mogą się wygłupiać, bo to ma takie znaczenie (dla socjalizmu) jakby se Sosnowiec znacjonalizował - z tego będzie tylko upadek i kompromitacja. Tym bardziej jeszcze przy naciskach światowych, w tym i rosyjskich. Zresztą - i tak to będą musieli oddać ruskim kapitalistom (jeżeli będą chcieli żeby to działało i żeby ruscy dalej słali pomoc)...
A jak tam proces nacjonalizacji majątków oligarchów na "demokratycznej" Ukrainie?
że będą chcieli oddać kapitalistom - wszak podobno kapitalizm to jedyna dziś postępowa ideologia. :D
wszystko co robią "ruscy" jest złe. Nacjonalizują - źle. Nie nacjonalizują - źle. Co by nie zrobili zawsze będzie źle. Żeby zadowolić Badacza musieliby poddać się Zachodowi, pozwolić rozgrabić i stać kolonią. Badacz nazywa to postępem i wyrównywaniem. Postęp jest wtedy gdy imperializm podbija nowe kraje, a gdy te kraje stawiają opór to jest reakcja, średniowiecze i faszyzm. A poza tym w Rosji biją murzynów!
ruski, rzekomy "antykapitalizm" to jest mniej więcej taki, jak "antykapitalizm" III Rzeszy, Hitlera i Niemców wtedy... To była tylko zamiana (albo jej chęć) z liberalnego i demokratycznego (np. w sensie praw politycznych i obyczajowych), czystego, antynacjonalistycznego i antyfaszystowskiego Kapitalizmu Internacjonalistycznego na reakcyjną, drobnomieszczańską i zbrodniczą (w sensie np. fałszywego obarczenia innej rasy czy innych narodów winą i eksterminacją) iluzję zapyziałego, (ale wciąż nadal) kapitalizmu nacjonalistyczno-ludowego ze średniowieczno-azjatycką "czapą" Państwa i Wodza... Oj długo leniniści-staliniści (w przeciwieństwie do marksistów) to popierali i dawali się na to nabierać. Zupełnie tak jak dziś...
Na początek dobre i to, ale nie spodziewałbym się zbyt wiele po władzach DRL i ŁRL. Nacjonalizacje będą minimalne, niemalże kosmetyczne i w ramach kapitalizmu. Władze nie są w rękach ludu, ale sił prawicowych. W Donbasie, który jest między oligarchiczno-faszystowską Ukrainą, za którą stoi zachodni imperializm, a białą, kapitalistyczną Rosją nie ma warunków na socjalizm. Ukraina chce odbić zbuntowany Donbas, a Rosja jest zainteresowana zachowawczym rządem Donbasu. W tej sytuacji - między młotem, a kowadłem - Donbas nie może być socjalistyczny. Powstańczy Donbas może być tylko kapitalistyczny i jest skazany na sojusz z Rosją, bo bez niej zostanie spacyfikowany przez ukraińskich nacjonalistów i faszystów. Donbas nie ma wyboru i pola manewru. Nie należy oczekiwać, że w tej sytuacji Donbas stanie się czerwony. To byłoby samobójstwo. Tak to wygląda. Mimo to lepszy biały Donbas, niż brunatna Ukraina. Walka Donbasu nie ma charakteru rewolucji socjalistycznej, ale jest to walka antyimperialistyczna i antyfaszystowska.
tu nie ma żadnego szukania dziury w całym, ani jakiejś niekonsekwencji! Trzeba po prostu wyciągać wnioski z tego, co się stało - z klęski leninizmu, z przegranej leninowskiej strategii i taktyki socjalizmu. Dlatego, dopiero jak Rosja dogoni "Zachód" i będzie Nim i z Nim - dopiero wtedy zaistnieje sens i socjalistycznie pozytywne znaczenie nacjonalizowania tam czegokolwiek czy, szerzej, rewolucji. Natomiast dziś to tylko uparte i tępe skazywanie się na pewną i ponowną klęskę i kompromitację. Z kolei nacjonalizowanie (już sam termin jest bardzo niefortunny, nacjonalistyczny, faszystowski - powinno się raczej mówić o upaństwowieniu) w jakiś lichych i zniszczonych obwodzikach przy tak potężnych naciskach światowych - to już jest zupełna groteska i kpina. Ale czy to lepiej że to wpadnie w łapy kapitalizmu akurat ruskiego? Z jednej strony rozwieje prowincjonalne iluzje (bogatego i postępowego) "socjalizmu małych ojczyzn" (przy ogólnym panowaniu kapitalizmu), a z drugiej wzmocni (troszkę) największą dziś reakcję światową - czyli faszystowską Rosję, czyli nie (bolku matołku) kapitalizm jako taki (liberalno-demokratyczny), tylko faszystowski, na wpół "sfałszowany", wsteczny czy też osłonięty: Państwem, Narodem, Rasą (ruską), Wodzem i Jałmużną (Socjalem). A więc "subiektywnie" gorzej, "obiektywnie" - lepiej (skoncentrowanie sił obu stron i jednoznaczne rozstrzygnięcie, pozwalające iść dalej)
i przehandlował rewolucję za ochłapy (płaca) i jałmużnę (socjal)? Klasa robotnicza Zachodu to dziś pod względem ideologicznym, kulturalnym i politycznym drobna burżuazja, a nie rewolucyjny proletariat. Jest chleb, są igrzyska, czego chcieć więcej? Socjalizmu? Arystokracji pracy socjalizm nie jest do niczego potrzebny, a robotnicy Zachodu są w porównaniu do reszty robotników świata arystokracją. Swoje uprzywilejowane położenie zawdzięczają w dużej mierze wyzyskowi neokolonialnemu. Odpłacają wiernością w stosunku do imperializmu. Stanowią nie rewolucyjny, ale zachowawczy oddział międzynarodowej klasy robotniczej. Nie są w awangardzie ruchu rewolucyjnego, ale stanowią społeczną podporę imperializmu, bez której imperializm musiałby upaść. Imperializm może kwitnąć tylko wtedy, gdy ma po swojej stronie posłuszną klasę robotniczą.
robotnicy wschodu byli podobnie (albo jeszcze mniej) waleczni, natomiast problem polegał też na tym że leninizm i ZSRR rozleniwił i zmylił, a także w pewnym sensie osłabił robotników Zachodu... Oni czekali aż ZSRR przyjdzie z zewnątrz i za nich wywalczy im u siebie socjalizm. Dlatego też nie walczyli - zaraz po pierwszych niepowodzeniach zrezygnowano z tego (zamiast uparcie próbować). Zresztą, od czasu Stalina ustalono jakby status quo zasadniczej nienaruszalności i tego też się z grubsza trzymano...
Ale dziś, gdy leninowska strategia upadła i upadł w ogóle socjalistyczny blok wschodni oraz leninowski socjalizm - dziś socjal (i inne zasłony) z roku na rok, krok po kroku jest uchylany na Zachodzie, kapitalizm i jego nieodparte sprzeczności coraz bardziej znowu będą wyłazić na wierzch, a do tego wyrównujący warunki, poziomy i systemy kapitalizm - po niezawodnym pokonaniu nacjonalizmu ruskiego i odpadów średniowiecza islamskiego - będzie rozciągał się znacznie dalej na świecie niż kiedyś (już sięga dalej!). W tym sensie pojawia się znowu pozytywna perspektywa - i to Marksowska, a nie ta prowincjonalna, leninowska (gdzie z różnych zacofanych zadupi miał nadejść S.)
"Stanom Zjednoczonym wyrasta pretendent gotowy rzucić wyzwanie i wygrać z dominującym od kilkudziesięciu lat hegemonem. Pozostałe kraje będą musiały dostosować się do nowych realiów. Jak widać, część z nich zdaje już sobie z tego sprawę."
http://www.bankier.pl/wiadomosc/To-koniec-pewnej-epoki-Europa-stawia-sie-USA-i-dolacza-do-Chinczykow-3305874.html
Nawet wtedy, gdy kapitalizm jest w kryzysie, ze wszystkimi tego skutkami dla klasy robotniczej i ogółu ludzi pracy nie przechodzą oni na rewolucyjne, socjalistyczne pozycje, a co najwyżej bronią traconych pozycji w ramach kapitalizmu. Wydawałoby się, że sytuacja społeczna sprzyja politycznie komunistom - oto proszę, mamy rację w naszej ocenie kapitalizmu i wskazujemy drogę wyjścia - ale nic z tych rzeczy. Kryzysy nie przekładają się na wzrost poparcia dla ruchu komunistycznego. Radykalizacja napędza poparcie nacjonalistom i faszystom. Demontaż "państwa dobrobytu" nie musi wcale oznaczać, że oskubany ze swoich "zdobyczy" lud roboczy ruszy na barykady z czerwonym sztandarem. Może założyć brunatne koszule i paradować z pochodniami. Przy okazji zajebać komunistę czyli dziś najczęściej drobnomieszczanina, bo wśród klasy robotniczej komunisty ze świecą szukać. Faszyzacja jest reakcją na głębokie kryzysy. Gdy nawala opcja liberalna i socjaldemokratyczna zawsze jest jeszcze opcja faszystowska i wojna. Wojna przywróci ład, uzdrowi sytuację. Po niej opcja socjaldemokratyczna jak znalazł, a jak lud odetchnie to się dokręci śrubę - opcja liberalna. I tak w kółko.
Na Zachodzie po II wojnie światowej przerobiono już opcję socjaldemokratyczną i liberalną. Czas na faszystowską. Wroga się znajdzie. Już widać kto jest kandydatem. Rosja nadaje się idealnie. Wojna nie tylko pozwoli rozładować wewnętrzne napięcie, ale jeszcze przy okazji będzie co szabrować. Kraj wielki, bogaty w surowce i siłę roboczą. Można eksploatować, a z renty neokolonialnej korumpować rodzimy "proletariat". To już po wojnie, w ramach opcji socjaldemokratycznej. Niech lud złapie oddech. Później dokręci się śrubę.
"Ale dziś, gdy leninowska strategia upadła"
Tylko w Twojej chorej bani.
Opinia twoja i twoich ideowych towarzyszy nie liczy sie
a twoja opinia jakie ma znaczenie?
Ale i nie zastanowiles sie nad nia
Mialbys racje gdybym byl lewakiem
Ale nie jestem, i jak narazie prawactwo jest gora a lewactwo kryje sie sie po norach
Jak to ujął, "jak narazie prawactwo jest gora a lewactwo kryje sie sie po norach".
Zarówno Bartki, jak i badacze usilnie się starają, żeby to nie uległo zmianie.
Dziś jedyną opozycją są komuniści. Socjaldemokraci i socjaliści (czyli lewicowi socjaldemokraci) to od 1914 roku pachołki burżuazji. Przeszli na stronę burżuazji i utrwalają kapitalizm od "lewej" strony. Ich jedynym celem jest zarządzanie kapitalizmem, socjalizm już dawno przehandlowali za miskę soczewicy. Ci "przyjaciele ludu" to wilki w owczej skórze. Tylko komuniści reprezentują przyszłość, a ta zgraja "lewicowych" prostytutek reprezentuje gnicie kapitalizmu. Gdy komuniści uczą robotników i pracowników, jak zostać gospodarzem społeczeństwa i przyrody, oni uczą dawania dupy za talerz zupy.