Bo rzeczywistym świństwem była jego jazda po plecach robotników do Senat i budowanie w nim kapitalizmu. A reszta to po prostu magiel, na który nie warto nawet splunąć. Dziwię się, że przewodniczący tego nie robi.
"stał po stronie władzy w czasie stanu wojennego. Duda odbywał wtedy zasadniczą służbę wojskową"
Krótko mówiąc - jaka legenda, taki i zarzut.
Ale to nie pierwszy i nie ostatni taki społeczny parch.
Ogólnie NSZZ Solidarność zwyczajnie oszukała robotników w roku 1980 i 1989, obiecując gruszki na wierzbie.
Borusewicz nie mógł zrobić lepszego prezentu dla Dudy niż ta idiotyczna wypowiedź o służbie wojskowej szefa "S"...przecież sam wielki Bolesław służył w LWP w latach 63-65 i wg Borusewicza był po "drugiej stronie"...zresztą co tam "wielki Bolesław" ... niejaki Jerzy Popiełuszko..54 szkolny batalion ratownictwa terenowego – JW 4413..lata 66-68..też był "po drugiej stronie"? :) nie bójmy się użyć tego słowa Borusewicz to DEBIL! bez 2 zdań!
Okazuje się, że to Krzywonos z Pieńkowską kontynuowały strajk, którego mózgiem był Borusewicz, bo Wałęsa jaki był każdy widział od początku - krzykacz i cienki bolek.
Na oczach 50-60 latków piszą nam historię na nowo. Ten tekst do Dudy to coś w stylu: "My jesteśmy tu gdzie wtedy, oni tam gdzie stało ZOMO". JarKacz był w stanie w rok po mordzie smoleńskim zrobić z brata prezydenta tysiąclecia, to teraz Borusewicz dziwi się dlaczego Duda nie zaciągnął się do Wermachtu albo Legii Cudzoziemskiej, a najlepiej do Armii Czerwonej. Pozwolił się wcielić do Wojska Polskiego. Miał świra udawać albo innego maleńczuka.
Tylko zdziadziały solidureń jest w stanie takie coś palnąć.
Teraz ruch Millera i Jaruzela. Przecież to oni od zawsze Wallenrodami byli, a te wszystkie obecne noblisty, marszałki, premiery i prezydenty tylko za solidurni robiły. A wszystkim pomagał smród spod sutanny JPII i odór z butów Reagana...
.
ci panowie mogą dowolnie na siebie naskakiwać, a i tak są siebie warci. Żaden z nich nie ma problemu z opłaceniem czynszu, prądu, gazu i wydatkami "na życie". O co więc im chodzi? Twarz może zachować wyłącznie człowiek, który ją ma. Co do obu tych panów takiej pewności mieć nie można.
Ale po co zajmować się byle czym? Są ciekawsze rzeczy na świecie, jak choćby pod poniższym linkiem:
http://www.monitor-polski.pl/mozg-jako-idealna-antena-izotropowa/#more-6763
a tu mały wycinek tegoż
"Einstein powiedział:
„Każdy kto staje się poważnie zaangażowany w rozwoju nauki, staje się przekonany, że istnieje duch manifestujący się w prawach Wszechświata, duch niezmiernie wyższy od ludzkiego”.
„O ile prawa matematyki odnoszą się do rzeczywistości, to nie są one pewne, a o ile są pewne, nie odnoszą się do rzeczywistości”.
W tym miejscu dodam, że jest to kolejny dowód na to jak Albert Einstein się mylił w swoich założeniach. W 1920 roku przyznał Tesli rację, że eter, którego tak się wyrzekał de facto musi istnieć, gdyż bez niego nie istniał by Wszechświat.
Wiemy już zatem, że Fizyka Relatywistyczna nie udzieli nam odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie.
Spójrzmy co do powiedzenia miał Max Planck (1858-1947) – Ojciec Fizyki Kwantowej.
„Nauka nie potrafi rozwiązać ostatecznej tajemnicy natury, a jest tak dlatego, że w ostatecznej analizie, sami jesteśmy częścią tajemnicy, którą próbujemy rozwiązać”.
„Wszechświat jest żywy, a my jesteśmy jego częścią,
„Cała materia pochodzi i istnieje jedynie na mocy siły.
„Musimy założyć, że za tą siłą stoi istnienie świadomego i inteligentnego umysłu.
„Ten umysł jest matrycą wszelkiej materii”.
Każdy z nas ma dokładnie 24h na dobę. Jedni marnują je na Dudy, inni na Borusewicze. Oba przypadki są jałowe i nic nikomu nie przyniesie zajmowanie się nim.
to i zdradzil
Stanowczo protestuję przeciwko takiemu ironizowaniu.
Generał Jaruzelski wprowadzając stan wojenny postąpił w sposób jak na prawdziwego męża stanu przystało - uratował w dzięki temu tysiące ludzi, może nawet samą panią Hyjdlę,
przed śmiercią od kuli, lub co bardziej prawdopodobne, z głodu.
Miller działał już w innych warunkach geopolitycznych, ale i on starał się przeprowadzić Polskę do nieuniknionego kapitalizmu suchą ( stosunkowo) nogą, bo o powrocie do socjalizmu nawet mowy nie mogło być.
Kto ma inne zdanie niech najpierw udowodni, że okoliczności pozwalały na inne działanie !
Wprowadzony przez męża Barbary stan wojenny uratował te miliony solidurniów (w tym Hyjdelkę) po to, aby teraz, po przeszło 30 latach, te kilka setek elyt solidurnych skakało sobie do ślepi ku uciesze Wallenrodów w osobach Millera, Kwacha, Urbana i innych Kaliszów. Przyglądają się teraz te wallenrody jak ćwoki solidurne wydzierają sobie sławę niesławną i chwałę niechlubną.
Inna sprawa, że mąż Barbary wprowadzając stan wojenny chronił własny tyłek, co by mu Moskale go na pal nie nadziali...
cbdu
(*_*)
Przepraszam, ale nie wiem, o czym mowa.
Głód w socjalizmie? "Wied` eto nie wozmożno!"
Zjawisko głodu występuje tylko w ustroju kapitalistycznym. W socjalizmie żywność jest planowo rozdielana na kartki, gdzie przydział mięsa i wyrobów czekoladopodobnych odpowiada ustaleniom nauki radzieckiej, dotyczącym zapotrzebowania organizmu na kalorie.
A kule? Kto niby mial strzelać do robotnikow, chłopstwa oraz inteligencji pracującej? Chyba nie lusdowa wladZa, powołana do ich obrony przed obalonymi wyzyskiwaczami?
Mówiąc poważniej, od dawna jest oczywiste, ze interwencja ZSRR w roku 1981 w ogóle Polsce nie groziła. Świadczą o tym dokumenty z Biur Politycznego KC KPZR. Jurij W. Andropow, kierujący faktycznie państwem wobec choroby Breżniewa, stwierdza tam, ze "tow. Jaruzelski prosi nas o interwencję", ale to rozwiązanie jest niemożliwe, wiec musimy mu powiedzieć, żeby sobie radził sam". I dodaje, ze ewentualne objecie władzy przez Solidarność nie stanie się dla ZSRR jakimś wielkim nieszczęściem, którym były za to sankcja zachodnie, jakie pociągnęłaby za sobą interwencja.
Dodajmy, ze ZSRR w roku 1981 był państwem słabnącym, niezdolnym do wygrania wojny z partyzantką afganska i coraz głębiej uzależnionym od pomocy finansowej i żywnościowej z USA. Jego ewentualna (skądinąd wykluczona) interwencja u nas nie byłaby dotkliwa. Wykluczyłaby natomiast takie patologie ostatnich kilku dekad, jak mit PRL jako państwa w znacZnym stopniu suwerennego, którym rządzili Konradowie Wallenrodowie czy przetrwanie struktur nomenklatury i służb specjalnych PRL w formalnie niepodległej i demokratycznej Polsce. Funkcjonariusze tych struktur ewakuowaliby się po prostu z naszego kraju razem ze swoją bratnią (a właściwie macierzystą) armią radziecką.
Panu Bogdanowi Borusewiczowi dzisiaj możemy doganiać Ferrari Matizami. Za czasów szaroburej i nierentownej niewoli komunistycznej usiłowaliśmy doganiać Ferrari Syrenami. Amęt!!!
czyżby upał zadziałał,? Przeczytaj jeszcze raz ,uważnie i może wtedy odpowiedz. Hyjdla,< nasze 4-litery > łącznie z twoją,też ocalił....
Wyroby CZEKOLADO PODOBNE to rarytas był przy obecnych wyrobach "czekoladowych" z "domieszką elementów smakowych" czyli czekolado współmiernych wg kapitalizmu z dodatkiem szajsu chemicznego...
Mnie, Zychu umysłu nie zmącisz, bo ja lata całe w "Hance" w kontroli jakości robiłam. Wszędzie - na produkcji, w laboratorium, w reklamacjach..
Wszyscy z głodu zdychaliśmy za komuny, czego ZYCHU NAJLEPSZYM PRZYKŁADEM jest... Zdychał, zdychał i zdechnąć nie ma odwagi...
Ja nie zdechnę tak prędko, tępić zychów" będę...
.
Jacuś zbyt poważnie potraktował patetyczno-żałosno-idiotyczne pierdoły Pantaraka. Na takie teksty jak pantarakowy to mozna tylko z politowaniem się usmiechnąć, popukać w głowę i w trosce o bliźniego zaproponować dobrego psychologa
...wcześniejszy dowód o sztucznej mgle w Smoleńsku a później inne dyrdymały na ten temat.
Znane są dokumenty, o których przezornie Pan nie wspomina, bo podważałoby to prawicową i uświęconą przez IPN, wersję historii.
Więc nic Pan nie udowodnił.
Czytuję tu czasem wpisy tego mądrali i nie dziwię się wcale, że nic z moich wpisów nie rozumie.
Ale żeby się zaraz tym publicznie chwalić i mieć to sobie za zasługę ? - to jest już możliwe tylko u kogoś tak prymitywnego jak p.Red Spider666.
jakie to dokumenty!?
Pańska argumentacja w ogóle jest zabawna.
Wyraża Pan, jako dyskutant, punkt widzenia Polaków radzieckich. Organizmem politycznym Pańskiej zbiorowości była formalnoprawnie republika radziecka "PNR (Polskaja Narodnaja Riespublika)". Ale doskonale tam wiedziano, że tak naprawdę "naszym krajem" jest - parafrazując Stanisława Jerzego Leca - "ojczyzna, która od Kamczatki na szynach biegnie aż po San".
I co Pan twierdzi? Że najgorszą rzeczą, jaka mogla spotkać "PNR" była interewncja żołnierzy "Ojczyzny, ktora od Kamczatki.." itd.
A co złego mógł nam zrobić Kraj Rad?!
Trudno mi w to uwierzyć, że taki erudyta jak Pan, nie wie o tym, że rząd ZSSR oficjalnie zapowiedział zredukowanie dostaw surowcowych do Polski do poziomu uniemożliwiającego funkcjonowanie państwa.
Gen. Jaruzelski przeprowadził nieoficjalnie sondaż w USA, na jakie dostawy mogłaby w takim wypadku liczyć Polska i ujawniło się, że byłyby to ilości symboliczne - nie powstrzymujące gospodarczego upadku państwa.
Co jest zrozumiałe, bo USA grały na osłabienie Bloku Radzieckiego, poprzez doprowadzenie do zamieszek w Polsce.
Oczywistym skutkiem tych ograniczeń byłyby zamieszki spowodowane przerwami w zaopatrzeniu w ciepło i podstawowe artykuły spożywcze - co jednak żadnej poprawy by nie przyniosło, bo państwo nie miało wystarczającej ilości dewiz by kupić niezbędne zaopatrzenie na rynkach kapitalistycznych, a jak wiadomo, od kapitalistów za darmo można dostać najwyżej w pysk.
I tak by się też stało.
Polska była w samym środku Układu Warszawskiego, przez nasze terytorium przebiegały linie zaopatrzeniowe dla Północnej Grupy Wojsk Radzieckich stacjonujących w NRD i Rosjanie w żadnym razie nie mogli pozwolić, by ucierpiały ich interesy geostrategiczne w Europie.
Do Polski wkroczyłyby "zaprzyjaźnione" armie : NRD, czechosłowacka i oczywiście radziecka, pod pretekstem zapobieżenia zamieszkom , rabunkom i załamania porządku społecznego w szerszym wymiarze.
Byłby to kolejny już rozbiór Polski, przeprowadzony pod szczytnymi ideami.
I wtedy wyłaniają się dwie możliwości: albo Ludowe Wojsko Polskie pozostałoby w koszarach i wówczas zmaterializowałaby się, wspomniana przez Pana, idea Radzieckiej Republiki Polskiej albo , co jest bardzo prawdopodobne, przeciwstawiłaby się najazdowi, i to już byłaby wojna na całego, z użyciem czołgów, lotnictwa i rakiet.
Część Polaków tę wojnę by przetrwała, ale Państwo Polskie na pewno nie.
Nastałaby "przejściowa" okupacja Ziem Zachodnich przez
NRD, co przekreśliłoby wcześniejsze wysiłki Polaków o uznanie zachodniej granicy Polski. Więc nawet gdyby w przyszłości
historia potoczyłaby się podobnie i ZSSR upadł, to reaktywacja Państwa Polskiego w obecnych granicach byłaby niemożliwa, bo w polityce ZAWSZE decydują fakty dokonane.
Czy Polska mogła w 1981/1982 roku liczyć na interwencję NATO w wypadku najazdu Układu Warszawskiego? - w to może wierzyć tylko taki fantasta jak Pan!
Świetny wywód. Gratuluję i podzielam zawarte w nim opinie i hipotezy. PN niestety, za bardzo wsłuchuje się w tupanie swego Prezesa. Gorzej, bo nie tylko on. Po prostu nienawiść - lasuje im mózgi!
straszył w sierpniu roku 1980 zapomniany dziś propagandzista partyjny, Ryszard Wojna. Odpowiedziano mu haslem: Nigdy wiecej Wojny (w telewizji).
Bo i rzeczywiscie, groźba rozbiorow byla absurdalna. A przyczynił sie do tego... Zwiazek Radziecki, ktory wymusił na ustępliwych prezydentach amerykanskich tzw. traktaty helsińskie. Gwarantowały one nienaruszalność granic w Europie. Pod tą firma ZSRR chciał przemycić trwaly status swojego bloku. Ale zarazem zlikwidowal straszak odebrania Polsce tzw. ziem zachodnich.
Po upadku ZSRR, okazalo się, na jak slabych przeslankach było oparte straszenie przez "Wojnów", że poza blokiem komunistycznym nie utrzymamy "ziem zachodnich". Znaleźliśmy tymczasem wpływowych sojuszników. Na przyklad, Wielka Brytanię, ktorej zależalo na pokazaniu Niemcom, ze nie są w Europie sami i nie wszystko tu mogą. Niemcy dostali zgodę na zjednoczenie - ale pod warunkiem, że nie beda probowali przekraczać granicy na Odrze i Nysie.
A czy armia NRD mogła wkroczyć do Polski w roku 1981? Bez wojsk radzieckich, które - patrz wyżej - do na się nie wybierały - tego by nie zrobiła. A gdyby nawet jakimś cudem do tego doszlo... Nieproszeni goście musieliby się wkrotce zabierać z powrotem. A umundurowani Niemcy na naszym terytorium wywolaliby olbrzymia mobilizację patriotyczną ludności, a także armii.
rzeczywiście byliśmy przez Moskwe straszeni.
Ale czy nie byłyby to strachy na Lachy?
W razie czego, surowce dostalibyśmy bez problemu od Ameryki. Nie na piękne oczy. Przypomnijmy, ze prezydentem byl już reagan, ktoremu zalezało na dezintegracji bloku wschodniego. A jak można było szybciej ten cel osiagnąć, anizeli demonstrując, że najwieksze po ZSRR państwo tego bloku jest w stanie poradzić sobie bez wsparcia z Moskwy? A za to - dzieki wyciagniętej ręce z USA. Czy - od nakłonionych do tego przez administrację Reagana - naftowych potentatów znad Zatoki Perskiej, ktorzy kilka lat później zgodzili sie przez jakiś czas mniej zarabiać na ropie, zeby pozbawić ZSRR czesci dochodów z tego sdurowca i tym samym dobić go ekonomicznie.
Istnialo wiele innych wariantow. Solidarność miala w swiecie wielu przyjaciół: od prawicowych antykomunistów przez Kościół katolicki JP II, ruch zwiazkowy wiekszości central do skrajnej lewicy rewolucyjnej. ZSRR swoimi sankcjami przeciw Polsce poglebiłby swoja izolację miedzynarodową. A chętni do udzielenia nam doraźnej pomocy by się znaleźli. Mitterand chociażby mówil otwartym tekstem o zakwestionowaniu układow jałtanskich.
Były tez rezerwy w kraju. Można było zaapelować do gornikow o zwiekszenie wydobycia węgla, zracjonalizować czy nawet przejsciowo racjonować zużycie energii itd. Społeczenstwo poszloby na wyrzeczenia, gdyby wiedzialo, że jest warunkiem odzyskania demokracji i niepodległości.
W sumie, w latach 1980-1981 mogliśmy pójść przeciw ZSRR (i jego miejscowej ekspozyturze) bez broni i, co najzabawniejsze, wygrać do zera.
Metropolia, jaką była Rosja w Związku Radzieckim, żyła gorzej niż prowincje. Rosyjskie elity postanowiły to zmienić. I zrobiły to rozwiązując Związek Radziecki. Dzięki temu uwolniły Rosję od ciężarów, jakie ponosiła na rzecz prowincji. Skutki tej operacji są dziś oczywiste: Rosja kwitnie a jej dawne prowincje więdną, nie wyłączając Polski. Niestety zakute próżnością łby naszych elit nie chcą przyjąć tego do wiadomości i kształtować na tej podstawie odpowiednią politykę, za co już płacimy coraz większą biedą wynikającą głównie z bezrobocia a płacić będziemy jeszcze więcej.Tupanie i pobrzękiwanie szabelką faktu tego nie zmieni. Ale im się żyje dobrze, więc tupią i brzęczą, oczywiście do czasu.
takie było uzasadnienie najpierw demontażu imperium zewnętrznego przez Gorbaczowa, a potem - rewolty prezydenta Rosji, Borysa Jelcyna przeciw ZSRR i jego władzom: jak się pozbędziemy obciążających nas prowincji, spokojnie zreformujemy gospodarkę i będziemy kwitnącym krajem.
Nie wzięto tu pod uwagę jednego czynnika: nie każdy kapitalizm służy rozwojowi kraju. Rosja jest skrajnym przykładem kapitalizmu oligarchicznego. Około 30% dochodu narodowego jest tam zawłaszczanych przez oligarchów z różnych frakcji aparatu rządzacego. W efekcie, Rosja kwitnie o tyle, że jej prezydent buduje sobie pałac za miliard dolarów.
Ale to jedna strona medalu. Jest też inna. Dam prosty przykład. Chce wymienić sobie telewizor. Dotychczas używałem południowokoreańskiego Samsunga. Teraz spróbowalbym marki rosyjskiej. Jakiej? Proszę mi coś zasugerować.
Sedno w tym, ze takiej marki nie ma. Rosja nie eksportuje żadnych telewizorów. Ani właściwie żadnych innych towarów (poza bronią, której obniżająca się jakość i przestarzałe know-how z czasów ZSRR odstraszają potencjalnych nabywców) Eksportuje tylko surowce, których cena dramatycznie spada. Świat z gazu łupkowego przestawia się na łupkowy.
W Rosji szykuje się wielki "kolaps" gospodarczy. Żałuje tego, gdyż lubię ten kraj.
Internetowe dyskusje i spory wokół spraw różnych, a zawsze bardzo ważnych, przypominają chwilami to, co działo się podczas poprzedniej Wielkiej Emigracji. Z podobną mocą sprawczą, i trzeba było długo czekać do sprzyjającej nam konfiguracji byśmy mogli wziąć nasze sprawy w swoje ręce. Z wiadomym skutkiem, jak tego dowiódł wrzesień 39 roku, no i cud na cudy czyli bazująca na wielkim kłamstwie transformacja..
którzy zapomnieli o obecności 200 tys. (oficjalnie) sowieckich żołnierzy na terytorium PRL. Których od jesieni 1981 - co też potwierdzają dokumenty - aż do początku 1982 trzymano w stanie najwyższej gotowości. Co oczywiście nie jest usprawiedliwieniem dla Yaruzela. Ale nie wyjaśnia durnoty naszego prawactwa.
radzieckie, stacjonujace w Polsce, nie wystarczyłyby do skutecznego przeprowadzenia interwencji i okupowania kraju. Przeciwko nim mogłaby wystapić pewna cześć - liczacego wtedy kilkaset tysiecy poborowych - wojska polskiego. Niewykluczone nadto, ze natrafiłyby one na protest w postaci milionowych strajków i demonstracji.
Aby interweniować w Polsce, ZSRR musialby ściągnąć - najpierw na granice PRL, a potem "wewnątrz" nich - duże posiłki. Czy przeprowadzał takie operacje?
Z dokumentów NATO, ujawnionych w grudniu roku 2011, wynika jednoznacznie, ze nie.
Przepraszam, że tak późno ale wybrałem się na wieś bez laptopa.
To, co nazywa Pan pogróżkami, było w istocie decyzjami politycznymi ZSSR - jesienią 1980 roku Związek Radziecki jednostronnie i bez porozumienia się ze stroną polską, powiadomił rząd polski o zapadłych w kierownictwie radzieckim decyzjach o zmniejszeniu dostaw surowcowych do Polski.
Motywowano to trudnościami wewnętrznymi, ale najważniejsze w tym było to, że ZSSR nic nie robił sobie z wieloletnich umów zawartych między naszymi państwami.
To pokazuje jak lekceważył sobie wszelkie cywilizowane formy rozwiązywania konfliktów. W tych okolicznościach Pańskie twierdzenie, że nie byłoby interwencji jest zabawne jako takie - ZSSR kierował się jedynie swym interesem geostrategicznym i bez żadnych dodatkowych uchwał gremiów politycznych najechałby na Polskę gdyby uznał, że ten status geostrategiczny został podważony.
Więc próżno szukać w uchwałach B.P. KPZR jakiejś wiążącej
uchwały w tej sprawie - ZSRR, zgromadził na polskich granicach ogromną dodatkową armię (w stosunku do tej już stacjonującej w Polsce) i utrzymywał ją aż do 1984 roku ( nie jestem pewien daty a nie chce mi się szperać w notatkach) w gotowości do wojny.
To nie były czcze pogróżki, panie Porta Nigra, ale śmiertelne zagrożenie dla Państwa Polskiego!