Bolszewicy z USA mu teraz nie popuszczą tym bardziej, że narodowi amerykańskiemu, zdaje się, wszystko jedno czy go podsłuchują/inwigilują czy nie.
A monitoring w sklepach, na ulicy, w centrach handlowych panu nie przeszkadza.
A przeciez to tez jest inwigilacja. Tak samo przecietnemu amerykaninowi nie przeszkadza fakt ze zarajestrowano numer jego telefonu, nr telefonu do ktorego dzwonil i czas rozmowy.
Te dane sa na bilingach.
Problem zaczyna sie pozniej. Jak i do czego jest to wykorzystane?
Wyobraz sobie pan, wracasz do domu i na ulicy slizgasz sie na psim klocku, robisz pan trzekrotny obrot w powietrzu, berecik frunie w jedna strone, reklamowka z ziemniaczkami w druga a pan Konczyk laduje twarza na chodniku
A dwa dni pozniej dowiadujesz sie pan ze jakis klient z monitoringu (nota bene byly facet twojej obecnej dziewczyny) zamiescil to na Youtube pod tytulem "potrojny konczyk".
I nie samo nagranie jest wazne ale do czego jest uzyte
A podsluchiwanie akurat nie jest tylko amerykanska specjalnoscia.
Pamietasz pan co to byla "rozmowa kontrolowana"?