mieszkając w wynajętym mieszkaniu pomnaża się majątek właściciela mieszkania. Mieszkając "na swoim" i nawet płacąc hipotekę pomnaża się majątek własny.
jeśli porównać kwotę wydaną na kupienie mieszkania/domu, a kwotę wydaną w tym samym czasie na wynajem, to się okaże że taniej jest wynająć
wartość nieruchomości jest nieprzewidywalna - można oczywiście starać się ja podnieść przez inwestycje, ale nie gwarantuje to, zwłaszcza dzisiaj sprzedaży z zyskiem, a niezależnie od rat hipotecznych trzeba płacić podatek od nieruchomości, rachunki i bieżące naprawy
w przypadku wynajmu, płaci się tylko czynsz i depozyt
HAHAHAHAH, Chyba majątek banku :lol
Mieszkanie, które teraz jest warte np. 300 tys. "dzięki" hipotece kupujesz za pół miliona, a gdy spłacisz swój kredyt ono będzie warte max. 200 tys., to gdzie ta inwestycja ?
Daj spokój. Część z nich i tak tego nie zrozumie, część (mniejsza) zaś rozumie aż zanadto dobrze. Znasz pewne w tych sprawach powiedzenie przedwojenne? Ono wyjaśnia wszystko.
Owszem, slogan "Rodzina na swoim" jest ohydny z kilku powodów. Po pierwsze, ma on konotacje mafijne. Po drugie, dlaczego tylko rodzina ma być na swoim??? Rozumiem, że single mają mieszkać pod mostem albo całe życie wynajmować? Po trzecie, cało to pieprzenie prawaków o rodzinie to tylko rozwinięcie thatcherowskiego "Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo". Rodzina to jedyna wspólnota, którą oni akceptują i w ramach której łaskawie pozwalają na takie odruchy jak solidarność czy wzajemna pomoc. Moja rodzina to jedyna wspólnota, o której szczęście i dobrobyt wolno mi dbać, nawet kosztem szczęścia i dobrobytu innych rodzin. Jest to pewna modyfikacja ideologii, wg której nie ma społeczeństwa, są tylko rywalizujące ze sobą i zwalczające się nawzajem jednostki, tyle tylko że tu zamiast jednostek mamy rodziny.
"a niezależnie od rat hipotecznych trzeba płacić podatek od nieruchomości, rachunki i bieżące naprawy
w przypadku wynajmu, płaci się tylko czynsz i depozyt"
a jak oblicza sie czynsz? Zastanowiles sie?
To sa raty hipoteczne + podatki + rachunki (jezeli wynajmujacy ich nie placi) no i + cos extra na wieksze naprawy i zysk.
Niestety nana ma w tym momencie racje
Czy singiel nie ma rodziny? Rodziców, rodzeństwa. A nawet jeśli nie - to czy sam nie tworzy jednoosobowej rodziny?
Czasami bierzesz człowieku wszystko dosłownie niczym młody wykształcony (czyli debil).
A wiec jeszcze raz
Tak dlugo jak chetnych na wynajecie mieszkania bedzie wiecej niz mieszkan tak dlugo problem nie bedzie rozwiazany.
A tak dlugo bedzie ta sytuacja jak dlugo panstwo nie stworzy praw i przepisow zachecajacych do budowy tanich ogolnodostepnych dla wiekszosci mieszkan.
Dzisiaj "nie oplaca sie" ich budowac. Bezpieczniej jest budowac drogie i luksusowe mieszkania dla elit
to się tak prostacko nie przekłada, w końcu to nie jest taki handel mydłem ze straganu :)
jeśli spłacasz dom, w którym mieszkasz, to nie masz na kogo przerzucić części kosztów
jeśli wynajmujesz dom, który spłacasz, to nie możesz pokrywać kosztów inwestycyjnych na bieżąco czynszem - zwłaszcza tych najkosztowniejszych - w grę wchodzi amortyzacja, ale:
twoje równanie jest tak prostackie, jak cały ten kapitalizm z jeszcze jednego powodu: nie przewiduje pod uwagę podstawowych czynników, jak czynsz w okolicy, okres braku najemcy, kiedy nieruchomość stoi pusta...
wynajem nieruchomości, to naprawdę nie jest handel mydłem :)
uznawanie bezdzietnego małżeństwa za rodzinę jest dla wielu dyskusyjne. Ale osoby samotnej za rodzinę nie uważa już naprawdę nikt (poza Tobą).
Zresztą, jeśli lubisz być pośmiewiskiem, to jak będzie kolejna edycja rządowego programu "Rodzina na swoim", weź się z ciekawości dowiedz, czy jako singiel możesz z niego skorzystać. Możesz sie zdziwić.
No ale przecież ten singiel gdzieś mieszka. Mieszkając np. ze starymi (jak przypuszczam najczęściej) mieszka przecież u siebie, w swojej rodzinie i w swoim mieszkaniu. Gdzie ty widzisz tu w ogóle kwestię singli?
"wiązana sprzedaż" problemów mieszkaniowych nie przyniesie żadnego rozwiązania.
Faktem jest, że człowiekowi samotnemu jest w pewnych okolicznościach przeżyć łatwiej, niż rodzicom z dziećmi. W tym kontekście jest zrozumiałe, że państwo będzie wspierać rodzinę z dziećmi, zwłaszcza, że dzieci to nie tylko slogan "przyszłość narodu" ale dzieci to rzeczywiści podstawa istnienia narodu.
Każda rzecz, a więc i mieszkanie, jest warta tyle, ile ktoś za nią chce zapłacić, gdy my ją sprzedajemy. Pisanie, że mieszkanie jest ileś tam warte to nonsens. Mieszkanie ma być do mieszkania, a nie ma być skarbonką, z której można wyciągać pieniądze. Więc mieszkanie ma wartość tylko taką, że można w nim mieszkać.
Chciwość ludzka jak widać nie ma granic i nie wystarczy już niektórym, że im na głowę nie pada i mogą w cieple przeżyć zimę, ale chcą koniecznie, by potencjalnie ktoś dał im za to mieszkanie jak najwięcej pieniędzy. Głupota! głupota! głupota!
Gdyby możliwe było wprowadzenie handlu wymiennego, gdyby możliwe było wymienianie się usługami i ominięcie pośrednictwa banków-pieniądza, to cały ten system zawalił by się w sekundę.
Ale chciwość ludzka napędza ten system i każdy byle półgłup chce koniecznie mieć jak najwięcej pieniędzy. A na jakąże cholerę mu ta makulatura?!?
Człowiek potrzebuje mieć jakieś schronienie w postaci jakiegoś mieszkania, potrzebuje mieć co jeść i musi mieć czas na odpoczynek po pracy, by móc się zregenerować. Ale to wszystko wydaje się być ludziom zaczadzonym chciwością obojętne.
No to walczcie durnie o pieniądze, wyrywajcie sobie wzajemnie te groszaki i jojczcie, że jest wam źle. Jeżeli tak robicie, to widocznie tak wam pasuje, a to wasze narzekanie to tylko dla stworzenia pozorów i by zamaskować wasze lenistwo i chęć wybicia się ponad innych jedynie po to, by samemu żreć i brać potem z przeżarcia na przeczyszczenie. Jak to kiedyś mówili: na drzewo z wami!
"rodzina na swoim" wbrew tytułowi i romantycznym wyobrażeniom, nie ma na celu wsparcia rodziny, tylko dostarczenie klientów bankom
"No to walczcie durnie o pieniądze, wyrywajcie sobie wzajemnie te groszaki i jojczcie,"
a jak to było w pierwszym poście nana -płać komuś albo pomnażaj własny majątek?
:)
a czy zastanowiles sie kiedys dlaczego twierdze ze mieszkanie towarem?
ty zastan przy handlu mydlem a ja zostane przy swoim
...samym czasie na wynajem, to się okaże że taniej jest wynająć"
*
Pan Nikyty jak zwykle buja w obłokach.
Jeśli przyjąć, że koszty utrzymania mieszkania , takie jak
podatek od nieruchomości i spłata kredytu, są takie same dla
właściciela indywidualnego i kamienicznika, to przecież kamienicznik musi osiągnąć zysk ze swojej działalności, który
jest bodźcem do budowania na wynajem.
Ten zysk kamienicznika to jest dodatkowy koszt wynajmującego, który oprócz wymienionych już tu kosztów stałych ( w postaci cząstkowej, przypadającej na jego lokal) musi opłacić także
zysk przedsiębiorcy i jego podatek od tego zysku.
Reasumując - pani Nana ma rację.
Problem wszakże w tym, że nie każdy może sobie pozwolić na kupno własnego mieszkania i wówczas jest skazany na wynajem.
SKAZANY, panie Nikyty !
dlaczego miałbym wymyślać argumenty na obronę twoich twierdzeń?
dlatego ze uniknolbys robienia z siebie pajaca.
slyszales kiedys ppwiedzenie:
synu, nie ucz ojca dzieci robic ?
:-P
w sensie: mam cię nie uczyć bycia pajacem?
Jestes nudny.
Do tematu mozemy wrocic jak nabierzesz conajmniej 2-letniej praktyki w wynajmowaniu mieszkan.
Narazie to trollujesz
Kamienicznik jak go stać na wybudowanie i wynajmowanie to pewnie i podatki płaci w formie korzystniejszej niż ci co wynajmują, bo albo prawo mu to umożliwia, albo sam sobie to umożliwia. WYnajmujący nie załatwią sobie cwanego doradcy, który ich ustawi na CYprze czy innych Kajmanach. Jak słyszę o tej neoliberalnej równości to mnie mdli z nudów i bezczelnej głupoty tego dogmatu.
czyli w chorym "wolnym" rynku mieszkan, gdzie np. ceny mieszkan windują się przez np. dopłaty (przez program RnS ceny mieszkań wzrosły...), przez wpuszczanie na rynek hien z innych stref zarobkowych (jakie szanse ma polski szaraczek przy gościu z Irandii czy Hiszpanii, którzy kupują całe siedla - i to w ktorych potem i tak nikt przez większą część czasu nie mieszka), przez zastopowanie budownictwa komunalnego połączone z likwidacją (przeważnie dość dosłowną - znacie np. nazwisko Mossakowski?) istniejących tanich mieszkań komunalnych. Kto by płacił taką kasę za wynajem badziewnego przeważnie kąta gdyby nie te procedery... nawet w bardzo drogich krajach za wynajęcie 1-2 pokojowego mieszkanka nie płaci się 2-3 minimalnych pensji.
częściowo oznacza też, że np. mieszkanie które KOSZTUJE 300 tysiów wcale nie musi być tego WARTE, o czym przekonali się wszyscy kupujący na górce bańki. Tym bardziej spłacanie takiego 300-tys kredytu (wtedy już 500) może być zaskoczeniem, bo po spłacie jeśli ceny akurat spadną, może się okazać, że to mieszkanie będzie warte realnie znacznie mniej niż 200, przypominam tez że jednak mamy niż demograficzny.