Dlaczego samorządy mają na całą tą otoczkę pijarowską (bo nikt nie twierdzi że rowery będą remedium na korki- w Warszawie Verturillo nie stało się rowery za to stały się ofiarami wandalizmu.
Ale do meritum: czy to normalne że wydaje się na:
- lokale dla KP,
- tęcze i inne "instalacje",
- takie pseudoekologiczne bzdety jak rowery miejskie
a JEDNOCZEŚNIE ZGN NA ŚRÓDMIEŚCIU WYWALA Z MIESZKAŃ LUDZI BO MA JEDEN EMERYT Z DRUGIM RENCISTA NIE OPŁACONE CZYNSZE NA 300 ZŁ?
W imię czego? Kto na to pozwala czemu nikt na lewicy nie mówi o tym za to się płacze nad zjaranymi tęczami i rowerami miejskimi i budżetem partycypacyjnym a nikt nie może powiedzieć że w Polsce dzieci są głodne.
Tak wylewny jestem bo mnie boli.
Bo Warszawa i inne duże miasta w Polsce chcą zostać upper class establishments.
Joanna "miejska specjalistka od wszystkiego" Erbell też musi z czegoś żyć.
Niby racja ale przecież od tego są: Hale Banacha, Bazar Różyckiego żeby zarobiła:)
oburzenie że miasto wydaje na reklamę igrzysk (feministki i nowa lewica nie lubią sportów en masse) i poklask za budowanie sieci miejskich rowerów.
To pierwsze marnotrawstwo i drugie ale i pierwsze i drugie w teorii wpłynie jakoś pozytywnie na tzw. kulturę fizyczną. Dlaczego krańcowo różna ocena jednego i drugiego?
Na czyją "kulturę fizyczną" pozytywnie wpłyną igrzyska? Tłumów przed telewizorem, czy tłumów na widowni?
przez pewien okres w czasie igrzysk społeczne zainteresowanie sportem też rośnie. Mniej luba bardziej.