ze to nie po lewicowemu i trzeba dla rownowagi podnieść podatki albo ceny urzędowe inaczej gospodarka padnie.
wielkiego zagrożenia nie ma; gorzej gdy deflacja objęłaby pozostałe towary, których produkcją (lub ich usługami) zajmuje się około 80% Polaków, wtedy istniałoby ryzyko spadku płac i pogłębienia deflacji, a to oznaczałoby spiralę recesyjną
co potwierdzają i górnicy i rolnicy a przede wszystkim te miliony poszukujące chleba poza granicami kraju.
Akurat gornicy i rolnicy to najlepszy przyklad postepujacej biedy w kRaju
HAHAHAHA>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>HA
>dopóki spadają ceny żywności i paliw wielkiego zagrożenia nie ma
To zależy, istotna jest przyczyna spadku cen. Jeśli ceny spadają bo spekulanci uciekają np. z ropy naftowej to zagrożenia nie ma, wręcz przeciwnie, niskie ceny ropy mogą działać ożywiająco na gospodarkę (z wyjatkiem gospodarek czy ich dziedzin, które żyją z ropy naftowej). Przywołując dla por. polskie górnictwo w dzisiejszej sytuacji to widać, że nie jest najlepiej. Spadki na rynku węgla kamiennego odbiją się na setkach tysięcy rodzin i na całej gospodarce.
Jeśli ceny spadają na skutek względnej nadprodukcji (ceny żywności), bo rynek reaguje na zamrożenie płac, wysokie bezrobocie, wysokie zadłużenie rodzin oraz małych i średnich podmiotów gospodarczych, brak perspektyw to jest to zjawisko szkodliwe, prowadzi bowiem do nakręcania spirali spadku gospodarczego. Mniejszy popyt wymusi w końcu spadek produkcji, wzrost bezrobocia i dalsze zubożenie rynku konsumenckiego
Wsumie, deflacja to jest to czego bardzo boją się ekonomiści odpowiedzialni za finanse państwa, bo chociaż dzisiaj system finansowy jest zdolny wykreować każdą ilość pieniędzy (może tylko mieć problemy z nieskończonością :), ale kreacja pieniądza długu prowadzi w efekcie do dalszego drenażu rynku i powoduje dalsze perturbacje finansowe w skali makro.
Można okresowo wprowadzić podatki w branżach, które objęte są deflacją, doprowadziłoby to do ich wzrostu i tym samym do inflacji.Gdy inflacja wróciłaby np. do poziomu 1%, można byłoby ponownie obniżyć podatki np.od paliwa, tym samym spowalniając w trakcie tendencji wzrostowej wzrost cen paliw
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/gospodarka/20140312/reich-niskie-place-prawdziwy-zabojca . http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/gospodarka/20141211/laski-unia-powinna-zaczac-sprzyjac-polityce-wzrostu-plac
A deflacji uległ jak widzę też umysł Westa, który jak zwykle był pierwszy i jak zwykle bez sensu.
Wystarczy poczytać adrema czy rysza :-)
Problem w tym, że jeśli mamy już do czynienia z deflacją, której najistotniejszą przyczyną jest ubożenie rynku konsumenckiego, a nie okresowe wahania cen światowych poszczególnych surowców to trzeba zauważyć przyczynę tego ubożenia, a to jest to czego mainstreamowi ekonomiści bardzo lubią nie dostrzegać.
Mówi między innymi o tym prof. Łaski w wywiadzie do którego link podał tutaj Józef Robotnik. Podczas gdy w ciągu ostatnich 25 lat w Polsce (od 90 do 2015) PKB wzrastał 3,45% rocznie to płace tylko 1% rocznie. Do tego doszedł drenaż bankowy i bezrobocie. Wygląda na to, że deflacja w Polsce ma przyczyny strukturalne, a efektem będzie dalszy spadek PKB. O tym co będzie za kilka lat gdy przestaną napływać fundusze unijne ekonomiści nie lubią mówić.
Wygląda na to, że system finansowania gospodarki oparty na lichwie nie usuwa tego problemu, a raczej go powiększa. Kreacja pieniądza jako długu zubaża w efekcie rynki i skutkuje tworzeniem nieznośnych nierówności społecznych.
Kapitalizmowi stary Keynes się kłania :)
"w ciągu ostatnich 25 lat w Polsce (od 90 do 2015) PKB wzrastał 3,45% rocznie to płace tylko 1% rocznie"
nie wiem skąd te dane, ale wzrost płac o 1% rocznie (realnie) wydaje mi się niewiarygodnie niski, proszę podaj źródła dotyczące takiej wielkości - bo ja się nie zdziwiłbym, gdyby wzrost płac biedniejszej połowy społeczeństwa wynosił tyle, ale pensje m.in. menedżerów rosły bardzo szybko, tak więc średnioroczny wzrost płac o 1% nie wydaje mi się realny z tego względu - jeśli masz statystyki na poparcie swojego argumentu (lub ma je Łaski) to bardzo proszę o link
"do tego doszedł drenaż bankowy" - drenaż bankowy występuje we wszystkich krajach kapitalistycznych, zwłaszcza w najbardziej rozwiniętych, ale i w krajach uzależnionych od zagranicznego kapitału bankowego
"o tym co będzie za kilka lat gdy przestaną napływać fundusze unijne ekonomiści nie lubią mówić" - szczerze, nie lubię czarnowidztwa, bo to mi się kojarzy z naszą radical droite (korwiniści, narodowcy i radiomaryjno-gazetopolscy pisowcy), która sieje pesymizm nawet tam, gdzie płyną optymistyczne sygnały. Co będzie, gdy fundusze UE przestana płynąć ? Będzie mniej inwestycji publicznych - dróg, kolei i autostrad, a także mniej pieniędzy na naukę, akwaparki, fontanny i renowację miasteczek, które pomimo swej "ładności" i tak cierpią na emigrację swych mieszkańców. Więc to jest przewidywalne i do tego nie potrzeba ekspertów
"Wygląda na to, że system finansowania gospodarki oparty na lichwie nie usuwa tego problemu, a raczej go powiększa."
Znane są problemy wynikające z kredytu i lichwy. Należy ograniczać nadmierne oprocentowanie, a poprzez urzędowe zmniejszenie nierówności społecznych ograniczyłoby się również korzystanie wielu niezbyt zamożnych ludzi z chwilówek i innych tego typu wynalazków.
"Kreacja pieniądza jako długu zubaża w efekcie rynki i skutkuje tworzeniem nieznośnych nierówności społecznych."
Jeśli dług publiczny w znaczącej części tworzy się jako publiczny dług krajowy, to nie widzę większych zagrożeń. Dług zagraniczny (tak jak w przypadku np. Grecji) powoduje o wiele większe problemy i bolesne dostosowania. Więc należy pilnować, aby dług publiczny był jedynie lub w znacznej większości. Wszak dług krajowy publiczny krajowe to w większości obligacje posiadane przez obywateli polskich, a tym samym ich oszczędności. Gdyby jedynymi oszczędnościami były obligacje, które byłyby jedyna formą zaciągania przez państwa długu, to wtedy dług publiczny krajowy = oszczędności prywatne.
Wynika z tego, że współczesne państwa chcąc poradzić sobie z kosztem emerytur, powinny ustawowo zmuszać dorosłych ludzi do kupowania obligacji ze swych pensji (powinno to działać na zasadzie "automatu") o kilkudziesięcioletnim lub kilkunastoletnim terminie zapadalności, a emeryci na starość dostawaliby emerytury jako formę zapłaty (z procentem) za wykup w przeszłości długu publicznego. taki system omijałby pośredników i oznaczałby, że:
PAŃSTWO PO TO TWORZYŁOBY DŁUG PUBLICZNY, ABY WYKUPILI GO PRACOWNICY, KTÓRZY DOSTAWALIBY ZWROT WRAZ Z ODSETKAMI, PO TO, ABY MIEĆ NA SWOJE EMERYTURY
Taki system jest prosty i czytelny
>"w ciągu ostatnich 25 lat w Polsce (od 90 do 2015) PKB wzrastał 3,45% rocznie to płace tylko 1% rocznie" nie wiem skąd te dane, ale wzrost płac o 1% rocznie (realnie) wydaje mi się niewiarygodnie niski, proszę podaj źródła dotyczące takiej wielkości - bo ja się nie zdziwiłbym, gdyby wzrost płac biedniejszej połowy społeczeństwa wynosił tyle, ale pensje m.in. menedżerów rosły bardzo szybko, tak więc średnioroczny wzrost płac o 1% nie wydaje mi się realny z tego względu - jeśli masz statystyki na poparcie swojego argumentu (lub ma je Łaski) to bardzo proszę o link
Jestem praktykującym zwolennikiem ograniczonego zaufania do wszelkich informacji i danych statystycznych. Dane GUS, na które powołują się ekonomiści (zwykle fragmentaryczne z krótszych okresów) z tak długiego okresu podane w tak syntetycznej formie musiały być poddane swego rodzaju obróbce. Ekonomista, prof. K.Łaski wie jak to robić i można spodziewać się od niego poprawnych danych. Mnie też się wydaje bardzo niski ten wzrost płac (1% rocznie), pamiętam, że średnia płaca w IIIRP rosła dość dynamicznie. Łaski mówi tutaj prawdopodobnie o wzroście płacy realnej czyli po uwzględnieniu inflacji. Ten wskaźnik dla Niemców był jeszcze gorszy, bo w ciągu ostatnich 20 lat dochody z płacy najemnej spadały o 1% rocznie podczas gdy właściciele kapitału w tym czasie podwoili swoje dochody.
>"do tego doszedł drenaż bankowy" - drenaż bankowy występuje we wszystkich krajach kapitalistycznych, zwłaszcza w najbardziej rozwiniętych, ale i w krajach uzależnionych od zagranicznego kapitału bankowego
No właśnie, ale nie powinniśmy tego traktować jako dopust boży, czy stan naturalny tego świata, bo ten drenaż ma fatalne skutki dla gospodarek krajowych, powoduje kolosalne zróżnicowania społeczne, zadłużenia i jest głównym hamulcowym postępu społecznego. To zasada kapitalistycznego systemu gospodarczego, narzucona społeczeństwom większości krajów, prowadząca do ich uzależnienia gospodarczego, politycznego, zniewolenia i zmuszenia do ciężkiej pracy dla dobra dysponujących kapitałem.
>"o tym co będzie za kilka lat gdy przestaną napływać fundusze unijne ekonomiści nie lubią mówić" - szczerze, nie lubię czarnowidztwa, bo to mi się kojarzy z naszą radical droite (korwiniści, narodowcy i radiomaryjno-gazetopolscy pisowcy), która sieje pesymizm nawet tam, gdzie płyną optymistyczne sygnały.
Ja czarnowidztwa także nie lubię, ale rozróżniam rzeczowe analizy od krytykanctwa różnych partii stanowiącego ich główny produkt, który się dobrze sprzedaje na politycznym rynku. Grecy prawdopodobnie także nie lubili czarnowidztwa, a Polska jest na tej samej drodze tylko później zaczęła. O zadłużeniu przeczytaj sobie
http://www.plp.info.pl/2011/12/30/ekspertyza-polskiego-lobby-przemyslowego-w-sprawie-zadluzenia-i-oddluzania-gospodarki-polskiej/
>Co będzie, gdy fundusze UE przestana płynąć ? Będzie mniej inwestycji publicznych - dróg, kolei i autostrad, a także mniej pieniędzy na naukę, akwaparki, fontanny i renowację miasteczek, które pomimo swej "ładności" i tak cierpią na emigrację swych mieszkańców. Więc to jest przewidywalne i do tego nie potrzeba ekspertów
O Bosch!
Patologiczny brak wyobraźni, czy niepoprawny optymizm:) ?
>"Wygląda na to, że system finansowania gospodarki oparty na lichwie nie usuwa tego problemu, a raczej go powiększa."
Znane są problemy wynikające z kredytu i lichwy. Należy ograniczać nadmierne oprocentowanie,...
Prawdziwe problemy w Polsce dopiero przyjdą, ale wskazywanie na nie łatwo odfajkować jako czarnowidztwo. Chcesz *ręcznie* ograniczać oprocentowanie kredytów bankowych w kraju który wybrał drogę liberalizmu? Na razie ci co wybrali wolność mówią nie ma przymusu brać kredyt, albo: Nie dajcie się oszukać. Jednak bardzo wielu daje się.
>a poprzez urzędowe zmniejszenie nierówności społecznych ograniczyłoby się również korzystanie wielu niezbyt zamożnych ludzi z chwilówek i innych tego typu wynalazków.
No, to już pachnie dyktaturą proletariatu, w każdym razie ciekawe skąd pieniądze na *urzędowe zmniejszanie nierówności*, pewnie z kredytu bankowego na konto wnuków ?
>"Kreacja pieniądza jako długu zuboża w efekcie rynki i skutkuje tworzeniem nieznośnych nierówności społecznych."
Jeśli dług publiczny w znaczącej części tworzy się jako publiczny dług krajowy, to nie widzę większych zagrożeń. Dług zagraniczny (tak jak w przypadku np. Grecji) powoduje o wiele większe problemy i bolesne dostosowania.
To niezupełnie tak jak myślisz. Dług publiczny większości krajów to należności podmiotów finansowych krajowych i zagranicznych. Lepiej żeby to był kapitał krajowy niż zagraniczny, bo sektor publiczny ma wtedy lepsze narzędzia porozumienia w zakresie kształtowania oprocentowania i rolowania długu, którego i tak nie może spłacić (por. Japonia). Nie usuwa to jednak podstawowej wady jaką jest tworzenie nierówności społecznych i wszystkich zjawisk pochodnych.
Akurat Polska, ma tutaj kiepską sytuację, bo większość instytucji finansowych od których zmuszona jest pożyczać to kapitał w dużej większości zagraniczny. Dług publiczny tak czy owak trzeba spłacać i nie zawsze będzie to możliwe za pomocą nowych papierów wartościowych, bo one kiedyś staną się bezwartościowe, a konieczna będzie gotówka.
>Wynika z tego, że współczesne państwa chcąc poradzić sobie z kosztem emerytur, powinny ustawowo zmuszać dorosłych ludzi do kupowania obligacji ze swych pensji (powinno to działać na zasadzie "automatu") o kilkudziesięcioletnim lub kilkunastoletnim terminie zapadalności, a emeryci na starość dostawaliby emerytury jako formę zapłaty (z procentem) za wykup w przeszłości długu publicznego. taki system omijałby pośredników i oznaczałby, że:
PAŃSTWO PO TO TWORZYŁOBY DŁUG PUBLICZNY, ABY WYKUPILI GO PRACOWNICY, KTÓRZY DOSTAWALIBY ZWROT WRAZ Z ODSETKAMI, PO TO, ABY MIEĆ NA SWOJE EMERYTURY Taki system jest prosty i czytelny
Taki system w zasadzie już funkcjonuje jednak niskie dochody Polaków, bezrobocie, umowy śmieciowe, nieszczęście OFE i inne nieszczęścia :) nie pozwalają na jego dobre funkcjonowanie.
"Łaski mówi tutaj prawdopodobnie o wzroście płacy realnej czyli po uwzględnieniu inflacji."
To raczej wiadome, ponieważ wskaźniki nominalne byłyby raczej "księżycowe", gdyby je podawał
"Ten wskaźnik dla Niemców był jeszcze gorszy, bo w ciągu ostatnich 20 lat dochody z płacy najemnej spadały o 1% rocznie podczas gdy właściciele kapitału w tym czasie podwoili swoje dochody."
Z tymi właścicielami kapitału to prawda. Z dochodami z płacy najemnej jest u nich natomiast tak, że stagnują albo powoli spadają, ale nie w tempie aż 1% rocznie, jak stwierdzasz ...
"nie powinniśmy tego traktować jako dopust boży, czy stan naturalny tego świata, bo ten drenaż ma fatalne skutki dla gospodarek krajowych, powoduje kolosalne zróżnicowania społeczne, zadłużenia i jest głównym hamulcowym postępu społecznego. "
Nie powinniśmy tego może traktować jako dopustu bożego, ale w tej chwili mamy właśnie taki "stan naturalny". Potrzebne są zmiany polityczne w wielu/większości krajów globu, a do tego trzeba strajków, rewolucji i ... przejścia części finansjery w opozycję wobec innej jej części. Dlatego rewolucyjni przywódcy musieliby zawrzeć kompromisy z jej częścią w niektórych krajach świata itp, tak aby wytworzyć wielo- lub dwubiegunowy podział świata (jak było w trakcie rywalizacji USA-ZSRR, gdzie powstały m.in. opiekuńcze demokracje socjalne zachodu i autokratyczne państwa rozwojowo-socjalistyczne). Obecnie mamy świat jednobiegunowy, globalizacja na modłę amerykańską ...
Raport wskazuje wiele słusznych uwag, ale, bądźmy szczerzy, mania z jaką traktuje się tzw. zadłużenie zagraniczne niepaństwowe, które jest przeważnie zadłużeniem spółek-córek wobec zagranicznych spółek-matek dezobiektywizuje dane o zadłużeniu zagranicznym w całej gospodarce. Dopóki do zadłużenia zagranicznego prywatnego danego kraju będzie się wliczać takie pozycje, dopóki te dane pozostaną mało wiarygodne. Ja widziałem statystyki opiewające na prywatne zadłużenie Portugalii na 500-600 mld USD. Czy to rzeczywiste zadłużenie Portugalczyków? Nie, to nie ich kredyty, ale kredyty spółek-córek należących do zagranicznych udziałowców. To kredyty w ramach grup kapitałowych.
"Więc to jest przewidywalne i do tego nie potrzeba ekspertów
O Bosch!
Patologiczny brak wyobraźni, czy niepoprawny optymizm"
To po prostu brak katastrofizmu. Wiedzmy, że w obecnym medialnym świecie sensacji, katastrofizm i panika sprzedają się świetnie
"No, to już pachnie dyktaturą proletariatu, w każdym razie ciekawe skąd pieniądze na *urzędowe zmniejszanie nierówności*, pewnie z kredytu bankowego na konto wnuków ?"
Komu pachnie dyktaturą proletariatu, niech pachnie. Nie wiem czy to straszne i czy taki akurat wniosek można wyprowadzić. Urzędowe zmniejszanie nierówności byłoby funkcją realizacji przez administrację krajową i samorządową ustaw przyjmowanych przez świadomą społecznie większość parlamentarną lub innych rządzących (przy innym ustroju). Skąd na to pieniądze ? Z opodatkowania bogatszych członków społeczeństwa, opodatkowania (po zalegalizowaniu) przemysłu narkotykowego i opodatkowania branż nieprodukcyjnych, zwłaszcza z dużym udziałem firm zagranicznych (krajowe podmioty ten podatek również płaciłyby jednak, ponieważ w obliczu członkowstwa w UE istnieje równość prawna wszystkich podmiotów wspólnotowych)."
Dług publiczny tak czy owak trzeba spłacać i nie zawsze będzie to możliwe za pomocą nowych papierów wartościowych, bo one kiedyś staną się bezwartościowe, a konieczna będzie gotówka.
Kłopoty z długiem publicznym zawsze można przykryć. A czym, to pewnie za chwilę sobie przypomnisz. Chodzi bowiem o to, że można zwiększyć ilość pieniądza w obiegu, dopuścić do wyższej inflacji i góra długów z przeszłości w stosunku do całego obiegu pieniądza w kraju lub jego rocznych dochodów stanie się jedynie pagórkiem.
Najpierw dzięki za wychwyconą omyłkę, oczywiście nie rocznie, tylko w omawianym okresie co świadczy raczej o całkowitej stagnacji w dziedzinie płac w ostatnich dziesięcioleciach w Niemczech.
Tutaj mamy zgodność poglądów. Oczywiście, jaki jest koń każdy widzi, tylko że nie jest to Ferrari i taką świadomość powinni mieć wszyscy, którzy zajmują się finansami publicznymi i zresztą finansami w ogóle.
Ponadto widać także, że ten koń już poważnie kuleje i nie wykonuje potrzebnej pracy narażając gospodarza na poważne straty.
Żeby doszło do jakichkolwiek zmian najpierw trzeba mieć świadomość szkodliwości tego systemu finansowego. I trzeba o tym głośno i śmiało mówić i domagać się zmian.
Dzisiaj większość polityków przyjmuje postawy zachowawcze, konformistyczne, dając się skorumpować przez system. Wygląda na to, że ciężar walki o sprawiedliwość społeczną spada tylko na bezpośrednio poszkodowanych. Ciekaw jestem jak to będzie z Tsiprasem i Varoufakisem w Grecji.
Czy nie fetyszyzujesz trochę tego zadłużenia zagranicznego ? Ja mówię o długu publicznym czyli o długu sektora publicznego, rządu i samorządów terytorialnych. Co roku dochodzi ok 100mld zł długu. Polska zadłuża się nieuchronnie i systematycznie. Dług osiągnął już pewnie bilion zł. Wierzycielem jest międzynarodowy kapitał w tym polski, obsługa tego długu wynosi rocznie ponad 40 mld zł, tendencja rosnąca. To nie są tylko martwe liczby.
Żeby obsługiwać ten dług wprowadza się różne pakiety oszczędnościowe w sferze socjalnej, co przekłada się na nieszczęście i cierpienie ludzkie, głód, utrata miejsc pracy i poniewierka za granicą.
A może brak Ci trochę empatii. Miałem kiedyś szefa który po sutym obiedzie zjedzonym w czasie wspólnych wyjazdów służbowych zwykł mawiać: *No teraz to mozemy z głodnymi porozmawiać :).*
Ja już to tłumaczyłem westowi nawet wierszem:
Do westa
Ja wiem drogi west
że statystycznie klawo jest,
a w garnku jeszcze kura,
chociaż w budżecie dziura.
Tęga mina, butna mowa
póki zdolność kredytowa.
Trochę zmiękczą tę mowę
emerytury głodowe.
Kto utrzyma kupę dziadów
kiedy młodzi wyjadą.
Na razie słychać wszędzie,
jakoś to beeeeeeeeeędzie.
:)
Jest marzeniem lewicy, lecz rzeczywistość jest odwrotnością tych marzeń. Nie wiem czy lewica w Grecji zrealizuje swoje marzenia. O Polsce lepiej nie mówić.
>Chodzi bowiem o to, że można zwiększyć ilość pieniądza w obiegu, dopuścić do wyższej inflacji i góra długów z przeszłości w stosunku do całego obiegu pieniądza w kraju lub jego rocznych dochodów stanie się jedynie pagórkiem.
Taka możliwość istnieje teoretycznie, ale w praktyce nie jest stosowana ze względu na inne zagrożenia i zobowiązania.
Taka możliwość istnieje teoretycznie, ale nie z powodu jakichś ograniczeń w rzeczywistości. Wynika ona z tchórzostwa wobec części ekonomistów i finansjery oraz wspierających je mediów
Ale czy da się ? Przykład np USA pokazuje, że da się (vide: luzowanie ilościowe), choć trzeba oczywiście wziąć poprawkę na to, że tam prawie wszystko dano bankom, a pośrednio oddziaływało to na ograniczenie zadłużenie. Zawsze można to zrobić inaczej. Np wpuszczając pieniądz bezpośrednio do gospodarki, do ludzi (np. pewna kwota wydrukowana- dla tych co nie mają konta lub zapisana na konto - tych ludzi co mają konta i instytucji publicznych - dzisiejsza informatyka na to pozwala). Oznaczałoby to pożegnanie z deflacją, o którą tutaj się martwimy
Proponujesz odstąpienie od zasady kreacji pieniądza jako długu ? Podobno takie rozwiązanie rozważa się już w UE, ale na razie z tego co wiem, Draghi chce stworzyć 1.1 biliona euro
i wrzucić je bankom skupując od nich obligacje państw i firm. Banki mając świeżą gotówkę będą mogły dalej kupować obligacje i akcje firm na giełdach. Jak to ujawniono to zaraz odżyła giełda.
Tylko że to jest polityka pieniężna, parafrazując hasło Gierka: *Żeby system finansowy rósł w siłę, a bankom żyło się dostatnio*. Słowami Keynesa to *popychanie wózka za pomocą sznurka*. Te pieniądze wkrótce zawłaszczy kapitał, tylko w niewielkiej ilości trafią na rynki i nie wytworzą znaczącego efektywnego popytu. Mogą natomiast przyczynić się do wywołania gigantycznego krachu na giełdzie wtedy stworzona z niczego kasa wyparuje, tylko nieliczni się wzbogacą.
Jak widać ten system jest kiepski. Dlaczego zatem nie robi się inaczej kiedy *Zawsze można zrobić inaczej*, oto jest pytanie :).
Inaczej, ale nie całkiem inaczej.
Kilka lat temu gdy kryzys finansowy zajrzał głęboko w oczy przemysłowi samochodowemu w Niemczech (brak efektywnego popytu na samochody, stagnacja płac), p.Merkel uruchomiła dopłaty do nowych samochodów kupowanych po złomowaniu starych. Był to prezent p. Merkel dla przemysłu samochodowego i nabywców samochodów na koszt niemieckiego podatnika, bo te koszty (ok 10mld euro) powiększyły dług publiczny. Pozwoliło to jednak ożywić koniunkturę w przemyśle samochodowym i odsunąć widmo deflacji na pewien czas. Niemcy mają jednak trochę inną sytuację z finansowaniem długu.
W Polsce która ma własną walutę rysuje się inna możliwość o której była mowa w znanej rozmowie pod tytułem *ch.., d..., i kamieni k...*, ale wątpię czy coś z tego wyjdzie, bo najpierw Konstytucja, a po drugie, polscy politycy są dość rozgarnięci jeśli chodzi o wyczucie tego co mogłoby rozgniewać hierarchię kościoła kapitału. Może zrobiliby to inni którzy tego wyczucia nie mają, albo nie dbają o to, ale kto ich wybierze i gdzie oni są.
chociaż to gorzki humor.