"Kobiety w Europie zarabiają mniej niż mężczyźni" - trudno się nie zgodzić, prawda
"choć bywają od nich lepiej wykształcone i ciężej pracują" - tak, pod względem formalnego stopnia wykształcenia kobiety dziś na pewno dominują, ale czy ciężej pracują ?
Gdyby założyć, że mężczyzna i kobieta mają wysiłkowo podobnie ciężką prace, a kobieta po powrocie do domu robi coś jeszcze dla rodziny, zaś mężczyzna siada przed TV i pije piwo, to byłaby to prawda, że kobiety ciężej pracują.
Tylko czy aby to np. na wsi najcięższe prace wykonują kobiety, czy to kobiety są głównie pracownikami fizycznymi w Europie, np w budowlance i górnictwie ? Wiemy, że tak nie jest. Twierdzenie więc, że kobiety ciężej pracują jest w obecnym kontekście mało realistyczne. Uwzględniając zasługi kobiet nie tylko w zewnętrznej pracy, ale i w gospodarstwie domowym, zapominamy o ciężkiej pracy tradycyjnego proletariatu,którego gros stanowią mężczyźni. Nadmierna polityczna poprawność ląduje więc w koszu w zderzeniu z rzeczywistością.
Skłonny byłbym jednak przyznać, że kobiety bardziej są obciążone w sensie psychicznym, co przejawia się m.in. w większej podatności na depresję. Jednak do końca nie wiem, czy takie stwierdzenie wystarcza, albowiem to mężczyźni kilkukrotnie częściej popełniają samobójstwa niż kobiety, a prawdopodobnie największą różnica pod tym względem jest w Polsce.
Warto zapoznać się z artykułem:
http://polska.newsweek.pl/samobojstwo-ilu-polakow-popelnia-samobosjtwo-newsweek-pl,artykuly,346248,1.html
Czy publicystyczna lewicowość w Polsce nie może mieć trochę bardziej męskiej maski w obliczu takich danych? Czy młodych mężczyzn należy spychać w szeregi korwinowców i kiboli-narodowców zadowalając się feministyczną estetyką, bardziej chyba adekwatną do anglosaskich problemów niż do polskich?
Zresztą Europa jest już na tej drodze.