Jeżeli ówże bank oraz fundusz pod egidą unii chcą CIĘCIA wydatków budżetowych, to znaczy, że kasa sama w sobie jest. W przeciwnym razie nie byłoby co ciąć. Nieprawdaż? Jak zwykle jest tak, że ludzie mając mniej pieniędzy będą automatycznie mniej wydawać, w jaki że więc sposób miałaby z tej okazji wzrastać gospodarka? Urzędnik też jest konsumentem towarów, jak każdy inny człowiek, więc o czym tu mowa? Dodatkowo wyrzucić chcą na bruk - bo i gdzie indziej, skoro jest tam bezrobocie? - 30 tys. osób. Czy one przestaną w związku z tym jeść? wydalać? oddychać? Otóż nie! one będą pasożytowały na państwie nie robiąc w ogóle nic, a dostając jakieś żebracze pieniądze na przetrwanie. I to ma być poważna polityka unii europejskiej?
Wyobrazić sobie można, jak unia chwali każdego, kto mając 100zł siedzi w domu w ogóle tych pieniędzy nie wydając - nie je, nie pije (wody!), nie wydala, nie pali, nie ogląda tv i nie zużywa żadnego prądu. I to miałoby spowodować przyspieszenie gospodarki? Pieniądz nie będący w obrocie nie ma żadnej wartości.
Powstaje pytanie, jak to się dzieje, że państwa przed przystąpieniem do unii "spełniają kryteria" a po wstąpieniu idą na dno jedno za drugim - oprócz Wielkich Brytfanów i Francuzów oraz Niemców (czytałam w necie, że Niemcy wojnę prowadzili, Anglicy ją finansowali, a Francuzi się jej nie sprzeciwiali i to był ich wkład w cywilizacyjny rozwój Europy). Czy to przypadek? jeśli nawet tak, to mocno planowany.
Następnym pytaniem jest - za co chce unia ukarać Portugalię?
No i gdzie zniknie ta zaoszczędzona kasa???
A tymczasem jej fani namawiają ich, by godzili się unicestwienie jej rezultatów. I jak tu się dziwić, że nie chcą.