Bo kapitalizm - to przede wszystkim prywatna własność a ona głównie blokuje sprawiedliwość społeczną. Kto zatem nie kwestionuje tej formy własności jest w istocie rzeczy za kapitalizmem, kto kwestionuje jest jego przeciwnikiem. Socjaldemokraci zatem na pewno nimi nie są i nimi nigdy nie byli. Dopiero formacja, która zechce uspołecznić formy własności, zasłuży sobie na miano jego wroga. Na razie - poza komunistami - takiej formacji nie ma.
Wszystko się zgadza Steffie. Jedyną partią, która stawia sobie za cel uspołecznienie gospodarki jest KPP.
Z programu KPP:
Uspołecznienie środków produkcji
Do wyeliminowania podziału klasowego niezbędne jest obalenie kapitalistycznej własności i zastąpienie jej własnością społeczną. Nacjonalizacja, czyli przejęcie przez państwo na własność kapitalistycznego przemysłu, handlu i zasobów naturalnych jest ważnym środkiem do tego celu. Należy jednak pamiętać, że nie chodzi tu jedynie o upaństwowienie, czy udział państwa w przedsięwzięciach gospodarczych. Proletariat może jedynie posłużyć się państwem dla przejęcia przez siebie kontroli nad środkami produkcji. Aby mógł ją efektywnie sprawować niezbędna jest organizacja klasowa, obejmująca całą klasę i włączająca do władania środkami produkcji każdego jej członka. Dlatego tak ważne jest zapewnienie odpowiedniej roli zakładowym komitetom i radom robotniczym w kierowaniu przedsiębiorstwami.
Prowadzonej dotychczas polityki prywatyzacji należałoby nie tylko zakazać, ale i gruntownie ją rozliczyć. Osoby, które zarządzając majątkiem narodowym dopuściły się niegospodarności należy pociągnąć do odpowiedzialności materialnej i karnej. Przestępstwa przeciwko mieniu publicznemu, które dziś nie są ścigane z przyczyn politycznych, nie powinny podlegać przedawnieniu. To samo musi dotyczyć zbrodni wojennych i innych ewentualnych zbrodni przeciwko ludzkości, których sprawcy dziś pozostają bezkarni i piastują wysokie stanowiska państwowe.
W kwestiach poszczególnych dziedzin gospodarczych i społecznych przed ludźmi pracy stoją następujące zadania:
Przemysł transport, telekomunikacja, informatyka
- przejęcie przez państwo na własność zakładów przemysłowych, kopalń, środków transportu publicznego i towarowego, środków łączności;
- ustanowienie pełnej kontroli przez zakładowe rady robotnicze nad przedsiębiorstwami, opracowanie demokratycznego systemu zarządzania zakładami pracy gwarantującego efektywność produkcji i rozwój;
- nakierowanie rozwoju przemysłu na zaspakajanie potrzeb ludzi pracy, wdrożenie systemu gospodarki planowej, gwarantującego pełne zatrudnienie i najlepsze wykorzystanie zasobów;
- rozwinięcie powszechnego budownictwa mieszkaniowego;
- stworzenie powszechnej, publicznej sieci internetowej, pełne wykorzystanie technicznych możliwości systemu telekomunikacyjnego, obniżenie indywidualnego ponoszenia kosztów jednostkowych użytkowania sieci telekomunikacyjnej i społeczne ponoszenie nakładów na koszty stałe i inwestycje.
- nacjonalizacja wszelkich standardów w dziedzinie techniki elektronicznej i informatyki; nacjonalizacja komputerowych systemów operacyjnych;
- nacjonalizacja praw autorskich i wynalazczych, które zostały przejęte przez inne niż twórcy osoby i instytucje oraz tych, które stoją na przeszkodzie pełnego wykorzystania możliwości technicznych; stworzenie społecznego systemu wynagradzania pracy twórców, zapewniającego warunki postępu technicznego przy możliwościach jego pełnego, efektywnego wykorzystania;
Rolnictwo
- przejęcie przez państwo wielkich majątków ziemskich, włączając w to tereny wodne i leśne. To samo dotyczy znajdujących się na nich budynków, urządzeń do produkcji rolnej i zakładów przetwórstwa rolnego;
- oddanie części posiadłości ziemskich w użytkowanie rolniczym spółdzielniom produkcyjnym, małorolnym chłopom i utworzenie na pozostałej Państwowych Gospodarstw Rolnych;
- wprowadzenie jednolitych cen na środki produkcji i usługi dla rolnictwa; stworzenie sprawnego systemu kontraktacji, transportu i magazynowania produktów rolnych;
- ograniczenie obrotu ziemią i państwowe pośrednictwo w tym obrocie;
- poparcie wszelkich form współpracy rolników; wspomaganie spółdzielczości rolników i tworzenie spółdzielczych zakładów przetwórstwa rolnego.
Handel i finanse
- nacjonalizacja banków i ujednolicenie systemu kredytowego; zakaz spekulacji finansowej, szczególnie w dziedzinie kredytów;
- przejęcie przez państwo handlu hurtowego, wielkich przedsiębiorstw handlu detalicznego i zakaz spekulacji towarowej;
- zakaz prywatnego pośrednictwa w handlu między producentami a handlem detalicznym; stworzenie sprawnie działających państwowych sieci handlowych;
- kontrola państwa nad handlem zagranicznym;
- zaprzestanie spłaty długów zagranicznych, od których wysokość spłaconych odsetek przekroczyła wartość kredytów; wypowiedzenie wszelkich gwarancji kredytowych zagranicznym inwestorom;
http://kompol.org/dokum/Program_KPP.pdf
@Nastroje lewicowe będą wzrastać.
Smutne ale prawicowy radykalizm (patrz: Ruch Narodowy) przejął lewicową krytykę kapitalizmu jako systemu antyspołecznego. Polska lewica (ta uważająca się za prawdziwą w przeciwieństwie do oficjalnych socjaldemokracji) zajęta jest albo problemami środowiska queer albo robieniem za ariergardę jednej z establiszmentowych partii prawicy.
...bo oscylowały wokół kapitalizmu,który jako nieznany osobiście większości Polaków,jawił im sie jako powszechny dobrobyt, a jako współwłaściciele CAŁEGO Państwa,tę miarę przykładali do propagandy w postaci haseł o wolności (paszport) i kolorowych obrazków z plażą nad Oceanem ,palmy i lenistwo dla wszystkich. Tylko jakoś nikt z propagatorów,tego cudownego "zachodniego" dobrobytu nie wspominał,że urlop,to 7-14 dni po roku pracy,ale niemile widziany przez pracodawcę ,a nie 30 + prawie darmowe wczasy dla całej rodziny i podróż opłacona przez socjal. Inne zdobycze PRL,też nie były doceniane,bo brak "dewiz" na samochód niszczył pogodę ducha. Trudno walczyć z wyobrażeniami o dobrobycie. Każdy ma własny obrazek do którego wzdycha i tylko realizacja jest teraz dla większości prawie jednakowa- brak środków, który oddala w nieskończoność,coraz mniej "wyszukane" pocztówki. Pokazywane przez media te wymarzone i "niezbędne luksusy" mocno ograniczają wyobraźnię ale spełniają rolę 'marchewki",bo bicz,ma pracodawca,czyli kapitalista,na którego "dobra" pracują wszyscy zainteresowani "obrazkami". Gdyby wraz ze zmianą ustroju Państwa na SOCJALIZM,(bez dodatków) przejąć Media ,można by wreszcie uświadomić społeczeństwu,że luksusy, zabijają rodzinne więzi,empatię,solidaryzm,chęć do pracy,która powinna być twórczością ( przy obecnym stanie technologii wytwarzania)a nie katorgą i odpędzaniem nędzy. Luksusy, to nadmiar,który NIKOMU nie jest potrzebny. Nikomu,bo życie w luksusie buduje egoistów i frustratów. Ludzie mądrzy,którzy zapisali się pozytywnie w historii świata,cenili wiedzę,altruizm,empatię, dobroć i pracę dla ogólnego dobra,a nie "mamonę".
2013-08-10 13:46:19.
PPS miała program radykalny, antykapitalistyczny czy wręcz na swój sposób "komunizujący"/"komunistyczny" (zniesienie podziału na "wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych itp.) także programowo była być może bliska w wielu kwestiach komunistom, ale jednocześnie była bardzo krytycznie nastawiona wobec KPP i Związku Radzieckiego. Antykapitalizm łączyła z antysowietyzmem, przynajmniej w swoim głównym nurcie, bo na marginesie partii byli działacze/-czki gotowi współpracować z KPP, np. Wasilewska. Ciołkosz, Czapiński to przykłady zadeklarowanych socjalistów - "antybolszewików". W systemie radzieckim krytykowali głównie centralizm partyjny, wodzostwo, dyktaturę, odtwarzanie mechanizmów wyzysku znanych w kapitalizmie, popierali demokrację, chociaż nie wiadomo czy gdyby nie doszli do władzy sami nie odtworzyliby przynajmniej po części tych "bolszewickich" przywar. Wśród międzynarodowych socjalistów/socjaldemokratów wielu PPSowców byłoby pewnie gdzieś na lewym skrzydle. Ale to już historia.
Złudne jest także przedstawianie świata w systemie zero-jedynkowym - albo kapitalizm, albo socjalizm, w Szwecji np. powstał system mieszany, a tam, gdzie oficjalnie ogłoszono kres kapitalizmu zachowało się wiele jego - niekoniecznie tych pozytywnych - elementów, a nawet feudalnych. Także wiele rządów liberalnych na świecie wprowadzało socjalne reformy, także te etykietki nie zawsze oznaczają to samo.
a co jest złego w zajmowaniu sie problemami środowiska queer, albo trans* albo LGBTTTQQIAA?
zobacz na europe zachodnią, zobacz jakie teraz sa trendy progresywnej lewicy- krytyka kapitalizmu jak najbardziej, ale nie zatrzymumy sie na XIXwiecznym socjaliźmie bo to skansen. Robotnicy już sporo wywalczyli,c zas pomóc innym.
bowiem nie ma znaczenia, jak nazywa się system, lecz najważniejsze jest, jakiej jakości ludzie sprawują władzę, czy rozumieją oni, jaki cel ma posiadanie władzy na ich odcinku, czy rozumieją, że władza to głównie odpowiedzialność? a dopiero potem, znikomy ułamek to zaspokajanie własnego ego?
Tylko i wyłącznie fatalna jakość charakterów czy rysów osobniczych ludzi posiadających władzę powoduje, że tzw. system staje się dla ludzi udręką.
Wszędzie, gdzie na decydenckich stanowiskach obsadzeni są odpowiedni ludzie, problemów nie ma. Bowiem samym problemem jest znalezienie takich właściwych ludzi. Innym aspektem jest, że ktoś, kto wydaje się właściwy po przejęciu stanowiska i wpływów staje się nagle niewłaściwy, czyli nie miał predyspozycji na dane stanowisko, lecz je symulował względnie miał plecy i to go wywindowało.
Powodem tego, iż bardzo trudno jest osadzić właściwe osoby na właściwych miejscach są sami ludzie, szukający albo dla siebie furtek i względów, albo czujący silne powiązania rodzinne i chcący w pierwszym rzędzie urządzić jakoś rodzinę bliższą i dalszą bez względu na kwalifikacje osobnicze jej członków.
Więc praktycznie jest tak, że choć się to ludziom nie podoba i narzekają, to jednak oni sami są w rzeczywistości winni temu, że kraj kulawo funkcjonuje. Swojakom bowiem wybaczają oni wiele, a na obcych psy wieszają. I tak "swoi swoi" krytykują "obcych obcych" i końca tej zabawy nie widać.
Po prostu trzeba się zdecydować, czy zależy nam na ulokowaniu swojej rodzinki jak najlepiej, czy też zdolni jesteśmy myśleć w kategoriach dobra ogólnego i na poważne stanowiska wolelibyśmy wybierać poważnych ludzi, posiadających odpowiednie kwalifikacje zawodowe i odpowiednie cechy osobowe. Inaczej się nic zmienić nie będzie mogło, bo i jak?
Albo każdy woli urządzać swojaków i narzekać, albo możliwe jest spojrzenie szersze na całość i kraj zacznie lepiej funkcjonować.
Tak długo jednakże, jak niemal każdy z Polaków będzie siebie uważał za właściwego kandydata na praktycznie każde stanowisko w naszym państwie nie zawracając sobie głowy własnymi kwalifikacjami i cechami osobniczymi, tak długo dobrze nie będzie. No bo i jak?
Musimy poszukać ludzi mądrych, o odpowiednich cechach i wykształceniu, zaproponować ich na kluczowe stanowiska w państwie, dać im kredyt zaufania i ich wspierać. A nie udawać, że sami zrobilibyśmy wszystko lepiej, bo to dziecinada.
Bardzo dobry i potrzebny tekst.
Michał Syska oczywiście zna różnice pomiędzy socjalizmem a socjaldemokracją tylko pewnie Sławomir Sierakowski planuje kolejny zwrot w prawo.
..ale w każdym systemie,powinna być REALNA możliwość odwołania osobnika,który "nie sprawdził się" na stanowisku. Ta możliwość Obywatelska,odstraszałaby karierowiczów,albo zmuszała by takich wodzusiów do wywiązywania się ze swoich obietnic. Referendum powinno być zawsze aktem wiążącym nawet przy niewielkiej frekwencji ,ale aby do Referendum doszło,trzeba uchwalić zobowiązanie każdego Rządu do jego organizacji bez większej zwłoki i oczywiście przy zachowaniu potrzebnej liczby zebranych podpisów. Pan spod żyrandoli, też nie miałby 5-letnich wczasów na koszt podatników,gdyby odwołanie było łatwiejsze w do wykonania. Teraz jednak mamy 3 RP i rządzi miernota,która dlatego rządzi, że ma poparcie bezwzględnych wyzyskiwaczy i koło sie zamyka, bo kto ma media,ten ma władzę,a kto ma pieniądze, ten ma media!!!!!
Z cyklu "Jaja jak czerwone berety"
Z obu deklaracji Jarosława Augustyniaka opublikowanych na łamach "Dziennika Trybuna", a następnie lewica.pl, pod tytułami "Czas na socjalizm. (albo) O Nowy Manifest" i "Przeciw wulgaryzacji polityki!" jasno wynika, że na łamach tegoż dziennika i lewica.pl lada chwila odrodzi się na naszych oczach "PRAWDZIWY SOCJALIZM".
Dodajmy - antykapitalistyczny do szpiku kości.
I nie jest to bynajmniej wszechobecna na tzw. nowej radykalnej lewicy socjaldemokracja. Ta, podobnie jak komunizm, wśród "prawdziwych socjalistów" jest na cenzurowanym.
Odradzający się socjalizm już "z definicji jest antykapitalistyczny, a socjaldemokracja nie".
Ta deklaracja powinna nam wystarczyć, jak i jałowe uogólnienia serwowane przez Augustyniaka:
"Socjalistów od bolszewików różniło to, że wybierali i wybierają po prostu drogę parlamentarną dla osiągnięcia rewolucyjnych celów jakim jest budowa państwa, gospodarki i społeczeństwa socjalistycznego, którego nie da się zbudować w oparciu o dotychczasowy porządek konstytucyjny. Ten porządek socjaliści chcą zmienić."
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
Augustyniaka nie rusza reformizm (i antykomunizm) PPS. Nie zadaje pytania - do czego on prowadził? Wystarczy mu chłopiec do bicia.
Co prawda socjaliści "Najczęściej nieufnie podchodzili do dyktatury proletariatu, ale to znów zasługa bolszewików, którzy jak pisała Róża zamiast dyktatury klasy, wprowadzili 'dyktaturę swojej partii, dyktaturę w sensie burżuazyjnym, w sensie panowania jakobinów'."
"Prawdziwi socjaliści" niezmiennie trwali na swych pozycjach:
"Lewica podzieliła się na trzy fronty: socjaldemokratów, którzy skręcili mocno w prawo, socjalistów, którzy pozostali przy swoich ideałach i komunistów, którzy zrobili w lewo zwrot."
Zbędne przykłady.
Co z tego, że historia PPS i Drugiej Rzeczpospolitej temu jawnie przeczy?
Zamiast przykładów - SZTYWNY PAL AZJI:
"Część działaczy PPS-Lewica po ponownym zjednoczeniu pozostała jednak w PPS, co nie znaczy, że zmieniła swe bardziej radykalne społecznie poglądy i internacjonalistyczne dążenia. Przez cały okres międzywojenny, wraz z radykalizacją nastrojów i oczekiwań społecznych, jakie wywoływał Wielki Kryzys, PPS coraz bardziej skręcała w lewo. Apogeum tego był program radomski uchwalony na ostatnim przed wojną kongresie PPS w 1937 roku"... z ręką w nocniku.
Poza tym: "Nie ma tu zresztą sztywnych granic. Wszystko było płynne i wzajemnie się przenikało."
Przezorny - zawsze ubezpieczony:
"To z łona PPS i jej frakcji PPS-Lewica narodziła się po połączeniu z SDKPiL, Polska Partia Komunistyczna". Wystarczy świat odwrócić do góry nogami.
W ten sposób to nawet państwowotwórcza PPS - przypominamy, że Druga Rzeczpospolita u podwalin której legła PPS (i to nie z honorem!) była państwem burżuazyjnym - może zostać nawet podmiotem dziejów... socjalistycznych.
W praktyce w klasowym ruchu robotniczym - nie tylko w Drugiej Rzeczpospolitej - kto inny rozdawał karty.
Włodek Bratkowski
11 sierpnia 2013 r.
Strategia i taktyka w jednym stały domu ?
Mnogość inicjatyw politycznych na lewicy może prowadzić do swoistego „zawrotu głowy od sukcesów” . Pozorna liczebność prowadzi do typowo polskiej iluzji , iż więcej to lepiej . Podobnie przed wiekami szlachta pod Pilawcami butnie krzyczała :”czapkami nakryjemy chamów”. Przyszły chamy z Tatarami i panowie dali dyla . Dziś lewica wprawdzie nie ucieka , ale też nie wyciąga po 24 latach od przegranej „w samo południe” przez kolejne porażki wystarczających wniosków . Brak wyraźnego celu , jakim dla ruchów rewolucyjnych było zawsze zdobycie władzy . Dziś zostało to zminimalizowane do załapania się do władzy . Typowy produkt ewolucji rewizjonistów i oportunistów . Dla tej taktyki rezygnuje sie ze sprzeciwu z żywotnych interesów ludzi pracy . Co gorsza , przy braku możliwości legalnego powstrzymania , nie podejmuje się inicjatyw taktycznych , które mogą załagodzić szkodliwe skutki . Klasycznym przykładem są dwie sztandarowe sprawy : reforma emerytalna i ruchomy czas pracy . Przy totalnej negacji obu projektów , z góry skazanej przy obecnym układzie politycznym na niepowodzenie , zaniechano równoległych prac nad wywalczeniem możliwych korekt i zabezpieczenia interesu ludzi pracy . W przypadku emerytur skupiono się wyłącznie nad granicą wieku , a zaniechano żądania , aby obowiązujące przepisy były obligatoryjne dla wszystkich , a sposób naliczania również jednakowy . Nie uczyniono tego . Poza systemem pozostaje pokaźna grupa nie tylko służb mundurowych , ale przede wszystkim rzesza posłów , senatorów , prominentów „erki” , tudzież duchownych . Wszystkie te grupy powinny być zrównane w zakresie obliczania podstawy do emerytury , a składki ZUS powinny być ujęte w budżecie , nawet z uwagą , jako fundusze należne do zapłacenia ZUS-owi przez Skarb Państwa .
Przy określaniu zasad rozlicznia ruchomego czasu pracy powinien być wymóg prowadzenia rejestrów codziennych i doręczania zestawienia bilansu miesięcznego na bieżąco pracownikowi i do ZUS .Mała rzecz , a zapobiegnie skutecznie naciskom pracodawców na zatrudnionych .
Niezbędna jest zmiana zakresu i uprawnień inspekcji pracy . Powinna uzyskać uprawnienia kontroli dokumentów każdego pracującego na budowie i w zakładzie pracy i natychmiastowego wglądu w jego akta personalne , potwierdzające zatrudnienie i zestaw odprowadzanych za niego podatków i należności ZUS . Albo zgadzamy się na totalne bezprawie , albo gwarantujemy kontrolę państwa nad tym segmentem .
Zadziwiające , że nawet w obliczu takich wyzwań lewica pozostała rozproszona . Nie chodzi o unitaryzm , czy faktyczną dominację jednej partii . Zabrakło instynktu politycznego . Brałem udział po latach w pochodzie pierwszomajowym . Co jest wyrazem siły klasy robotniczej i szeregu lewicowych ugrupowań : dziesiątki grupek , gdzie otaczająca policyjna eskorta to połowa uczestników , czy jedna wielka manifestacja , razem , ale każdy pod własną nazwą i własnymi haslami . Błędem lewicy jest również rezygnacja z manifestacji w okresie świąt narodowych . Pierwszy Maja nie musi być przeciwstawiany Trzeciemu , a rocznica 11 listopada 1918 r . przyniósła pierwszy socjalistyczny rząd w historii Polski . Mam nadzieję , że w przyszłości organizacje lewicy zacieśnią kontakty międzynarodowe na tyle , by wspierać istotne wydarzenia i tradycyjne lewicowe imprezy . Nie musimy od razu odkrywać nowego świata . Wystarczy przypomnieć solidarność z epoki powstawania ruchu robotniczego .
Cechą ruch lewicowe historycznie ujmując była dynamika i wyczuwanie potrzeb klasy robotniczej . „Polska potrzebuje partii klasowej.” Fakt .Dzisiejsza lewica , zagubiona w ekskluzywnej żonglerce hasłami , których nawet nie uznał za celowe propagować „Niezbędnik” pozostaje bierna: ”w dużej mierze zależy od dynamiki nadchodzących wielkich protestów”, jak podkreśla w zakończeniu autor . Zatem oportunistyczna bierność , czy rewolucyjny ruch?„Czynu - czynu naród czeka” , z wszelkimi konsekwencjami przepowiedzianymi przez poetę .
Przy okazji warto przypomnieć , ze cytowany poeta był przez całe życie ulubionym autorem socjalisty , który wysiadł na przystanku „niepodległość” Przystanek już jest . Pora z niego skorzystać dla odrodzenia socjalistycznego ducha !
"Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. " to samo piekło co jest brukowane dobrymi chęciami komunistów? Czy jakieś inne?
"W praktyce w klasowym ruchu robotniczym - nie tylko w Drugiej Rzeczpospolitej - kto inny rozdawał karty." Niezbyt to uprawnione, by porównywac siłę oddziaływania socjalistów z PPS z siła oddziaływania komunistów przedwojną. Zejdz Włodzimierzu na Ziemie. Na wschodzie to co innego, ale historia Rosji to nie nasza historia. Mamy tę, którą mamy.
Problem w tym, że ludzie uczciwi i ludzie o głębokich zdolnościach i kompetencjach nie zawsze się przenikają.Po drugie, dajmy takich znowu korwinistów, często młodych ludzi wygrywających olimpiady naukowe, ale silnie aspołecznych, chcących sprywatyzować całe życie społeczne, silnie wrogich w stosunku do słabszych jednostek. Zjawiskiem typowo polskim jest nie tylko to, że "znajomi królika" odwracają się od społeczeństwa, ale robią to ludzie często intelektualnie wybitni spoza obszaru nauk społecznych (z małym wyjątkiem ekonomistów, którzy często podpadają pod ten sam trend pogardzania słabszymi, co informatycy i wielu innych "ścisłowców").
Po trzeci, taki zdyscyplinowany naciskiem na uczciwość PiS, prowadzi politykę bliską faszyzmowi i używaniu przemocy, silnie optuje za pewnego rodzaju dyskryminacją wobec pewnych grup (np. niewierzących), wszędzie widzi pozostałości komunizmu. Członkowie tej partii są zapewne często uczciwi w relacjach finansowych (bo boją się prezesa), ale w przekazywaniu społeczeństwu swojej ideologii uciekają sie do wielu nieuczciwych sztuczek. Po czwarte, pozaparlamentarni lewicowcy często mają ideowo najbardziej prospołeczne poglądy ogółem ze wszyskich opcji.Problem tylko w tym, że są niewybieralni, nieznani, nie naciskający na to, aby być w mediach. Ponadto ostro eksponowane bywają poglądy niepopularne (np. "jak Polacy Żydów mordowali"),wobec czego pozaparlamentarna, skrajna albo i nie, lewica otrzymuje 1% poparcia, a poglądy skrajnie prawicowe ma dziś 30% społeczeństwa. Te 30% ma na tyle silne poparcie, że "lewaków" społeczeństwo jest w stanie uznać za "ekspozyturę żydowską", nie kierujących się dobrem Polski, ale obcych nacji.
Nie bardzo rozumiem, sierpomłocie, czyżbyś zakładał, że przedwojenna PPS miała przytłaczającą przewagę nad ruchem komunistycznym w Drugiej Rzeczpospolitej?
Potrafisz tego dowieść?
Z góry uprzedzam, że porównywanie wyników wyborczych legalnej PPS z nielegalną KPP nie jest miarodajne. Już się na tym przejechał Borys Hass i trockiści.
Stan liczebny też niewiele znaczy, zwłaszcza że komunizujące organizacje i to zarówno związkowe, jak i partyjne były z reguły szybko delegalizowane. Zgadnij dlaczego?
Czy 30 tys. PPS może się równać z 100 tys. Białoruską "Hromadą", która ewidentnie ciążyła ku komunistom pod wodzą Bronisława Taraszkiewicza"?
Dodaj do tego od 3 do 15 tys. członków KPP...
Od czego jednak ingerencja państwa burżuazyjnego?
Znów na to liczycie?
Polska Partia Socjalistyczna miała oczywiście u zarania niepodległości swoje "5 minut". Mogła nawet samodzielnie lub w sojuszu z komunistami sięgnąć po władzę w Niepodległej Polsce.
Mogła, ale po "Cudzie nad Wisłą" wypadła z wielkiej gry.
zobacz, jakie to ma podstawy, na czym ludzie budują swoją wiedzę, autorytety, swoje wyobrażenia czy potrzeby. I na tej bazie jest to prawdą, co napisałeś.
Choć się temu zaprzecza, to jednak istnieje jeden, podstawowy wzorzec umożliwiający porozumienie między ludźmi i jest to wzorzec stojący ponad polityką, rasizmem i innymi guzami! hamującymi racjonalne, ale przede wszystkim uczciwe myślenie.
Mamy to w sobie zakodowane, lecz jest to pod grubą warstwą medialnego i edukacyjnego śmiecia i dlatego trudno jest się do tego przebić.
Powody tego stanu rzeczy są pozornie różne, ale tak naprawdę to jest to jeden, jedyny powód. Wciąż odnawiany niczym obskurny dom mający symbolizować coś dobrego, ale przez wieki pozostający obskurnym domem.
Nas, Polaków, ograbiono z tożsamości narodowej i nawet człowieczej. Kto to zrobił, każdy albo wie/będzie wiedział sam, albo nie chce tej wiedzy do siebie dopuścić i będzie szedł w zaparte.
Gdyby możliwe było, że ludzie zwrócą się w stronę swojej duchowej osobowości, to wiele spraw można by było rozwiązać bez trudności. Wiele stałoby się oczywiste bez potrzeby tłumaczenia, czy bezsensownego przekonywania.
Nie ma się co tym jednak zbytnio przejmować, jako że jest to jakiś tam etap ludzkości czy konkretnie - Polaków na drodze Ewolucji.
Faktem jest jednak, że Polacy muszą się dogadać, powinni przestać być przeczuleni własnym punkcie traktując każde głupstwo jak katastrofę i mogli by zacząć wreszcie szukać tego, co nas, Polaków łączy nie zawracając sobie głowy tym, co nas dzieli.
a tu coś do obejrzenia (tym razem nie PRL)
http://www.ted.com/talks/william_noel_revealing_the_lost_codex_of_archimedes.html
Przy okazji powinniśmy zwrócić uwagę na działanie polskiego "wymiaru sprawiedliwości". Kobietę, która straciła czworo dzieci porwanych przez prąd Warty sąd ma zamiar ukarać "za brak właściwego dozoru nad dziećmi".
Nad zdaniem w cudzysłowie należy się zastanowić kilkakrotnie, bo konieczne jest spojrzenie wielopłaszczyznowe (w trakcie widać wyraźnie stan umysłu rozgryzającego ten dylemat i jest to stan godny pożałowania, ale ma skutek leczniczy).
Jak jednakże by na to nie patrzył, kobieta ma być ukarana głównie za to, że urodziła dzieci, które następnie umarły.
Co za bestie siedzą w polskich sądach?
Czy nie dość im rozpaczy Matki po stracie dzieci??????????????!! Czy nie dość kary w tym fakcie? Czy można jeszcze tą Matkę czymś dodatkowym ukarać tak, by była to kara większa niż strata własnych dzieci???!!!!!!!!!!!?????????????
Polskie sądy są opanowane przez psychopatów, widzących możliwość do znęcania się nad ludźmi bezkarnie, do poniżania ich i zastraszania. Im większy ból mogą w ludziach spowodować, tym bardziej czują się polskie sądy w prawie. Hańba im po wieki!
Czy postawiono już oficjalnie matce ten zarzut? Akurat ten przypadek nie jest typowy. Typowym przypadkiem są w naszym kraju uchlani na umór rodzice, i dziecko, które robi sobie w tym czasie krzywdę np. wypada przez okno. Sugerujesz, żeby nie karać takich rodziców, bo sami już się ukarali?
jak ma się do tego nagonka na Matkę czwórki dzieci, która ponoć cierpi na depresję, i którą chcą wyleczyć odbierając jej dzieci? Jak można depresję wyleczyć pogłębiając ją? Czy może po oddaniu dzieci Matka ich odczuje wielkie zadowolenie wpływające zbawiennie na jej stan zdrowia?
Co te urzędasy pchają się między rodziców i dzieci? Czy dzieci są własnością urzędasów, że tak nimi urzędasy dysponują?
Przecież w tej rodzinie z chorą na depresję Matką nic się złego nie działo. Dzieci kochają Matkę i chcą z nią być. I ma ona rację twierdząc, że gdy raz jej dzieci odbiorą, to ona już ich nie zobaczy.
Na czym miało by polegać to "leczenie" jakiemu się ta kobieta nie poddała? - jak mówiła w tvp jakaś biurwa. Czy nie chodziło o to, żeby ta Matka dobrowolnie poszła do psychiatryka i oddała przedtem własne dzieci obcym osobom?
Jak w wyniku takiej nagonki jej dzieci postrzegają własną Matkę? Co to jest do najcięższego pioruna, żeby biurokraci mieli taką nieograniczoną władzę nad obywatelem? Kto i kiedy im ją dał? Czy za wzór wzięto niemieckie jugendamty, przyznające i odbierające dzieci według uznania? Czy ma być to zmodyfikowana forma lebensborn'ów? Dlaczego dzieci traktowane są od jakiegoś czasu w naszym kraju jak towar? jak przedmioty, które można dowolnie przestawiać to tu, to tam?
Kobieta, której odbiera się dzieci, na sto procent wpadnie w depresję, jeżeli jej nie miała, a na pewno jej depresja się pogłębi, gdy jej się dzieci z ramienia urzędu odbierze. Więc na temat jej leczenia to zwykłe oszustwo.
Już zabierano u nas Matkom dzieci, bo miały w domu nieposprzątane, albo za mało miały pieniędzy na życie. Teraz następny etap znaczą kobiety, którym diagnozuje się depresję i zaszczuwa je grożąc odebraniem dzieci.
Jest absolutnie nie do przyjęcia takie traktowanie ludzi w sytuacji, gdy mamy w kraju setki tysięcy ludzi bez pracy, setki tysięcy ludzi bez domów, albo szukających jedzenia na śmietnikach.
Ta Matka, która ponoć cierpi na depresję, miała dom, który musiała porzucić z powodu represji ze strony urzędu. Jeżeli Matka ta ma syna już szesnastoletniego, to przecież jest on prawie dorosły i może Matkę wyręczać w wielu sprawach. Także być wzorem dla rodzeństwa i się nim opiekować.
Czegoś takiego nikt nie odważyłby się zrobić w PRLu, ponieważ obywatel traktowany był jako osoba, człowiek, nie jak rzecz. Urzędnik mógł co najwyżej zaproponować pomoc rodzinie, ale się do rodziny nie wtrącał, nie narzucał form wychowania dzieci i nie zaglądał do kubła na śmieci czy pod łóżko w celu szukania kurzu.
To, co się dzieje, to zamach na polską rodzinę.
Teraz jeszcze policja będzie robić nagonkę na tą kobietę, która uciekła z dziećmi przed samowolą bezdusznych urzędników.
Ohydny robi się nasz kraj. Kobiety zmuszane są do rodzenia, choć nie chcą, a potem są szykanowane z urzędu, jeżeli są za biedne na wychowanie dziecka. Z drugiej strony prawdziwa patologia ma się dobrze i produkuje wciąż nowe patologie co dziewięć miesięcy.
Bardzo martwi mnie, z czego i jak będą żyli ci uciekinierzy. Już przedtem mieli trudno, a teraz to są zaszczuci niczym Polacy pod okupacją niemiecką. Z tym, że za okupacji była jakaś elementarna solidarność w naszym narodzie, a teraz nawet i tego już nie ma.
Ta Matka, cierpiąca na depresję, bardzo kocha swoje dzieci i one najwyraźniej też ją kochają. Jaką ona ma szansę na dalsze życie? Gdy jej dzieci zabiorą i umieszczą ją w psychiatryku, to będzie ona dostawała "leki" które zupełnie zniszczą jej świadomość. Będzie chodzić lub leżeć całymi dniami przymulona i świat będzie jej obojętny. Czyli także i jej dzieci, bo sfera uczuciowa po psychotropach jest mocno zaburzona. Gdyby chciała się ona zabić uciekając tym samym od przymusowego "leczenia", to osieroci własne dzieci, co byłoby dla nich jeszcze większa tragedią.
Urząd popełnił błąd, czego dowodem jest reakcja tej Matki. Nie należy więc szczuć jej policją, lecz należy zapewnić tej kobiecie spokój i prawdziwą, ale nie nachalną opiekę i wsparcie. Funkcjonowała ona do tej pory, to i funkcjonowała by ona dalej. To co się urzędasowi siedzącemu za biurkiem zdaje, nie musi być rzeczywistością. A ta zmienia się codziennie i nie można wypisać na nią żadnej recepty na sukces nawet dla najzdrowszych psychicznie ludzi.
Powinno się ogłosić publicznie, że się tej kobiecie nie zabierze dzieci, że dostanie ona pomoc właściwą i to we własnym domu i !należy! tego! dotrzymać!!!
W przeciwnym razie wszystkie zdarzenia tragiczne wynikające z decyzji urzędasów będą świadectwem winy nieodpowiedzialnie postępujących organów administracji. I osoby odpowiedzialne powinny być zdjęte ze stanowiska i wyrzucone na zbity łeb oraz ukarane.
Urzędy - jak widać - nie działają w interesie obywateli, lecz przeciw nim. Należy to jak najszybciej zmienić.
Myślałem, że chodzi Ci o tę matkę czwórki dzieci, które utonęły w Warcie. No cóż. Gdyby depresja rodziców miała być powodem do zabierania im dzieci, to nie starczyłoby miejsc we wszystkich placówkach w całej Polsce. Z drugiej strony stygmatyzacja ludzi, którzy leczą się psychiatrycznie cały czas ma miejsce. Możliwe, że ta kobieta właśnie tego się obawiała, że przylgnie do niej etykieta czubka, wariatki. Z kolei często stronniczy sąd rodzinny, zapewne w osobie sędzi-kobiety, nie wykazał tym razem zrozumienia dla innej kobiety.
Piszesz "będzie ona dostawała "leki" które zupełnie zniszczą jej świadomość. Będzie chodzić lub leżeć całymi dniami przymulona i świat będzie jej obojętny."
Robisz tu złą robotę, straszysz ludzi, nana. Opisałaś tu właśnie typowe objawy depresji, a nie efekty działania jakichkolwiek współczesnych leków przeciwdepresyjnych. Antydepresanty są obecnie w stanie poradzić sobie nawet z przypadkami najgłębszej depresji. Zapewniam Cię, że przy zażywaniu tego typu leków nie następuje nic takiego o czym piszesz. Wręcz przeciwnie. Wskazaniem do leczenia na oddziale psychiatrycznym jest jedynie ciężka depresja i/lub realna groźba popełnienia samobójstwa przez chorego. Jeśli to nie zachodzi depresję leczy się w domu farmakologicznie i/lub poprzez zastosowanie psychoterapii.
że rodzina jest kompletna i dobrze sytuowana,wtedy i leki są i lekarz przyjazny, no i urzędasy miłe... to i życie jaśniejsze, ale spróbuj być biednym i domagać sie swoich praw, także jako obywatel wielodzietny i zwolniony z pracy bez winy własnej....to Państwo,zamiast wypełniać swoje obowiązki i pomagać tym ,którego skubało notorycznie ze wszystkich prawie obywatelskich praw,zabiera po kolei wszystko co może,aby tylko pokazać,że władza jest najważniejsza i aby zgnębiony Obywatel nie próbował z nią walczyć,bo to z reguły jest skazane na klęskę. Nasze sobiePaństwo to klęska solidaryzmu i zwykłego ludzkiego traktowania Każdego Obywatela. p.s. najlepiej w naszej(?) Ojczyźnie mają sie mocni i bogaci przestępcy....Tym się dzieci nie odbiera,bo to najlepszy "narybek" do dalszego sprawowania TAKIEJ władzy.
w pierwszym wpisie chodziło mi o Matkę dzieci, które porwała Warta. O tym, że chcą ją postawić przed sądem za brak dozoru nad dziećmi przeczytałam w necie. Takich poważnych rzeczy to ja sobie nie wymyślam. I podtrzymuję swoje stanowisko, że nie wolno sądzić nikogo za tragedię, jaka go dotknęła na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Czym innym jest celowe działanie na szkodę własnych dzieci, czym innym splot okoliczności na skutek których do tragedii doszło.
Co do drugiej sprawy, to ja nikogo nie straszę, a ludzi - w tym przypadku konkretnego człowieka, a nawet nie! bo młodego mężczyznę i młodą kobietę znałam osobiście w czasie, gdy byli oni leczeni psychiatrycznie. Oboje chodzili nieprzytomni, nie kontaktowali o co chodzi, byli przymuleni i praktycznie nieobecni. Jakby widzieli życie przebiegające za oddzielającą ich szybą.
Ten młody człowiek żyje, ta młoda kobieta - mimo leczenia - popełniła samobójstwo. Dziecka jej nie odebrano w tym sensie, że nie miała z nim kontaktów, lecz dziecko powierzono pieczy matki tej kobiety i ono tam przebywało stale. Zaś ta młoda kobieta mieszkała sama, miała przygodne znajomości ale nie była w stanie ułożyć sobie życia. Cierpiała bardzo z powodu tego, że jej dziecko budowało więzi emocjonalne z jej matką a nie z nią samą - czyli biologiczną matką. Ja uważam, że głównie to było powodem jej decyzji o odejściu. Z jednej strony miłość matki do dziecka, z drugiej strach przed tym, że nie jest się dla tego dziecka odpowiednią matką. To musi kobietę rozdzierać wewnętrznie i może jak najbardziej powodować jej depresję, jako że sytuacja wydaje się bez wyjścia.
Nie ma się co dziwić, że "normalni" ludzie boją się "wariatów". W końcu "normalni ludzie" muszą się trzymać jakiegoś schematu postępowania, by należeć do stada tych "normalnych" i to właśnie odróżnia ich od "wariatów". Czyż nie?
Z drugiej strony jak zrobić, by ludzie akceptowali coś, co nie jest dla nich normalne? Na czym ma konkretnie ta akceptacja polegać? Na ile można podjąć ryzyko i przyjąć coś, co odbiega on naszych norm jako akceptowalne?
Przecież tu nie da się w żaden sposób ustalić jakiejś jednolitej granicy, jakiejś jednolitej linii postępowania, ponieważ każda z sytuacji jest tak różna od innej, jak różni są ludzie tworzący te sytuacje. Raczej należy wykazać się dystansem i czujnością, niż narzucać jakieś drastyczne działania. Bo szkód wyrządzonych niewłaściwym działaniem nie da się niczym wyrównać.
Nieraz odnoszę wrażenie, że kobiety są o wiele bardziej bezwzględne niż mężczyźni, zajmujący podobne stanowisko dające władzę.
(może to śmieszne, ale gdzieś w tyle głowy mam wypowiedź SSmana, który skarżył mi się na to, że w trakcie niewoli u Francuzów to właśnie kobiety torturowały go wyjątkowo perfidnie, a mężczyźni raczej mniej - ten SSman był przypadkowym znajomym bez kontynuacji)
Zabarwienie emocjonalne, jakie siłą rzeczy rzutuje na każdą decyzję kobiety z racji przynależności jej do tej płci, stanowi właśnie to niebezpieczeństwo przekroczenia granicy, jakiej mężczyzna by nie przekroczył.
Wracając do zarzutu, jaki mi stawiasz, że "straszę ludzi" to powiedz, w jakim celu stosowane są te leki, jeżeli one nie zmieniają choremu świadomości? Czyżby nie miały one działania? Jeżeli chory ma chorą świadomość, to lek musi mu ją zmienić na "zdrową", czyż nie? Czyli ma wpływ na osobowość i czy jest to wyłącznie wpływ pożądany, tego nikt wiedzieć nie może, bo substancja czynna w leku jest taka sama, ale ludzie są przecież inni, zróżnicowani i pod względem charakteru i nawet pod względem konstrukcji fizycznej - choć z grubsza każdy z nas ma niby to samo.
Gdyby było tak, jak piszesz, to byłoby cudownie, idealnie. I każdy, kto trafił do psychiatryka wychodziłby po paru tygodniach, co tam tygodniach! - po paru dniach całkiem zdrowiutki i zupełnie jak nowy. Ale tak nie jest. Większość ludzi, która tam trafia, pozostaje tam lata całe. Więc z tymi cudownymi i skutecznymi lekami jest coś nie tak. Nie sądzisz?
Tym niemniej leczyć ludzi należy. Ale może trzeba by zmodyfikować jakoś sposoby terapii, by nie przynosiły one szkód większych niż pozostawienie chorego jego chorobie.
Poza tym stan psychiczny każdego z nas jest niejako "stałą zmienną" i zależy zarówno od środowiska nas otaczającego jak i od chwilowego naszego nastroju. Więc niewykluczone jest, że wystarczy dopaść człowieka w jakimś momencie, w którym dało by się go zdiagnozować jako psychicznie zaburzonego i skierować na leczenie. Zresztą coś takiego sam sygnalizujesz.
Słyszałam opinię poważnego lekarza, że tak naprawdę nie można ustalić jakiejś rzeczowej granicy między tym, co "normalne" a tym co "nienormalne". Dla każdego człowieka może oznaczać to coś odrobinę innego i w sumie można dojść do ekstremum "normalności" albo "nienormalności" i mimo to wszystko będzie się zgadzać z założeniem pierwotnym.
Nie przejmuj się tym, co ja piszę. Odnoszę wrażenie, że jesteś człowiekiem, który mógłby - gdyby chciał - wnieść bardzo wiele informacji do toczących się na lewica.pl dyskusji(tu od razu informuję, że sama ustawiam siebie nieco poniżej Twoich domniemanych możliwości, głównie ze względów praktycznych, w przeciwnym razie nie mogłabym bez uprzedzeń zrozumieć tego, co chcesz przekazać, więc czytanie Twoich wpisów nie miałoby wówczas sensu a było stratą czasu)
I jeszcze dodam, że doszły samobójca ma z głowy wszystko. To jedynie ci, co przy życiu pozostali mają z tym problem. Tak to należy widzieć. Co nie znaczy, by zostawiać ludzi bez opieki i wsparcia wówczas, gdy oni tego potrzebują.
jaką ma urząd nad obywatelem.
Pracownica urzędu, która nakręciła nagonkę na niewinną osobę okazała się być osobą niewłaściwą w stosunku do zajmowanego stanowiska.
Gdyby była osobą właściwą,
właściwie oceniła by tą chorą kobietę, wiedziała by, jakie WŁAŚCIWE postępowanie może poprawić sytuację tej rodziny. Rozumiała by przyczyny i skutki zarówno działań dokonanych jak i zamierzanych. I posłużyła by się mocą swego urzędu zgodnie z jego przeznaczeniem, to znaczy - pomocy, podkreślam: POMOCY potrzebującej rodzinie.
Gdyby ta biurokratka miała rozum, to najpierw zapytała by - podkreślam: ZAPYTAŁA by tą kobietę, jakiego wsparcia ona oczekuje, gdzie są główne ogniskowe jej problemów i ze swojej - to znaczy, z urzędowej strony - ZAPROPONOWAŁA by tej kobiecie działania leżące w granicach możliwości urzędu i jednocześnie AKCEPTOWALNE dla tej kobiety. Więc powinna ta urzędniczka dowiedzieć się, czy ta kobieta potrzebuje pieniędzy/jedzenia, czy ma problemy z zadłużeniem, czy dzieci mają ubrania i miejsce do spania, czy nie potrzeba jej pomocy w gotowaniu posiłków dla dzieci, czy nie czuje się samotna co może być powodem depresji itd. itd. To byłoby właściwe działanie urzędu, pełniącego rolę WSPIERAJĄCĄ, mające na celu ustabilizowanie sytuacji rodzinnej tej kobiety.
Jeżeli ta Matka była na "wolności" to znaczy, że poziom jej choroby nie był groźny i mogła w dalszym ciągu otaczać opieką swoje dzieci czy choćby być w ich życiu obecna. Przymuszanie tej kobiety do tego, by oddała dzieci obcym ludziom pod opiekę i sama dobrowolnie poszła do psychiatryka było działaniem wysoce niewłaściwym ze strony urzędu. A chora kobieta zareagowała prawidłowo - uciekając z dziećmi przed prześladowcami.
Ale co my widzimy tymczasem?
Biurokratka ma w gdzieś to, co tamtą kobietę dołuje; stawia diagnozę, że kobieta ta powinna się poddać leczeniu w zakładzie zamkniętym i tyle. Ani ludzkie uczucia tej kobiety ani uczucia jej jako Matki, ani uczucia dzieci jako ludzi ani uczucia dzieci do Matki nie mają dla niej znaczenia. Nalega ona na wyegzekwowanie jej, biurwialnej decyzji i skutki tejże są jej obojętne.
Tu należy mocno, bardzo mocno podkreślić, że obecnie w Polsce urzędnik zwolniony jest z odpowiedzialności za podejmowane w ramach urzędu decyzje!!!
Może więc taka biurokratka jedna z drugą sobie dowolnie postanawiać, byle jej się paragraf zgadzał.
Na skutek takiego działania urzędu, stosującego wobec WOLNEGO obywatela środki nacisku i przymusu, kobieta podjęła jedyną, słuszną decyzję - uciekła przed prześladowaniami i szykanami, mającymi za cel zrujnować jej dotychczasowe życie. Z którym lepiej czy gorzej, ale jednak sobie radziła, skoro sąsiadki w wywiadach w tvp twierdziły, że kobieta ta i jej dzieci stanowiły kochającą się rodzinę, były zadbane i miały co jeść. I to się jakiejś biurokratce nie podobało więc postanowiła poużywać sobie swojej władzy, jeżeli trafiła się jej taka gratka w postaci bezbronnych ludzi.
I jaką sytuację mamy teraz? Kobieta - prawdopodobnie bez środków do życia ukrywa się gdzieś z dziećmi. Najstarszy syn (tak mówili) ma 16 lat.
Najmłodsze dzieciątko zaledwie trzy latka!
gdzie oni śpią?
co oni jedzą?
gdzie się myją, załatwiają potrzeby fizjologiczne?
Czy zbici w gromadkę ukryli się w jakiejś norze i czekają na cud?
Czy znaleźli jakichś normalnych ludzi, rozumiejących sytuację i przynajmniej dostali coś do jedzenia?
Co przeżywa najstarszy syn? Co on sobie myśli, o świecie, o ludziach, wreszcie o własnej Matce???
Jak reaguje na tą wyjątkową sytuację to maleństwo, tulące się do zaszczutej Matki, nie potrafiącej mu zapewnić bezpieczeństwa i jedzenia?
Cokolwiek się tej Matce i jej dzieciom stanie, winę za to ponosi urząd, który nie biorąc pod uwagę rzeczywistych wymogów sytuacji chciał siłą narzucić swoją wolę w ramach bezkarnego posiadania władzy przez urząd nad ludźmi. Jest to absolutnie niedopuszczalna sytuacja, by ludzie byli traktowani w ten sposób!!!
Niniejszym wyrażam pełną solidarność z tą nieszczęśliwą kobietą, Matką czworga dzieci.
Jako obywatelka tego kraju żądam ukarania i usunięcia z urzędu osoby odpowiedzialnej za zaistniałą sytuację, w której nieodpowiedzialne działanie osoby sprawującej urząd uczyniło ze spokojnej, praworządnej obywatelki naszego kraju zwierzynę łowną.
Jedynym przewinieniem tej kobiety jest jak widać to, że jest ona chora - tak twierdzą.
Czy w związku z tym każdemu, kto sobie na Kasprowym złamie jedną nogę będzie łamana druga noga z mocy urzędu i będzie on dostawał skierowanie na leczenie psychiatryczne, ponieważ powinien był przewidzieć, że zjeżdżając szybko z góry na nartach wykluczyć złamania nogi nie może?
czy może wreszcie obywatele tego kraju zdobędą się na ludzką solidarność i wspólnie ukrócą samowolę urzędników? Urzędników, którzy mają teoretycznie za zadanie służyć obywatelom jako aparat administracji, a w rzeczywistości stali się aparatem opresji i ścigania obywateli? Za co ludzie płacą urzędnikom? Czy za to, żeby ci urzędnicy ludzi szykanowali i ścigali? Konieczne jest przywrócenie urzędowi roli właściwej i pouczenie urzędników o ich służebnej roli w stosunku do obywateli.
depresja jest poważną chorobą psychiczną. Jeżeli coś tu można "biurwom" zarzucić, to że uprzedzili chorą o zamiarze oddania dzieci do placówki opiekuńczej. Miejmy nadzieję, że cała sprawa nie skończy się znalezieniem całej gromadki otrutej/utopionej /zarżniętej przez matkę - to się w przebiegu depresji zdarza.
jest wyjątkowym bestialstwem zabierać Matkom dzieci ponieważ ktoś zakłada, iż może taka Matka zrobić dziecku krzywdę.
Dlaczego ludzie wychodzą w ogóle z domu? przecież może ich rozjechać samochód, ktoś może ich napaść, mogą nabawić się kataru - gdy ktoś na nich kichnie, mogą zostać okradzeni, dostać udaru/zawału czy też ulec innemu wypadkowi losowemu. Najbezpieczniej jest w ogóle się nie urodzić. W przypadku, gdy człowiek jest na świecie w żywej biologicznej formie, czyha na niego absolutnie wszystko, co w przyrodzie istnieje a więc także i inni ludzie.
Odbieranie prewencyjne dzieci Matkom to zbrodnia na ludzkości.
Czy powinni wszystkich mężczyzn wykastrować, bo są oni potencjalnymi gwałcicielami?
No jak? Stawiasz klejnoty rodzinne do dyspozycji, żeby udowodnić swoje dobre zamiary wobec kobiet? Miejsce w chórze ci załatwię, nawet jeżeli nie będziesz miał czystego sopranu a tylko dyszkant.
Od dawna niektórzy tu uważają się za nadludzi (po kim to mają? czy ktoś kojarzy..?) i lekką ręką a to chcą dzielić, co nie jest ich, a to chcą czynić sprawiedliwość według własnego widzi mi się.
Jeżeli taki "uratowany" przez niejakiego westa młody człowiek jednak nie poradzi sobie psychicznie z faktem oderwania go od Matki i zejdzie na złą drogę/albo tylko zakwestionuje porządek społeczny/ i zgwałci albo wręcz zabije syna/córkę niejakiego westa, to czy ten dalej będzie szedł w zaparte i twierdził, że można przewidzieć jakie skutki ma dla dziecka odebranie go Matce jedynie na podstawie tego, co zdecydowała jakaś biurwa?
Wbrew temu, co się niektórym wydaje, życie ma przebieg niesłychanie wielopłaszczyznowy i nikt nie jest w stanie dokonać na sto procent właściwego wyboru raz na całe życie. Z jednego wynika drugie, bez pierwszego nie ma drugiego. Z pewnością możemy przyjąć, że jeżeli ktoś się urodził to i kiedyś tam umrze. Ale wszystko od narodzin do śmierci jest splotem niewiarygodnej wręcz ilości tzw. zbiegów okoliczności i każda reakcja człowieka ma swój skutek. Z którego naturalnie też wyrastają jakieś konsekwencje i tak w nieskończoność, czyli aż do śmierci.
Decydowanie o czyimś losie powinno być dokonywane wyłącznie w wyjątkowych przypadkach i należy postępować z tym niezwykle ostrożnie.
Biurwa chciała poczuć się jak sam Bóg decydując, kto ma z kim i jak żyć. I za to powinni ją z urzędu usunąć, bo jest to osoba niebezpieczna. W przeciwieństwie do tej biednej kobiety, która nigdy nikomu krzywdy nie zrobiła, lecz zwyczajnie pokonuje trudności związane z jej sytuacją w sposób jej dostępny.
Wydarzyć się może wszystko i zawsze. Sami siebie nie jesteśmy w stanie ustrzec wielokrotnie przed niebezpieczeństwami. A co dopiero zapewnić dzieciom życie takie, jakie powinny mieć - według całkowicie błędnie stosowanego prawa! Jest to zwyczajnie niewykonalne, ponieważ każde dziecko jest inne, każda sytuacja wymaga innego reagowania i dopiero suma tego wszystkiego może dać wynik pozytywny lub negatywny. Ale nie poszczególne składniki.
Człowiek rozwija się dzięki możliwości posiadania spontanicznych reakcji, spontanicznych działań. A tu okazuje się, że są przepisy i to według nich ma człowiek postępować, bo w przeciwnym razie skierowany zostanie do psychiatryka albo w przypadku bycia rodzicem zostaną mu odebrane dzieci i oddane obcym osobom - tak samo niedoskonałym jak rodzice, ale nie związanymi więzami krwi a więc i emocjonalnie obcy. I to ma być to lepsze rozwiązanie?!?
Dziecku uniemożliwia się kontakty z Matką, a za to zmusza się, by uznało ono obcą zupełnie osobę za osobę bliską, co już w założeniu kaleczy osobowość takiego młodego człowieka.
Innym aspektem jest, że Stwórca wie, co robi. Jeżeli jakimś ludziom rodzą się dzieci, to nie jest to sprawą przypadku i wynikiem tarcia. Odpowiedni rodzice dostają odpowiednie dzieci. To znaczy, że i rodzice i dzieci są na swoją wzajemną miarę. I nie ma tu pomyłki. To, że jakiś człowiek ocenia to ze swojego ograniczonego punktu widzenia nie zmienia zasady.
Co prawda wciska nam się, że dzieci można sobie robić w probówkach, z przypadkowych ojców/dawców nasienia :)))) albo mogą je rodzić wynajęte matki, ale jest to czysto techniczne podejście do spraw, jakich człowiek nie rozumie i nie zrozumie. Z czego wynika jasno, że skutki tego działania będą dla człowieka niekorzystne.
Robienie czegoś, co zdecydowanie wykracza poza możliwości pojęcia tego przez ludzki mózg musi skończyć się tragedią i skończy się tragedia.
Jesteśmy częścią Kosmosu, naszej Matki Ziemi, częścią naszych rodziców biologicznych. Wszystko to jest nieprzypadkowe, choć ludzie mogą mieć takie wrażenie. Ale jednak, gdyby dziadek nie spóźnił się na pociąg, to by nie poznał babci i nie było by mamy czy ojca i nie byłoby danego człowieka - sumy wszystkich tych wydarzeń, składających się na LOS.
Nędzy umysłowej dowodzi postępowanie tych Polaków, którzy urodzili się z rodziców urodzonych w PRLu; Polaków napadających na PRL, choć nie mają pojęcia jak było, natomiast istnieniu PRLu zawdzięczających swoje życie. Durniom się wydaje, że gdyby było inaczej wówczas, to oni urodzili by się w takiej formie, jaką mają obecnie. Otóż nie! Nie byliby oni tymi samymi ludźmi co są, a nawet nie wiadomo, czy urodzili by się w ogóle.
Są oni bowiem efektem działania zasady "przyczyna i skutek" i nie ma co się z tego powodu bulwersować.
Tak samo durnowate jest ocenianie czegoś z przeszłości i krytykowanie tego z przeświadczeniem, że samemu zrobiło by się lepiej. Nieprawda. Ludzie, którzy tworzyli tamtą, przeszłą rzeczywistość, mieli inne dane, inne przesłanki i na ich podstawie wyciągali wnioski i podejmowali decyzje. Ocenianie tego po latach i udawanie, że jest się samemu mądrzejszym świadczy o zaćmieniu umysłowym takiego oceniacza.
Ma on bowiem dane, jakich nie posiadali ludzie podejmujący wówczas decyzje, więc i jego - tego oceniacza - spojrzenie jest zgoła inne. A więc i inne wnioski. Co nie znaczy, że tamci ludzie, przed laty podejmujący decyzje nie mieli racji. Ze swego punktu widzenia rację mieli. I dopiero wynik ich decyzji pozwala na szersze spojrzenie.
Mówiąc obrazowo: nie mając mąki do wypieku trudno przewidzieć, jaki będzie chleb. Może żaden, gdy mąki nie będzie w ogóle? albo zakalec, bo mąka zrobiona ze zboża paszowego? albo trujący chleb, ze sporyszem powodującym rodzenie się niegdyś na wsiach dzieci upośledzonych mózgowo?
Niejaki Cherlak Cholms czy jakoś tak, dał przykład, jak należy dochodzić do prawdy, choć Cherlak ów jest postacią fikcyjną - ciekawe, dlaczego? Czy realny człowiek nie ma takich zdolności analitycznych?
Gdyby więc szanowni Rodacy byli w stanie niczym te Cherlaki Cholmsy odróżnić przyczynę od skutku, to już byłby pierwszy krok uczyniony.
dowiesz się co to jest depresja, jak się ją leczy, jakie są jej objawy i związane z nią zagrożenia. Wiedza nie boli.
A nie w kółko bełkot o Stwórcy i Matce Ziemi.
i jeszcze uważasz się za wszechwiedzącego. Co ja do ręki brać będę i czy w ogóle, to nie twoja sprawa. Sposób komunikacji z tobą ustaliłam sobie już dawno - albo należy cię ignorować, albo mieć się na baczności by nie być dla ciebie uprzejmą, bo natychmiast kąsasz.
Co byś nie trzymał się tej jednej, jedynej znanej ci książki o depresjach informuję cię - jako że jestem jak zwykle życzliwa ludziom - że książek w tym temacie są setki tysięcy, teorii jakie omawiają są dziesiątki tysięcy i żadna z nich nie ma wartości uniwersalnej.Nie musisz się ze mną kłócić w tej sprawie, bo to nie jest akurat moje zdanie, choć je podzielam.
Ludzi o takim charakterze jaki masz ty nie uważam za przeciwników, lecz zwyczajnie się nimi nie zajmuję. Informuję cię o tym ze względów humanitarnych, żebyś wiedział w czym rzecz. W ciągu lat naszej wirtualnej znajomości na tym Forum nie udało ci się wypracować formy komunikacji ze mną, choć wielokrotnie wychodziłam ci na przeciw. W tej sytuacji ignoruj mnie, ignoruj! Po co ci ten stres? Mnie sam w sobie nie przeszkadzasz, więc problemu nie widzę.
Co do depresji, to istnieje także teoria, że jest to choroba jakiej nie uda się zdefiniować do końca. Ale oczywiście można prewencyjnie zabierać Matkom dzieci i osadzać Matki w psychiatryku.
Tak samo można kastrować mężczyzn i kto wie, czy do tego nie dojdzie. Jesteś zapobiegliwy, no to ćwicz wysokie "c".
A przy okazji weź pod uwagę, że ja się do ciebie nie przyczepiłam jako pierwsza, nie pouczałam cię jako pierwsza, a mój wpis jest wyłącznie reakcją - wymuszoną przez ciebie. Tak chciałeś i tak masz. Czy jesteś z tego zadowolony?
myślę,ze co prawda nie masz depresji,ale udaj się sam do psychiatry,bo twoja reakcja na "wpisy" Nany,jest co najmniej niepokojąca. W dodatku chyba masz problem z tożsamością, bo niepotrzebnie katujesz się na lewicowym blogu będąc niereformowalnym prawicowcem i to może być groźne dla nie akceptowanych przez Ciebie Ludzi.Mogą to być początki schizofrenii,więc ostrożności nigdy za wiele...zdrówka życzę i znajdź sobie POPISOWY blog.
Ja rozumiem że można czegoś nie wiedzieć (np. sądzić że depresja polega na "gorszym nastroju") - ale dlaczego nie zajrzeć do jakiegoś kompetentnego źródła?