ile w ostatnim roku zmarnowano żywności w krajach rozwiniętych?
Kapitalizm robi swoje, takie Chiny np, a jeszcze za czasów Mao same by z 20% nabiły.
Wynik odwrotny niż w minionych wiekach, gdzie może z 10% było najedzone, a 90% głodowało. Świetnie, coraz lepiej na świecie. Oby tak dalej.
Z prawdziwym marnotrawstwem mieliśmy do czynienia w PRL, kiedy to znaczna część produkcji rolnej ulegała zniszczeniu na etapach produkcji, magazynowania, dystrybucji na skutek niedostatecznych nakładów inwestycyjnych i kiepskiej organizacji. Natomiast kiedy w krajach rozwiniętych część produktów żywnościowych nie jest zużywana to nie jest żadne marnotrawstwo tylko element komfortu życia, przejaw swobody wyboru itp.
marnowanie żywności w krajach rozwiniętych ma miejsce nie tylko w gospodarstwach domowych, w których się wyrzuca, czego nie miało się ochoty zjeść po kupieniu, ale w żywności produkcji i dystrybucji, bo klient w supermarkecie musi mieć wybór w nadmiarze - do tego produkty podróżują tysiące kilometrów zanim z półek trafiają do śmietnika
istnieją sklepy społeczne, które mają w ofercie produkty lokalne odrzucone przez supermarkety kierujące się wytycznymi ostrzejszymi niż unia europejska
niezależnie od tego w co weasty wierzą, marnotrastwo to cecha nowego wspanialego świata
Dla ogromnej większości to jest wolność, czego lewica nie rozumie i, obawiam się, nigdy nie pojmie.
No tak, w PRL mieliśmy wybór w niedomiarze, tzn. obywatel mógł kupić pasztetową, jeżeli akurat przypadkiem rzucili.
No tak... Ale nikt jakoś w PRL nikogo na ulicy nie zaczepiał i nie prosił o prę groszy na kawałek chleba a teraz w tej sytej III RP jest to nagminne. Dlaczego? Bo nieliczni mają prawo rzygać od nadmiaru a większość ma obowiązek zdychać od niedoboru. I to nazywa się racjonalnością a nie marnotrawstwem? Można i tak jeżeli jest się cynikiem.
artykuł pod którym straszysz prlem nie ma nic z prl wspólnego, a mierzenie wolności ilością żywności wyrzucanej przez supermarkety to tylko twoja kolejna żałosna sztuczka :)
Nikyty - z PRLem ma za to dużo wspólnego polskie doświadczenie z lewicowymi receptami gospodarczymi. Wiemy, jakie praktyczne konsekwencje mają próby realizacji tych utopijnych recept w praktyce.
Steff - jeżeli zdarzy mi się czasem że mnie ktoś zaczepi na ulicy, to z reguły mówi szczerze "szefie, daj na piwo" ew. prosi o poczęstowanie papierosem. A jeżeli nawet prosi o bułkę, to całą fizjonomią mówi że chodzi o zboże w płynie. .
Zwróć uwagę że bardziej opłaca się obecnie wyrzucić niż darować żywność bo twoje kochane państwo za darowizny opodatkuje cię obecnie VATem. Dopiero od października tego roku ma to się trochę zmienić.
http://www.strefabiznesu.pomorska.pl/artykul/darowana-zywnosc-bez-vat-od-pazdziernika-2013-ale-sa-warunki-jakie
Typowe dla lewicy, czyli zwalanie winy na wolny rynek za skutki przemocy państwa.
Full Strong :)))
gdyby nie państwo i podatki, liczba głodujących by rosła, nie spadała
jliber, jesteś pewien o czym brząkasz? VAT od darowizny? Nawet w najdzikszym kapitalizmie tego jeszcze nie ma...
Ale... co by nie powiedzieć, to w PRL-u VATu nie było, nie było tez głodnych.
Marnotrawienia żywności też nie było na obecną skalę, west. Masz dostęp do bajkopisarzy, a nie dziejopisów.
PRL może i była koślawa a nawet szpotawa, ale obecnemu kolosowi na glinianych nogach już dawno gangrena zżarła kości. Niedługo runie. Zostanie kadłubek czołgający się u stóp niemieckich...
.
Jako że ci się nie chce wejść na link który podałem (nie mówiąc już o użyciu google), cytuję:
Do tej pory każda firma, niezależnie czy mówimy o sieci hipermarketów, piekarniach czy osiedlowych sklepikach, chcąc przekazać nadwyżki żywności, była obciążona podatkiem VAT od wartości przekazywanych produktów. Zależnie od artykułu należało odprowadzić odpowiednio od 5 do 23 procent. Oznaczało to, że sklep był w pewien sposób karany za chęć niesienia pomocy. Wielu przedsiębiorców wolało więc wyrzucać nadwyżki do kosza niż wesprzeć potrzebujących.
świadome marnowanie w "wolnych krajach" - przestępstwem. A z punktu widzenia np. nauki Jehoszuy - ciężkim grzechem.