ogranicza pole wolności politycznej tj.: czy jak bym chciał założyć partię alimenciarzy to musiał bym wciągnąć na listę 35 % kobiet.
K. Szczuka mówi wprost, że parytet to dopiero początek tj. dla czego tylko dla kobiet? (tutaj wstawia małą sciemkę w stylu Owisaka): a dla czego nie dla niepełnosprawnych (i przechodzi do sedna sprawy) a co z mniejszościami seksualnymi i etnicznymi.
Za 10 lat być może tylko 10% miejsc będzie przeznaczonych dla białych heteroseksualnych mężczyzn resztę rozdrapią mniejszości.
reprezentacji grubych i chudych, blondynów i brunetów, łysych i owłosionych, homo i hetero, ładnych i brzydkich, mądrych i głupich, pełno- i niepełnosprawnych, autochtonów i emigrantów, krótko- i dalekowidzów, białych i afroeuropejczyków, wierzących i ateistów, cyklistów i automobilistów, ...
I basta!
i na każdej liście pod numerami nieparzystymi -kobiety, parzystymi -mężczyźni. Lub odwrotnie.
Żart?
A może 50% parytet dla ludzi mądrych, rozsądnych i przygotowanych i 50% doświadczonych. Przydała by się też kadencyjność.
Marzenie?
A Sobecka, Kempa i Pawłowicz powinny mieć dożywotnie miejsce w parlamencie.
Gdyby mieli rodzić bez znieczulenia zesr.liby się z bólu. Jak to łatwo sprowadzić wszystko do absurdu, prawda?
Ciekawe, kiedy usłyszymy postulat, że na każdej liście wyborczej powinno być 35 proc kobiet, 35 proc mężczyzn i 30 proc braci mniejszych. Ja oddam głos na swego psa. Jest ładny, miły i wyszczekany.
Uważam, że równość i poszanowanie nie powinno polegać na procentach. Przede wszystkim na zmianie ordynacji wyborczej, z partyjniackiej na obywatelską. Bez czarowania, 51 mandatów które Polska ma obsadzić należałoby albo zrobić 51 okręgów wyborczych, albo każde województwo pozostawić okręgiem i podzielić mandaty na województwa.
Zmiana ordynacji wyborczej z partyjniackiej na obywatelską powinna polegać na tym że obywatelom przywraca się pełne prawa wyborcze, i Okręgowa Komisja Wyborcza przyjmuje zgłoszenia od różnych organizacji społecznych, politycznych, religijnych, a nawet poszczególnych osób które spełnią wymogi potrzebne przy zgłoszeniu kandydata, i wszystkie zgłoszone kandydatury umieszcza na jednej liście wyborczej alfabetycznie. W wyborach obywatele na liście wskazują tyle kandydatów ile jest mandatów do obsadzenia.
Przedstawiciel do Europarlamentu powinni być przedstawicielem wyborców, nie warszawskich central partyjnych, a wyborcy wśród przywróconych praw wyborczych powinni mieć też możliwość ewentualnego cofnięcia mandatu (w referendum na terenie okręgu wyborczego), jak się przedstawiciel źle spisuje.
Ale przecież wg wyznawców gender (no Środy) płeć to kwestia deklaracji. A więc, jeśli osoba z penisem zadeklaruje, że jest kobietą, to znajdzie się w zbiorze kobiet. Potem po wyborze może zmienić płeć i znów być facetem.
Poza tym, skoro płeć to nie kwestia biologi a kultury i tak na prawdę kobiety od mężczyzn niczym się nie różnią, to jaki sens mają parytety?
Parytety wyborcze to chore pomysły, chorych ludzi. Głupota w połączeniu z niezrozumieniem polskiej polityki, którą na ogół interesują się mężczyźni i czynnie w niej uczestniczą.
Mam tylko nadzieję, że to chore prawo wyborcze jest tylko lewicowym odchyleniem, a prawica ma więcej rozumu, a tym bardziej do niczego nie będzie zobligowana przez lewicowych pseudoreformatorów wyborczych i takowe media "mętnego nurtu".
to i listy można układać w dowolny sposób. Można wprowadzić i parytety gatunkowe, czemu nie.
Będzie co najmniej 35% kobiet na listach wyborczych oraz 100% przedstawicieli klas eksploatatorskich. To drugie nie stanowi dla nikogo problemu.
czy to mężczyzna czy kobieta będzie bezproduktywnie pasożytować na pieniądzach europejskiego podatnika, równie dobrze można wprowadzić równouprawnienie, szczególnie że efektywnie może kosztować to nas taniej jeżeli to płeć a nie efektywność kandydata w pasożytowaniu decyduje o wejściu na listę
Ja proponuję odwrotnie. 35 % mężczyzn, a 65 % kobiet. Dzięki temu szybciej się okaże jak bardzo jest to bez znaczenia dla ofiar rządów tych wszystkich wybrańców mas.
"Za 10 lat być może tylko 10% miejsc będzie przeznaczonych dla białych heteroseksualnych mężczyzn resztę rozdrapią mniejszości."
pomarzyć zawsze można
niech karzdy glos na kobiete liczy sie 10 razy wiewcerj niz na mezczyzne.
a w wogule okregi jednomamtatowe