Ciekawy tekst, potwierdzający tezę, że badacze z zewnątrz potrafią obiektywnie patrzeć na stosunki polsko-żydowskie. Znamienne jednak unikanie problematyki odwrotnie postawionej, jak stosunki żydowsko-polskie. Czy ktoś zastanawiał się, czy były jakieś konsultacje w latach 1939-1941, kiedy zakładano getta i próby nawiązania kontaktu z polskim ruchwm oporu na ziemiach okupowanych przez Niemcow?
O unikaniu badania stosunków żydowsko-polskich pod okupacją sowiecką nie ma co mówić. Uważam, że wymieniona kurtuazyjnie w artykule grupa polskich badaczy nie tylko nie zajmuje się tą problematyką, ale wręcz zawęża poszukiwania do wykrywania kolejnych aktów zbrodni, zaniechając poszukiwania współdziałania żydowski-polskiego podczas okupacji i w pierwszych latach po wyzwoleniu polskich ziem z rąk niemieckich nazistów. W publikacjach o Holocauśie wręcz nie korzysta się z danych, widocznych gołym okiem na mapie wiszącej w Muzeum Holocaustu w NY, a opublikowanej w mediach o rozmieszczeniu ludności żydowskiej po podziale Polski w 1939 roku. Więcej artykułow pisanych przez naukowców , specjalistów od tych spraw z Izraela, Niemiec, Francji, wyjdzie tylko polskim specom na dobre, a polsko-żydowskim stosunkom na pożytek. Oburzonym dedykuję zasięgnięcie u źródła odpowiedzi na pytanie postawione przez pracowniczkę Muzeum Polin podczas otwarcie przygotowanej przez uczonych niemieckich wystawy o getcie w Litzmastadt, czyli w Łodzi: dlaczego na tych fotografiach z getta nie ma Niemców? Powodzenia.
w kontaktach z ŻOB,ŻZW jedną z przyczyn była działalność kolaborantów żydowskich, konfidentów Gestapo z Żydowskiej Gwardii Wolności "Żagiew" którzy próbowali przeniknąć do Delegatury i AK.
szczególnie tutaj: "...orędzie polskiego ministra spraw zagranicznych do ONZ w grudniu 1942 roku,..."
.
Że też chciało ci się toto w ogóle czytać, bo na przykład mnie od tej tematyki zbiera na wymioty. Od ćwierć wieku jesteśmy nią regularnie bombardowani. Niezupełnie też rozumiem, co z tymi "stosunkami polsko-żydowskimi" ma wspólnego lewica. Jakoś nie zajmują ją np. polsko-litewskie tego samego okresu.
bo jeżeli Profesor Historii Żydów Wschodniej Europy na Yeshiva University mówi o ONZecie w 42, to w końcu wiem - kto, jak i dla kogo pisze historię wschodnio żydowskich stosunków, za przeproszeniem...
.
Słyszałaś może o czymś takim jak tzw. czeski błąd, o nieomylna?
głuchej staruchy niedostrzegającej "czeskich błędów" tam, gdzie ich nie ma. Twoja definicja specyficznej pomyłki nie da się bowiem nijak obronić. Tym bardziej, że do chwili obecnej ten błąd nie został poprawiony. Czyżby ochrona praw autorskich profesora?
To nie jest "czeski błąd". Czeski błąd jest wtedy, gdy czeski prezydent Milosz Zeman przypomina czeskim naukowcom (przy okazji także Ukraińcom i Polakom) wypowiedź Bandery:
"Zabij każdego Polaka w wieku od 16 do 60 lat". "Jeśli tych słów Bandery nie znacie, nie możecie uważać się za specjalistów od Ukrainy. Jeśli jednak wypowiedź Bandery jest wam znana, to odpowiedzcie, czy zgadzacie się z nią lub nie".
To jest klasyczny czeski błąd, drogi V.C., bo nie będzie się prezydent jakiegoś śmiesznego kraiku wtrącał w nasze dobrosąsiedzkie stosunki z banderowcami...
Zaraz zresztą odezwały się różne wybiórcze półgłówki i inne dyplomatołki, tłumaczące tę wypowiedź, iż wpisuje się ona w generalną politykę Czech wobec Rosji, w domyśle wiernopoddańczą. Tą wypowiedzią cwany Zeman połączył bowiem sympatię wobec Polaków, z jakże bliską jego sercu miłością do Rosji.
To jest "czeski błąd", V.C.
Natomiast "ONZ w 1942" to błąd piramidalny, popełniony być może przez Mazurczaka??? Tak, to wina tego ignoranta Filipa, profesor nie mógł tak chlapnąć, no nie, V.C.?
Zresztą... jakie znaczenie ma orędzie operetkowego rządu londyńskiego do równie operetkowej Ligi Narodów, wówczas żałosnego truchła, które zdechło ostatecznie w kwietniu 1946? Podobnie rzecz ma się z dzisiejszą ONZ (utworzoną w październiku 1945), która już dawno powinna odejść w niebyt, bo jej zadania świetnie wypełnia NATO wraz z miłującym pokój i Palestyńczyków Izraelem.
Znaczenie bardziej fundamentalne miał raport i relacje Karskiego o sytuacji w Polsce, którymi "alianci" poddarli sobie tyłek. Politycy brytyjscy powiedzieli: "Wojna ma być wygrana, ale wojna z Rzeszą, a nie w interesie Żydów". Więc Karski od razu wiedział, że podobną odpowiedź uzyska od polityków czy wojskowych w Stanach Zjednoczonych. Oganiano się tam od niego mówiąc: "Dobra, dobra, ale my mamy wygrać wojnę, a pan o jakichś Żydach. Poza tym to, co pan mówi, to się po prostu nie mieści w głowie".
Do dzisiaj niektórym "badaczom" nie mieści się to w głowie. Nie wiedzą co z tym Karskim zrobić. Jak wytłumaczyć postawę "aliantów". Dlatego niektórzy, m.in. Zimmerman dywagują, że "Alianci mogli wydać swoim generałom rozkaz bombardowania szyn kolejowych do Auschwitz, jednak tego nie uczynili". Szkoda, że profesor nie rozwinął tej kwestii. Bardzo by mnie interesowało jak, kiedy, gdzie, z kim i po co takie bombardowanie miałoby się odbyć...
Podobnie jak burego motyla słabią mnie te "badania" stosunków polsko-żydowskich, gdzie po 70-ciu latach, w każdym pożółkłym skrawku odnalezionego listu, artykułu, fotografii, itp. wykazuje się ewidentną odpowiedzialność Polaków za żydowski holokaust, za genetyczny wręcz antysemityzm.
Dlatego nie dziwi, że na fotografiach przygotowanej przez "uczonych niemieckich" wystawie o getcie w Łodzi, nie ma Niemców, o czym pisze qaduc.
Tak jak nie dziwią mnie "polskie obozy koncentracyjne"...
To taka seria "czeskich błędów" w polskiej historii najnowszej i w polskiej "dyplomacji"...
.
zwrócić uwagę że ostatnio za mało jest o Starszych Braciach.
W Muzeum Polin 26 stycznia 2015 otwarto wystawę, na której zaprezentowano 30 zdjęć, z 12 tysięcy, będących w Berlinie. Ciekawy wykład pt. „Między dokumentacją zbrodni a panoramą życia” wygłosił dr Ingo Loose - historyk, badacz łódzkiego getta, pracownik Instytutu Historii Współczesnej (Monachium – Berlin), współredaktor wielotomowej publikacji poświęconej zbrodniom popełnionym na europejskich Żydach przez nazistowskie Niemcy w latach 1933–1945. Studiował w Polsce i Rosji, biegle mówi po polsku. Na postawione przez prowadzącą pracownicę MP pytanie odpowiedział krotko: „Ponieważ w getcie nie było Niemców”. Dla zebranych było to duże zaskoczenie, jednak nikt nie zanegował. I dlatego piszę, że należy sprowadzać do Polski znawców problematyki i historii Żydów z uczelni niemieckich, francuskich i izraelskich, którzy w przeciwieństwie do polskich i amerykańskich potrafią zachować dystans, nie są koniunkturalni i nie szukają łatwych i sensacyjnych tematów. O proporcjach w pokazywaniu tych tematów mała ilustracja. Podobno w części aryjskiej w Warszawie ukrywała się około 12 tysięcy Żydów. Przez 70 lat zdołano w Polsce ustalić już 40 adresów. Nie wiedzą nasi uczeni gdzie szukać? A wystarczyło porozmawiać z turystka z Izraela, która zaintrygowana imprezą przy ulicy Freta na Starym Mieście, gdzie oddawano hołd zabitym w powstaniu warszawskim dowódcom AL., sama powiedziała, że przecież mają ogromny materiał w Yad Vashem. Ale na takiej publikacji w USA nie zrobi się kasy.
Kolego, cała rzecz polega na tym, że nas, tzn. narodu polskiego, ten temat nie interesuje, nie jest on częścią naszej historii. W tym getcie mogli sobie być albo i nie być nawet Eskimosi. Tematy te należą do dziejów narodu żydowskiego, normalne więc, że zajmują się nim historycy żydowscy (gł. z państwa izraelskiego).
Ten Ingo Loose ma rację. W Litzmannstadt Ghetto nie było Niemców. Tam byli naziści i hitlerowcy czyli esesmani i gestapowcy. Tacy Untermensche niemieccy jak dziś powinniśmy mówić. Pozostałe kilkadziesiąt milionów Ubermenschów mieszkało w swym Deutschlandghetto i tworzyło ruch oporu przeciwko tym pierwszym. To samo zresztą dotyczyło Austriaków, do dzisiaj nierozliczonych z wojny i holokaustu...
Niedługo na podobnych "wystawach" o "polskich gettach" dla Żydów i "polskich obozach koncentracyjnych" dominować będą goebbelsowskie fotki i filmiki, gdzie np. zatroskani niemieccy lekarze (prekursorzy Lekarzy Bez Granic) troskliwie zajmują się żydowskimi pacjentami. Sama takie fotki z łódzkiego getta widziałam...
bury motylu... natomiast NAS, też naród polski, ten temat interesuje, bo jest on częścią NASZEJ historii. Czy się to MOJEMU i NASZEMU narodowi podoba, czy nie. Trudno wyobrazić sobie Polskę bez Mickiewicza, Słowackiego, Tuwima, Leśmiana, a nawet Zamenhofa czy Rubinsteina...
Może dlatego "niemcy" zakładali tutaj getta i obozy koncentracyjne, bo TWÓJ naród polski nie zauważając 3 milionów Żydów polskich, tolerował ich ludobójstwo? Bo dla TWOJEGO narodu polskiego to byli Eskimosi?
Gros historyków światowych właśnie tak zaczyna opisywać i interpretować tamtą polską rzeczywistość i specyficzny klimat dla niemieckich eksperymentów dziejowych.
A ty podobno też historykiem z wykształcenia jesteś?
.
1.
"Trudno wyobrazić sobie Polskę"
Najwyraźniej masz małą wyobraźnię (może popracuj jakoś nad jej pogłębieniem).
2.
"A ty podobno też historykiem z wykształcenia jesteś?"
Dla ciebie byłem tu z tzw. wykształcenia chyba już każdym. Nawet (as far as I remember) filologiem czeskim (czy coś w tym rodzaju), a to tylko dlatego, że zdarzyło mi się kiedyś zacytować Szwejka w oryginale.
Historia Polski to historia i życie tych, którzy ją tworzyli. Nasi przodkowie potrafili przez wieki tworzyć i utrzymać państwo, które wzbogacali przybysze, ale które też prowadziło ekspansje na terenach zamieszkałych przez inne narody. Przy całej krytyce, pamiętać warto, że to do Polski uciekali w średniowieczu z Zachodu przed pogromami Żydzi, Tatarzy Krymscy w czasach Tamerlana, ba, rosyjscy starowiercy w czasach Piotra I. Tu mieli swoją ojczyznę koloniści z Niemiec i przybysze z Armenii. Zachęcam, aby tak właśnie patrzeć na historię Polski. Do tego niezbędna jest znajomość języków tych narodów, a z tym jest różnie, a w przypadku relacji polsko-żydowskich wręcz tragicznie. I to było sedno pierwszego komentarza. Polscy uczeni zwalili to wszysko na ŻIH, a teraz na Muzeum Polin, a potem dziwią się, że mamy widoczne efekty. O samym getcie w Litzmanstadt warto porozmawiać, gdyż ten rozdział historii nie jest w Polsce znany i doceniany.
"do Polski uciekali w średniowieczu z Zachodu przed pogromami Żydzi, Tatarzy Krymscy w czasach Tamerlana, ba, rosyjscy starowiercy w czasach Piotra I. Tu mieli swoją ojczyznę koloniści z Niemiec i przybysze z Armenii".
Nic nadzwyczajnego. Takie karty ma w swej historii każdy kraj i każdy naród Europy. Również niegdysiejsza wieloetniczność Polski, związana zresztą z powyższym, nie jest niczym szczególnym. Podobnie wyglądała struktura narodowościowa innych państw na kontynencie, zwłaszcza zaś w jego części środkowej i wschodniej. Najwyraźniej więc padłeś qaduc ofiarą trwającej od ćwierć wieku indoktrynacji, wedle której Polska (czy jak oni tam wolą Rzeczpospolita) stanowić miała w tej kwestii jakiej niespotykane zjawisko.
Polacy żydowskiego pochodzenia mieszkający nadal w Polsce ? Mam jeszcze jedno pytanie : czy Polacy którzy byli osadzani w obozach zagłady też byli w "Polskich"obozach?
@Motyl
To się ładnie pisze,m ale trudniej udokumentować. Co to niby za wspaniale państwa Europy wschodniej i środkowej. Czyżby Rosja, do ktorej uciekła grupa Tatarów przed Tamerlanem również? Czy może Węgry, do ktorych pchali sie znęceni wolnością przez 200 lat Turcy?
A może to państwo Habsburgów, znane z przywiązania do ludów, oferujących im koronę? Łatwo być lekkoduchem, trudniej znajdować fakty. Z jednym można się niestety zgodzić, że w Polsce szlacheckiej łatwiej wolnemu przybyszowi z zachodu było osiąść w mieście i zachować wolnośc, niz polskiemu chłopu opuścić wieś pańszczyźnianą. Na szczęście tradycje pozostaly i jakoś tych prywatnych polskich hut, banków, stoczni nie przybywa, ale obcy kapitał nadal ma pierwszeństwo.
"...w Polsce szlacheckiej łatwiej wolnemu przybyszowi z zachodu było osiąść w mieście i zachować wolność, niż polskiemu chłopu opuścić wieś pańszczyźnianą".
.