Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Młodzi Socjaliści: Posłowie nie płacą za pracę

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

no proszę

i zaśpiewają, im on a boat motherfucker haha

autor: jliber, data nadania: 2014-02-10 21:51:49, suma postów tego autora: 4329

Mam wątpliwości

Gdyby wprowadzić wynagrodzenia dla asystentów społecznych, groziłoby to obsadzaniem tych stanowisk po znajomości (lub podobnych nadużyć). Obecnie asystentami społecznymi są albo ludzie ideowi, albo myślący o karierze politycznej. W obu przypadkach nie widzę powodu, aby czerpali dodatkowe korzyści z asystentury, bo wypaczałoby to założenia, na jakich się opiera.

Poza tym asystenci społeczni, z tego się orientuję, raczej nie pracują w tej roli 24/7 i zwykle mają inne źródła utrzymania (pracę, emeryturę itd.). W najgorszym wypadku trafiają się studenci, chcący odbyć praktyki (ale wówczas ograniczają się do 2-3 miesięcy). Od razu zaznaczam, że osobiście znam realia tylko z opowieści osób należących do tej ostatniej kategorii (specjalnego narzekania raczej od nich nie słyszałem).

autor: KW_FML, data nadania: 2014-02-11 07:11:30, suma postów tego autora: 40

KW_XXX

Odkryłeś chłopie panaceum na nasze bolączki.
Jakby tak zatrudniać społecznie prezesów państwowych spółek, to w końcu stanowiska te nie byłyby obsadzane przez znajomych premierów!
Albo posłów czy innych dyrektorów. Masz chłopie łeb!

autor: poziomka, data nadania: 2014-02-11 08:14:03, suma postów tego autora: 576

Jeszcze ilustracja na przykładzie

Iksińska i Igrekowa są zainteresowane asystenturą w biurze polskim poselskim posłanki Zetowej. Mają identyczne kwalifikacje, identyczny staż w partii, identyczne "parcie na szkło" itd.

Sytuacja płatnej asystentury: środki pieniężne są ograniczone, więc posłanka Zetowa zatrudnia tylko tę kandydatkę, której rodziców jest dobrą znajomą albo na którą może liczyć w przyszłości (czytaj: która będzie robić wszystko wedle widzimisię posłanki Zetowej i nie wychylać się poza noszenie teczki).

Sytuacja bezpłatnej asystentury: nie ma problemu z przyjęciem obu kandydatek i rozdzieleniem pomiędzy nie nakładu pracy. Pozwala to (i zmusza), aby kontynuowały pozapolityczną karierą zawodową (dzięki czemu nie stają się oderwanymi od zwykłego życia "polityczkami od zawsze").

A tak swoją drogą, jeżeli dobrze rozumiem zawartą w liście otwartym MS definicję wypaczeń wolontariatu, to szukać takowych wypaczeń należałoby również wśród większości dużych organizacji pozarządowych oraz fundacji (gdzie też przecież brakuje "równości zasad" - jedni pracują etatowo, drudzy jako wolontariusze).

autor: KW_FML, data nadania: 2014-02-11 18:40:12, suma postów tego autora: 40

FML

Dlatego trzeba wprowadzić takie rozdzielenie, że osoby, które mają stsounkowo dobrą pracę, nie powinny być asystentami społecznymi lub powinni podejmowac ją bezpłatnie. osobom bezrobotnym, absolwentomn czy studentom oraz wszelkim żyjącym na niskim poziomie, należy zapewnić pewien dochód, najlepiej przekraczający godzinowo kwotę, jaka wynika co najmniej z płacy minimalnej.

Mam zapytanie ponadto - jaka jest skala bezpłatnej asystentury, Was w Forum Młodych Ludowców wobec przedstawicieli parlamentu z PSL ?

autor: tomasz_rysz, data nadania: 2014-02-12 12:16:48, suma postów tego autora: 1727

@tomasz_rysz

Nie należę do Forum Młodych Ludowców, FML to skrót od Forum Młodej Lewicy (portal mlodalewica.pl).

Pomysł podziału asystentur społecznych na płatne i bezpłatne w zależności od dochodów uzyskiwanych gdzie indziej też mnie nie przekonuje.

Dla studentów biura parlamentarzystów nadają się świetnie do odbycia praktyk, ale czy powinni zaczynać tam swoją pierwszą "prawdziwą" pracę? Wracamy do kwestii "polityków od zawsze". Zresztą przy dodatkowych kosztach studenci byliby prawdopodobnie mniej chętnie przyjmowani jako asystenci społeczni.

Bezrobotni? Asystenturą społeczną zajmują się zwykle ludzie o relatywnie wysokim kapitale kulturowym i społecznym, którzy nie powinni mieć szczególnych problemów ze znalezieniem pracy.

Skoro już o kapitale kulturowym i społecznym mowa, to nie rozumiem, dlaczego problemy ("problemy"?) asystentów społecznych podnosi akurat organizacja pozaparlamentarna (i niepartyjna), jaką są Młodzi Socjaliści. Czyżby asystentom społecznym brakowało siły przebicia i dostępu do polityków, aby walczyć o swoje interesy?

Młodzi Socjaliści zawsze krytykowali zjawisko nosicieli teczek. A teraz proponują rozwiązania, które tych nosicieli teczek uczyniłyby jeszcze bardziej zależnymi (finansowo) od partyjnego establishmentu.

autor: KW_FML, data nadania: 2014-02-13 07:19:04, suma postów tego autora: 40

Wiesz, poziomko...

tak czytam, oczy przecieram i zastanawiam się, który z tych dwóch jest bardziej lewicowy po tym systemowym praniu mózgów...
Takie ideowe lewicowe czyściochy, że aż mydlinami cuchnie po tym przepierce.
ZA PRACĘ SIĘ PŁACI i tu nie ma co dywagować czy "asystent" lub student jest bogaty z domu, albo ile IQ wyniósł spod strzechy... I nieważne czy "asystent" nosi teczkę, robi herbatę, podnosi "prestiż", czy d..y daje - intelektualnie lub fizycznie. WIDAĆ JEST POTRZEBNY posłowi, senatorowi, ministrowi.
Dopóki głośno nie będzie się piętnować takich złodziejskich praktyk, które z PRACY na bezczelnego chama czynią WOLONTARIAT... dopóty w tym będzie jak jest - syf.
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2014-02-15 11:16:19, suma postów tego autora: 5956

Tak mnie wkurzyli ci dwaj "lewicowcy,, poziomko,

że dwa byki zrobiłam (*_*) Powinno być: "tej przepierce" oraz "w tym KRAJU będzie jak jest - syf"... ale Ty wiesz co "poetka" chciała przekazać (*_*)
Za moich czasów ("środkowy" Gierek) zmuszona byłam na roku zerowym, w sierpniu, do pracy w sklepie spożywczym. Zapłacono mi jak stażystce, coś tysiąc złotych. Po pierwszym roku miałam trzytygodniowe praktyki kolonijne (tak, są takie badania, że taki okres niezbędny jest do regeneracji sił psychofizycznych ucznia i pracownika). Zapłacono mi coś 900 złotych. Ale to była pieprzona "komuna", gdzie praca dowartościowywała, a wolontariat uszlachetniał. Teraz mamy świetlany kapitalizm, gdzie posły, ministry i inne senatory "uszlachetniają się" darmową pracą biedaków, albo "dowartościowują" arystokratycznymi nazwiskami asystentów.
Teraz czekam aż ci dwaj zaczną ustalać taryfikatory, tabele płac, ew. punktację za pochodzenie społeczne, co by w tych kastingach na "asystentów" zamieszania nie było...
Pozdrawiam, poziomko. Jesteś tu jednym z niewielu z olejem w głowie.
.
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2014-02-15 12:38:05, suma postów tego autora: 5956

@

Bardziej propracowniczy wydaje się już kapitalista, który płaci cokolwiek za pracę, niż pseudosocjalista, który nie płaci nic. Jeśli ktoś jest młody to oznacza, że ma nic nie zarabiać, nie jeść, nie ubierać się, nie ubezpieczać, żyć wiecznie na czyimś "garnuszku"...? Jeśli ktoś/-ktosia zarobiłby u parlamentarzysty na części etatu czy na podstawie umowy cywilnoprawnej załóżmy te 100, 200, 300 czy 400 zł miesięcznie to czy aż tak by go/-ją to zepsuło? Dlaczego, jeżeli to oznaka ideowości, parlamentarzyści sami nie działają jako wolontariusze i społecznie? Co innego, jeśli taka działalność w wolontariacie w biurze poselskim daje perspektywy awansu, łatwiejszego znalezienia w przyszłości pracy, ale najczęściej jednak nie daje. Ktoś przychodzi i ktoś odchodzi, i to nie tylko osoby młode... MS już wcześniej protestowali przeciwko całkowicie bezpłatnym stażom i praktykom w instytucjach publicznych, a byliśmy przeciwni bezpłatnym "nosicielom teczek" właśnie ze względu na wyzysk i nierównościowy charakter tego zjawiska. Inna sprawa, jeżeli mamy do czynienia z organizacjami pozarządowymi czy innymi podmiotami, które działają całkowicie non profit i bez wyzysku, bądź z takimi, które cieszą się wyjątkowo wysokim prestiżem społecznym, ale biura poselskie do nich nie należą. Jeśli wszyscy pracowaliby za darmo, wtedy należałoby to oceniać inaczej - neutralnie albo pozytywnie, ale tak nie jest.

PS: Asystenci społeczni jako wolontariusze nie są pracownikami w rozumieniu kodeksowym i nie mają nad sobą pełnego zwierzchnictwa służbowego posłów, ma to swoje plusy i minusy, jednak w praktyce są przez nich zatrudniani. Teraz bezpłatna asystentura ma wchodzić także w samorządach dla radnych, którzy też pobierają diety, i w innych podmiotach publicznych. Dokąd dojdziemy tą drogą? Do wolontariatów w supermarketach?

autor: adik, data nadania: 2014-02-15 12:45:10, suma postów tego autora: 1

@Hyjdla

Na biura parlamentarzystów składamy się wszyscy z naszych podatków. Tak więc nie jest mi obojętne, co asystenci wykonują w zakresie swoich obowiązków. Tak samo jak to, co parlamentarzyści uważają za "potrzebne". Jak już poupychają w biurach wszystkich znajomych i lojalnych nosicieli teczek, to damy im też na złote zegarki?

Poddany "systemowemu praniu mózgu" odstąpiłem zapewne od wielu innych słusznych dogmatów. Na przykład nie popieram automatycznie żądań podwyżek dla każdej uzwiązkowionej grupy pracowników najemnych. Bo ciężko mi odczuwać solidarność z "ciężką" dolą, dajmy na to, lekarzy (oraz ich związkowych reprezentantów startujących w wyborach z list korwinistów). I na tej samej zasadzie nie dostrzegam w asystentach społecznych najbardziej pokrzywdzonych ze wszystkich prekariuszy, w obronie których należy pisać listy otwarte.

A właśnie, że też takim Młodym Socjalistom w ogóle chce się cos robić i pisać listy otwarte, skoro nie dostają za to żadnego wynagrodzenia... Jeżeli działalność polityczna stanowi pracę jak każda inna, to proponuję - w imię konsekwencji - wypłacać pieniądze członkom partii za zbieranie podpisów czy przychodzenie na zebrania. Na pewno nastąpi napływ do polityki tak bardzo czystych ideowców, że gdzie mi tam do nich.

autor: KW_FML, data nadania: 2014-02-15 16:59:22, suma postów tego autora: 40

Tak żeś se napisoł, żeby se popisać, KW_FML...

Skoro "Na biura parlamentarzystów składamy się wszyscy z naszych podatków", to niech te złodzieje płacą swoim "asystentom", bo inaczej darmowa praca to dodatkowy nieopodatkowany PRZYCHÓD takiego "parlamentarzysty". Tak to należy traktować! A płaca jest (POWINNA BYĆ!) kosztem obsługi biura!
Jeżeli parlamentarzysta płaci asystentom, to mnie jest wówczas obojętne co asystent wykonuje w zakresie swoich obowiązków (ma to mieć na piśmie!). Jeśli parlamentarzysta zażyczy se skrobanie po plecach, łaskotanie pod pachami, rapowanie lub tańczenie poloneza, pucowanie auta albo malowanie na szkle... i co tam jeszcze potrzebuje dla swojego komfortu i prestiżu - to wtedy naprawdę będzie mi to obojętne. Ino niech zapłaci asystentowi z moich podatków.
Reszty tekstu nie skomentuję, bo to jest takie lanie wody, żeby rozwodnić ISTOTĘ PROBLEMU, że ZA PRACĘ SIĘ PŁACI!

Wiesz, adik... pisząc wcześniejsze komentarze zastanawiałam się nad bezpłatnymi asystenturami dla radnych w samorządach, ale wydawało mi się to nierealne. A tu jak najbardziej radni nie są bezradni i też chcą się dowartościować i nobilitować cudzym kosztem (*_*)
Z Kodeksu Pracy już tylko okładki zostały. Niedługo i one białymi krukami będą licytowanymi na Allegro...
Tępić to, nagłaśniać!
Powodzenia!
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2014-02-16 02:02:54, suma postów tego autora: 5956

@adik

Jeżeli dyskutujemy konkretnie o asystenturze społecznej, unikałbym gładkiego przechodzenia do kwestii ogólnego nadużywania formuły wolontariatu. Takie nadużycia oczywiście występują, ale nie mam wrażenia, żeby wpisywała się w to akurat asystentura społeczna.

Jak już pozwoliłem sobie zauważyć wcześniej, duże organizacje pozarządowe także nie działają na równych zasadach. Relacja między asystentami społecznymi a etatowymi pracownikami biur parlamentarzystów oraz samymi parlamentarzystami nie różni się od tej między wolontariuszami a etatowymi pracownikami NGO-sów. Przypominam też, że asystenci społeczni powinni pełnić funkcję wyłącznie pomocniczą wobec etatowych pracowników biur parlamentarzystów (i najczęściej taką tylko spełniają, polecam w ramach małego researchu przejrzenie zakładek 'Współpracownicy' w profilach posłów na oficjalnej stronie Sejmu).

Chyba że przyjmujemy większe podobieństwo polityki do rzeczonych supermarketów niż do organizacji pozarządowych. Jednak zakładam (zbyt idealistycznie?), że w polityce chodzi nie o zysk, a o realizację interesów społecznych.

autor: KW_FML, data nadania: 2014-02-16 06:08:39, suma postów tego autora: 40

Dodaj komentarz