"Piketty twierdzi, że kapitalizm systematycznie produkuje ciągle rosnące nierówności".
Z całym szacunkiem dla autora, który na pewno posiada ogromną wiedzę ekonomiczną ale wyskakiwać w XXI wieku z takim "odkryciem", to jak wydać dziś De revolutionibus orbium coelestium i ogłosić jako rewelację.
Coś pośrodku obu poglądów ekonomicznych, Panie Autorze? Czymś pośrodku jest właśnie system, który jest. Czyli raczej dostrzegam w tym obronę systemu niż jego krytykę. Jeśli umiarkowane propozycje Piketty'ego są dla Autora zbyt daleko idące, a skrajny fundamentalizm rynkowy akceptowalnym punktem odniesienia, to po co w ogóle pocić się nad artykułem i irytować czytelników?
Redakcjo, czy naprawdę nie ma już czego tutaj publikować?
...struktura ekonomiczna, gdyż to nie bogaci stwarzają koniunkturę gospodarczą a popyt średniaków i biedaków.
A jak się załamie, to majątki bogatych będą tyle warte, co laptopy na których wyświetlane są stany ich kont bankowych.