nie można się nie zachwycać. Polskie kino w marazmie dotacji z podatku kinowego przydzielanych od znajomych dla znajomych produktujące flaki z olejem byle te dotacje dostać, widz nieistotny, a tu proszę, wbrew naszemu socjalizmowi wybija się wreszcie taka osobowość. Tak samo było w PRLu choćby z Bareją prawda. Mieliśmy lata 90te jedyne prawdziwe kino gdzie widz był na pierwszym miejscu, teraz pozostanie nam tylko jeden reżyser na dekadę lub dwie, jak dobrze pójdzie.
lata 90. to rozkwit polskiej kinematografii, w odróżnieniu od PRL-owskiej zapaści w tej dziedzinie.
a szczególnie ten peerelowski chłam filmowy rodzimej produkcji nagradzany i podziwiany przez nie znających się na "wyższej kulturze" zachodnich recenzentów,to normalny obciach, nie to co obecne wysokiej jakości produkty naszych geniuszy.