Byłem tam, protestowałem, skandowałem. A po kilkugodzinnej demonstracji zjadłem pysznego falafela w knajpie islamskiej. ;)
Na początek było nieźle. Teraz pytanie jakie to będzie miało skutki polityczne. Słyszałem pomysły najdziwniejsze, nie będę mówił jakie, żeby ktoś tego nie podłapał i nie użył w złej wierze. Pewnie nie tylko ja słyszałem, więc upraszam uniżenie o nie rozsiewanie zasłyszanych pomysłów. Jedynym realnym scenariuszem jest taki, że PiS przejmuje władzę ale na wejściu ma silnego partnera społecznego jakim są zz podbudowanet masowym protestem. Pomysły o nowym ruchu który wygra następne wybory są mrzonką i prezentem dla PO i SLD. A Kaczyński musi teraz uważać co mówi i robi, bo już nie ma Solidarności na usługi lecz to związki zawodowe stawiają warunki. To najbardziej optymistyczny wariant.
Zbyt ugrzeczniony protest aby władza miała się czegokolwiek przestraszyć forsując antyrobotnicze ustawy. Nic ona nie zmieni poza dobrym samopoczuciem organizatorów.
nie była "olbrzymia", była normalna. Jak na ciasne ulice Warszawy dostatecznie duża.
były też inne ciekawe wystąpienia. Mianowicie, redaktora naczelnego Gazety Polskiej (ktorej kluby sympatykow uczestniczyły dość licznie w demonstracji i ją wspolorganizowały) oraz Rafala Górskiego, szefa niezależnej organizacji pozarządowej o nazwie Instytut Spraw Obywatelskich.
Widząc niektóre hasła ze środowiska bliskiego "Gazecie Polskiej" w stylu: "Polsko nie zostań drugą Palestyną!" albo "Ministrze Sikorski - ty również odpowiesz za Smoleńsk!" zastanawiałem się czy niektórzy rozumieją, o co chodzi w proteście.
Zważ, czerwony pajączku, że tych dniach protestu i na tym marszu gwiazdzistym pokazała się nie tylko "Solidarność". Może nawet nie przede wszystkim. Z jej cienia wyszły - niemrawe związki.
Sądzisz, że cały ruch związkowy chciałby mieć takiego "partnera" jak na PiS?
Śmiechu warte.
Transparent o Polsce i Palestynie pamiętam doskonale.
Nie ma on nic wspólnego z klubami Gazety Polskiej. Jego tworcą jest Sławomir Zakrzewski: epigon falszywie pojmowanej endeckiej myśli geopolitycznej i - w konsekwencji - opcji prorosyjskiej. Od lat stara się on zaklócić każdą demonstrację patriotyczną.
I tak, na przykład, 10 czerwca 2010, a więc w pierwszych dfniach Euro, stał on pod hotelem, w którym kwaterowała reprezentacja Rosji, i trzymał transparent: "Koczownicy! (przejrzysty kryptonim dla Żydów - przyp. PN) Nie probujcie nas skłócić z Rosją!
Ma on też specyficzne przemyślenia o tzw. katastrofie smoleńskiej. Jego zdaniem, bardzo dobrze się stało, że Polska została dzięki niej uwolniona od "koczownika" L.Kaczyńskiego (prawdziwe nazwisko - "Kalkstein"), który był "agentem Sanhedrynu" i "podpisał traktat lizboński".
Prawdopodobnie S.Zakrzewskiemu uroiło się, iż sobotnią demonstrację organizowali "koczownicy z Sanhedrynu" i dlatego probowal po swojemu przed nia ostrzegać.
Ludzie uczestniczący w patriotycznych demonstracjach warszawskich znaja juz Zakrzewskiego. Na jego widok reagowali kiedyś stukaniem sie w czoło. Teraz juz im się nie chce i po prostu go mijają. Ciekawe, że przyjezdni, nie znając Zakrzewskiego, w sobotę instynktownie obrali tę samą strategię ignorowania.
Zakrzewski nie ma żadnego znaczenia nawet jako prowokator (ktorym prawdopodobnie jest). Niemniej, należy na niego chuchać i dmuchać, ponieważ stanowi bezcenny dowod, ze fanatyczni antysemici i w ogóle ekstremiści są u nas zarazem równie fanatycznymi "antykaczystami".
Jweśli idzie o drugi z transparentów, o ktorych wspominasz, to nie rozumiem zastrzezen: dlaczego akurat Sikorski miałby nie odpowiadać?
Dobre, bo wyrażające przekonania większości Polaków o III RP, co pośrednio potwierdziła także frekwencja. Jest zatem grunt do zmian ale niestety żadna z istniejących partii go nie dokona. Miejmy nadzieję,że ujawni się nowa formacja, która te nastroje przekształci w siłę oczekiwanych przez większość zmian.
ja bym chciał jeszcze większą.
Mimo, że chciałoby sie, żeby wyszła naprawdę olbrzymia i jeszcze lepsza to i tak naprawdę cieszę sie, że to wszystko miało miejsce.
Naprawdę dobry początek!
był moim zdaniem najlepszy. Było na nim parę słów:
Tusk wyjedź, ja zostaję.
Zabrakło transparentu:
Stop bangladeszyzacji Polski
choć niektórzy dalej będą żyć mrzonkami o lewicowości Walikonia i Konusa, którzy jako podnóżki wnusia wermachtowca doprowadzą do dyktatury proletariatu.
spokojnie się rozstała z "wzajemnością" i... i będzie jak było, czyli nic. Związkowcy nic nie ugrali,trochę sie pokazali, ale ci którzy pamietają strajki i demonstracje juz w III RP, to widzą różnice w determinacji. Za mało nas i za ugodowo. Pokornych i dobrze ułożonych władza sie nie boi. Może projekt zbierania podpisów w sprawie pogonienia naszych(?) wybrańców (wszystkich) z ciep.łych siedzonek,da lepsze rezultaty. Tylko czy ten zmęczony prekariat zechce unieść ty.ki i głowy, by NAPRAWDĘ zawalczyć o godne życie we WŁASNEJ Ojczyźnie?.. Demonstracje wyłącznie w stolicy, to ładnie wygląda, ale niewiele znaczy. Władzy o wiele trudniej będzie ogarnąć kilkadziesiąt punktów zapalnych,a koszt dla organizatorów dużo mniejszy.Poza tym , w jednej demonstracji pójdą nie tylko "uzwiązkowieni" ale także inni niezadowoleni i oczywiście sympatycy i rodziny. Wykorzystajmy do tego internet, puki jeszcze jest prawie NASZ.
Skandalicznie zachował się portal Socjalizm teraz. Nie zaprosił na żadną z trzech kolumn związkowych, nie zaprosił do Bloku antykapitalistycznego, nie zamieścił sprawozdania. W zamian za to wezwał do bojkotu demonstracji zgodnie z linią partyjną Palikota-Ziętka.
Kalksteina akurat znam. To alchemik, najprawdopodobniej gnom, mieszkaniec Wizimy Klasztornej, dobry znajomy wiedźmina Geralta.
Zakrzewski to nawet nie prowokator, ale znany czubek, który lubi podłączać się do różnych manifestacji. Na marszu w rocznicę śmierci Leppera też był i nas obciążał winą za jego śmierć... Nie nazwałbym go też kontynuatorem jakiejkolwiek myśli politycznej, facet zasłynął kiedyś w programie u Szymona Majewskiego kiedy... przebrał się za Piłsudskiego i jeździł na koniu po placu zamkowym. Zwyczajny świr, choć potrafi zagrać na nerwach.
Otóż gdybym był politykiem, to po tych masowych protestach czułbym się krasnalem. I myślę, że niektórzy z nich tak właśnie się czują a inni już niedługo też pewnie skarleją. W każdym bądź razie nie powinno być inaczej po tej biedzie, w jaką przez ostatnie dwadzieścia lat wtrącali większość Polaków.
Jedynym realnym scenariuszem jest taki, że PiS wygrywa, ale bez zdolności koalicyjnej. Nic nas przez to nie ominie - już raz Gilowską przerabialiśmy.
niczym nie różni się od poglądów co najmniej 50% wyznawców wiary smoleńskiej.
http://wyborcza.pl/1,75968,14611657,Zwiazki_jako_banda_warcholow__To_juz_sie_skonczylo__.html#TRNajCzytSST
...i nic nie wskazuje na to, że zmieni taktykę.
nawet moja matka z sąsiadkami była bo w zamian za demo była pielgrzymka w niedzielę.
"CHWDPO"
"Donald matole, Twój rząd obalą robole"
"Sławek już pora oddać sikora" (pod Ministerstwem Transportu)
Jest szansa, że związki zawodowe staną się w końcu silnym, odrębnym podmiotem w polskiej polityce. Na partie nie ma co liczyć, musimy znaleźć jakieś inne narzędzie do oddziaływania na politykę i związki zawodowe wydają się jedną z lepszych opcji. Oczywiście powinny być uzupełnianie innymi ruchami społecznymi (miejskie, studenckie, spółdzielcze i in.) - ale to powinien być oczywiście trzon.
Bardzo dobrze, że na tej demonstracji był spokój, nie skandowano nawet żadnych haseł. To nie jest jeszcze ten moment, ludziom trzeba było pokazać, że da się walczyć o swoje, bez dawania im pożywki do popadania w wątpliwości (dlaczego takie hasła a nie inne, dlaczego "agresywnie" etc.). Oczywiście, na dłuższą metę tak się nie da, ale w tej chwili - jak najbardziej trzeba. Warto też się zastanowić, jak długo będzie sens korzystać z powoływania się na ideę dialogu.
Zasadnicze pytanie brzmi oczywiście, co dalej. Stworzyliśmy sobie szansę, teraz nie wolno jej zmarnować. Żadnych kompromisów, przynajmniej byle jakich. Nadzieję na utrzymanie tego dobrego kursu daje to oświadczenie:
http://nowyobywatel.pl/2013/09/17/oswiadczenie-trzech-central-zwiazkowych/
http://www.youtube.com/watch?v=Xx9t1BQe5s4
Nie wiem co z tego będzie, ale (tak ja mówi wiele osób) to dobry początek.
"Donald matole, Twój rząd obalą robole"
Od razu się zarzekam, próbowałem zachęcić moich do śpiewania tego ale nie był to plagiat. Po prostu nie zauważyłem tego transparentu :)
ten protest to porażka. Tusk jak rządził tak rządzi i nic mu nie zagraża. Gdyby Duda zamiast napinać się z resztą liderów zaapelował o pozostanie w Warszawie, pokojowe blokady URM-u, może by coś pękło. Tymczasem następnego dnia pojechali na pielgrzymkę... Przez kilka dni musiałem ładować bateryjki - znów klęska. Oczywiście wszyscy strasznie zadowoleni z siebie- taki fajny protest zrobiliśmy... I co to dało? Nic, zupełnie nic. Więcej moich wynurzeń na ten temat:
http://blogjanosika.salon24.pl/533860,po-demonstracji-kolejna-zmarnowana-szansa
co innego przyjechać do Warszawy na pół dnia, co innego - zostac i blokowac.
Jak długo miałaby trwać taka blokada? I z jakimi postulatami? Jeśli z hasłem odejscia Tuska, oznaczaloby to wypowiedzenie wojny.
Należy dodać, ze "psiarnia" przez cztery dni "zapominała" ustawić metalowe barierki przed Sejmem. Widocznie komuś - np. ministrowi Bartlomiejowi "Idę po was" Sienkiewiczowi - zależalo na zaostrzeniu protestow. W razie czego, rozpędzenie blokujacych byłoby latwe. Na sobotniej demonstracji też zresztą prawie nie bylo "psów". Tak, jakby czekano i wrecz prowokowano, żeby jakiejś grupie protestujących przyszła ochota zadymić.
Frekwencja w miasteczku namiotowym, nawet biorąc pod uwage deszcze, była nikła. Mieszkancy Warszawy może i w wiekszości popierali postulaty zwiazkowców, ale tylko biernie. Przylączyć sie nie chcieli.
Po prostu, społeczeństwo nie jest jeszcze przygotowane na konfrontację. A nic gorszego niz pojść do walki przedwcześnie, bo kleska oznaczalaby pacyfikację, mogącą sie ciagnąć przez lata czy nawet pokolenia.
Ostatni protest osiagnął prawie maksimum tego, co było obecnie możliwe.
Jedyna realna szansa na zmianę sytuacji - to optymalne wykorzystanie kartek wyborczxych do głosu na opozycję.
Chyba, ze warunki się zmienią, nastroje "zagotuja" i pojawia się sygnaly, ze jakaś znaczaca cześć elity wladzy oraz dowodztwa wojska, slużb i policji ma ochotę sprzedać Tuska.
Wtedy bardziej zdecydowana forma protestow moglaby sie okazać racjonalna.
"psiarnia" postępowała jak należy.
którą wiekszość protestujących zapewne rozumie: nie tylko trzeba uderzać we władzę i system, ale także związkowe 'doły' muszą patrzeć na ręce swoim liderom. Ba! - oni muszą ich trzymać za gardło! Aby nie było powtórki wiadomo z czego...
Spokojna głowa, tego nie będzie.
postulaty najprostsze by wystarczyły: referenda, albo wybory. Dobrze przygotowane pokojowe blokady to nie zadyma, interweniująca policja byłaby agresorem, poza tym sami biorą ostatnio udział w protestach, więc gdyby uniknąć prowokacji (a to można zrobić, trzeba tylko chcieć) żadnej jatki by nie było, wątpie, by byli zbyt skorzy do użycia siły poza ewentualnym wyszarpywaniem ludzi. A szarpać 150-180 tys luda... powodzenia. Gdzie by nas niby pozamykali? po wyjściu z aresztu - spowrotem na blokady. Kurcze, lewacy 10 razy mniejszymi ekipami potrafili blokady G8 organizować, częściowo nawet z sukcesem. Ale lepiej uprawiać propagandę sukcesu i napinać się krzycząc o "nokaucie w kolejnej rundzie".
Teraz słyszę, że... chcą zbierać podpisy za rozwiązaniem parlamentu! Słyszał ktoś o umocowaniu prawnym takiej akcji? Śmiech na sali. Kolejny żart po petycji do Komorowskiego ws zmian w konstytucji. I 10 milionów podpisów nic nie zmieni, czas działać... Kiedy oni zaczną wreszcie myśleć? Oby Tusk przykręcił im śrubę odcinając od funduszy na działalność, takie zalęknione zwierzątka gryzą tylko przyparte do muru.
Przecież Jaruzel z Kiszczakiem nie mogą z domu wychodzić!
to nie zadawaj sobie trudu.