Autor opisał tylko jedną twarz klasy średniej, choć ta druga jest nie mniej groźna i bardziej dominująca w późnym kapitalizmie. To twarz liberalno-lewicowa, która pod płaszczykiem interesownie rozumianych "praw człowieka", "humanitaryzmu", "demokracji" etc. niszczy państwa i zamienia całe narody w grupy niewolników, i to nie tylko w Afryce czy na Bliskim Wschodzie.
to wymysł neoliberalnej jankeskiej propagandy, facet mający stragan i facet mający sieć hurtowni w jednym worku
"Trzeba było wielkich nakładów by przekonać pielęgniarki, korporacyjnych urzędników, robotników przemysłu motoryzacyjnego, czy pracowników Biedronki, że bycie pracownikiem jest obciachowe, a klasą średnią cool"
1. ("trzeba było wielkich nakładów by przekonać")
Nic odkrywczego. Merdia po to właśnie istnieją (w każdym systemie, dokładnie tak samo było również w PRL).
2. ("klasą średnią")
Nie przeżywaj kolego tak tej "klasy średniej". Ona jest bowiem takim samym wymysłem socjologii jak prawie wszystko lub w ogóle wszystko czym ta "nauka" się zajmuje (zwł. obecnie). A że ktoś w to wierzy bądź uwierzył? Cóż, ludzie "wierzą" w różne rzeczy.
3. (pielęgniarki, ekspedientki itd.)
Jeśli dały sobie coś tam wmówić - to tylko ich wina. Na człowieka świadomego swej wartości lub w ogóle choćby tylko samego swego człowieczeństwa, czyli po prostu człowieka normalnego, żadne socjologiczne (kolektywne) szufladkowania nie oddziałują. Nb. końcem ubiegłego roku miałem trochę do czynienia ze służbą zdrowia (badania okresowe) i jakoś nie zauważyłem u pielęgniarek śladu owej "obciachowości" (co to takie w ogóle?).
Po latach odkryli, że ich tam nie ma i dochodzą do wniosku, że ktoś im je ukradł. Szukają więc złodzieja ale czynią to na oślep. Ofiarami ich poszukiwań może więc paść każdy, kto w ich plecakach palce maczał a więc i Kaczyński i Balcerowicz i Miller i Kwaśniewski i każdy, kto w ostatnim dwudziestoleciu pełnił jakąś władzę. Może być zatem bardzo chaotycznie ale i tragicznie również, tym bardziej że nie pojawia się nikt, kto wiarygodnie potrafiłby to wszystko wytłumaczyć.. Miało być przecież równiej niż w PRL-u a jest? Lepiej nie mówić... Dlatego wszyscy pretendenci do władzy takie miałkie i niepewne mają poparcie. Kilkanaście procent przy urnach to będzie sukces polskie demokracji. Wciskanie entuzjazmu na nic się nie zda. Okrzyki "damy radę" też!
Zaraz, zaraz, jak to - bycie pracownikiem? Przecież pracownikiem jest się dajmy na to w pn., śr. i pt. między 7.00 a 15.00, a we wt. i cz. od 15.00 do 22.00. W innych porach jest się (tudzież można być) np. konsumentem, studentem filologii skandynawskiej, członkiem chóru parafialnego, wędkarzem, wczasowiczem na Krecie, wydawcą poezji, zbieraczem materiałów do monografii historycznej Szmulek, prostytutką na telefon itp.
klasa robotnicza ma was w d tak głęboko że nawet Korwin zdobywa więcej głosów. Może tym sie dla odmiany zainteresujcie
A dlaczego mają się nie bać? Przecież to na ogół żarliwi aspiranci do "niej".
Na marginesie. Skoro np. "wielko"miejscy wykonywacze "kreatywnych" zawodów mieliby być tzw. klasą średnią, to kim są powiedzmy właściciele przydomowych tartaków (przykład z mojej okolicy) żyjący w 500-metrowych domiskach, z pięcioma autami na podwórku. Najwyższymi kręgami arystokracji? He, he.
z domami i samochodami to właśnie klasa średnia. "Wielko"miejscy i kreatywni to osoby biedne (umysłowo najczęściej też), które chciałyby do tej klasy średniej należeć, bo dali sobie wmówić, że to coś dobrego, że właśnie lepiej być klasą średnią niż pracownikiem czy klasą robotniczą.
To, co dziś uchodzi za "najwyższe kręgi arystokracji" nie jest zainteresowane takimi "głupotami" jak duży dom czy dobry samochód. Ich interesują różne wrogie przejęcia, prywatyzowanie, wpływ na politykę kapitalistycznego państwa, trzymanie w kieszeni polityków itp.
A taki Stokłosa to cysorz na Pile i okolicach.
Naukowcy (zwłaszcza w naukach społecznych) uwielbiają brnąć w klasyfikację, kiedy nie mają nic do powiedzenia.
To tylko dowodzi marności czegoś takiego jak socjologia (bo to ona stara się grupować, szeregować, szufladkować, a tym samym de facto stygmatyzować pewne z jakichś względów niewygodne kategorie ludzi, na dodatek, tak się jakoś dziwnie składa, zawsze wedle kryteriów zgodnych z założeniami systemu). Od dawna już zastanawia mnie, komu i czemu ta "nauka" w gruncie rzeczy służy. Wiele do myślenia daje też jej niezwykle bujny rozkwit w czasach współczesnych (w Polsce po 1989). Równie ciekawe jest tu przywiązanie do niej "lewicy".
zaś biorąc pod uwagę, że podobnież mieliśmy być drugą Japonią, pójdźmy chociaż raz śladem poddanych cesarza i zlikwidujmy na uczelniach wydziały humanistyczne. I nie jest to ironia z mojej strony - od dawna pisałem gdzie się da, że funkcjonowanie takich pseudonauk jak teologia, filozofia czy socjologia właśnie, na tych samych prawach co biologia, fizyka czy geologia, jest czystą aberracją. Równie dobrze można by przywrócić wykłady z astrologii.
Nauki humanistyczne (np. historia) absolutnie nie są tożsame z "naukami" społecznymi (np. z ową socjologią).
ale co z psem?
nauki przyrodnicze, techniczne, humanistyczne - społeczne podpadają pod te drugie, ex definitione. Poszczególne działy do wywalenia na śmietnik wymieniłem. Historia (ale chyba nie w wersji Ministerstwa Prawdy Narodowej aka IPN) mimo iż jest również mocno interpretacyjna, może się ostać, jako że przynajmniej częściowo opiera się na przesłankach merytorycznych.
O co ci chodzi? Jaki pies? Owe tartaki to po prostu ledwie pierwszy z brzegu przykład, jaki przyszedł mi na myśl, raz - akurat na dniach miałem z nimi do czynienia, dwa - w mojej najbliższej okolicy (20-30 km) są prawie same lasy, a tam gdzie lasy, tam i tartaki (to oczywiste, dla przykładu na pojezierzach są przedsiębiorstwa połowowe). W ich miejsce może być cokolwiek innego dla zobrazowania nakreślonej przepaści.
Chyba masz rację, dodam tylko, że warto byłoby spróbować jakoś blizej określić czytelnikowi co to właściwie znaczy klasa średnia w Polsce. Lubię teksty Przemysława Wielgosza, ale mówienie o klasie średniej bez bliższego określenia o kim mowa jest dość mało wiarygodne. Ta klasyfikacja jest dość płynna i ulega zmianom. Kto dzisiaj należy do klasy średniej ? Szkoda, że autor nie rozwinął tego wątku, bo wydaje się być ciekawy.
Może ktoś spróbuje określić co to za grupa ta klasa średnia i według jakich kryteriów klasyfikuje.
Zaryzykowałbym jedno określenie na początek:
Klasa średnia to ludzie którym średnio zależy na socjaliźmie.
To według kryterium świadomości społecznej, ale i ta się zmienia.
Może być dupelek, a nawet jajnik...
(*_*)