Nic dziwnego, skoro kościoły i plebanie muszą go obowiązkowo prenumerować, tak jak Trybunę Ludu musiały prenumerować zakłady pracy w PRL.
Problem z Twoim błyskotliwym wpisem, jest taki, że za każdym razem kiedy lewica z masochistyczną konsekwencją powiela wpis o sprzedawalności prasy i o niezmiernym tryumfie na tym polu Gościa Niedzielnego jakiś nowo lewicowy gimnazjalista pisze dokładnie to samo.
Do kogo masz pretensje?
Do kleru?
Kościoła?
Czy może raczej do lewicowej Trybuny której nikt nawet z towarzyszem mauzerem przy skroni nie chciał dobrowolnie czytać
"Gość Niedzielny" obchodzi mnie tyle samo, co "Gość Poniedziałkowy", "Gość Wtorkowy" itd. Nie rozumiem jednakże, dlaczego niektórym tak bardzo przeszkadza częściowa dystrybucja tego pisma poza tzw. wolnym rynkiem? (Rzecz jasna o ile w ogóle ma ona miejsce). Bo moim zdaniem akurat temu należałoby tylko przyklasnąć.
PS.
"Gość" nie jest wydawany przez jakiś kościelny organ centralny (jak niegdyś "Trybuna Ludu"). Jest pismem kurii diecezjalnej (obecnie zdaje się metropolitalnej) w Katowicach, podobnie jak "Niedziela" - metropolitalnej kurii częstochowskiej. Oba czasopisma mają oczywiście edycje regionalne (diecezjalne). W przypadku "Niedzieli" jest to np. warszawska, kielecka, sandomierska, lubelska, zamojska i in. (latem wpadła mi skądś w ręce sosnowiecka).
Sprzedaż "Polityki" i "Newsweeka", zatem na chwilę obecną dwóch głównych burżuazyjnych szmatławców, wynosi zaledwie tyle, ile mieszkańców liczy raptem jedno (!) z kilkudziesięciu dużych miast w kraju, i to na dodatek jedno z owych miast najmniejszych, np. Gorzów Wlkp., Zielona Góra, Opole, Płock, Włocławek. "W Sieci" sprzedaje się w wysokości równej wielkości Piotrkowa Tryb., Ostrowca Św. lub Inowrocławia, zaś "Tygodnik Powszechny" ma tylu czytelników, ilu mieszkańców ma Przasnysz. To są osiągi w skali bądź co bądź 35-40 mln kraju. Brawo! Brawo! Brawo! Bardzo dobre informacje, oznaczają bowiem, że prasa, czyli jeden z głównych demoliberalnych propagandziorów, nie ma praktycznie żadnego oddziaływania na społeczeństwo.
A jak jest siła oddziaływania "społeczeństwa"?
Jasne, że wszystkie z tych pism stanowią jednolity front ideologiczny, plują tym samym konserwatywno-liberalnym jadem, stąd też ich siłę rażenia należy rozpatrywać łącznie, ale i w takim układzie są to liczby w ogólnej skali niewielkie.
przeczytaj jeszcze raz moje pytanie...
Istotnie. Nie za bardzo wiadomo, o co ci tu idzie. Domyślam się co nieco, ale bez pewności, czy słusznie. Bądź więc łaskaw doprecyzować kwestię (jeśli oczywiście interesuje cię moje zdanie).