Herbata nie robi się słodsza od mieszania tylko od dosypywania cukru.
Podobnie z komisją trójstronna.
Bez inwestycji nie przybędzie miejsc pracy ewentualnie bez zaporowych ceł na chińszczyznę Nasze miejsca pracy nie tyle nie wrócą co jeszcze będą wsiąkać w ziemie z szybkością parowania wody na Saharze.
Związki zawodowe, razem z 80% pracowników najemnych, wielcy przegrani transformacji starają się odzyskać godność („pętaki”czy jakoś podobnie). Nawet się z grubsza porozumieli („Solidarności”, OPZZ i Forum Związków Zawodowych) zamiast się normalnie po polsku gryźć. Szanse jakiegoś sukcesu można oceniać na ok 10% (tyle co stopa uzwiązkowienia pracowników).
A tak ogólnie patrząc, to próby zawrócenia ludzi z kierunku indywidualizmu do socjalizmu (solidaryzmu społecznego) to płynięcie pod prąd. Doprawdy trudno jeszcze liczyć na zmianę świadomości ludzkiej i jakąś szerszą myśl wspólnotową. Tym bardziej, że ideę wspólnoty narodowej, państwowej zastępuje teraz dość skutecznie idea wspólnoty europejskiej. Ale to ostatnie zalatuje fałszem, zwłaszcza że nie usuwa, a raczej powiększa problemy społeczne.
(innych forumowiczów też zresztą zachęcam do zabrania głosu): W akt. Najwyższym Szajsie rzucił mi się w oczy tytuł "Wiemy kiedy zbankrutuje ZUS". Wiadomo jakie ta hołota ma poza tym opinię o socjalu, prawach pracowniczych, interwencjonizmie etc. Ale jakieś 1,5 miesiąca temu w tymże szmatławcu ukazał się tekst w którym nie wykluczano ewentualnej współpracy (koalicyjnej)in spe PISowczyków i korwinoidów. Czy możesz mi PN wytłumaczyć, jak te dwie publikacje mają się do siebie? Zwłaszcza w kontekście rywalizacji ZUS - OFE.
wynika,ze Państwo, ma tylko jeden obowiązek .. BYĆ. Obywatele, to chłam i nic nie znaczące stado roboli...
największy jest ambaras, żeby dwoje chcialo naraz.
Korwin "nie wyklucza" koalicji z PiS. Pod warunkiem, że PiS odda mu władzę w gospodarce.
Za to J.Kaczyński nie tylko wyklucza koalicję z Korwinem, ale i uznaje go za jedną z najbardziej szkodliwych postaci w historii III RP.
Ma ciekawe argumenty. Reasumując: Korwin przyciągal ludzi, głównie z młodego pokolenia, ktorzy chcieli zmian qw Polsce. Odwoływał się do niechęci do ideologii socjalistycznej. Niechęci uzasadnionej o tyle, że socjalizm kojarzył się w opinii społecznej nie z niepodległościowym PPS, ale z PRL, jego reliktami (Kiszczak, Urban, Jaruzelski) i spadkobiercami (SLD, Kwaśniewski, ostatnio też Twoj Ruch Kalisza i Siwca).
Korwin nie wzywał jednak do walki z postpeerelowską elitą władzy III RP. Twierdził, ze ważna jest tylko gospodarka, na której ożywienie ma (rzekomo) genialne pomysły.
Jego dogmatyczny pogląd, ze idee, wartości i polityka są bez znaczenia, bo liczy sie tylko ekonomia, diabelnie zresztą przypomina - równie sekciarskie - hasła jego wrogów ze skrajnej lewicy. Ci ostatni bardzo często sie chwalą (tak, jakby w tym wypadku mieli czym): "nie obchodzi mnie lustracja, korupcja, układ i Smoleńsk", bo blokuję eksmisje i krytykuję zło kapitalizmu". Nie rozumieją, że - jeśli idzie o jednoastronnie ekonomiczny punkt widzenia - są oni bliźniakami Korwina.
Korwin był szkodliwy, bo odwracał uwagę od programu realnych zmian politycznych i ustrojowych (oczywiście, także gospodarczych), ktory ma tylko PiS-owska opozycja patriotyczna. Na szczeście, wpływ Korwina - a tym samym jego szkodliwość - sie zmniejsza i może nawet kończy. Korwin może od czasu do czasu zblizyć sie do progu wyborczego. Zapewne popiera go jakaś część pogubionych ekswyborcow Platformy. Ale już wybory uzupełniające w tym roku zdecydowanie przegrywał.
Co może jeszcze ważniejsze, Korwin nie oddziałuje już na najbardziej radykalną i bojową część opozycyjnej młodzieży, skupiającej się wokół Ruchu Narodowego. Poszedl tam w odstawkę. Za to narodowcy cześtokroć (może nawet przesadnie?) idą w stronę antyglobalizmu i - nieraz utopijnego - antykapitalizmu.
A PiS nigdy Korwina nie chciał i w ogole nie ma zamiaru z nim rozmawiać.
oczywiście, zbankrutuje, jeśli w porę nie zmienimy władzy.
Szczurek już nie uratuje tego, co "Vincent" zepsuł.
Notabene, odejście "Vincenta" z rządu swiadczy prawdopodobnie, że międzynarodowe ośrodki finansowe spisały Tuskorząd na straty.
Schetynę, z drugiej strony, łowi CBA.
To już chyba agonia obozu rządzacego.
widzę że też się stęskniłeś po parodniowej nieobecności trefnisia. :)
w jednym ma rację: międzynarodowe ośrodki finansowe spisały rząd Tuska na straty. Tusk przegrał wybory, w momencie kiedy podniósł rękę na OFE. Już oni dopilnują, żeby do władzy wróciło bardziej "odpowiedzialne" skrzydło POPiSu, za którego rządów dokonywana przez OFE grabież trwała w najlepsze.
ten poważny dyskutant "bolo" mnie zrobił!
Państwo i władza legitymizują się poprzez dobro wspólne. Dobro własne, prywatne, a także dobro pewnych mniejszości kosztem ogółu nie nobilituje władzy, ani państwa, wręcz przeciwnie odbiera im mandat zaufania. Czy w takim razie państwo nie staje się tylko organizacją gwarantującą przywileje i profity tym co u władzy i z władzą związani interesami ? Czy warto jednak rezygnować w ogóle z naszego państwa i naszej władzy skoro ta okazuje się niegodna naszego zaufania, już po raz kolejny, stając się władzą kompradorską ? Idea państwa wiąże się z pojęciem ojczyzny, własnej dużej rodziny, solidaryzmem i sprawiedliwością społeczną. Kiedyś na tym forum napisałem żartem, że chyba stanę się libertarianinem. Oczywiście nie będę nim, bo ten ostatni nie jest racjonalny z mojego lewicowego punktu widzenia, ale w takim razie co robić ?
Pan Zastępów może, jeżeli zechce, nawet i w palce PT PN włożyć słowa prawdy.
Oczywiście temu co napisano powyżej nie ufam z zasady, a grepsy typu "PIS ma program" (pralka ma nawet kilka) śmieszą jak dawniej - ale trzymam PN za słowo. Z dwojga złego już lepszy PISuaryzm od Korwinsyństwa (Gowiństwa, Wipleryzmu, Ziemkiewszczyzny etc. etc.), tylko że oni rękami i nogami bronią się przed objęciem władzy (nominacja Antka Błaznowicza jest tego najlepszym przykładem).
widzę pozytywną ewolucję w twoich poglądach. Jesteś już w stanie przyznać, że - skądinąd przez ciebie znienawidzony, na podstawie absurdalnych zresztą wyobrażeń o tej partii, uwarunkowanych przez propagandę tandemu Urban-Michnik - PiS może być mniejszym złem od innej opcji (skrajnie ortodoksyjny libertalizm ekonomiczny). Ciepło, ciepło...
Myślę, że mogę już powitać nowego wyborcę PiS.
A Macierewicz (po co te przezwiska?) jest potrzebny jako wiceprezes partii. To doświadczony organizator (faktyczny twórca KOR, który koordynował tam akcję pomocy dla represjonowanych uczestników protestów z czerwca 1976). Tymi swoimi cechami doskonale uzupełni lidera partii, który ma powołanie raczej do dużych projektów programowych niż do bieżącego administrowania.
Macierewicz zdynamizuje struktury PiS, którym nie jest obca powszechna w tym świecie skłonność do biurokratycznej inercji. A przede wszystkim - będzie biczem poganiającym do roboty aparat, gdzie nie brakuje działaczy przekonanych, że wystarczy czekać z założonymi rękami, aż Tuskorząd się do reszty skompromituje, i wtedy wziąć władzę, która sama wpadnie do ręki.
potwierdza znaną prawdę - Jaruś tradycyjnie zrobi wszystko, by przegrać wybory. Permanentna opozycja to jest to - odpowiedzialność żadna, kasa od podatników i tak leci. Żyć nie umierać!
Finansjera, która uznała, że PO już nie reprezentuje jej interesów, będzie musiała się sporo napracować, żeby władzę zdobyło bardziej odpowiedzialne skrzydło POPiSu, wraz z Balcerowiczem "broniące naszych pieniędzy".
i uwarunkowane, w przeciwieństwie do twoich urojeń, stabilnym i oczywistym aksjomatem: PIS czy PO to jedna banda kryminalistów i ciemniaków, natomiast można ukarać jednych, pozwalając (nie przyczyniając się do tego czynnie) na to, aby zamienili się miejscami. Ty zaś widzę, ciągle odgrywasz aż do obrzygania tę samą płytę z bełkotem. Twoja sprawa, ale dziękuję za dającą się jeszcze zrozumieć pierwszą odpowiedź. Mozę da ci do myślenia, co "osiągacie" mając po swojej stronie brudzińskich, mecierewiczów, pawłowiczki, błaszczaków i temu podobnych bezmózgów. No, kombinuj, kombinuj... mamy czas.
opozycja osiąga?
Władzę, "szczupaku", władzę.
Ugrupowanie, za którym agitujesz z uporem godnym lepszej sprawy - partia premiera "Mniejsze zło" - ma "kasę" nie od "podatników" (w istocie od swoich wyborców, bo przecież nie bez kozery budżetowe dotacje dla partii są wprost proporcjonalne do uzyskanego przez nie wyborczego poparcia), lecz od aferalnych biznesmenów.
Tak jest lepiej?
Tylko jeszcze więcej pawłowiczki i hofmana w telewizjach a wygraną macie w kieszeni. Już w zasadzie mogę gratulować ;)
Błaznowiczowi trzeba oddać, że coś jednak osiągnął - według sondaży liczba wyznawców dogmatu o Zamachu na Prezydęta Tysiąclecia spadła do niewielu ponad 10%. W tym sensie jego działalność w słynnej komisji jest bliźniaczo podobna do aktywności Zynia na tym forum - efekty identyczne.
czy związkowców też zastąpią robotami tak jak pracowników
czyli i tak jest to liczba kilkanaście razy wyższa, aniżeli grono wyznawców "polskiego Chaveza", Bogusława Ziętka.
I liczba porównywalna do poparcia sondażowego dla innego twojego faworyta, Donalda "Mniejsze zło" Tuska.
ty się, "szczupaku", tak martwisz o PiS?
Świeża miłośc ma swoje prawa?
nie wszyscy mają ochotę na pobyt w "czarnej dziurze",a Jarosław to jak ta czarna dziura- wszyscy wchłonięci znikają jako samo myślący politycy...a potem +++.Zwolennicy jak widać coraz bardziej odbiegają od pierwowzoru.
czy wierzyć złym językom, twierdzącym, iż masz w realu takie samo imię i nazwisko, jak facet, który 10 lat temu reklamował w Faktach i Mitach swoją antykościelną książkę.
no patrz jaki niefortunny zbieg okoliczności!
czemu Zyniu twierdzi, że Tusk jest moim faworytem, a także czemu nazywa go "mniejszym złem". Ten typ tak ma - na trzeźwo za nim nie dojdziesz.
Faktów i mitów nie czytam, więc nie wiem, co i kiedy się tam ukazało.
Trudno uwierzyć, że informacja, wzmianka czy publikacja w tym tygodniku mogłaby reklamować cokolwiek. Raczej już być antyreklamą.
Nigdy też nie byłem autorem książki antykościelnej.
Reakcje i na wybór mojej publicystyki i recenzje z niego ukazały się w kilkudziesięciu pismach od klimatów Trockiego przez majnstrim do nowych sojuszników polityczno-ideowych "bola" z "lewicy patriotycznej". Wszystkiego, oczywiście, nie śledziłem.
Ale żeby w "Faktach i mitach" ktoś zauważył moją ksiażkę? Wydawało mi się, ze kolektyw tego pisma, którego gwiazdą jest publicysta-amator (kiedyś miał zawód zupelnie inny i bardzo tajny) używający pseudonimów "Anna TarcZyńska" i "Dominika Nadel", ma dość monotematyczne zainteresowania, koncentrujące sie na życiu prywatnym proboszczów.
Tak więc prawdopodobnie coś ci się pomyliło.
Wobec tego, mam, a propos jednej z twoich wcześniejszych uwag, wdzięcznie proste pytanie:
Ilu Polaków wierzy w zamach na Daniela Podrzyckiego i Jolantę Brzeską?
mi - za jednym zamachem dla PO i "lewicy patriotycznej".
Ale nas ten poważny dyskutant pognębił!
w końcu PN nie splamiłby swoich ust i klawiatury kłamstwem. "Czerwona" przeszłość w końcu do czegoś zobowiązuje. A więc to tylko czysty zbieg okoliczności. W takim razie mogę spokojnie zająć się czymś innym.
a wie wszystko co w niej piszą. Szaaaacun.
wiem przede wszystkim, kto pisze w FiM. Inaczej mówiąc, wiem, do kogo należą pseudonimy "Anna Tarczyńska" i "Dominika Nadel". Jesteś tego ciekawy?
Ważne, co jest napisane, a nie kto pisze.
nie mam pojęcia. Podejrzewam, że niewiele osób kojarzy te postaci. Wiem za to, kto na tym portalu wielokrotnie pouczał, że nie ma sensu podawać w wątpliwość, że Joanna Brzeska sama podpaliła się w lesie.
A co to za parrycyda?
Pod jakim nickiem się ukrywa?
trudno już zliczyć.
ten osobnik nie jest smokiem zionącym ogniem?
Może należało go przekonać faktami i argumentami?
A nie stosować - w dzisiejszej kulturze w ogóle mało skuteczny - szantaż emocjonalny pod hasłem: nie zgadzasz się ze mną, to jesteś smokiem itd.?
gdyby tenże osobnik udzielał się w celu dyskusji. Wtedy sam by przyznał, że na poparcie tezy o zabójstwie świadczą bardziej racjonalne przesłanki, niż fakt, że "parówki pękają podłużnie". Ale cel jest inny - idiotycznymi komentarzami kompromitować PiS, więc tak trzymać.
iż nie przekonujesz (myślę tu nie o tobie konkretnie, lecz raczej o grupie ideowo-politycznej, do której się przypisujesz) nie tylko "osobnika", ale i w ogóle nikogo.
Ile osób przychodziło na demonstracje w omawianej teraz przez nas sprawie.
"Blisko" 50.
Co gorsza, ty oraz inne postacie z wyżej wspomnianej grupy wydają się z tym czuć całkiem nieźle.
To już dziwne, nieprawdaż?
możesz podać link do chociaż jednego swojego postu, gdzie - w dyskusji obojętne, z kim - próbujesz posłużyć się faktem lub argumentem?
oto nawet dwa fakty, a zarazem argumenty, wiadomo za czym: puszki się gniotą a parówki pękają podłużnie.
"bolo" za adekwatną lekcję poglądową, jak rzeczowo "dyskutujesz".
kluczowe dowody Zamachu? Nie za wcześnie na coming-out?
(patrz wyżej).
że jeszcze nie uznasz, że rola skończona.