Redaktor Ciszewski wyraźnie pogubił się w szczegółach historycznych (gdzie rzeczywiście można znaleźć dziwaczne fragmenty), nie ich jednak dotyczą kontrowersje jakie wywołało wydanie wspomnianej publikacji.
Zdumienie i oburzenie prawicowych ideologów, polityków, publicystów oraz ich lewicowych emulatorów wywołało to, że ktokolwiek śmiał napisać coś o lewicy nie uznając antykomunistycznej prawicy za moralno-politycznego arbitra w sprawie. Zabawne to i jest smutnym obrazem lewicy w Polsce, że SLD-owski think-tank pokazał większe jaja niż tchórzliwa "prawdziwa lewica".
No to zaraz się zacznie:
- prawicowy dyskurs,
- lizanie dupy prawicy,
- Ciszewski do IPN!
- hańba!
- czarna sotnia
- krytyka pzpr uderza w każdego uczciwego lewicowca
- kiecuchy
- dlaczego redakcja lewicowego portalu toleruje jeszcze tego kryptoprawicowca toczącego nienawistną postępowi pianę z reakcyjnego pyska??!!
- lewica taczer i regana
-etc
mnie na przykład w podstawowce i liceum uczyli o waryńskim, luxemburg, limanowskim, konfliktach społecznych w 2rp, konflikcie pps-kpp, rozłamie w powojennej pps, lewicowej opozycji w prl i pierwszej solidarności.
no,ale co tam,jaklewica i socjalizm to tylko gierek i jaruzel pod patronatem leszka millera...
Konczysz to tak: "Czy Niezbędnik historyczny lewicy jest potrzebny? Z pewnością tak, ale nie w takiej formie". No ale z całym nieszacunkiem do SLD to przeciez o to mozesz miec pretensje do lewicy a nie do SLD, od którego trudno wymagać by wydawało niezbednik, w którym popełni sepuku, ku uciesze prawdziwej lewicy...
od prawdziwej lewicy takiego niezbednika sie nie spodziewam... bo dlaczego od dawna go juz nie ma???
Prawdę rzekłszy nie rozumiem tego rozwodzenia się na owym "niezbędnikiem". Przecież takie coś potrafi jak sądzę spłodzić każdy umiejący pisać. Jeśli chcecie mogę wam to zrobić. Za darmo (bo jakąż tu kasę można by wziąć?), merytorycznie na wyższym poziomie i w czasie, ja wiem - góra dwóch tygodni. Aha, i jeszcze solidnie doilustrować (np. mapki inwestycji przemysłowych).
Czy to rzeczywiście napisał Piotr Ciszewski ? Co chciał wykazać?
Chyba tylko to, że bardzo nie lubi SLD i po drugie, że sam napisałby lepiej. Tak myśli zapewne wielu. Może jednak potrafiliby, napisać coś innego.
Czytałem lepsze komentarze w tej sprawie, np. Michała Syski tutaj na blogu.
Niezbędnik ma służyć odkłamywaniu historii i przeciwdziałać jej utylizacji dla komercyjnych celów neoliberalnej propagandy antysocjalistycznej. Nie jest doskonałym dziełem, ale spełnia y grubsza swoje zadanie w tym także cel propagandowy SLD. Świadczy o tym skowyt jego wrogów z każdej strony sceny politycznej.
*Krytyk i eunuch z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi* pisał Boy.
wersję Burego.:)
ja także, szczerze mówiąc, ale znając oszczedny zwyczaj pisarski Burego nie sądzę żebyśmy się dowiedzieli na czym polegałaby owa merytoryczna wyższość jego dzieła :).
Na czym? Ot m.in. na ukazaniu związków przyczynowo-skutkowych, których w tej wiekopomnej pozycji brak (co stawia ją na równi ze szkolnym wypracowaniem).
mogę i chcę Ci wierzyć tylko na słowo, że Twoja wersja byłaby lepsza, ale nie uwierzę, że nie znaleźli by się równie dzielni krytycy jak w tym wypadku red Ciszewski.
Związki przyczynowo skutkowe które są znane z historii i literatury nie trzeba w tego rodzaju publikacji ukazywać, a te nieznane ludziom wydałyby się teoriami spiskowymi np.
Jak widzisz jeszcze nie napisałeś, a ja już zacząłem krytykować :).
"bryki" są chętniej czytane ....
Jak sięgam pamięcią, nie przypominam sobie podobnej sytuacji, by tak mała książeczka wywołała tak wielką awanturę. A tak jest z „Niezbędnikiem historycznym lewicy”. Och, jakie rzuca ona słowa! Cóż na ten temat nie pisano!
"To niemoralne, nieetyczne zakłamywanie historii", "Potworny prymitywizm lewicy", "To nie jest historia", "Bez Grudnia 70" - to tylko niektóre z dziesiątek tytułów komentujących książeczkę (czerwoną, nawiasem mówiąc).
Ha! Cóż to za książeczka? Co to za bezbożność?
Mam "Niezbędnik" - liczy 60 stron, zawiera kilkadziesiąt haseł pisanych prostym językiem, nic więcej. Nie jest to żaden podręcznik historii, jak opisuje go "Gazeta Wyborcza". To raczej kompendium haseł dotyczących wydarzeń, które prawica w swych opowieściach o Polsce bądź pomija, przemilcza, bądź przeinacza. "Chcieliśmy dodać trochę bieli, tam, gdzie przez ostatnie 20 lat używano tylko czarnych barw. Tam, gdzie w ostatnich latach było aż nadto wybielania, chcieliśmy dodać trochę ciemnej szarości" - czytamy we wstępie. I tyle. I aż tyle.
Bo tych kilka prawd - o II Rzeczpospolitej, o Polsce Ludowej i o III Rzeczpospolitej - wywołało złość publicystów tzw. głównego nurtu i zostało uznanych (i słusznie) za zamach na polityczną poprawność. Na mity i kalki pojęciowe, które od 20 lat prawica wdrukowuje w polskie umysły.
Tak to jest, że ten, kto sprawuje władzę, wmawia poddanym, że sprawuje ją jak najbardziej słusznie i sprawiedliwie, z wyroków boskich albo wyroków historii, albo naukowej konieczności, i tak dalej. I buduje ku temu odpowiednie uzasadnienie. Tworzy własną historię, własne rocznice, własnych bohaterów i własne mity. W Polsce dzieje się to w sposób podręcznikowy.
III Rzeczpospolita powstała na gruzach Polski Ludowej jako jej zaprzeczenie, więc i taką się przedstawiała. Stworzyła własną historię, własne rocznice, własnych bohaterów i własne mity. Spójrzmy, co mamy: Muzeum Solidarności, Instytut Pamięci Narodowej, sprofilowane programy nauczania historii w szkołach, rocznice Sierpnia, Grudnia, Czerwca (ale nie Października), teczkową obsesję. Całą machinę tłumaczącą Polakom młodym i starym, przez 24 godziny na dobę, kto jest dobry, a kto zły, co jest słuszne, a co nie. Mniej w tym wszystkim chodzi o historię (choć dla wielu historia stoi na pierwszym miejscu), więcej o stempel, że nam władza się należy.
Ten posolidarnościowy Kościół dość szybko pękł na dwa odłamy. Nazwijmy je umownie - pierwszy to Kościół Zielonej Wyspy, drugi - Kościół Zdrady w Magdalence. To są te nowe wyznania. I spróbujcie ich wyznawcom powiedzieć, że bajdurzą, dopiero skoczą wam do gardeł!
Więc tak naprawdę rola "Niezbędnika" polega na tym, że rzucił im wyzwanie, wyśmiał ich prawdy wiary, wypomniał sprawy, które tuszowali i przemilczali.
Spójrzmy, jak to wygląda. Pierwsze wyznanie, Zielonej Wyspy, głosi, że Polska jest dziś w najlepszym momencie swojej 1000-letniej historii, że mamy wszystko, co chcemy, raj na ziemi, wolność i tak dalej. A ten cały syf wokół, to jakiś margines...
No nie... 2,5 miliona ludzi, którzy wyjechali za granicę i na zmywakach wykuwają lepszą przyszłość, to nie margines. Rekordowe bezrobocie - to nie margines. I to nie przypadek czy wypadek przy pracy. Zapaść demograficzna - to też nie jest przypadek. Podobnie jak i rozwarstwienie Polaków, podział na tych, co mają, i na tych, co nigdy mieć nie będą.
W jakimś stopniu "Niezbędnik" z mitami Zielonej Wyspy się rozprawia, zwłaszcza w części poświęconej III RP. A także w części dotyczącej Polski Ludowej. I to boli.
W ideologii Zielonej Wyspy PRL był czarną dziurą, piekłem w porównaniu do dzisiejszego raju. Więc jest dla wyznawców tej wiary szokiem, że ktoś pisze, że wtedy oddawano 270 tys. mieszkań rocznie, które budowano za Gierka, że była stabilność zatrudnienia, że było więcej niż dziś przedszkoli i żłobków... Szokiem jest dla nich, że PRL pięknieje. Zupełnie nie pojmując, że pięknieje nie z powodu swej dyskusyjnej urody, ale dlatego, że brzydnie III RP.
A religia "Zdrady w Magdalence"?
Ten odłam posolidarności uznał, że opowiadanie o nowym raju nad Wisłą nie ma sensu, więc znalazł wytłumaczenie niedoskonałości dość prosto - że część ludzi "Solidarności" albo zdradziła, albo zbłądziła, w każdym razie skumała się ze starą władzą i odeszła od ideałów "rewolucji". To jest banalne tłumaczenie, choć wielokrotnie praktykowane. Na przykład w historii ruchu komunistycznego - gdzie przy każdym kryzysie mieliśmy falę zaklęć o konieczności powrotu do idei leninowskich.
Dla tej wiary "Niezbędnik" również jest niewygodny. Uderza bowiem w jej dwa sztandarowe mity. Pierwszy, że najlepszym okresem w historii był czas II Rzeczpospolitej. W "Niezbędniku" dowiedzieć się możemy, że II RP była państwem biednym i zacofanym, w którym przeciwników politycznych wsadzano do więzienia, a do protestujących robotników czy chłopów - strzelano.
Po drugie, "Niezbędnik" uderza w mit polskiej prawicy, że Polska Ludowa to było państwo całkowicie zależne od ZSRR, a liderzy PZPR byli zwykłymi namiestnikami Moskwy, dobro imperium na pierwszym planie stawiając. Ta czarna legenda pęka w zderzeniu z rzeczywistością - bo potrzebami Moskwy nie wytłumaczy się budowy Portu Północnego, gierkowskiego programu industrializacji, czy awansu społecznego milionów Polaków. Czy marzeń o przezwyciężeniu peryferyjności, o dogonieniu Europy. Owszem, z Wielkim Bratem za plecami, ale własnych.
Dlatego "Niezbędnik" tak zamieszał w naszym polskim bagienku. Gdzie od lat wszystko było poukładane, lewica, z dolepioną gębą produktu PRL-u miała swoje miejsce w oślej ławce, a tu przyszli jacyś dzicy i zaczęli wykrzykiwać swoje. Nie w obronie PRL, bo to rozdział zamknięty, ale uderzając w fundamenty III RP. W te wszystkie prawdy wiary.
Więc dano odpór, heretykom.
http://fakty.interia.pl/felietony/walenciak/news-niezbednik-historyczny-lewicy-coz-na-ten-temat-nie-pisano,nId,966189
że ktoś,( no to co że SLD ?)namieszał w tym zgniłym kapitalistycznym światku ułudy,o wielkiej szczęśliwości III RP . Kto, ma niedosyt,niech sam "popełni" lepsze dzieło,chętnie przeczytam. Dobrego nigdy za wiele...