Takie mamy "elity". W 1980 krzyczeli "wszyscy mamy jednakowe żołądki", a teraz siedzą na stołkach za kilkanaście tysięcy miesięcznie i jeszcze się procesują o odszkodowania za "szykana w PRL" nie mając obecnie zielonego pojęcia o realnej sytuacji społeczeństwa. Są bardziej oderwani od rzeczywistości niż Maria Antonina.
Zamiast bruździć na oderwanie od rzeczywistości elit zobacz jakie tematy poruszają blogerzy lewica.pl to jest dopiero kosmos.
Blogerzy reprezentują klasę średnią, więc prezentują problemy dotykające ich klasy, a elity podobno reprezentują naród.
W latach 1980/81 było dziesięć milionów członków Solidarności. Ja również. Pamiętam nawet dlaczego byłem, choć w ówczesnej organizacji sporo mnie się nie podobało, ale bardziej mnie się nie podobała arogancja władzy.
Myślę że obecna władza jest bardziej arogancka niż tamta z ancien regime.
Po wykładzie jednego uczonego z IPN-u o czasach totalitaryzmu, uznałem że opisywany przez historyka totalitaryzm komunistyczny, jest kropka w kropkę taki sam jak ten obecny. Totalitaryzm partyjny.
Wmawia nam się że jest demokracja, w PRL-u była podobna demokracja. Czyli semi-demokracja. A jeżeli ktoś chce się upierać że obecny ustrój jest demokratyczny, to niech mi wytłumaczy, czy zgodne to jest z zasadami demokracji że w niespełna 40 milionowym narodzie dwa miliony obywateli podpisuje petycję do władz w sprawie referendum dotyczącego wieku emerytalnego, a władza niespełna czterdziestotysięcznej partyjki mówi NIE. Nie będzie referendum, i nie dopuścili.
Fakt, że kiedyś Polską rządziła jedna partia, a dziś tych partii jest więcej nic nie zmienia. Towarzysze posłowie i towarzyszki posłanki dowolne, według własnego uznania zmieniają sobie centrale partyjne, lezą tam gdzie jest im wygodniej, gdzie partyjny pośredniak pracy jest bogatszy w synekury. W zamian za to głosują według wskazania aktualnej centrali. A centrale różnią się jedynie nazwą, stosunek do Narodu mają taki sam, potrzebne im jest jedynie mięso wyborcze które odda na nich głos.
Mój szacunek dla władzy jest taki sam jak w latach 70-tych.
i Potwora Gendera trudno znaleźć.
tak naprawdę są dwie partie: Partia Wyzyskiwaczy i Partia Wyzyskiwanych. Ta druga w parlamencie nie jest reprezentowana w ogóle. Co gorsza, obawiam się, że takie ugrupowanie w ogóle jeszcze nie istnieje. Jeśli zaś chodzi o pierwszą, to ma ona tam kilka frakcji: PO, PiS, SLD itd. Jest kilka osób, którym pomyliły się strony barykady i zasiadając w Sejmie należą do Partii Wyzyskiwaczy, choć mają raczej prospołeczne i propracownicze poglądy. Ale to wyjątki.
doskonała trawestacja, ja też odbieram ten portal jako miejsce dla klasy średniej która jest na tyle wyemancypowana, zmodernizowana i ogólnie JEWRo progresywna, że wstyd jej głosować na PO.
Fancomie, wyzyskiwani mają swoją partię - Komunistyczną Partię Polski. Problem polega na tym, że wyzyskiwani popierają różne partie wyzyskiwaczy. Gdyby popierali zgodnie z własnym interesem klasowym własną partię wygraliby wszystkie kolejne wybory, demokratycznie zdobyli i utrzymywali władzę. Wyzyskiwaczom pozostałby tylko zamach stanu, dyktatura i terror dla utrzymania swojego stanu posiadania. Dopóki ogłupiane i zagubione masy wyzyskiwanych popierają partie wyzyskiwaczy i dają im mandat do rządzenia takie środki nie są konieczne i wyzyskiwacze mogą chlubić się swoją "demokracją".