Zbliża się 1 Maja, Święto Pracy, które moje pokolenie pamięta jeszcze jako przymusowy marsz z chorągwiami, ale już pokolenie mego Ojca, poznańskiego robotnika, jako tarmoszenie się braci robociarskiej z policją, które to tarmoszenie symbolicznym nie było. Nolens volens każda policyjna pałka jest pałką, od ciosu robi się krwiak, boli to i piecze, długie miesiące się pamięta.
Po 1989 roku, kiedy „wszystko stanęło na nogi” święto 1 Maja pozostało sierotą, potrzebną o tyle, że otwiera długi majowy „łykend”. Nikt w nim niczego innego widzieć nie chce.
Jeżdżąc dzień w dzień z Wielenia do Trzcianki, często spotykam pewnego trzydziestolatka zatrudnionego w jednym z trzcianeckich zakładów. Wstaje on o 5.10, pije herbatę, pałaszuje kilka skibek ze smalcem, idzie parę kilometrów do pociągu, potem szwenda się trochę po mieście, bo pracę rozpoczyna dopiero o 8.30. I tak sobie pracuje (fizycznie: dźwiganie, przenoszenie, raz w zimnie, raz w ukropie) do 19.00. I znów się poszwenda po Trzciance, tu przysiądzie, tam do sklepu zajrzy, bo na stacji trzcianeckiej poczekalnia zamknięta. Śmiertelnie zmęczony przychodzi wreszcie na peron i szynobusem (ostatnio spóźnionym o 60 czy 70 minut) wraca do domu. Z tobołami z prowiantem, przez las. Coś zje, pójdzie spać, aby znów, rankiem wstać o 5.10. I tak od 12 lat, przez 6 dni w tygodniu, prawie bez urlopu. Nie był nigdy nad morzem, ani w górach, nie wie, jak wygląda Kraków czy Warszawa, bo żyje tylko dla tych 2000 zł, które dobry trzcianecki szef wypłaci mu, jak przepracuje… 240 godzin w miesiącu.
Dla jasności: te 2000 zł żywi kilku jego chorych krewniaków.
Ostatnio opowiadał koledze z innej firmy:
- U nas jest tak, że jak 12 godzina pracy się zacznie, to szef mówi, żeby pracować, bo on da za tę godzinę 15 zł. Ale jak pracy na całą godzinę nie będzie, to tych 15 złotych już nie da… Nic nie da.
- A bogaty ten szef?
- On ma pieniądze, ale chytry jest, pracownikowi nie da…
Rozumiem, że z okazji 1 Maja nie mamy w Polsce o czym gadać.
Serdeczne Państwa pozdrawiam. Małgorzata Bratek.
urlopy,"chorobowe" i inne fanaberie. najlepiej było w XVIII wieku, kto chciał to pracował,i dostał tyle ile mu łaskawy Pan zapłacił, albo i nie.. Demokracji i jakiegoś prawa te nieroby sie domagają ? Prawo to my ustalamy, bo my mamy Forsę i wiemy jak ją sobie pomnażać, więc żaden rząd nam nie podskoczy, bo my ten "układ" trzymamy w garści i jak zechcemy to wszystko przeniesiemy tam, gdzie już mamy NASZ SZMAL.W końcu nie po to przejęliśmy władzę, żeby nam byle robotnik i jego związki podskakiwały.Wydmuszka solidurnościowa już to zrozumiała i potrafi tylko płakać, że nie tego chcieli jak rozwalali państwo socjalne.Niech płaczą dalej i tak NIKT NIE POMOŻE, bo Prawica Rządzi,jak nie jedna to druga, to MY JESTEŚMY PRAWEM... Kogho obchodzą Grecy,Hiszpanie? NIKOGO, BANKI SĄ NAJWAŻNIEJSZE i tylko te UE ratuje.
ale jak widać jej "dzieło" zaczyna przynosić zatrute owoce egoizmu i umiłowania pieniędzy nade wszystko.Człowiek jest tyle wart,ile ma dochodu,źródło? ,nie ważne. Wyzysk,niesprawiedliwość,nieposzanowanie prawa pracowniczego ,zastraszanie, to są nowe "demokratyczne metody" rządzenia Polską. Czy musimy się na to godzić?
któremu się wydaje, że pomysły rządu to nic takiego, a autor i organizacje pracownicze przesadzają. jako ekspert w tej dziedzinie uważam, iż pomysły niektóre są absolutnie skandaliczne, a znając dotychczasową polską rzeczywistość, wręcz sk...syńskie, np. 12-miesięczne okresy rozliczeniowe, jak już, powinny być możliwe do stosowania wyłącznie w zakładach, w których istnieje realna reprezentacja pracownicza, w postaci związków zawodowych (w praktyce b. duże zakłady), co więcej pracodawca musi w jakiś sposób uprzednio przekonać, iż w ogóle będzie umiał stosować coś takiego i potem to liczyć. Zwykłym sk..syństwem jest próba wprowadzenia czegoś takiego powszechnie, w tym w większość dla tzw. "pracodawców" chłopków-roztropków, którzy nie potrafią przestrzegać norm czasu pracy i policzyć efektów czasu pracy, nawet czasami dla okresów 1-miesięcznych, a dwa- lub trzy- cztery- razy dłuższych to już w ogóle. KAŻDY, kto orientuje się choćby pobieżnie w tematyce czasu pracy, wie, że wydłużenie okresów do roku w takiej rzeczywistości może prowadzić tylko do absolutnej patologii, której nie będzie się dało zwalczyć nawet żadną kontrolą PIP (np. faktycznie będą takie kontrole mogły odbyć się wówczas najczęściej raz do roku, co jest okresem zbyt długim, aby wpłynąć na rzeczywistość).
Że pomysł owej ustawy jest spiskiem autorstwa BBC, itp a nie zwykłym powrotem do sprawiedliwości? Przecież zakłady pracy są prywatne i to pracodawca, bez ingerencji Parlamentu powinien ustalać stawkę wynagrodzeniową, czas pracy, warunki pracy, płatność nadgodzin, itp, itd? Dlaczego autor uważa, że państwo winno ingerować w życie obywateli?
Autor uważa, że państwo powinno ingerować w życie obywateli, ponieważ niektórzy obywatele skubią i wyzyskują innych obywateli. Jeżeli obywatel obywatelowi ma być równy, to państwo musi interweniować, bo inaczej mamy darwinizm społeczny jak w wielu prywatnych firmach i sektorach polskiej gospodarki.
Dopóki będzie "demokracja" pośrednia, to pośrednikami będa prywatni przedsiębiorcy a środkami pieniadze. Będą zachodzić takie zmiany, tym korzystniejsze,im ktoś ma więcej kasy.
Dlaczego politycy i urzędnicy tak często samowolnie przyznają sobie podwyżki? Ponieważ chcą dogonić dochodowo biznesmenów, dla których są parobkami (choć mniej niż inne obywatele), których trzeba ograniczyć (biznesmeni chcą przeprowadzac redukcje etatów także w sektorze publicznym). Niestety politykom trudno dogonić zarobkowo nie tylko najbogatszych, lecz także średnich dochodowo biznesmenów, więc służą klasie posiadajacej licząc na prezenty (wycieczki, łapówki, drogie zegarki - którymi można się "wymieniać").
Szansa jest w demokracji bezpośredniej - upowszechnieniu referendów od dołu do góry, tak aby ludność mogłas decydowac nie tylko o swojej gminie czy państwie, ale miała także wpływ na ograniczanie horrendalnych dochodów, które pochodzą z wyzysku i spekulacji (jak czyni się obecnie, choć moze nie w dużej skali, w Szwajcarii)
Jak "pracodawca" USTALI, że pracownik ma zaiwaniać 20 godzin, to gdzie ty widzisz nadgodziny?
.
Państwo POWINNO ingerować w takie sprawy. Ponieważ:
1. Podstawowym OBOWIĄZKIEM państwa jest ochrona słabszych grup przed wyzyskiem, dominacją, wykluczeniem, nędzą.
2. Polski jako państwa dotyczy to w sposób szczególny, choćby ze względu na zaszłości historyczne, społecznw, ekonomiczne i kulturowe. Z moich obserwacji, jako kogoś niepolskiego pochodzenia (co jak widać nie przeszkadza mi w bardzo sprawnym posługiwaniu się językiem polskim) wynika, że polskie społeczeństwo jest wciąż jeszcze na bardzo niskim poziomie SPOŁECZNEGO ROZWOJU. W tym wypadku pojęcie wolności zbyt często zamienia się w "wolno Tomkowi w swoim domku", w wybujały egoizm, w demokrację wyłącznie dla wybranych... Przykładem takiej atrofii społecznego myślenia jest także to, że wciąż pokutuje osąd, że "publiczne = niczyje", czyli można ukraść, zniszczyć lub po prostu zaniedbać.
O kulturowych uwarunkowaniach mógłbym napisać tomy, podam więc tylko pierwszy z brzegu przykład... Pracuję we Wrocławiu, w małej firmie sprzątającej jako robotnik. Po prostu sprzątam ulice. Jeżdżę motocyklem. Jakie było moje zaskpczenie, gdy w jakiejś rozmowie z lokatorem usłyszałem "to pana na to stać?!..."... Rozumiem, odezwało się sienkiewiczowskie "Boże ty widzisz i nie grzmisz... CHAMY MIÒD PIJĄ!!!"... Cóż za arogancja, buta wobec kogoś stojącego choćby trochę niżej w hierarchii. Nie mówiąc już o innych "kwiatkach" jak nieuprawnione zwracanie się przez "ty" itd. itp...
3. Wycofanie się państwa z regulowania stosunków płacowych, z obrony grup słabych ekonomicznie (lesseferyzm) owocuje najczęściej nieprawdopobnym wyzyskiem (rynek pracodawcy), samowolą ekonomiczną.
4. Państwo to my. Obywatele. Nie może i nie powinno być pod jakimkolwiek pozorem zawłaszczane przez "wybraną" ze względów socjoekonomicznych klasę, grupę lub kastę. A to, co proponujesz jest takim właśnie zawłaszczeniem. Polski na to po prostu nie stać. Zbyt wielka grupa ludzi nie posiada żadnego kapitału, zbyt wielu ludzi żyje "od pierwszego do pierwszego", "od zasiłku do zasiłku", aby pozwolić na taką dominację garstki bogaczy.
speedway się myli pisząc o ingerencji państwa, mylą się wszyscy co próbują mu odpowiedzieć cokolwiek używając źle dopasowanych pojęć - których używanie speedway narzucił
speedway zastosował taktykę "obrońców życia" używając słów, których pojęcia nie mają nic wspólnego z kontekstem, w którym upiera się ich używać
kodeks pracy nie jest ingerencją państwa w życie obywateli
tak jak nie jest nią kodeks drogowy, karny, czy cywilny
speedway wykluczając kodeks pracy z właściwych mu kategorii, przez zadawanie pytań nie mających sensu w odniesieniu do tego kodeksu, próbuje zmusić nas do postrzegania kodeksu pracy w oderwaniu od jego właściwej natury
kretyńskimi pytaniami stara się przenieść całą dyskusję o kształt kodeksu, na jego genezę (jakbyśmy musieli bronić samej idei stworzenia czegoś tak abstrakcyjnego jak jakiś kodeks pracy w realiach dziewiętnastowiecznego kapitalizmu)
Autor pisze: "Planowana przez koalicyjny rząd PO-PSL nowelizacja kodeksu pracy nie ma precedensu w historii Polski po 1989 roku. Pod pretekstem kryzysu – rzekomo najbardziej uderzającego w przedsiębiorców – rządzący chcą zafundować społeczeństwu radykalne zmiany pisane pod dyktando organizacji zrzeszających prywatnych pracodawców i zupełnie nie uwzględniające interesu zwykłego pracownika".
Wszystko to prawda. Ale trzeba było o tym myśleć przed wyborami. Gdy pisałem, m.in. tutaj, że wybranie PO na drugą kadencję będzie zaproszeniem ich do ultraliberalnych bezpardonowych reform, w odpowiedzi otrzymywałem bełkot o faszyzmie, pisowskim agencie oraz mantrę "Gilowska, Gilowska, Gilowska". No i w efekcie mamy już podwyższenie wieku emerytalnego, teraz będzie "reforma" kodeksu pracy i ciekawe co jeszcze. A takimi słusznymi tekstami jak ten, pod którym komentujemy, premier Tusk wytarłby sobie pupę, gdyby w ogóle wiedział o ich istnieniu.
"polskie społeczeństwo jest wciąż jeszcze na bardzo niskim poziomie SPOŁECZNEGO ROZWOJU"
Dokładnie tak. Pozdrawiam.
PS.
Można znać twą narodowość?
Nawet za kromke suchego chleba ale robotę masz. To więcej niż ipokryzja, to podłość!
@ Bury - ja się pytam, jakim to prawem (wynikającym z postępowania logicznego, racjonalnego), państwo miesza się w prywatne sprawy na linii pracodawca - pracownik?
@ Antal - rozumiem doskonale, że państwo może (bo wcale nie musi) chronić słabszych (czyli dajmy na to inwalidów), tylko jakim cudem do grona słabszych zapisuje się pracownika Kowalskiego, który ma tak samo dwie ręce i głowę, jak pracodawca Nowak, którego z niezrozumiałych powodów zalicza się do silniejszych?
Słusznie, państwo, to my, dlatego nie widzę powodu dlaczego ma ono wtrącać się do naszego życia i narzucać cokolwiek, czy to pracodawcom, czy też pracownikom.
...pisze pan Speedway.
*
A ja widzę i większość ludzi także !
Rozumowanie jest proste:
żeby bogacze mogli spożytkować luksusowe dobra, których się
dorobili, musi istnieć ład społeczny, który im umożliwi normalne życie. Alternatywą są elektryczne płoty, armia najemników, wścibskie kamery, uwięzienie we własnej rezydencji itd - jednym słowem luksusowe więzienie i to bez gwarancji, że jakiś głodomór z maczetą nie wtargnie i głowy nie zetnie.
Ktoś naiwny mógłby myśleć, że jak się dysponuje prywatną ochroną, to włos z głowy chronionemu nie spadnie - nic bardziej błędnego, to właśnie ten ochroniarz, rekrutujący się z biedoty, stanowi najpoważniejsze zagrożenie, o czym poucza historia zamachów stanu na całym świecie.
Przy czym tylko nielicznych stać będzie na taką ochronę - przeważająca większość średniaków zostałaby sama z problemem zabezpieczenia siebie i rodziny.
To jest powód dla zapewnienia fizycznego bezpieczeństwa, ale jest jeszcze ważniejszy - w wypadku zamieszek, pieniądze bogacza będą tyle samo warte, co piasek na plaży - zacznie się liczyć towar na wymianę, ale przecież nie takiego życia oczekują bogacze.
BOGACZE MAJĄ WIĘCEJ DO STRACENIA NIŻ BIEDACY i to oni powinni z wszystkich sił zabiegać o to, by państwo tak zorganizowało życie społeczeństwa, by ich osobisty dobrobyt nie był zagrożony.
BIEDACY zaś maja równie dobry powód oczekiwać od rządu
działań zmierzających do zapobieżenia skrajnemu rozwarstwieniu, grożącemu załamaniem się porządku społecznego i nędzy z wszystkimi tego dalszymi skutkami.
Rola państwa, panie Speedway, jest nie do przecenienia, bo wprawdzie jedziemy w różnych klasach, ale na tym samym wózku.
I czy nie oznacza to, że twoja publicystyka znajduje zbyt wątły odzew?
kolejnemu błogo nieuświadomionemu (Speedway), ile to jest 2+2? No, ja też.
"Przecież zakłady pracy są prywatne i to pracodawca, bez ingerencji Parlamentu powinien ustalać stawkę wynagrodzeniową, czas pracy, warunki pracy, płatność nadgodzin" (Speedway 2013-04-30 08:36:44).
Nie kolego. Tzn. ustalać to on sobie może, ale te jego ustalenia MUSZĄ znajdować się w ramach ogólnego prawa ustalanego właśnie przez państwo.
Rozumiesz czy za trudne?
@ANTAL, skoro polskie społeczeństwo jest na tak niskim poziomie rozwoju społecznego to może zechciałbyś podać przykłady społeczeństw lepiej rozwiniętych? Bo tak się rozglądam i rozglądam a nic takiego nie widzę... Wszędzie jest tak samo, gdy sytuacja jest dobra to pracodawca rzuci pracownikowi jakiś ochłap (najczęściej czyniąc z niego nieświadomego wspólnika wyzysku zewnętrznego) a gdy jest źle to rzuci nie rzuci.... Gdzie ten "rozwój"?
@Wszystko to prawda. Ale trzeba było o tym myśleć przed wyborami.
Naiwne, tak jakby cyrk wyborów w kapitalizmie miał jakiekolwiek znaczenie dla panowania kapitału; trzeba było myśleć p r z e d 1 9 8 9 (patrz: nie ma precedensu w historii Polski po 1989 roku) a nie szczekać na prospołeczną Polskę Ludową "precz z komuną!" no ale wtedy musielibyście zaprzeczyć swemu prokapitalistycznemu jestestwu maskowanego socjalrefomistycznymi frazesami.
Każdy liberał jest durniem, a każdy dureń - liberałem.
kodeks drogowy jest równie "młodym" zbiorem nakazów i zakazów co kodeks pracy. Wcześniej np. konie tratowały przechodniów lub okładał ich batem dorożkarz. Postęp techniczny (samochody, kolej, tramwaje, autobusy...) zwielokrotniły śmierć i przestępstwa drogowe, stąd konieczność wzięcia tego w karby oraz przeróżne ograniczenia i nakazy. Zrobiło to PAŃSTWO, bo kto miał zrobić? Bóg?
Analogiczna sytuacja jest z kodeksem pracy. Rewolucja Francuska (m.in.) oraz postęp techniczny i SPOŁECZNY wymuszony buntami i strajkami, wymogły na PAŃSTWIE UCYWILIZOWANIE stosunków na linii zatrudniciel-pracownik skoro Dekalog nie wystarczył i nawet Koran nie pomógł.
Ale przeróżni korwiniści i darwiniści pokroju speedwayowego nie uczą się na historii. Aż do kolejnej rzezi...
.
Z tą rewolucją francuską to byłbym bardzo ostrożny.
a potem zawali sie budynek lub splonie, zginie kilkaset osob, a moze nawet kilka tysiecy i czyja to sprawa, jliber powie, ze panstwa ? =:)
Pelna analogia Kodeksu drogowego i Kodeksu pracy - Panstwo je stworzylo po to zeby je przestrzegac.
A zycie pisze swoje.
Kodeks drogowy nagminnie jest lamany. Zobaczysz bilans pijakow za kierownica i ich ofiar za kilka dni.
A kodeks pracy tak w takim samym stopniu jest lamany. Tylko ze pijacy na drogach to normalka, zaakceptowaliscie to.
Umow smieciowych nie chcecie zaakceptowac.
Dlaczego?
Są takie zabawne.
Wierzą w faceta, który prawdopodobnie jest chory psychicznie i upośledzony społecznie.
on jeden cierpi za grzechy socjalizmu.
i tak to rebel postanowił pomóc w odseparowaniu kodeksu pracy od reszty kodeksów przedstawiając swoje wyobrażenia jako fakty :)
Stop obrażaniu Korwina Krula w internecie.
https://www.facebook.com/korwinkrul?fref=ts
A jakie sa wg ciebie fuckty?
wszystko oparłeś na rzekomej, powszechnej akceptacji łamania przepisów ruchu drogowego
kiedy w tym, jak w każdym innym przypadku ludzie mają podwójne standarty - brak tolerancji dla piratów drogowych z jednym wyjątkiem :)
A co powiesz o opinii Korwina Krula, że miękka pedofilia jest ok.?
"Tylko ze pijacy na drogach to normalka, zaakceptowaliscie to."
Odpowiesz łaskawie kto ich zaakceptował?
Korwin-Mikke rewolucjonista zrównuje wszystko z ziemią. I śpiewa pieśń o podrzynaniu gardeł. Biada właścicielom prywatnych środków produkcji o poglądach lewicowych. ;)))
NIEDOCZEKANIE ICH.
".....w tym roku zginęło aż 77, a 949 osób zostało rannych. Czyli liczba zabitych nie tylko nie spadła, ale nawet wzrosła o prawie 1/5!"
"Główną przyczyną tak wysokiej śmiertelności na polskich drogach - obok żałośnie niskiej jakości tychże dróg - jest plaga pijanych kierowców. To z kolei wynika, niestety, z polskiej "kultury" i mentalności, a konkretnie z polskiego pijaństwa, które w Polsce jest problemem od wielu dziesięcioleci."
http://starosta.salon24.pl/505465,bilans-majowki-na-drogach-wysokie-kary-nie-odstraszaja
"Gdyby 1 i 3 maja nie były świętami wolnymi od pracy, lecz normalnymi dniami roboczymi, nie byłoby żadnego długiego weekendu majowego, a Polacy musieliby pracować, zamiast imprezować i upijać się. Nie tylko na drogach byłoby bezpiecznej, nie tylko policja miałaby mniej pracy, ale przede wszystkim zostałby wytworzony większy dochód i większe wpływy do budżetu - co najmniej 3 mld zł rocznie (jeden dzień wolny od pracy to o 1,5 mld rocznie mniejsze wpływy do budżetu)."
traktowanie statystyk w sposób, w jaki rebel je przedstawia jako argument jest typowy dla prawicy
jest to przykład argumentu - anegdoty
wystarczy prawicy zapomnieć o takich szczegółach jak marginalne statystycznie zdarzenie (ilość kierowców na drogach w stosunku do ilości wypadków), przyczyny wypadków (wystarczy powtórzyć za starannie wyguglanym artykułem słowo "plaga") - et voila: argument o całokształcie społeczeństwa gotowy i wnioski na wszystkie pozostałe tematy się takiemu same z takiego bredzenia nasuwają :)
to tak, jakby z ilości gwałtów wyciągać wniosek, że są akceptowane społecznie
Porządny ojciec, porządna matka,
a on - czort wie co - zagadka !
Znają go ludzie od dzieciństwa,
znają go niemal, odkąd żyje ;
niby nie zrobił nigdy świństwa,
niby porządny, a - nie pije !
Nieraz robiliśmy mu chryję,
że młody, zdolny, a nie pije...
Bo gdy ktoś - prawda - alkoholik,
to wiesz, że Polak i katolik !
A tak - to kto ? Wnet się wyłania
ta kwestia zaufania.
Sam go broniłem wobec opinii:
"Słuchajcie, on trzeźwy - nie wie, co czyni !
A może sekret jakiś fatalny ?
Może cudzoziemiec? Może nienormalny?..."
W całej Europie przecież wiedzą,
od Morza Czarnego do La Manche'a,
że w Polsce dzieci tylko j e d z ą,
dorosły - z a k a n s z a !
po raz pierwszy ktoś próbuje tu udowodnić swój punkt widzenia w kwestii kodeksu pracy deklamując wierszyk :)