiegoś powodu upiera się Pan ze mną walczyć. Czy ja choć raz uznałam Pana za przeciwnika?
nic samo się nie dzieje ..... nawet same bąki nie powstają
ale są wynikiem reakcji chemicznych w jelitach :).
Coś Pan taki samoś ...... :)
Pozdrawiam.
jacekx marksista chrześcijański
z SLD
Ps. A ja w przeciwieństwie do Pana marzę o budowie RP gdzie praca byłaby dla tych, co chcą pracować a chleb dla tych, co są głodni.
Obawiam się, że to nie było takie proste. "Rynek" w tym przypadku - to zrównanie popytu z podażą za pomocą mechanizmu cenowego. No to jak próbowano "równać" to mieliśmy różne Grudnie, Sierpnie i Październiki, władza odpuszczała, sypała pieniędzmi, wszystko momentalnie znikało z półek i tak w kółko.
Myślę, że z dzisiejszego punktu widzenia z doświadczenia socjalizmu, lewica może czerpać wybiórczo.
Po pierwsze, bez wnikania w żadne szczegóły, ordynarnie, metodą naszych przeciwników eksponować pewne pozytywy socjalizmu, typu masowego taniego budownictwa mieszkaniowego. Propaganda to nie dyskusja, chodzi o to żeby ludziom wbić do podświadomości pewne "punkty orientacyjne".
Po drugie - sięgać wybiórczo po pewne "mobilizacyjne" rozwiązania typu stawiania pewnych wielkich (w skali kraju) celów społecznych.
Po trzecie - orientować się bardziej na "spożycie społeczne" niż indywidualne.
Natomiast metody niech będą pragmatyczne, "uczyć się choćby od diabła" zalecał sam wiesz kto.
(odnosząc się do sukcesów i błędów):
1. Tak, ale tu można mieć wątpliwości po pierwsze, czy do końca odbudowano (spalone kamienice straszyły w Warszawie aż do lat 60-tych), po drugie, czy bez kapitałów zewnętrznych (gł. radzieckich), po trzecie - było źródło wewnętrzne (wieś)
2. To nie do końca tak - przynajmniej w latach 60-tych jak najbardziej korzystano z kredytów zagranicznych (tylko że w odróżnieniu od Gierka je spłacano)
3. To dobrze czy źle, że tworzono nierentowne miejsca pracy?
4. Teraz są te same, kupa nowych a i tak wiecznie brakuje miejsc w sezonie
5. Umasowienie kultury - to duży plus. Tylko czy nie było to czasem w znacznej mierze rzucanie pereł przed wieprze?
6. Renty dla rolników to środkowy Gierek. A tak - zgoda, ale pytanie czy dzisiaj zaakceptowalibyśmy poziom ówczesnych świadczeń (np. medycznych).
7. Kultura i sztuka czy sport rozwijały się równie dobrze w bidnej jak mysz kościelna II RP, więc co to za argument?
8. To było ważne, ale odpowiadało wyzwaniom owych czasów, a nie dzisiejszym.
9. Wielki błąd PRL! Otrzymaliśmy w rezultacie rozdrobnione, archaiczne rolnictwo, niezdolne do prowadzenia nowoczesnej gospodarki rolnej i akumulacji kapitału. Lepiej już było forsować kolektywizację.
10. No z tym to można by podyskutować. Awans społeczny jest faktem (duży plus), ale z drugiej strony ogromnym błędem było uprzywilejowanie (uwarunkowane prymitywnym rozumieniem pryncypiów ideologicznych) najprostszej pracy fizycznej kosztem pracy umysłowej.
11. Tego tak do końca nie wiemy, bo nie sprawdzaliśmy na szczęście.
Błędy:
1. To skomplikowany temat. W kraju trwała wojna domowa, a bandyci z podziemia nie mieli skrupułów - zabić czy nie zabić.
2. Tak, ale to wynikało z logiki ustroju.
3. Zgodzę się, ale krytykować to to w zasadzie odrzucać socjalizm. Bo co to był w końcu socjalizm jak nie system nakazowo-rozdzielczy plus kolektywna własność środków produkcji?
4. p. pkt. 2 i 3.
5. A tu bym polemizował. To była normalna polityka kadrowa, nikt np. we współczesnej korporacji nie będzie promował i stawiał na odpowiedzialne stanowiska ludzi nie identyfikujących się z polityką korporacji.
6. Ano tak. Choć z "wszechwładzą" bym nie przesadzał.
7. Tak, ale tu patrz pkt. 2 i 3.
>"Rynek" w tym przypadku - to zrównanie popytu z podażą za pomocą mechanizmu cenowego. No to jak próbowano "równać" to mieliśmy różne Grudnie, Sierpnie i Październiki, władza odpuszczała, sypała pieniędzmi, wszystko momentalnie znikało z półek i tak w kółko.
Jednak znów nie rozumiesz, postaraj się nie pisać co Ci wpadnie do głowy, bo szkoda czasu. Myśl! Otwarcie rynku (uwolnienie cen, możliwość zdobycia interesujących środków) spowodowałoby uruchomienie rezerw wytwórczych i automatyczną równowagę podaży i popytu.
W Polsce było dosyć ziemi i ludzi chcących się szybko dorobić. Można to było wprowadzać sukcesywnie od początku.
Przykład grudnia 70 nie jest przykładem próby wprowadzenia rynku lecz próby ręcznego sterowania gospodarką, a konkretnie dostosowania popytu do podaży poprzez podwyższenie cen. Winne oczywiście władze, bo podniosły ceny. Mechanizm rynkowy działa przede wszystkim cicho i powoli i nie ma kogo winić, bo wolno kupić po tej cenie, albo nie kupić. Spróbuj to zrozumieć.
Co może lewica dzisiaj ? W Polsce prawdę mówiąc niewiele, bo mleko w dużym stopniu już się wylało. Poza tym, najpierw musi się zmienić kierunek zmian świadomości ludzi z indywidualizmu na socjalizm.
Podałeś wcześniej przykład *azjatyckich tygrysów*. Wśród nich jest kraj wykazujący pewne podobieństwa do Polski, Korea pd. No tak, ale tam był Park, który wiedział jak i miał siłę to wprowadzić. Nasi dzisiejsi bezrefleksyjni czciciele i wykonawcy unijnych zaleceń niczego dobrego nie spowodują. Chodzi o to żeby umieć pogodzić dobro wspólne z dobrem indywidualnym co owocuje szybkim rozwojem i wzrostem stopy życiowej dla dużej większości. W dzisiejszej UE nie ma jeszcze takiego trendu.
Na przykład takiej, że - wbrew temu co sądzi nasza droga nana, a wygląda na to że i Ty - rolnictwo wymaga nakładów inwestycyjnych, a (przynajmniej w pierwszym ćwierćwieczu Polski Ludowej) to rolnictwo było źródłem kapitałów potrzebnych do akumulacji w przemyśle, a nie odwrotnie (potem tę rolę wzięły na siebie pożyczki zagraniczne). Albo takiej, że nawet przy wystarczających nakładach istnieją czysto biologiczne bariery wzrostu plonów w krótkim okresie. Albo takiej że nawet jeżeli uda się uruchomić rezerwy proste to wcale nie znaczy, że da się z nich czerpać wiecznie, np. w dekadzie 1971-1980 oparta na podobnych założeniach polityka rolna malowniczo rozłożyła się już na początku drugiej gierkowskiej pięciolatki.
Tak że mogę tylko powtórzyć - "to nie jest takie proste". Problem tkwił nie w rolnictwie, a w mechanizmach wymuszających wyprzedzający wzrost płac w stosunku do możliwości produkcyjnych rolnictwa, a i w niemożności skierowania popytu na inne obszary.
A co do 1970 - no oczywiście, że nie była to próba wprowadzenia rynku, tylko zastąpienia "niewidzialnej ręki rynku" widzialną ręką centralnego planisty. A jak to z protezami bywa - kuśtykać można, ale próba biegu kończy się gorzej.
Co do dalszej części Twojego postu - no tak, ja się nawet zgodzę. Przykład Korei Płd (ale i np. Malezji, Tajwanu, wcześniej Japonii, w jakiejś mierze Chin ostatniego ćwierćwiecza) pokazuje że "można". Problem tkwi oczywiście w politykach bez wizji, ale i niestety w rozleniwionym społeczeństwie, pozbawionym en masse jakichś ambicji.
Koń by się uśmiał :).
Rolnictwo miało dużo większy potencjał niż rozwinęło przynajmniej do lat 70. Na przeszkodzie stanęły ideologiczne bariery najpierw niepotrzebne forowanie na siłę spółdzielczości oraz obowiązkowe dostawy płodów rolnych utrzymywane aż do rządów premiera Jaroszewicza. Głównym jednak zaniedbaniem było uspołecznienie drobnego handlu i ręczne sterowanie podażą i popytem.
Polskie rolnictwo było wprawdzie rozdrobnione i niedoinwestowane, ale i tak miało jeszcze dużo większe możliwości produkcyjne niż te wykorzystywane. Okazało się to gdy tylko po uwolnieniu wsi z obowiązkowych dostaw dla państwa produkcja rolnicza znacznie wzrosła. Wzrost produkcji rolnej z gospodarki indywidualnej odbywał się przy niskim poziomie inwestycyjnym, zaś intensywne inwestowanie w sektorze PGR przynosiło dość mierne rezultaty.
Można sobie wyobrazić jak rozwinęłaby się produkcja rolna gdyby uwolniono również rynek i drobny handel. Wtedy nastąpiłby wcześniej wzrost produkcji i inwestycji własnych w rolnictwie prywatnym, handlu i drobnej wytwórczości jak to miało miejsce w połowie lat 70. (Niestety za późno i za mało otwarcia.) Wówczas można byłoby zaspokoić potrzeby społeczne i nie byłoby grudnia 70.
*Rozleniwione społeczeństwo, pozbawione ambicji*
Daj spokój, to bo od śmiechu dostanę zajadów. To ulubione tłumaczenie niepowodzeń swojej polityki gospodarczej będącego przy władzy neoliberalnego prawactwa po transformacji 1990 :).
Widzę, że masz podobną wiedzę o społeczeństwie co o rolnictwie :).
http://www.ierigz.waw.pl/o-instytucie/wspomnienia/prof-dr-hab-augustyn-wos
A Ty skąd?
>Moją wiedzę czerpię np. od prof. Wosia.
Podałeś link który nie kieruje konkretnie do żadnej pracy ww prrofesora, a tym bardziej do tekstu w którym opisuje on poruszane przez nas kwestie. Wynika z tego, że chcesz się podeprzeć tylko nazwiskiem człowieka. To oszustwo.
Żeby znać problem nie wystarczy znać nazwisko odpowiedniego profesora, czy nawet coś przeczytać choćby. Trzeba mieć również doświadczenie i wynikającą z tego wiedzę praktyczną.
Ją tą wiedzę zdobyłem pracując na wsi, studiując na kierunku związanym z rolnictwem (praca dyplomowa w PIMR Poznań) i w czasie wieloletniej pracy w PRL w rolnictwie i dla rolnictwa.
W tym czasie przeczytałem i przedyskutowałem setki prac na temat rolnictwa w Polsce i za granicą. Miałem wiele kontaktów z rolnikami, także z pracującymi metodami intensywnymi w Polsce.
Nie podaję Ci żadnego adresu do odp. tekstu, bo wiem, że i tak nie przeczytasz :).
znajdziesz np. w syntetycznej pracy prof. Wosia "Rolnictwo polskie na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych" w tomie "U źródeł polskiego kryzysu" pod red. naukową prof. Muellera, wydanej przez PWN w 1985 r. Albo poczytaj Bożyka, Kuczyńskiego, Osiatyńskiego...Trochę mnie dziwi, że legitymując się doświadczeniem w branży nie bardzo wiesz jak sprawy w rolnictwie wyglądały w skali makro, no ale może w mechanizacji rolnictwa to niepotrzebne.
zamiast argumentów wskazywanie literatury, lub autorytetów bez niebezpiecznego wnikania w szczegóły.
Jeśli rzeczywiście cenisz prof. Wosia i znasz jego prace to może powinieneś mi polecić jego pracę pt:
„Rolnictwo polskie 1945–2000: porównawcza analiza systemowa,”
i sam ją przeczytać.
To co podałeś dotyczy przełomu lat 70 i 80, daje tylko obraz bardzo wąski i nie wiem czy warto to czytać. Pamiętam bardzo dobrze co się wtedy działo w rolnictwie i gospodarce. Nie sądzę żebym się dowiedział czegoś nowego.
W każdym razie postaram się przeczytać obie prace.
Jednak jesteś pożyteczny :).
Pozdrawiam
co pisał wcześniej - to będzie to temat do ciekawej dyskusji. A w szczegóły możemy wnikać - czemu nie. Z którą z moich tez się nie zgadzasz?
Pisząc o szczegółach miałem nadzieję, że przytoczysz jakieś konkretne tezy, cytaty z książki na którą się powołujesz.
> Z którą z moich tez się nie zgadzasz?
Wiem west, że nie przeczytałeś uważnie moich tekstów, jeśli Cię to interesuje to wróć do nich i przemyśl.
Chętnie wrócę do tej dyskusji przy okazji. Teraz spadam, tego wątku już chyba nikt poza nami nie odwiedza, a mnie szkoda czasu na dialog w którym wyłaniają się sprzeczności zasadniczego charakteru.