Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Warszawa: Otwarcie wystawy o reprywatyzacji

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Reprywatyzacja - to nic innego, jak oddawanie tego co nasze, złodziejom.

Niestety również rzekoma lewica się do tego draństwa przyczynia. Nie powinna więc płakać, że ludzie się na nią wypinają.

autor: steff, data nadania: 2015-10-12 21:04:48, suma postów tego autora: 6626

Mam nadzieję, że po wyborach uda się

przewalutować Swetru na jakiś bezrękawnik.

autor: red spider 666, data nadania: 2015-10-12 23:23:38, suma postów tego autora: 1549

Gen Eisenhower, przyszły prezydent USA,

odwiedził Warszawę we wrześniu 1945. Radził przytomnie wtedy Polakom odbudowywać stolicę w innym miejscu. Niestety ekipa rządowa Bolesława Bieruta znalazła inne wyjście. (stąd sławny dekret, bez którego odbudowa byłaby niemożliwa) Dzisiaj wiemy, że nie było to szczęśliwe rozwiązanie. Posiadanie gruzowisk nie budziłoby po ponownym uwłaszczeniu takich emocji jak dzisiaj.

autor: Z.K. z OZB, data nadania: 2015-10-18 18:34:20, suma postów tego autora: 356

Z.K. z OZB

Nie byla to jedyna madra rada jaka Amerykanie dawali Polakom.
Niestety chorobliwa Amerykanofobia i RuSSofilia wzialy gore nad rozumem i zdrowym rozsadkiem
Niestety lewica w dalszym ciagu nie wyleczyla sie z tej choroby

autor: Rebel2, data nadania: 2015-10-18 20:51:09, suma postów tego autora: 3910

"eisenhower radził (...) odbudowywać stolicę w innym miejscu"

Wcale nie wiadomo, co Dwight Eisenhower miał na myśli. Stolica w rozumieniu normalnym to bowiem nic innego jak jedynie siedziba rządu (miejsce, gdzie owa siedziba znajduje się). U nas jednakże słowo to nabiera rangi wręcz diabolicznej lub sakralnej, w zależności od przyjętej optyki, i to zarówno wśród mieszkańców owej stolicy, jak i osób żyjących na prowincji (tzn. spoza stolicą).

Btw. U Polaków stolica wzbudza emocje doprawdy przedziwne, przy czym ich intensywność jest wprost proporcjonalna do odległości. Z mych obserwacji, a jako humanista lubię takowe czynić, niezbicie wynika, że największe negatywne nastawienie do Warszawy mają mieszkańcy dalekiej prowincji. Mianem dalekiej prowincji określam tu obszary położone poza byłą Kongresówką (i resztą zaboru rosyjskiego). I tak dla przykładu w Poznaniu czy Wągrowcu, gdzieś pod Starogardem Gdańskim, na Górnym Śląsku oraz w autochtonicznej części Opolskiego, niestety także w Krakowie i reszcie Galicji, wszędzie tam bardzo często panuje gorąca nienawiść do Warszawy. Spotyka się ją nie tylko wśród przygłupów, ale także osób na poziomie (jak to niektórzy mawiają).

Tymczasem czegoś podobnego, a już zwłaszcza w takim nasileniu, raczej nie uświadczy się na prowincji bliskiej, zatem wedle powyższego założenia, na terenach byłego zaboru rosyjskiego, czyli np. w Łodzi, Kielcach-Radomiu, Lublinie, Białymstoku. Tu mało kto (z ludzi rzecz jasna normalnych) żywi negatywne odczucia wobec stolicy kraju. Nierzadko jest wręcz odwrotnie, spotkać można najautentyczniejszych i najżarliwszych stołeczno-warszawskich patriotów.

Stąd też dla mnie dość przykre jest (choć przeżyję), że Warszawa ostatnimi laty zdaje się odcinać od swego naturalnego zaplecza (łódzkie, kielecko-radomskie, lubelskie, białostockie; no, od łódzkiego w trochę już może mniejszym stopniu). W zamian zaś kieruje swój syreni wzrok ku tzw. metropoliom, w rodzaju Krakowa czy Poznania, na dodatek przejmując od nich różne bardzo złe cechy (z zaściankowym krakowskim kołtuństwem włącznie, którego jeszcze w latach 90. chyba próżno było szukać w Warszawie).

Sprzyja temu m.in. polityka transportowa państwa, zwłaszcza ta pod rządami PO. Tak oto dla przykładu z Krakowa można do Warszawy (300 km) dostać się koleją szybciej niż z Radomia (100 km). Ba, mało tego, różne i częste tzw. promocje powodują, że bilet kolejowy z Krakowa jest nierzadko równy ceną lub nawet tańszy niż z Radomia czy Kielc (!). Dziwne? Ho, ho, wcale nie takie dziwne (jak mawiał pewien nieodżałowany forumowy klasyk). Są to kryte pod maską tzw. rynku celowe działania liberalnego k.restwa.

PS.
W różnych językach słowo stolica zwykle pochodzi od głowy. Np. estońskie pea-linn (pea - głowa), łotewskie gałwas-piłseta (gałwa - głowa), węgierskie fyyy-waarosz (fo z dwiema ukośnymi kreskami, wymawiane jak coś w rodzaju mocno przedłużonego y, także głowa). Tak samo w słowackim i innych słowiańskich, też w niemieckim, choć tu oczywiście nie Kopf-stadt lecz Haupt-stadt, oraz rzecz jasna w romańskich. W polskim zaś słowo to ma wyraźny związek ze... stołkiem. Czyli polska stolica to miejsce, gdzie znajdują się stołki (do obsadzenia).

autor: motyl, data nadania: 2015-10-19 19:00:43, suma postów tego autora: 2165

A po co jeździć do Radomia koleją?

Dystans w sam raz dla auta.

autor: west, data nadania: 2015-10-19 21:54:22, suma postów tego autora: 6717

@west 2015-10-19 21:54:22

O ile wiem nie istnieje obowiązek posiadania samochodu (i uganiania się z nim). Natomiast państwo zdaje się jest zobligowane do zapewniania komunikacji publicznej. I to sprawiedliwie - bez celowego marginalizowania jednych, a faworyzowania innych.

autor: motyl, data nadania: 2015-10-20 18:28:47, suma postów tego autora: 2165

Motylu, czasy Kongresówki dawno minęły

Nie ma najmniejszego sensu puszczania pociągów do każdej dziury, żeby zapewnić mieszkańcom połączenie z cywilizacją.

autor: west, data nadania: 2015-10-20 23:31:12, suma postów tego autora: 6717

.

Sorry for off top, ale może jeszcze tylko drobna uwaga. Przedostatni akapit mojej wypowiedzi (2015-10-19 19:00:43) odnośnie absurdalnie od kilku lat długiego czasu przejazdu z Radomia-Kielc do Warszawy nie jest jakimś płaczliwym biadoleniem w rodzaju, dlaczego do Pleszewa jeździ bus a nie lata airbus (takie interesujące kwestie porusza Nowy Obywatel, zwłaszcza niejaki Wołodźko). Chodzi mi tu o coś zupełnie innego, a mianowicie o celową marginalizację komunikacyjną, doświadczaną od kilku lat przez obszar radomsko-kielecki. Ponieważ Polacy mają na ogół poważny problem z odczytaniem mapy przypominam, że jest to obszar położony nie na jakimś zad.piu, lecz MIĘDZY WARSZAWĄ A KRAKOWEM. W prostej linii między nimi. Skąd też powyższy problem, sygnalizowany przeze mnie w rzeczonej wypowiedzi, sztucznie wygenerowany pod rządami PO, jest przy dobrej woli niezwykle prosty do rozwiązania. Wystarczy otóż część pociągów trasować linią Warszawa-Radom-Kielce-Kraków (LK8). W odróżnieniu od tzw. CMK linia ta prowadzi nie pustymi polami, lecz naturalnym i zwartym ciągiem osadniczym. Po jej modernizacji choćby tylko do głupich 160 km na godzinę osiągamy czasy przejazdu (do Warszawy) porównywalne z obecną CMK (Radom 40 min, Skarżysko-Kam. 55 min, Kielce 70 min). Czyli krótko mówiąc wilk (Kraków) syty i owca (Radom-Kielce) cała. Tak zresztą było przez długie lata. Przez jakieś trzy dekady pociągi kwalifikowane (skrótowo mówiąc te droższe) chodziły po CMK, pozostałe zaś osadniczą linią radomsko-kielecką. Nikomu to nie przeszkadzało. Podział był jasny, czytelny i pod każdym względem sprawiedliwy; chcesz oto dostać się (z Krakowa) do Warszawy szybciej - płacisz więcej, chcesz taniej - jedziesz dłużej linią kielecko-radomską. Zresztą jak już powiedziałem, po rzeczywistym wyremontowaniu osadniczej linii Warszawa-Radom-Kielce-Kraków nawet i czas przejazdu wiele by się od CMK nie różnił. Linia kielecko-radomska już w zasadzie teraz częściowo dostosowana jest do wyższej prędkości, wąskie gardło stanowi jedynie odcinek Warszawa-Radom, którego modernizacja z jakichś dziwnych powodów nie może się nie tylko zakończyć, ale praktyczne nawet na dobre zacząć. Te powody oczywiście nie są wcale dziwne. Wręcz przeciwnie. Rządzącym będącym na pasku megakapitału chodzi tu o maksymalne utrudnienie codziennych dojazdów do Warszawy, całkowicie wykonalnych z tych odległości, a perspektywicznie uniemożliwienie ich w ogóle i eo ipso stworzenie potencjalnej klienteli bankom i deweloperom.

Tak na marginesie. Woj. kieleckie (kielecko-radomskie, radomsko-kieleckie; obecnej jego połówki pod nazwą świętokrzyskie ja osobiście właściwie nie uznaję) ma sieć kolejową zasadniczo w niczym nie ustępującą innym rejonom rosyjskiej Polski (warszawskie, łódzkie, kielecko-radomskie, lubelskie, białostockie). W centralnej jego części znajduje się zespół trzech blisko siebie położonych węzłów kolejowych, tj. Radom, Skarżysko-Kamienna, Kielce. Przy czym środkowy z nich, Skarżysko-Kamienna, to węzeł nie tylko w rozumieniu potocznym, jako punkt zbiegu żelaznych szlaków, ale także, a nawet przede wszystkim, jako cała rozwinięta infrastruktura kolejowa, z dużą lokomotywownią oraz potężną stacją rozrządową, obecnie jedną z zaledwie czterech (!) w całym kraju. Ponadto do lat 90. funkcjonowała w tym rejonie druga lokomotywownia, czyli Kielce Herbskie (nb. kiedyś istniała jeszcze jedna, Sędziszów, w tym samym województwie, lecz już poza aglomeracją kielecko-radomską). Nadto Kielce i Radom to nie jakieś tam bez obrazy Kartuzy czy inna Kościerzyna, lecz dwa duże miasta w Polsce Centralnej, oba liczące po 200 tys. mieszkańców. Dodatkowo leżący pomiędzy nimi zespół trzech miast średniej wielkości (TSK, TST, TOS) generuje razem kolejne 200 tys. W sumie mamy więc co najmniej 600 tys. (całe woj. kieleckie w naturalnych granicach sprzed 1975 to ponad 2 mln, czyli tyle ile lubelskie, trochę mniej od łódzkiego, a znacznie więcej od podlaskiego). Wbrew opinii rozmaitej maści niedouków, a być może też ludzi złej woli, jest to obszar dobrze zurbanizowany (cały czas mówię oczywiście o aglomeracji kielecko-radomskiej inaczej staropolskiej, nie o całym województwie). Dla przykładu powiaty ostrowiecki i skarżyski, obecnie ziemskie, przed 1975 grodzkie, sytuują się w tej kategorii powyżej średniej krajowej. To także obszar o całkiem niezłych połączeniach kolejowych jeszcze w latach 90. (by już nie sięgać np. dwie dekady wcześniej, kiedy Radom był najlepiej po Warszawie kolejowo skomunikowanym miastem w całym kraju). To wreszcie również obszar do 1990 bardzo silnego przemysłu ciężkiego, jedno z głównych, o ile w ogóle nie główne w kraju skupienie przemysłu metalowego i tym samym, co dla lewicy może ważne, znaczące skupisko wielkoprzemysłowej klasy robotniczej (zatrudnienie w okresie Polski Ludowej: FSC Star Starachowice 22 tys., ZM Mesko Skarżysko-Kam. 22 tys., Huta Ostrowiec 17 tys.; dla porównania stocznia gdańska 8 tys.).

I oto proszę sobie uzmysłowić, że cały ten obszar został ostatnimi laty de facto unicestwiony kolejowo (zwłaszcza na odcinku bezsprzecznie najważniejszym z najważniejszych, czyli do stosunkowo blisko położnej stolicy kraju).

Aha, może jeszcze jedno. Końcem lat 90. pociągi pośpieszne (Kraków) Kielce-Radom-Warszawa pękały w szwach. Już z Kielc startowały pełne, na stacjach pośrednich (Radom, Skarżysko-Kam.) ludzie czasami nie mogli wejść do wagonów. W tym samym zaś okresie te kursujące po CMK woziły powietrze, częściowo zresztą tak jest do dziś, co oczywiście w niczym nie przeszkadza utrzymywać ich tamtędy do Krakowa chyba ze 20 par. Co to w takim razie jest jak nie celowe marginalizowanie jednych (Kielce-Radom) a sztucznie faworyzowanie drugich (Kraków)? Tym bardziej że jak już wyżej powiedziałem można to rozwiązać w sposób bardzo łatwy, wystarczy bowiem powrócić do stanu istniejącego przez 30 lat. No, najlepiej oczywiście byłoby, gdyby w ogóle tej patologii w postaci prowadzącej pustymi polami CMK nie było, wtedy wszystko jak kiedyś (przed 1984) chodziłoby przez Radom i Kielce. Ale ona jest i nic się już na to chyba nie poradzi. Pierwotnie zresztą była to linia do przewozów towarowych. Powstała w czasach Gierka dla odciążenia mocno przeładowanej z jednej strony linii częstochowskiej (LK1) a z drugiej radomsko-kieleckiej (LK8). Dla odciążenia. A nie dla unicestwienia.

autor: motyl, data nadania: 2015-10-21 13:31:07, suma postów tego autora: 2165

@west 2015-10-20 23:31:12

O czym ty człowieku mówisz? Nie wiem, czy dobrze cię rozumiem, ale jeśli tak, to odpowiedź i to aż nadto rozbudową masz 2015-10-21 13:31:07.

W skrócie: absolutnie nic chodzi mi o puszczanie pociągów DO Radomia i Kielc (wedle twojego oglądu dziur), lecz o puszczanie ich PRZEZ Radom i Kielce. Nic bowiem, poza względami prawdopodobnie politycznymi bądź zbliżonymi do nich, nie stoi na przeszkodzie, by składy z Krakowa do Warszawy chodziły częściowo po CMK, a częściowo osadniczą (i pierwotną) linią kielecko-radomską. Tym oto sposobem połączenie ze stolicą ma zarówno niedziura (Kraków) jak i dziury (Kielce, Radom). Tak zresztą było ZAWSZE. Jeszcze do jakiegoś 2009 (by już oczywiście nie sięgać wcześniej, kiedy przed udostępnieniem CMK do przewozów pasażerskich, co nastąpiło w połowie lat 80., wszystkie pociągi relacji Kraków-Warszawa latały przez Kielce i Radom). Tak że faktycznie to w ogóle nie jest żaden problem i tym samym tu w ogóle nie ma nic do rozwiązywania. Wystarczy tylko wrócić do stanu poprzedniego.

PS.
Żarliwym przeciwnikiem powyższego, tj. trasowania części pociągów osadniczą linią kielecko-radomską, jest klientela PO w postaci "wielko"miejskiego gołod.pstwa. Przede wszystkim krakowskiego, któremu ubrdało się, by do pracy w stolicy jeździć szybko (CMK) i jednocześnie tanio, ale do pewnego stopnia także warszawskiego, które z kolei w podobny sposób (szybo i tanio) chce przemierzać ten odcinek w odwrotnym kierunku (dla popicia sobie piwka na rynku, zobaczenia blaszanego smoka i tym podobnie interesujących spraw). Tymczasem po CMK jako typowej linii dużych prędkości (KDP) nie powinny z samego założenia jeździć żadne inne pociągi poza kwalifikowanymi (EX, IC, ICP). Miejsce dla tańszych (pospiesznych, teraz zdaje się jako TLK, IR) i na dodatek, co niezwykle ważne, dotowanych przez państwo jest na liniach osadniczych (w tym przypadku kielecko-radomskiej). One właśnie po to są jakoś tam dotowane, by zapewniały komunikację publiczną. Czy k.rwa dlatego, że jakiegoś krakowskiego studenciaka tudzież tamtejszego gastarbeitera w stolicy, klasycznego wyborcy PO, nie stać na przejazd do Warszawy expresem, intercity lub pendolino po normalnej, tj. w przypadku CMK (KDP) komercyjnej cenie, my, Kielce-Radom, leżąc w tym samym ciągu, mamy w ogóle nie mieć normalnych połączeń? Bo tak to w tej chwili praktycznie wygląda. Pod rządami PO państwo, czyli my wszyscy (zatem także mieszkańcy Kielc-Radomia), dopłaca oto do tego, by studenciak z Krakowa jechał sobie po Warszawy szybą, dedykowaną i komercyjną (czyli z samych założeń cenowo zaporową) linią za 30 zł. My (Kielce-Radom) natomiast z tego powodu mamy albo tłuc się superokrężną linią przez Dęblin i Pilawę (tak to jest od paru lat), albo z przesiadkami na Kolej Mazowiecką w Skarżysku i Radomiu (w tym przypadku dodatkowo za każdym razem kupując nowy bilet, co przy de novo liczonym kilometrażu aromatycznie zwielokrotnia koszt). Uważasz to za sprawiedliwe? Nawet choćby ze zdaje się bliskiego ci rynkowego punktu wodzenia?

autor: motyl, data nadania: 2015-10-22 13:56:46, suma postów tego autora: 2165

Motyl, masz zdrowie,

żeby akurat Westa, który wiadomo jaką ma mentalność i pojęcie o tych rzeczach, edukować. Raczej za wiele nie dotrze.

autor: Gayetsky, data nadania: 2015-10-23 17:49:35, suma postów tego autora: 181

do westa nie

ale inni też poczytają ;) nigdy na to nie patrzyłam całościowo, ale faktycznie komunikacyjnie i Radom, i Kielce to upośledzone w porównaniu właśnie z Krk. Motyl, dzięki za wyjaśnienie!

autor: magenta, data nadania: 2015-11-11 07:42:30, suma postów tego autora: 102

Dodaj komentarz