"Mamy za mało autentycznych badaczy historii powojennej, a za dużo oceniających.". Dokładnie tak.
Nie oszukujmy się, żaden historyk nie ucieknie przed ocenami. Powiedzcie mi kto jest autorem książki a powiem wam co napisał.
Niewatpliwie w wielu kwestiach ma Pani rację, ale kobieta za PRL-u miała więcej praw z tylko jednego powodu. Czarnosukienkowi konstable nie mieszali w głowach politykom, co skutkowało normalnością prawie prozachodnią i dawało kobietom prawo wyboru np. w usuwaniu ciąży. Dzisiaj katolickie kołtunstwo cofa nas w średniowiecze, a kobieciny z tytułami naukowymi pytają wielebnych onanistów, czy mogą mężowi załóżyć prezerwatywę.