Autor pyta "Czy trzeba coś dodawać?" Nie, po Libii, Egipcie, Syrii, już chyba wszyscy wiedzą, że trockiści to trupa cyrkowa wystawiającą komiczny teatrzyk pod tytułem "permanentna rewolucja socjalistyczna" made in NATO & al-Kaida.
Mnie się ten niewątpliwy idiom skojarzył z "Głębokim Gardłem", ale chyba mnie poniosła wyobraźnia, no nie? Chociaż, kto wie...?
Państwo podziemne to na pewno nie jest, ale jako skamielina mubarakowa chyba blisko mu do kanałów ściekowych?
To co to jest to "głębokie państwo"? Bo "wokalnego przedstawiciela" zajarzyłam od razu i przyznam, że z zachwytu położył mnie na łopatki. Na tym portalu też mamy taką wokalną lewicę...
.
MLM, trockiści popierali ludowe zrywy w tych krajach wymierzone w dyktatorów, którzy:
- sprzedawali się NATO za luksusy i przywileje na światowych salonach,
- ściskali z liderami NATO, gościli się w ich rzymskich burdelikach, byli przez nich korumpowani na różne sposoby,
- w swoich katowniach turturowali i więzili na zlecenie USA i Wielkiej Brytanii ludzi wytypowanych przez imperialistów,
- prowadzili współpracę wywiadowczą, korzystali z pomocy brytyjskiego wywiadu w porywaniu opozycjonistów,
- po preferencyjnych cenach sprzedawali ropę.
Za to rzekomi "antyimperialiści" popierali tyranów, którzy latami utrzymywali w swoich krajach kapitalizm a lewicę mordowali, zakazywali istnienia związków zawodowych. Ci idole takich maoistowskich "antyimperialistów" byli najlepszymi przyjaciółmi imperializmu a teraz płaczą gdy dawni imperialistyczni kumple Kadafiego i Assada ich zdradzili i wysłali przeciw nim Al Kaidę. Trockiści faktycznie nie mają nic wspólnego z takim "antyimperializmem".
Hyjdla, "Głębokie Państwo" to termin pochodzący z Turcji, który jednak można odnieść do wielu innych państw, które były lub są pod wpływami USA i CIA. Chodzi o struktury powiązane ze słuzbami specjalnymi, armią i policją ale nie podlegające żadnej demokratycznej kontroli, nawet gdy w jakimś kraju formalnie odbywają się wybory a funkcjonariusze państwa są wybierani przez lub z pośród wybieralnych urzędników. "Głębokie państwo" nie tylko nie podlega żadnej kontroli demokratycznej ale nawet działa niezależnie od oficjalnych struktur państwa. Takie struktury jak "Głębokie państwo" powstały między innymi w ramach Operacji Gladio czy właściwie, Operacja Gladio była prowadzona przez funkcjonariuszy "Głębokiego państwa" z różnych krajów, szczególnie Turcji, Włoch, Grecji, państw Ameryki Południowej ale nawet Belgii, Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. "Głębokie państwo" korzystało i korzysta z pomocy organizacji przestępczych, jak włoska, kubańska czy amerykańska mafia, prawdopodobnie późne Czerwone Brygady czy tureckie Szare Wilki do pozbywania się niewygonych osób, ale w taki sposób, by winę zrzucić na kogoś kto zagraża interesom "Głębokiego państwa". Na przykład zabija się Aldo Moro, ale mówiąc, że sie jest Czerwonymi Brygadami czyli winą obarcza się lewaków. Skutek jest taki, że umiarkowany chadek, który planował koalicję z partią komunistyczną został zabity a cały kraj nienawidzi za to lewicy. Takie działanie nazywa się "pod fałszywym sztandarem". Do niedawna w Turcji dochodziło do zabójstw, wybuchów i porwań za które natychmiast obwiniano PKK, DHKC czy innych lewicowców. Powstawały też lewackie grupy "rozłamowe", które pod hasłami "czystości maoizmu" i tym podobnych bzdur zabijali innych lewicowców a państwo mówiło wtedy: O! widzicie? lewica same siebie pozabija, kłocą się tylko i zabijają nawzajem, ekstremiści. Do tego oczywiście "głębokie państwo" wykorzystywało i finansowało faszystów i skrajnie prawicowe bandy do walki z lewicą. Faszyści czasem nawet nie wiedzieli, skąd się biorą tacy szczodrzy sponsorzy, po prostu pełnili rolę pożytecznych idiotów. Myślę, że tak było z Szarymi Wilkami, którzy wysłali Ali Akce do zastrzelenia papieża, po to, żeby obwinić komunę i spowodować dodatkową destabilizację w Polsce.
Nie wiem jednak na czym polega "Głębokie Państwo" w Egipcie, pewnie coś podobnego, w końcu reżim Mubaraka dostawał miliardy dolarów rocznie z USA i Egipt przez lata był najlepszym sojusznikiem USA na Bliskim Wschodzie, oprócz Izraela. Tamtejsza armia i służby specjalne mogą wywołać zamieszki, niepokoje, bunty, pogromy, nawet rewolucję, ale obalić się łatwo nie dadzą. Choćby dlatego, że są zakonspirowani. Dlatego w Egipcie mamy tak trudną sytuację teraz.
Demokrato, czy w takim razie uważasz, że Czerwone Brygady nie są odpowiedzialne za śmierć Aldo Moro? Tak zrozumiałem to co piszesz. Nie znam tematu, by się wypowiedziec.
To coś takiego jak "taka nisoka middle class" taka "middle middle class".
A więc rewolucje w Libii, Syrii, Egipcie, którymi autor tego tekstu na tym m.in portalu się zachwycał, organizowali ludzie głębokiego państwa za pieniądze NATO a nawet bezpośrednio USA. I jak tu temu autorowi wierzyć, gdy krzyczał i krzyczy, że jest antyimperialistą, gdy spływa po nim jak po kaczce woda nędza, w jaką po śmierci Kadafiego popadli Libijczycy a w skutek podsycanej wojny domowej żyją w niej Syryjczycy i Egipcjanie po wyreżyserowanym ich buncie. Bo rewolucja to jednak zmiana form własności środków produkcji a nie tylko pokrzykiwanie i wzajemne okładanie się na ulicy. Bo błędem też można służyć wrogowi, którego nawet publicznie się opluwa, jak z upodobaniem czyni to PMB.
wątku polsko-papieskiego w tej ciekawej dyskusji.
Myślę, ze pytanie, kto i dlaczego wyslał Ali Agcę z wiadomym zleceniem, łatwo rozstrzygnąć. Wystarczy je zadać Tomaszowi Turowskiemu.
"Głębokim gardłem" (*_*) bo głębokie państwo to takie podziemie podziemia jak pornografia, o której wszyscy wiedzą, używają, ale o niej cicho-sza...
Na wierzchu demokracja, a pod spodem pisze się ustawy dla przeróżnych królów żelatyny "lub czasopisma" i pocztą dyplomatyczną via Berlin przywozi się dwa kartony dolców przeznaczonych na demokratyczne podtapianie obywateli innych państw. Jak tuskoludki napiszą wszystkie ustawy "porządkowe" na łysych, kiboli i anarcholi... wtedy demokratycznie wyeliminuje się demokrację i u nas też nastanie głębokie państwo, w którym rządzić będą obywatele innych krajów a czasami nasi, ale z kontami cypryjskim lub szwajcarskimi...
Zaraz, zaraz... dlaczego nastanie? Już nastało, i kwitnie, i pleni się jak chwast...
.
Tyle w temacie. Natomiast poprzednika Wojtyły załatwili swoi - raz a dobrze. I o tym warto rozmawiać.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/goldman-sachs-obalil-rezim-muammara-kaddafiego-w-libii/12xfl
Generalnie bojkotuję to forum, gdyż Redakcja uczyniła z niego raj dla trolli. Wobec poziomu spiskowych bredni (Kaddafi obalony przez Goldman Sachs) tym razem jednak po prostu nie wytrzymuję...
1. Dobrze pamiętam, jak propaganda prokaddafistowska rozpisywała się, że Libia pozostawała krajem bez długów i z ogromnymi rezerwami walutowymi, a Kaddafi miał przerazić imperialistów zaawansowanymi przygotowaniami do wybicia dinara afrykańskiego, który dzięki olbrzymim zasobom naturalnym Afryki miał być oparty o standard złota, bla, bla, bla... Tymczasem nagle "okazuje się", że Muammar miał paść w wyniku strat w wysokości ok. 1 miliarda dolarów w latach 2007-2011 - czyli 200 mln dolarów rocznie (sic!). To, że w rozprzestrzenianiu takich rewelacji uczestniczy jeden z największych mainstreamowych portali w Polsce, wcale w niczym nie polepsza sprawy, lecz ją pogarsza. Poza tym, dalszy komentarz jest zbędny.
2. Kto powiedział A, musi też powiedzieć B. Jeśli zatem "Goldman Sachs obalił Kaddafiego", a jednocześnie - to chyba truizm - przywódca "dżamahirijji" nie musiałby się w 2011 r. niczego obawiać, gdyby nie "efekt domina" w Afryce Północnej i wcześniejsze obalenie Ben Alego i Mubaraka, to znaczy, że zostali oni obaleni w wyniku ogromnej zaaranżowanej grandy, megaspisku Goldman Sachs, w dużej mierze albo wręcz tylko po to, aby oczyścić przedpole i móc następnie dobrać się do Kaddafiego. Steff w to uwierzy. (Notabene, gdy upadał Ben Ali, a potem Mubarak, wśród niższej kadry SLD bardzo rozpowszechnione miały być teorie, że wyreżyserowano to wszystko w Białym Domu, ponieważ ci dwaj byli... nazbyt nieposłuszni.)
3. Skoro mlm tak lubi podkreślać rolę trockistów (aż źli ludzie miotają pod jego adresem jakże krzywdzące oskarżenia o obsesję), to znaczy, że jego zdaniem dysponowali wówczas ogromną siłą sprawczą. Kto wie, może gdyby nie oni, Kaddafi rządziłby do dziś, a wszyscy żyliby długo i szczęśliwie...
4. Wreszcie, skoro Libijczycy nie stanęli murem za Kaddafim (w ostatnim bastionie kaddafistów, w Syrcie, tuż przed jego upadkiem wg Guardiana miało opierać się... 450 osób), to znaczy, że zawiedli i zdradzili swego wspaniałego przywódcę i nie zasłużyli na dalsze rządy kogoś takiego. (Na przełomie lutego i marca 2011 r. Kaddafi mówił w wywiadzie dla ABC News: "Cały naród mnie kocha. Gotowi są umrzeć, by mnie bronić"; http://www.lewica.pl/?id=23713. Tymczasem jakoś zawiódł go czynnik ludzki.) Zadbajcie więc o to, by niewdzięczni Libijczycy (których drużyna piłkarska ośmiela się jeszcze parę lat potem ogrywać Zimbabwe "antyimperialistycznego" Mugabe, wchodzić dzięki temu do finału mistrzostw Afryki i zdobywać tytuł mistrzowski!) zostali odpowiednio srogo ukarani, a zatem przestańcie się nimi zajmować i pozostawcie na żer okrutnym trockistom.
5. Komentowany tekst nie jest o Libii. Jest o Egipcie. Jak rozumiem, nawet mlm zgadza się ze zreferowanymi w nim tezami Hamalawiego (który skądinąd w dniu śmierci Kaddafiego wyszedł na ulice Kairu, by świętować). Bardzo mnie cieszy taki szeroki konsens. Naprawdę, bardzo, ale to bardzo.
Nie ma w tym żadnej obsesji, autor przyznaje się do trockizmu wiec to odnoszenie się do niego jest chyba w temacie. Co do ich wpływu na wydarzenia trzeba uczynić rozróżnienie, po pierwsze, ci udający lewicowe grupki oczywiście nie liczą się, ot ochotnicze drużyny zawsze wiwatujące "rewolucjom" niesionym na bombach NATO. Pytanie. Gdzie by była "proletariacka rewolucja libijska" gdyby nie NATO? Tam gdzie w Syrii.
Po drugie, grupa trockistów nie udających zabawy w rewolucje bardziej znani jako neokonserwatyści w administracji USA, ci już maja większy wpływ. Na ich plus w przeciwieństwie do grupy pierwszej zapisać można to, że grają w otwarte karty.
Bo Libijczycy wtedy żyli lepiej niż żyją teraz, bo wtedy każdy z nich miał pracę, chleb i dach nad głową a teraz nie ma, bo kartka wyborcza raz na cztery lata a nawet parę razy na rok tamtych wartości nie zastąpi. Egipcjanie także wtedy lepiej żyli niż żyją teraz, bo wtedy dziesiątkami na ulicy nie ginęli i więcej mieli pracy niż mają. I to się przede wszystkim liczy. Bo wszystko inne w ich sytuacji, to już tylko niestety przysłowiowy kwiatek do kożucha... Człowieku, nie troszcz się o kwiatek, gdy oni nie mają nawet kożucha.
Na co Egipcjanom kożuchy?
Łomatkoboskoodplagegipskich...
(*_*)
A ropa płynie niemal za frajer do zachodnich baków a Sisi jest wierniejszy niż Mubarak... I to jest istota rzeczy a nie jakieś tam dyrdynały.
Ominęłaś i tyle. Choć może masz rację. Do tamtego klimatu penie nie pasuje. Z ostrożności zatem dziękuję.