W dalekiej przeszłości "głębin czarnych PRL" protokółowałem rozprawy w Kolegium Karno Administracyjnym. Potem nastały sądy grodzkie. Widocznie w Polsce wykształcono nadmiar prawników. Gdyby za tym poszła jakość orzekania byłoby ok.
Dlaczego u nich ma to robić milicja, a nie administracja nie wiem i nie oceniam?
Wydaje się, że odciążenie sądów sprawami małej wagi np. rowerzystów jadących po piwku czy sikaniem obywateli w miejscach publicznych, jest sensowne.
Bez sensacji, chociaż to Białoruś.
Pytanie, jakich spraw ma to dotyczyć. Jazdę rowerem pod wpływem (która nb. w ogóle nie powinna być karana) czy sikanie w nieodpowiednich miejscach przecież już teraz policja/milicja może ukarać mandatem, a sąd pełni niejako charakter instancji odwoławczej.
Zmianą prawdziwie korzystną dla pracujących byłaby jakaś forma likwidacji kosztów sądowych płaconych i zmniejszenia czasochłonności procesu.
Obecnie swoich praw przed sądem dochodzić może w zasadzie tylko bogata klasa średnia.
kto egzekwowal mandaty?
Stojkowy czyli PAN WLADZA.
Dopiero po odmowie przyjecia mandatu trafialo sie na Kolegium - w 99% przegrywalo sie sprawe
Oczywiscie mozna bylo z PANEM WLADZA dojsc do "porozumienia"
za to w jankesolandi jest cud, miud i malina, nie to co w PRL, nie ma to jak leczyc swoje stare kompleksy nowymi :D