nauczyli się antyzwiązkowej propagandy od wallmart
Burżuazyjne mass media służą burżuazji.
TVP obejmuje też patronatem Marsz Dla Życia, czy jak to się tam zwie... Nie sposób mówić tu o jakiejkolowiek neutralności telewizji publicznej.
Co do tekstu, to takie tezy jak ta na temat płacy minimalnej są niestety powszechne w mediach. Niczym niepodparte, wtrącone przez autora, utrwalają się w umysłach kolejnych pokoleń czytelników, które przecież najpierw z gazet (lub telewizji) zdobywają wiedzę o państwie, gospodarce, społeczeństwie. Nawet jeśli część z nich zainteresuje się potem tymi tematami bardziej na serio, to i tak te schematy będzie już mieć w głowie i wszystkich tych, którzy je podważają, może odrzucać jako niepoważnych, zanim nawet dobrze zapozna się z ich argumentacją.
nie da się oglądać, bo są ckliwe, parafialne i bardzo zaściankowe, po prostu rzygać się po nich chce. Gdzie im do nich do Dziennika TVP? Czyżbyśmy aż tak skretynieli, że mają odwagę takie pierdoły nam wciskać? OPZZ zatem nie jest wyjątkiem. Wchodzą w dupę kapitałowi i tyle. A ten protest - to zwyczajny salon. Będzie tyle znaczył, co zeszłoroczny śnieg. Jak każdy zresztą w tej rzekomej demokracji.
A jakie marsze powinna obejmować patronatem TVP? Marsz Wyznawców Markiza de Sade pod hasłem: "Umieraj w porę! Tako rzecze Zaratustra"?
Marsz dla Życia ma natyle niekontrowersyjną i dajaca się powszechnie zaakceptować ideę (w końcu wszyscy chcemy żyć), że trudno, by media publiczne go tępiły:)
Jeśli organizatorzy mówią o życiu "od poczęcia do naturalnej śmierci", to przecież wiadomo, o jaki przekaz chodzi. Od lat były to (głównie religijne) demonstracje przeciwko aborcji i eutanazji i nikt tego nie ukrywał.
"A jakie marsze powinna obejmować patronatem TVP"
żadnych
"religijne"?
Czy sprzeciw wobec zabijania musi być religijny?
Jestem ateistą, lecz jeszcze nikogo nie zabiłem.
Posłuszni dziennikarze-propagandziści będący na usługach wielkiego kapitału, tzw. "niezależni" eksperci,pożyteczni idioci, ugrzecznione związki od lat wlokące się w ogonie burżuazji, ugrzecznieni "socjaliści", którzy z obawy przed tym, co powiedzą media walczą z robotniczym symbolem...
Tymczasem mamy coraz mniej: pracy, własnego przemysłu, kontroli nad surowcami, własnych banków, szkół, szpitali...
Coraz więcej za to: głodnych dzieci, bezdomnych, biednych pracujących, narkomanów, alkoholików, schorowanych i starych ludzi pozostawionych na pastwę losu.
Proporcjonalnie do narastania tych zjawisk narasta ilość antykomunistycznej propagandy w książkach, filmach, prasie.
I nie jest to przypadek.
"Proporcjonalnie do narastania tych zjawisk narasta ilość antykomunistycznej propagandy w książkach, filmach, prasie."
Co ciekawe ta propaganda wchodzi jak w masło. Klasa robotnicza i ogół ludzi pracy zostali rozbici, jak kotlet.
jeśli tu i ówdzie jest źle, to dlatego, że nie wypleniliśmy jeszcze do końca hydry komunizmu.
No i dlatego, że to wciąż jeszcze okres przejściowy - do jedynie słusznego systemu. Takie przechodzenie wymaga ceny. A potem będzie już tylko dobrze.
jesteśmy odbiorcami tych samych mediów i tego samego rynku wydawniczego?
Bo ja, zaglądając do sklepów, rzucam z przyzwyczajenia okiem na stoisko z gazetami i co widzę? Reklamę i entuzjastyczne recenzje książki Moniki Jaruzelskiej o zasługach i wielkości swego ojca.
Czy na tym polega "hegemonia propagandy antykomunistycznej"?
jest takie powiedzenie - jedna jaskółka wiosny nie czyni.
W tym wypadku jednak nie jest to jaskółka a wrona...
Wrona, która zdradziła idee socjalizmu.
To jest powód dlaczego Jaruzel jest względnie akceptowalny w części tzw. "wolnych" mediów.
Poza tym wszystko co choć w najmniejszym stopniu związane jest ze społeczną własnością środków produkcji - jest w tym kraju mieszane z błotem.
Kto tego nie widzi ten albo jest ślepy albo ma interes w tym, by tego nie widzieć.
poniekąd zgoda.
Rzecz w tym, że "społeczna własność środków produkcji" została w czasach pierestrojki usunięta z definicji i praktyki postępowego ustroju.
Dżilasowska Nowa Klasa wyzyskiwaczy przerzuciła się z administrowania własnoscią państwową na dominację w gospodarstwie prywatnej (co nie znaczy, że wolnorynkowej, ponieważ rynek kontroluje właśnie Nowa Klasa).
Dlatego warto uważać. Nie mam nic przeciwko obrońcom "własności społecznej". Rzecz w tym, ze we własnym interesie, żeby nie wpaść w głupia pułapkę, nie powinni oni rozciągać swej sympatii do komunizmu na Nową Klasę oraz jej ustrój, który - w braku lepszego terminu - można nazywać "postkomunizmem".