Dalibyście sobie już spokój z tymi sprawami. Nikt nikomu nie każe brać udziału w lekcjach religii (czy jak tam to się zwie).
Świecką alternatywą dla religii nie jest etyka (religia to system wierzeń a nie nauczanie o moralności), tylko religioznawstwo.
religiant: człowiek, który nie rozumie na siłę
Jestem za bezwzględnym usunięciem wszelakiej ideologi i propagandy ze szkoły. Według mnie głoszenie w niej ateizmu, oraz ewolucjonizmu jest tak samo karalne jak jakiejkolwiek wiary, czy kreacjonizmu. Jest bowiem tak, że ci wszyscy ludzie "wiary" i "anty wiary" to zwyczajne aroganckie bydlęta nadużywające władzy nad Polskimi Dziećmi. I których jedynym celem jest sprowadzenie życia młodych ludzi do poziomu była mającego tyrać na ich ideologicznych jaśnie panów.
Jest to więc nic innego, jak ordynarne niewolnictwo umysłów i ciała, wykluczające swobodę głoszenia poglądu, tezy, oraz wiedzy. Takie działanie zamyka każdą drogę do poznania prawdy, oraz otaczającej nas rzeczywistości. Po prostu zabija w młodych ludziach całe człowieczeństwo.
szkoła może obejść się bez religii,ale to przecież KK nie mógł obejść się bez szkoły i teraz trudno być nie uczęszczającym na te "lekcje" uczniem...Inna sprawa,że religijność naszych Rodaków, jest widoczna w licznych kościołach, w których liczba wiernych maleje nieustannie. Młodym ludziom ,te lekcje najbardziej są potrzebne do "ceremonii ślubnej", która ma odpowiednio bizantyjską oprawę, a potem to już kościół i "te rzeczy" to margines, którym sie nie przejmują do czasu następnych "uroczystości" suto opłaconych funkcjonariuszom Pana B.
ty tak na poważnie? naprawdę?
wypierdalaj do kruchty.
I to zdanie wyczerpuje chyba cały ten temat jak i powinno zakończyć bicie piany. Przynajmniej w demokratycznym kraju, gdzie ponoć decyduje większość.
Dlaczego odsyłasz nikitę do kruchy, a nie np. pod ołtarz główny?
Zarówno prawica jak i lewica zapomina o najważniejszym - to rodzice są odpowiedzialni za wychowanie dzieci. Jeżeli mamy już przymus edukacji, to może dobrze by było zapytać rodziców, czego oni oczekują od szkoły. Jakich przedmiotów powinny się uczyć ich dzieci i jaka wiedza powinna być na nich przekazywana. W końcu to oni łożą na te szkoły. Jeżeli rodzice chcą lekcji religii i symboli religijnych w szkole to nic nikomu do tego. Mamy demokrację.
to może spytajmy sie rodziców, czy chcą zeby ich dzieci uczono czytania, pisania, fizyki, biologii i chemii?
może znajdą sie rodzice, co podejmą się pisania podręczników, co by już żadnych wątpliwości nikt nie miał, że program szkolny będzie odpowiadał światłym umysłom rodzicielskim? :)
może od razu zlecimy pisanie podręczników kościołowi?
prawica i kościół nie boją się jawnie kształtować opinii społecznej - w tym zakichanym kraju tylko lewica nie ma prawa głosu - może zachować prawo do bycia pouczaną i przepraszania za poglądy i cele :)
Bzdura. Speedway pierdzieli głupoty i za nic nie rozumie świata. Skupia się na formie a nie treści i wartościach systemu. Promowane mają być rozwiązania lepsze, prorozwojowe, tu: np. wywołujące mniej problemów, mniej skarg. Obecne poparcie dla dziadostwa nie uzasadnia jego promowania na przyszłość. Takie rozumienie "demokracji" to zwykła pustka umysłowa. W takim trybie działania NIC NIGDY nie zmieniłoby się na lepsze. Co zresztą widać po naszej sondażowej republice, której przyszłość jest kreowana przez spojrzenie na dzisiejszą rzeczywistość przez takie właśnie bezrefleksyjne kapuściane łby, zasłaniające kompletny brak pomysłu na lepszy świat, w tym Polskę, procentami tego, czy innego sondażu.
...poznawczy, pokazujący całą złożoność ludzkich społeczeństw od zarania dziejów do dziś, naucza się je katechizmu, co jest jałowe, bo ten poznał już najczęściej
w domu rodzinnym ( jeśli rodzina jest religijna).
Nauka religii katolickiej w szkole służy demonstracji siły i znaczenia Kościoła Katolickiego w Polsce, i tylko temu !
Nie należy się w niej dopatrywać jakichś głębszych aspektów światopoglądowych - to tylko nauka pewnych zachowań i rytuałów, potrzebnych katolikom do praktyk wyznaniowych. A jako że katolicy stanowią póki co przygniatającą większość polskiego społeczeństwa, to nie ma o co się spierać. Rodzicom jest wygodniej żeby dziecko miało te zajęcia w tym samym budynku i w tym samym czasie co inne lekcje. Rzekoma "szkodliwość" lekcji religii jest taka sama jak "szkodliwość" uczenia dziewczynek szycia czy gotowania na zajęciach praktycznych. Choć pewno zaraz się znajdą feministki, które uznają że ta nauka szycia czy gotowania to "utrwalanie patriarchalnych stereotypów". Cóż, specyfika niszy :-)
Masz rację tylko w tym, że większość rodziców może myśli, iż taka jest zawartość lekcji religii, że może tego oczekuje. Tyle tylko, że to nieprawda. Część - ta mniej, a wręcz zupełnie nieistotna - zajęć tego dotyczy. Jednak najbardziej oddziałują i to gruntownie szkodliwie, lekcje nietolerancji, strachu, indoktrynacji, utrwalania najgłupszych stereotypów, (dodatkowo prowadzone nierzadko przez osoby bez kwalifikacji pedagogicznych), przemoc psychiczna, a czasami fizyczna, itd. itd. Lekcje te są bardzo szkodliwe i coraz bardziej szkodliwe. Przykłady można poczytać sobie choćby tu: stop-dyskryminacji.blogspot.com
zadaniem szkoły nie jest dostarczanie wygodnego miejsca dla indoktrynacji religijnej
porównywanie "lekcji" religii do zajęć jakichkolwiek pozostałych zajęć w szkole jest nadużyciem - "lekcja" religii nie skutkuje ani żadnymi praktycznymi umiejętnościami, nie uczy myślenia, nie poprawia stanu wiedzy
religia w szkole to marnowanie czasu ucznia i miejsca w budynku
ilość katolików w społeczeństwie to nie argument, tylko wymówka. państwo jest neutralne światopoglądowo, co oznacza, że nie powinno prowadzić religijnego serwisu
wymówka? tak, ale za to jaka wygodna.. Nie denerwuj się czas zrobi swoje. Widoczna jest coraz mniejsza zależność rodziny od KK i to jest proces może zbyt wolny dla Ciebie, ale nieuchronnie prowadzący do zmarginalizowania instytucji kościelnych jako obecnych w życiu Polaków.
proces może i jest wolny, ale nigdzie nie jest powiedziane, że nieodwracalny, a tracą wpływy bezpośrednio od wiernych i tak znajduje drogę do koryta
politycy wstaną z kolan dopiero jak ilość chrzczonych i uczęszczających na religię spadnie poniżej 50% - ale zanim to się stanie, administracja religijna sięgnie po wszystkie możliwe pr-owe sztuczki, zeby ten proces opóźnić/odwrócić
@west- dygresja a propos uczenia dziewcznek gotowania na zajeciach praktycznych.
No to jest upowszechnianie takiego dziwacznego pogladu, ze tymi czynnosciami powinny sie zajmowac w rodznie przede wszystkim kobiety.
Fatycznie osobiście szkodliwosci specjalnej tegoż nie zauważyłam. Ani sie tzm specjanie pryejęłam, ani się nie nauczyłam gotować. Ale choć nie jest to specjalnie szkodliwe jest jednak irytujące. :)
komentarz który zamieściłem dotyczy twojej chadeckiej postawy.