w PRL, nie był kobietom potrzebny . Po Wojnie, równo z mężczyznami odbudowywały kraj (dosłownie),wykonywały tzw. męskie zawody, ale z chwilą możliwości przejścia do innych, mniej "siłowych"zawodów , ochoczo zrezygnowały z roli kariatyd i wybierały możliwość kształcenia się w nowych dla siebie zawodach.Tradycyjna rola żon i matek, jednak zawsze przeważała w wyborze sposobu na "życie". Kobiety miały w PRL o wiele większe prawa, wbrew dzisiejszej zakłamanej propagandzie, niż obecnie. Maiły swoje przywileje, których NIKT nie kwestionował,a skarga do "partii i Ligi Kobiet" była wielką pomocą w rozgrywkach z "urzędnikami" którzy w KAŻDYM systemie uważają sie za półbogów. Dla tego też feminizm tak spektakularnie wojowniczy "na zachodzie" nie miał w Polsce pożywki. Zawoalowane kłamstwo, o zakazie aborcji z podaniem "bezsensownej w tym kontekście " daty 1989r jako argument potwierdzający , jest idiotyczny, bo zakaz Stalinowski" trwał niedługo po dacie jego śmierci. Antykoncepcja i aborcja (na życzenie) były ogólnodostępne w Państwowej Służbie Zdrowia. Feminizm jako ruch kobiecy obecnie , to marnej jakości towarzystwo wzajemnej adoracji nudzących sie dobrze sytuowanych kobiet, które zagospodarowują sobie czas i potrzebę wzajemnych kontaktów z braku innych możliwości towarzyskich. Niewiele wiedzą, więc i niewiele mogą "załatwić " poważnych spraw przeciętnej kobiety, a już NIC nie są w stanie uczynić dla tych, które mają problemy rodzinne, pracowe, bytowe. Z ich wypowiedzi wynika całkowite oderwanie od tych, które chcą na siłę uszczęśliwić "niezgodą na " tradycyjną rolę kobiety. Osobiście wolę, by mężczyzna ustąpił mi miejsce w autobusie, niż mnie w pogoni do tego miejsca w ramach równości płci podeptał. Jak na razie , to NASZE kobiety w swej znakomitej większości nie dają się przekonać do tego ruchu ,bo poczucie odpowiedzialności za swoją (i nie tylko )rodzinę wyklucza zabawę z wymachiwaniem biustonoszami w ramach protestu.Na to Nasze zapracowane ciągle Kobiety maja zbyt mało czasu i ochoty.