Maleńka wyspa,sól w oku groźnego kolosa,niezwykle dzielnie radzi sobie,pomimo wszystkich negatywnych działań żandarma świata. Jak widać kapitalizm przegrał w tym przypadku z socjalizmem,podobno Kubańczycy, to pogodni , niezwykle przyjaźnie nastawieni do swego Kraju obywatele i wbrew propagandzie,wcale nie tęsknią do "dobrobytu made in USA
W tego typu propagandzie nigdy nie pisze się o tym czy ci kubańscy lekarze mieli w ogóle ochotę wyjechać do krajów trzeciego świata i pracować w ciężkich warunkach za grosze. Przykładowo, w 2000 dwóch z nich próbowało uciec z Zimbabwe do Kanady. Żołnierze Zimbabwe przekazali ich Kubie. Ponad 1000 z nich uciekło do USA korzystając z Cuban Medical Professional Parole program stworzonego przez Busha w 2006. W lutym 2007 38 z nich poprosiło o azyl w Kolumbii. Kubańscy lekarze za granicą są monitorowani przez ochronę i mają godziny policyjne. Lekarze-niewolnicy.
http://therealcuba.com/Page10.htm
tylko w państwie totalitarnym możliwe jest eksportowanie przez państwo siły roboczej jak bydła w celach politycznych. I to się lewicy podoba! Myślenie socjalistów zawsze i niezmiennie prowadzi do niewolnictwa, tak jak opisał Hayek w Drodze do zniewolenia. Totalitaryzm realnego socjalizmu to nie przypadek, złe wykonanie czy źli ludzie, a raczej logiczny rezultat myśli socjalistycznej.
Czy znajdzie się ktoś, kto pluciem te fakty zechce unicestwić? Myślę, że jeżeli ma w sobie choć odrobinę humanizmu, to nie odważy się tego robić. Podziękuje w ten sposób Kubie za komunistyczny altruizm, którego kapitalizm wytrzebił z nas do cna a bez którego trudno jednak pogodnie żyć.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,7431303,Kubanscy_lekarze_zatrudnieni_w_Wenezueli_uciekaja.html
A zauważyłeś, kto opluł kubańskich lekarzy? I dziw mu się, bo on w takich warunkach jak kubańskie nie mógłby doić Polaków i miliarderem za ich krwawicę nie byłby. Jego wiarygodność zatem w tym temacie jest zerowa.
tak, lekarze chcą jedzić na takie misje, a dlaczego? Głownie dla pieniędzy, ponieważ kubański lekarz dostaje lepsze pieniądze na zagranicznej misji niż na Kubie. Owszem były przypadki ucieczek, ale bardzo mało, były sporadyczne
http://en.wikipedia.org/wiki/Cuban_medical_internationalism
Tłumaczenie socjalistycznego altruizmu dla steffa: Castro zarabia rocznie na medycznym eksporcie ponad 2 miliardy dolarów, więcej niż na eksporcie niklu, kobaltu i turystyce.
Castro osiągnął pewien nowy poziom socjalizmu. Nie tylko zniewolił ludzi w kraju, ale jeszcze swych niewolników użycza i na tym kosi kasę. Opakujesz niewolnictwo w odpowiednią ideologię i się lewica cieszy.
Kiedy krwawisz po kilkanaście godzin na dobę, często bez wynagrodzenia albo tylko za jego część, na rzecz dojarza, to jesteś wolny, kiedy zaś pracujesz w ludzkich warunkach na rzecz wspólnoty, to wolność tracisz, stajesz się niewolnikiem. Oto cała mądrość sobka, ukształtowanego przez wzory kapitalistycznej propagandy. Dobrze, że jednak pojawia się na tym forum. Dzięki temu lewicowcy przynajmniej mają okazję się przekonać, czym jego mądrości śmierdzą.
Piękny przykład - zwłaszcza na tle upadku służby zdrowia w kapitalistycznej Polsce - tego, że można. I prosty wniosek, że bez komunistów u władzy nie ma szans na prospołeczną medycynę.
Zarabiać więcej niż na Kubie rzeczywiście trudno nie jest, skoro tam przeciętna miesięczna pensja jest porównywalna z przeciętną stawką godzinową w USA. Czyli jak zaoferują 30 dolarów za miesiąc to każdy kubański lekarz będzie gotowy nerkę oddać aby w dżungli pracować. Plus ma szansę na ucieczkę, choć oczywiście monitoring trzeba wykiwać raz, a dwa kraj trzeciego świata który korzysta z twojej niewolniczej pracy też ma umowy z Castro aby cię wtedy schwytać i wydać. Każda szansa jednak faktycznie dla wielu przebija zwierzęcą nędzę na Kubie.
Kiedy krwawisz po kilkanaście godzin na dobę bez wynagrodzenia to jesteś w kapitalizmie tak zwanym wolontariuszem. W socjalizmie zaś, gdzie jest tylko jeden kapitalista-monopolista, jesteś niewolnikiem. To dlatego właśnie w kraju socjalistycznym płacą pensje na granicy przeżycia, za które zresztą możesz kupić tylko ocet. Płacą tak mało bo mogą, bo nie ma konkurencji innych kapitalistów (temu też służy zamknięcie granic).
Kuba sobie radzi świetnie, szczególnie Castro, reszta by uciekła gdyby tylko dostała paszporty.
ok zdaje się prawaki wierzą, że kubańscy lekarze wysyłani są dokoła globu po strażą, bo nic tylko uciec im się marzy
równocześnie Kuba proponuje wysłanie lekarzy do stanów w ramach pomocy po huraganie
i stany nie wykorzystują propagandowego prezentu, który pomogłby im zwalczać międzynarodowe poparcie dla Kuby - zdjęcia lekarzy pracujących pod strażą, ilość podań o azyl...
prawaki to piękne stworzenia, co do życia mózgu im nie trzeba
więc przeanalizujmy:
"Medycyna kubańska jest największym osiągnięciem rewolucji, która miała miejsce w tym kraju pod koniec lat pięćdziesiątych XX w."
Medycyna kubańska rozwinęła się nie m i m o, ale dzięki rewolucji. Za kapitalizmu na Kubie nie była ona tak rozwinięta, prawda? Co było wówczas przeszkodą?
"Stało się tak, mimo że gospodarka państwa jest słabo rozwinięta, m.in. z powodu 50-letniego embarga ekonomicznego, obejmującego m.in. surowce do produkcji leków i aparaturę medyczną."
50-letnie embargo unicestwiło by każde inne państwo. Kuby jednak nie. Dlaczego? Wyjaśnienie jest proste: za czasów przedrewolucyjnych ludzie na Kubie byli tak brutalnie gnębieni i wykorzystywani, że niedobory wynikające z embarga nie były w stanie przeważyć szali "tęsknoty za kapitalizmem". USA nie puszcza/ło statków kubańskich przez Kanał Panamski, w związku z czym Kuba transportowała towary drogą morską naokoło, co trwało miesiącami. Tak było na przykład z papierem, który Kuba musiała sprowadzać. W związku z tym prasa była ograniczona liczbowo, ale na to znaleziono proste rozwiązanie. Mianowicie w każdym zakładzie pracy była osoba czytająca głośno robotnikom gazety, a także literaturę piękną. Osoba ta była na etacie. Kogo oprócz Kuby stać było na to, by kogoś opłacać za czytanie? Kubańskie cygara też były/są produkowane przy akompaniamencie prasowym i literackim.
"Hawanie udało się jednak nie tylko uniknąć katastrofy humanitarnej, ale także rozwinąć przemysł medyczny."
Hawanie udało się bez "jednak" uniknąć katastrofy humanitarnej, ponieważ polityka Kuby nastawiona była na służenie ludziom i opiekę nad ludźmi. Państwo gwarantuje im i dziś rację żywnościową w postaci ryżu i warzyw. Więc nie było to czymś wyjątkowym, ale naturalnym efektem działań władz kubańskich.
Ażeby mieć możliwość wykształcić dobrych lekarzy, musi być dobra kadra nauczycielska oraz zdolni uczniowie. Najwyraźniej na Kubie istniała dobra kadra nauczycielska i potrafiła ona wybrać ze społeczeństwa właściwe osoby zdolne do kształcenia w zawodzie lekarskim.
W krajach kapitalistycznych, w których młodzież chce być lekarzami by dużo zarabiać etyka lekarska jest spychana na dalsze miejsce. Cóż wart jest lekarz patrzący pacjentowi w portfel, a nie w ...?
Na Kubie lekarzami byli/są ludzie, którzy zarobki uważa/li/ją za sprawę drugorzędną. Mogą się więc oni koncentrować na leczeniu i nie zawracać sobie głowy tym, ile da się z pacjenta wydoić.
"Dzięki temu Kuba umiejętnie stosuje „Soft power” – w przebraniu tzw. dyplomacji medycznej."
W przypadku tego należy podkreślić, że lekarz kubański może sobie leżeć cały dzień na plaży i przez to poziom medycyny kubańskiej się nie pogorszy.
Natomiast, gdy lekarze kubańscy nie udzielali by się za granicami, wiele osób nie mogło by być leczonych i uzdrowionych.
To światu potrzebni są lekarze kubańscy. Świat Kubie jest potrzebny tylko warunkowo i w ograniczonym zakresie.
owszem zarobki są małe ALE, tam są niskie ceny, nie płaci się czynszu itp za pensję który dostaje kubańczyk spokojnie kupi pozywienie i inne potrzebne artykułu, problem polega na tym że nie kupi np sprzętu AGD itp bo jest cholernie drogi, tak więc trochę obiektywinizmu bo zachowujesz się jak typowy "liberał" dla którego świat jest czarno biały, a tak nie jest
pozdrawiam
Twoi starzy widocznie tylko na ocet zarabiali i ciebie tylko nim karmili. Stąd chyba te defekty w postrzeganiu przez ciebie świata. Współczuję i pomagam ci, ile mogę.
Dawanie prezentu o którym się wie zawczasu że nie zostanie przyjęty nie jest dawaniem prezentu ale rzucaniem obelgi. Ale to trzeba jak mówisz mieć mózg.
Pamiętaj też że nie wszyscy lekarze mają rodziny które możesz trzymać jako zakładników gdy dajesz takiemu lekarzowi paszport (tak jak to było u nas w PRL), choć oczywiście tylko takich by Castro wysłał do USA, więc uciec by nie próbowali, więc i nici z propagandowego prezentu. Ale to trzeba znowu jak mówisz mieć mózg.
Niskie ceny jak u nas w PRLu, tzn w sklepach są tylko ceny, a kupować musisz na czarnym rynku drożej.
Świat nie jest czarno biały, ale żadna ilość lewicowej propagandy nie jest w stanie przykryć zwierzęcej nędzy krajów socjalistycznych.
Oczywiście że w systemie socjalistycznym nikt nie głoduje, mimo pustek w sklepach, wystarczy jedynie kombinować. Każdy system niewolniczy jest tak skonstruowany aby niewolnicy przeżyli, ale też aby nie zużywali więcej niż ich przeżycie tego wymaga.
>>50-letnie embargo unicestwiło by każde inne państwo.
>>Kuby jednak nie. Dlaczego?
Embargo jest na handel jedynie z USA. Na Kubie taksówkarze np. w Varadero (polecam) jeżdżą najnowszymi europejskimi samochodami i używają najnowszych europejskich komórek. Nie bardzo rozumiem dlaczego lewica uważa że zaprzestanie handlu z USA unicestwiłoby każde państwo. USA wiadomo największa potęga technologiczna kulturalna naukowa ale bez przesady, większość produktów można kupić gdzie indziej.
>>Państwo gwarantuje im i dziś rację żywnościową w postaci >>ryżu i warzyw.
Oczywiście w interesie każdego właściciela niewolników jak
Castro jest zapewnienie przeżycia jego siły roboczej.
>>Na Kubie lekarzami byli/są ludzie, którzy zarobki >>uważa/li/ją za sprawę drugorzędną.
Takie jest oficjalne stanowisko Partii nie tylko dla lekarzy, ale dla każdego zawodu. Musi takie być w każdym systemie niewolniczym.
>>W przypadku tego należy podkreślić, że lekarz kubański >>może sobie leżeć cały dzień na plaży i przez to poziom >>medycyny kubańskiej się nie pogorszy.
W ogóle lekarze na Kubie są niepotrzebni bo jak niewolnik jest chory to lepiej by umarł niż generował koszty, dzięki czemu Castro może zarabiać na eksporcie ich usług za granicę ponad 2 mld dolarów rocznie.
bo jedyny w którym służba zdrowia jest na wysokim poziomie. W innych krajach komunistycznych rządy traktowały służbę zdrowia po macoszemu bo był to sektor nieprodukcyjny. Raczej go tolerowano niż wspierano.
Nie potrafisz widać czytać. Służba zdrowia na Kubie dostępna dla obywateli jest na poziomie prawie zerowym. Ten artykuł jest o eksporcie usług lekarzy-niewolników za granicę.
http://therealcuba.com/Page10.htm
Nawet wy moglibyście podawać jakieś źródło, które chociaż udaje, że nie kłamie, a nie taką internetową szmatę (ciekawe co za dno to finansuje, skrajna prawica z Południa czy może tamtejsza "mafia"), której wiarygodność jest na poziomie fejsbukowych stron typu "papież to pedofil" (czy coś takiego, było o czymś w tym stylu tutaj pisane, ogólnie to chodzi o poziom wiarygodności tej "real"cuba).
i zawija prawdę w stare zielone,bardzo mu drogie papierki...
Daj w takim razie proszę stronę z "prawdziwymi" zdjęciami aptek i szpitali na Kubie.
nakłady na służbę zdrowia były duże, nigdy nie brakowało pieniędzy ani na badania chorych ani tym bardziej na operacje.
Gdy potrzebny okazał się ośrodek centralny dla leczenia dzieci, społeczny zryw sfinansował Centrum Zdrowia Dziecka, w którym zatrudniono najlepszych fachowców. Rodzice mogli w tym ośrodku towarzyszyć chorym dzieciom.
Gdy zaistniała potrzeba, to zbudowano także Centrum Zdrowia Matki Polki.
Za PRLu nie było ani jednego przypadku zamknięcia ośrodka zdrowia na wsi czy w małej miejscowości, nie mówiąc o większych czy dużych miastach. Wszystkie ośrodki zdrowia były standardowo wyposażone, także w rentgena, by chorzy nie musieli jeździć daleko. Taki ośrodek zdrowia miał lekarzy ogólnych i podstawowych specjalistów na etacie.
Nie było kolejek do lekarzy ani do ambulatoriów. Wiadomo, że parę osób było w poczekalni, ale to przecież nie kolejka w tym sensie, jak mamy to dziś, że na wizytę u lekarza czeka się miesiącami, a do specjalisty wręcz latami.
Nie było za PRLu przypadków likwidowania szpitali i masowego zwalniania personelu medycznego.
Rozbudowywano ambulatoria i laboratoria robiące analizy krwi czy inne.
Za PRLu w żadnym okresie służba zdrowia nie była traktowana po macoszemu.
Przy szpitalach istniały szkoły średnie kształcące pielęgniarki. Naukę kończyła matura, upoważniająca do studiów na wydziałach lekarskich.
PRLowska pielęgniarka była wszechstronnie wykształcona; robienie zastrzyków nie tylko domięśniowych, ale także dożylnych czy pobieranie krwi to była rutyna dla tych kobiet.
Na Zachodzie takie czynności wykonuje nawet dziś lekarz, a pielęgniarka to raczej kelnerka roznosząca na tacy tabletki.
Więc porównanie tego, co oferował PRL z tym, co robiono czy robi się na Zachodzie wypada zdecydowanie na korzyść polskich, PRLowskich pielęgniarek. Nie mówiąc o naszych lekarzach. W przeważającej części byli to lekarze z powołania i nie patrzyli na kasę, lecz ważne było dla nich zdrowie człowieka. Nie było mowy o tym, by odsyłać chorego ze szpitala do szpitala bez zbadania go i gdy nie było wolnych łóżek a taka była konieczność, to robiono dostawkę na korytarzu, by ratować człowieka.
W każdej szkole za PRLu - czy to podstawowej czy średniej był gabinet lekarski z lekarzem i pielęgniarką!!!!!!!!
W każdej szkole za PRLu - czy to podstawowej czy średniej był gabinet dentystyczny z lekarzem stomatologii i pielęgniarką!!!!!!!!!!!
Chwała i podziw pełnym poświęcenia lekarzom i pielęgniarkom pracującym w szpitalach i przychodniach oraz szkołach w czasach Polski Ludowej!