Tekst Michała Siermińskiego potwierdza to, co mówię w wielu komentarzach, a mianowicie: gdy się pozostawi klasy niższe, w tym klasę robotniczą, samej sobie, to wybiera ona tendencje konserwatywne, nacjonalistyczne i faszystowskie. Tak było we Włoszech lat 20., w Niemczech lat 30. i tak jest w Polsce od lat 80 (większość elektoratu socjalnego nie odeszła wcale od SLD do PiS jak mówi modna teza, ale obecnie albo nie głosuje, albo jest związana ze konserwatywnie radykalnymi frakcjami obozu postsolidarnościowego). Niektóre sektory klas niższych są de facto najbardziej antylewicową grupą ludności (klasy średnie i wyższe bywają ideologicznie bardziej pragmatyczne), o czym świadczą grupy kiboli (o różnym statusie majątkowym wprawdzie, ale znaczna część sfrustrowana ekonomicznie i w subkulturach) i fundamentalistycznie nastawione grupki religijne będące pod przewodem charyzmatycznych upolitycznionych kapłanów. Przyczyny tego są różne w różnych krajach: od zburżuazyjnienia socjaldemokracji czy byłych socjalistów, po brak woli lub wiedzy wśród ludu "na dole", aby wyjść poza ciasność poglądów; wreszcie od skostniałego języka postmodernizmu ideologicznej lewicy po brak lewicowych mediów.