miejscy aktywiści. Są dobrze wykształceni i ambitni. Nauczyli się języków obcych, są nowocześni, obyci z trendami, znają współczesne mody miejskie. Są mieszczanami pełną gębą, ich naturalnym środowiskiem jest stołeczne śródmieście z dostępem do kawy i bezprzewodowego internetu. Żyją jednocześnie w realu i wirtualu. Ich miejscem bytowania są knajpki i klubokawiarnie -
Jednak po bliższym przyjrzeniu się nazwiskom działaczy zadziwia duża liczba osób, których nie da się skojarzyć z żadną konkretną dziedziną ludzkiej działalności. Są znani tylko z tego, że są znani. Do perfekcji opanowali mechanikę posługiwania się mediami, dzięki czemu regularnie występują w radiu i telewizji, a ich zdjęcia co parę dni widać w lokalnej prasie. I dosłownie codziennie w internecie, przede wszystkim na Facebooku. Technika wykorzystywania mediów społecznościowych do promowania własnej osoby to dla nich abecadło. Atrakcyjne zdjęcia wyglądają na spontaniczne, ale wyraz twarzy, gesty, ubiór, gadżety, tło - wszystko ma tu swoje znaczenie.
Największą klikalność i udostępnianie na Facebooku mają memy. Inteligentne, często autentycznie śmieszne są produkowane niemal masowo i w mgnieniu oka rozprzestrzeniają się po komputerach wyborców, zdobywając kolejne lajki. Liczba wpisów, foci i komentów jest imponująca - kto kliknie opcję obserwowania, może dostać w ciągu doby nawet kilkanaście kolejnych atrakcyjnych i zawsze aktualnych postów. By naprodukować tak dużą ilość materiałów, potrzebny jest czas. Nie wystarczy przecież siedzieć przy komputerze i je redagować. Trzeba jeszcze przemieszczać się z jednego wydarzenia na drugie, robić zdjęcia na mieście, relacjonować wydarzenia.
Skąd tyle wolnego czasu? Miejski działacz to obecnie zawodowiec. Nie zawodowiec w sensie wysokiej wiedzy na określony temat, to nie wydaje się potrzebne, ale zawodowiec w sensie wykonywania tej pracy jak na pełnym etacie. Miejski działacz nigdzie nie pracuje, jego pracą jest działalność miejska. Zaczepienie w fundacji daje jakieś stałe dochody, do tego trafiają się incydentalne wpływy za udział w debacie lub za napisanie artykułu. Ale prawdziwe pieniądze przyjdą dopiero wtedy, gdy zdobędzie się stołek radnego.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,140187,16476021,Politycy_w_szatach_spolecznikow.html?order=najnowsze
Sam bym tego lepiej nie ujął.
J. Erbel lepiej ubrana niż utalentowana.
A. Grzybek - stylistka&SPA czynią cuda.
I jeszcze raz z GW:
Miejski działacz nigdzie nie pracuje
To z czego, żyje?
ale mam nadzieję, że Zieloni powalczą też w innych miastach niż Warszawa. No i Kraków, ale tam startują nie pod własnym szyldem. Czy strategią na te wybory jest skupienie się na stolicy?
Tak się godzi?
Obok Piotra Guziała lidera Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej poważnym kandydatem na stanowisko Prezydenta Warszwy jest pani Joanna Erbel wystawiona przez partię Zielonych i popierana przez OPZZ.