"Dyskutowano między innymi nad zagadnieniami związanymi z kulturą, bezpieczeństwem w sieci, mediami oraz ruchem feministycznym i queer."
Jak widać kapitulacja ideowa w obliczu triumfującego kapitalizmu dotknęła również anarchizm. Bakunin i Kropotkin przewracają się w grobach.
ja słyszałem, że anarchiści interesują się tylko problemami "ludzi biednych". Niedawno brałem nawet udział w dyskusji na FB, w ktorej uczestniczył komentator przedstawiający się jako "anarchista". Podkreślal on ciągle, ze obchodzi go tylko los "ludzi biednych", a inne problemy ma w dużym poważaniu.
Co zatem na kongresie anarchistów robiły tematy "feminizm" i queer"?
Jakby ktoś znał historię anarchizmu, to by nie pisał bzdur o "przewracaniu się w grobie". Wątki wyzwolenia kobiet są jednym z wątków anarchizmu od zawsze (Emma Goldman, Voltairine de Cleyre, czy przede wszystkim potężny ruch Mujeres Libres).
Anarchizm w przeciwieństwie do dominujących dawniej przez dziesięciolecia nurtów marksizmu nigdy nie sprowadzał człowieka do prymitywnej "maszyny konsumpcyjno-wydalniczej", czy innymi słowy do układu pokarmowego, ale traktował jego rozwój i cele rewolucji bardziej ogólnie. Dlatego też niemożliwością byłoby wyjście z jego łona takich potworów jak Józef Stalin, dla którego ludzie to nic innego jak bezmyślne roboty produkcyjno-konsumpcyjne.
ktoś zna historię anarchizmu, to wie, że wątki feministystyczne w tym ruchu były elementem sprzeciwu wobec systemowego establiszmentu, a nie próbą podłączania się pod jego modną doktrynę (jaką jest obecnie obyczajowa modernizacja, obejmująca również współczesny feminizm).
Akurat Stalin o konsumpcję społeczeństwa niezbyt się martwił, a interesowała go gł. produkcja hutnictwa, przemysłu ciężkiego i zbrojeniowego. Ale po co kontraatakować z tak grubej rury? Prawicowcy też zwykle wyciągają w dysskusji Stalina i KRL-D.
Feminizm jest modny? Chyba nie w Polsce. Wiele razy spotkałem się w mediach z kobietami, które publicznie odcinają się od feminizmu. I nie mam na myśli polityczki w rodzaju Pawłowicz, ale osoby nie związane z polityką. A tematyka Queer na pewno nie jest modna.
jest modny? Na pewno jest lansowany przez media glównego nurtu. Czy np. manify nie są prezentowane w tych mediach ponad miarę swojego realnego zasięgu?
Szerzej patrząc, modernizacja obyczajowa - to na pewno nie sprzeciw wobec panujacych stosunków społecznych, a raczej - dążenie do usuniecia tego, co do nich nie w pełni pasuje (np. tradycyjnego wzorca rodziny).
"Obyczajowa modernizacja" jako coś złego w komentarzach na lewica.pl :-D
Polecam poczytać Emmę Goldman.
To prawda, kapitalistyczny establiszment nie ma dziś powodu uważać anarchizmu za zbrodnię i potwora, co najwyżej za niegroźną pacynkę queer.
zawsze lepiej niż nie czytać.
Aliści wytrawni komentatorzy z dyskusyjnych forów lewicy wiedzą chyba doskonale, że bezkrytyczny stosunek do modernizacji - to nic specjalnie lewicowego.
Poza tym, ja nie wartościuję, tylko kwalifikuję modernizacje obyczajową jako element ideologii obecnego systemu, a nie - jego przeciwników.
To prawda, że z łona anarchizmu nie wyszedł nikt pokroju Stalina. Wyszli za to liczni, odważni do szaleństwa zamachowcy, którzy nie atakowali na oślep, lecz zabijali władców i prezydentów. Szkoda, że żaden anarchista nie pomścił Kronsztadu i nie próbował nawet przeprowadzić zamachu na owego (skoro już musimy o nim mówić) Stalina.
"obyczajowej modernizacji" warto zwrócić uwagę, że jej przeciwnicy dość sprytnie ukazują siebie jako dyskryminowaną mniejszość. Tymczasem, jak prawi Deleuze, większość definiuje się poprzez model, do którego należy się dostosować - mniejszość natomiast jest ciągłym stawaniem się, ciągłym procesem. Kogóż więc można uznać za mniejszość: środowiska lewicy obyczajowej, które wciąż szukają własnych kategorii, definicji i tożsamości, czy konserwatywny monolit ze swym stereotypem Polaka-katolika-heteroseksualisty?
"Deleuze" - to pseudonim Allaha?
Jeśli nie, to nie ma podstaw uważać go za nieomylnego.
"Ludzkość" Woltera, "stan trzeci" Sieyesa, "proletariat" Marksa, "lud" Kropotkina i Bakunina niewątpliwie reprezentowały większość. A jednocześnie bynajmniej nie stanowiły modelu, do którego trzeba się mechanicznie dostosować. Przeciwnie, wyrażały potencjal rewolucyjny.
Ciepło, ciepło...
Odcinając się programowo od większości, lewica przestaje być rewolucyjna. Więcej: mimowolnie nabiera charakteru konserwatywnego. Bo nie zna już siły (czyli większości), która moglaby zmienić system. Identyfikując się z mniejszości, musi szukac instancji, ktora te mniejszości będzie chronić. A kto ma nią być, jeśli nie systemowy establiszment?
Jego oddziały masakrowały wioski mennonickie, schwytanych petlurowców i białych oficerów wieszały na drzewach.
Co do feministek- marksistek to warto pamiętać takie towarzyszki jak
Aleksandra Kołłontaj
Róża Luksemburg
Clara Zetkin
Kto propagował obchodzenie Międzynarodowego Dnia Kobiet czy nie amerykańscy socjaliści,potem II Międzynarodówka
Może anarchizm+ feminizm + queer = jakaś nowa synteza?
"fascynacji" niektórych komentatorów. Trzydniowy kongres z kilkoma blokami tematycznymi i kilkunastoma wystąpieniami, z których zauważają tylko jeden temat - feminizmu i queer, czyli raptem dwa referaty (moim zdaniem jedne ze słabszych i mniej konkretnych).