Świetnie, że sprzeciw wobec tej głupoty pojawia się właśnie w Brazylii, kraju przez merdia uważanym za "rozkochany" w futbolu.
Szybko się obudzili. Protest na dwa miechy przed imprezą? Rezygnacja w tym momencie byłaby jeszcze większa katastrofą. Ot, bicie piany i zgarnianie głosów na "Niezadowolonych".