"Leder, Sierakowski, czy inni publicyści KP nie wyobrażają sobie systemu innego niż kapitalistyczny, oczywiście funkcjonujący w ramach międzynarodowych instytucji takich jak UE czy NATO"
Pal sześć Ledera, Sierakowskiego czy innego pana X, ale tak uważają wszyscy, cała lewica włącznie z tzw. radykalną (patrz: Syriza, Podemos, etc.)
siedząc w salonie na kanapie narzekając na brak kawioru dla wszystkich.
To ratlerki kapitalizmu.
Waryński, Luksemburg, Kasprzak, Dzierżyński, Bierut i wielu innych od Wielkiego Proletariatu do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Oni walczyli za lud pracujący miast i wsi!
Dziś prawdziwej lewicy nie ma. Została pokonana i doszczętnie rozbita. Sztandar socjalizmu wylądował najpierw w błocie, a następnie na śmietniku historii. Kapitaliści przeciągnęli na swoją stronę proletariat, który poza chlebem i igrzyskami już świata nie widzi. A socjalizm? A świat bez wyzysku człowieka przez człowieka? Bez panów i najemnych niewolników? Bez przemocy i wojen? Bez imperializmu? Bez niszczenia przyrody dla zysku?
Przehandlowany za parę złotych podwyżki zapłaty za sprzedaż siły roboczej. Za parę złotych państwowej jałmużny dla ubogich. Macie dziady i napchajcie się!
Widmo komunizmu oddalone, proletariat napchał się i smacznie śpi.
Dziś Waryński nic by nie zdziałał. Zaczadzony burżuazyjną ideologią proletariat wyśmiałby go. Proletariat wytresowany przez burżuazję posłusznie wykonuje rozkazy swojego tresera. Proletariat karnie podąża za swoim treserem i nie słucha podszeptów buntowników. Proletariat to obecnie armia kapitalizmu - pełna dyscyplina i posłuszeństwo. Żadnych oznak niesubordynacji. Burżuazja rozkazuje, proletariat wykonuje. Co najwyżej upomni się o wyższy żołd. A to niegroźne. Nie podważa samej organizacji, struktury, hierarchii i miejsca proletariusza w szeregu. Wszystko zostaje na miejscu, jak pan właściciel najemnych niewolników przykazał. Kapitalizm trwa, a proletariat jest jego podporą.
że chociaż P. Ciszewski ratuje lewicowy charakter tego portalu.
NIestety sympatyczny i odwazny pan Cisza sam brnie w te same pulapki drewnianego jezyka i eufemizmow, nie nazywajac rzeczy po imieniu;
"jak typowy lewicowy intelektualista niestety nie umie spojrzeć na zagadnienia glebiej".
Dlaczego nie pisze wprost, kto finansuje te rzekoma lewice ?
"Lewice", ktorej bohaterem jest stara nazistowska organizacja, odnowiona w postaci NATO, (vide R.Gehlen, etc),
Tiahnybok dokunujacy coup d'etat pod egida EU i NUdelman (fuck the EU, our guy is Jac) , etc, etc
Co ma pisac pan Leder, skoro wystepuje na lamach Krytyki Polit. finansowanej przez najwiekszego spekulanta finasowego na swiecie, G. Sorosa ? Sorosa, ktory m.in. finansowal pucz na Ukrainie, covert war w Syrii, i w setkach in. miejsc na swiecie, powodujac
smierc i glod milionow istnien ?
Czy spodziewa sie Pan, ze jako 'filozof kultury' pan Leder ibidem, tamze ;)
dotknie istoty rzeczy " ? ;)
Zenada, hanba wrecz ! - NATO-lewica pod zankiem gieldy nowojorskiej & City of London, popierajaca neonazistowski pucz na Ukrainie
i zamykajaca oczy na neonazistowskie pogromy (Odessa, Mariupol).
NATO-Nazi-Bandera- Gehlen connection, "filozofow kultury" ... :
http://www.lewica.pl/forum/index.php?fuse=messages.31088
Noc jest najczarniejsza tuż przed świtem. System który rządzi większością tego świata, oparty na wirtualnym pieniądzu, musi upaść. Pytanie tylko co potem?
Varoufakis - to podopieczny Sorosa.
Steff: "Dobrze...że chociaż P. Ciszewski ratuje lewicowy charakter tego portalu"
Tyle, że sama "lewicowość" to termin wieloznaczny, bo tyczy się choćby sprawiedliwości społecznej, równości czy alternatywnego systemu społecznego, a z drugiej strony postępu, humanitaryzmu itp. Pojęcia te są ze sobą w konflikcie. Zresztą mamy róże nurty na lewicy od radykalnego komunizmu w socjalizmie, po reformistyczną socjaldemokrację, szkoły anarchizmu i nowej lewicy, a nawet takie szczegóły jak duża część zielonych czy feministek. Uzgodnij tu wszystko ze wszystkimi. Nie da się
Irak: "Dlaczego nie pisze wprost, kto finansuje te rzekoma lewice ?"
Aha, pewnie dlatego, jak mówi nasza ukochana narodowo-katolicka prawica, tylko prawica może być polska, a lewica to z zasady jest żydowska ?
"Sorosa, ktory m.in. finansowal pucz na Ukrainie, covert war w Syrii, i w setkach in. miejsc na swiecie, powodujac
smierc i glod milionow istnień ? "
Właśnie się od ciebie dowiaduję, że Soros może wywołać nawet głód. Zaprawdę, to Bóg. P.S. Jak tak łatwo od niego wziąć pieniądze, to i my się postarajmy. Nie wiedziałem, że tak łatwym sposobem możemy odbudować lewicę w Polsce.
Stirlitz: "Noc jest najczarniejsza tuż przed świtem. System który rządzi większością tego świata, oparty na wirtualnym pieniądzu, musi upaść. Pytanie tylko co potem?"
Wcale nie musi upaść. Ten system jest jak najbardziej realny. A jeśli zwiemy go "wirtualnym", to tylko kwestia retoryki. Właśnie "wirtualny" charakter pieniądza jest czynnikiem jego mocy. Quasi-wydruk pieniądza poprzez luzowanie ilościowe pozwala na przełamanie kryzysu bankowego, ale niestety powoduje narastanie nierówności między nielicznymi a licznymi. System, choć naruszony kryzysem, wymyślił skuteczną technikę leczniczą. Żadne zaklęcia tu nie pomogą.
Stirlitz: "Varoufakis - to podopieczny Sorosa."
Ok, jeśli tak mówisz, to pokaż, że masz dowody.
Zgadzam się Stirlitz. Kapitalizm nie jest wieczny. Rzecz w tym, że póki co grabarz kapitalizmu zapadł w długi socjal-narkotyczny sen. Korekta podziału skutecznie zneutralizowała rewolucyjny potencjał klasy robotniczej i zakonserwowała kapitalistyczny sposób produkcji. Ustępstwa burżuazji na rzecz proletariatu ("zdobycze świata pracy") zgasiły rewolucyjną walkę klasową, która teraz nie wychodzi poza ramy kapitalizmu. Proletariat zburżuazyjniał. Burżuazyjny proletariat pokornie je z ręki burżuazji. Socjalizm? Daj spokój! Podwyżka to co innego.
Mam nadzieję, że pewnego pięknego dnia to wszystko pierdolnie.
He, he. Przecież oni walczą cały czas. Obecnie w obronie trybunału, "wolnych" mediów itp. Zawsze są tam, gdzie ich tatusiowie i dziadziusiowie. I dziwne byłoby, gdyby miało być choćby na krok inaczej.
Powiedzmy sobie prawdę, większość ludzi, razem z tymi biednymi siedząc przed telewizorem lub komputerami nie wyobrażają sobie systemu innego niż kapitalistyczny, oczywiście funkcjonujący w ramach międzynarodowych instytucji takich jak UE czy NATO. Świat potrzebują dużego kopa aby się otrząsnął, aby tylko kop nie był śmiertelny.
...powinna być kompletna. Muszą być teoretycy w rodzaju Ledera (abstrahuję tu od jego wywiadu), którzy dadzą podstawy filozoficzne, musi być oddolna inicjatywa, która wyznaczy potrzeby i cele, dalej wodzowie i brygady potrafiące czynnie upomnieć się o swoje prawa.
Oddzielenie na samym początku jajogłowych od proletariatu, wierzących od ateistów, bojowników od pacyfistów - stworzy znowu kanapowe frakcje wzajemnie niechętne. I po ptokach.
Póki co, lewica jest przez jej przeciwników definiowana jako postkomunistyczne żydo-lewactwo. Niestety, nie udało się dotąd wytworzyć spójnego pojęcia współczesnej lewicy. Moim zdaniem, od tego trzeba zacząć.
Może dlatego że podpisuje się imieniem i nazwiskiem, a ci, o których mówisz, to genetyczni bandyci i kryminaliści.
Świetna analiza i krytyka salonowej lewicy, która liczy na brylowanie i poklask mediów głównego nurtu. Jej nadzieją jest tzw. klasa średnia i partie oraz organizacje(np. KOD) wyrażające jej interesy i aspiracje. Tej lewicy wytarczy debata we własnym gronie, bez szukania społecznych i ekonomicznych przyczyn politycznego i ideowego przechyłu w prawo, ku PiS, Kukizowi, Ruchowi Narodowemu itp.
Tylko gdzie i jak mają się odnależć ludzie myślący podobnie do Ciszy, których nie zjedzą własne wodzowskie ambicje i którzy będą chcieli współpracować ze związkami zawodowymi, organizacjami społecznymi, skupiać wyzyskiwany prekariat, wykluczonych itp. Ale dobrze, że na razie jest wśród ktoś taki jak Cisza.
Na początku był Soros,
A Soros był wszędzie,
I Sorososem było słowo.
Trochę się zgalopowałeś Bartku.
Jeżeli Twoje słowa o proletariacie pogodzonym z burżuazją byłyby prawdziwe to wytłumacz dla kogo chciałbyś budować nowy lepszy świat? Dla siebie i garstki Tobie podobnych czy dla proletariatu wbrew jemu samemu?
I jak sobie to wyobrażasz? Zbudować im ten lepszy świat na siłę i zmusić ich aby go pokochali? To musisz jeszcze GUŁAGi pozakładać a może i Ministerstwo Miłości. Czy masz w sobie może domieszkę gruzińskiej krwi?
A może te słowa dyktuje Ci gorycz że zwykli ludzie bardziej cenią sobie pełny brzuch niż płomienną ideologię?
Do diabła z nimi! Wybić i zrobić nowych, lepszych!!!
A egzekutorami zrobić dzieci, Czerwoni Khmerzy pokazali jak to się robi!
A może to tak jest że proletariat nie jest pogodzony tylko bierny? Został parę razy oszukany i zdradzony, nie ma już komu zaufać. Może tak być, prawda?
Pewne jest natomiast to, że pełny brzuch rzeczywiście ceni sobie wyżej niż ideologię. Kto o tym zapomni w rezultacie poniesie porażkę.
Miało być tak - wraz z rozwojem kapitalizmu rośnie polaryzacja klasowa: z jednej strony kurcząca się burżuazja, z drugiej rosnący proletariat. Burżuazja miała gromadzić kapitał, proletariat miał cierpieć głód i nędzę, żyć na granicy minimum biologicznego. Z jednej strony luksus, z drugiej bieda z nędzą i walka o przeżycie. Z jednej strony garstka właścicieli, z drugiej masy ich najemnych niewolników. To miało dać kopa do rewolucji - oto masy najemnych niewolników wywłaszczają swoich wyzyskiwaczy i gnębicieli, żeby zbudować świat bez krwiopijców. Nie mają przecież nic do stracenia prócz kajdan. Polaryzacja klasowa połączona z pauperyzacją proletariuszy miały doprowadzić do rewolucji. Widmo komunizmu krążyło po Europie, bo istniała siła społeczna - proletariat - która była gotowa wzniecić walkę klasową, aż do rewolucji. Proletariat podejmuje walkę! Co na to burżuazja? Widzi, że jeśli nie ustąpi to zostanie zmieciona. Stłumi bunt raz, dwa, kilka razy, ale na dłuższą metę środkami represyjnymi nie załatwi sprawy. Trzeba inaczej. Zaczyna się korumpowanie proletariatu. Odpalić ochłapy, podnieść płace, dać jakiś socjal i proletariat poleci na to. Przestanie się rzucać. Tak się stało. Proletariat poleciał na lep płacy i socjalu. Politycznym wyrazem tego stał się rewizjonizm i reformizm. Nie taki kapitalizm zły. Można go naprawiać, ulepszać, nadawać mu ludzką twarz. Kapitalizm tak, wypaczenia nie. Niech burżuj podzieli się łaskawie z proletariuszem i włos mu z głowy nie spadnie. Burżuj we własnym interesie zrobił to i kupił sobie posłuszeństwo proletariusza. Teraz proletariusz nie żąda już wywłaszczenia burżuja i zniesienia najemnego niewolnictwa, targuje się tylko o zapłatę za swoja siłę roboczą. Przehandlował rewolucję za burżuazyjne srebrniki. Korekta podziału skutecznie zakonserwowała kapitalistyczny sposób produkcji.
Tak to wygląda. Czy to się podoba, czy nie.
"A może te słowa dyktuje Ci gorycz że zwykli ludzie bardziej cenią sobie pełny brzuch niż płomienną ideologię?"
Proletariat olewa nie jakąś abstrakcyjną "płomienną ideologię" tylko konkretny sposób produkcji, który stanowi realizację jego obiektywnego interesu klasowego.
Poza tym, czy samym chlebem człowiek żyje? Wystarczy pełny brzuch? W takim razie wystarczy niewolnictwo. Dobrze odżywiony niewolnik pracuje lepiej od głodnego. To leży w interesie właściciela, by niewolnik był wypoczęty i dobrze odżywiony. Będzie bardziej wydajny. Po kiego jakiś socjalizm, kiedy brzuch pełny?
Dopóki proletariat idzie na pasku burżuazji nie będzie rewolucji. Chcecie kapitalizmu, macie kapitalizm. Nic na siłę. Nikt nie zmusi proletariatu do tego, żeby wyzwolił się z wyzysku i ucisku i został gospodarzem, a nie najemnym niewolnikiem. To musi być inicjatywa i zaangażowanie proletariatu. Socjalizm nie spadnie z nieba. Socjalizm trzeba wywalczyć. Rzecz w tym, że proletariat tańczy tak, jak mu burżuazja zagra. Skacze na dwóch łapach po burżuazyjną kiełbasę. Niektórzy robią dobrą minę do złej gry, ale taka jest prawda. Można to wyjaśniać jak się chce, ale tak to dziś wygląda.
"to wytłumacz dla kogo chciałbyś budować nowy lepszy świat?"
Ale przecież on kilka lat temu zadeklarował że nic nie chce budować może tylko zza monitora decydować czy partie mają słuszne programy czy ich działacze słusznie demonstrują pod słuszynymi hasłami i czy ktoś ma walczyć miliarnie czy nie- to taki Raczek lewicy po prostu (samozwaniec).
http://xportal.pl/?p=24083
Położenie poszczególnych odłamów klasy robotniczej i warstw pracowniczych w kapitalizmie jest różne. Warstwy górne można określić jako arystokracja pracy, dalej warstwy średnie i na końcu dolne, które można określić jako proletariat. To robotnicy i pracownicy drugiej kategorii nie objęci prawami, które przysługują robotnikom i pracownikom pierwszej kategorii. Pracują za głodowe płace na umowach śmieciowych, często w większym wymiarze czasowym za to bez urlopu i wszelkich zabezpieczeń, które mają pracownicy zatrudnieni na etatach. W każdej chwili mogą wylecieć za bramę i nie dostaną nawet suchego prowiantu.
Jakiś czas temu Polska Partia Pracy całą kampanię wyborczą zaadresowała do tych dolnych, proletariackich warstw klasy robotniczej i ogółu ludzi pracy. Głównym hasłem wyborczym było skończenie ze śmieciówkami i zlikwidowanie dyskryminacji robotników i pracowników na nich zatrudnionych. I co? Partia dostała poniżej 1 proc. głosów! Proletariusze albo zostali w domach, albo zagłosowali na partie, które nie widziały problemu. Nie rozpoznali w Polskiej Partii Pracy rzecznika swoich interesów, chociaż ta do znudzenia deklarowała zniesienie śmieciówek. Skoro tak to zapierdalać i nie jęczeć!
Jeśli proletariusze olali wybory, albo zagłosowali na partie burżuazyjne to co dopiero warstwy średnie i górne klasy robotniczej i pracowników, które mają o wiele lepszą sytuację.
Wielce szanowny bojowniku polskiego i międzynarodowego proletariatu, A. Warzecho. Dziękuję, że w zgiełku rewolucyjnej walki klasowej, dostrzegłeś mnie i na chwilę opuściłeś barykadę, żeby poświęcić mi swój komentarz. To dla mnie zaszczyt i wyróżnienie na które nie zasłużyłem, jako kanapowy krytyk kapitalizmu.
A. Warzecho wracaj na barykadę! Nie trwoń czasu na bezsensowne internetowe dyskusje z kanapowymi rewolucjonistami. Proletariat czeka i wzywa z daleka!
Tylko tyle i aż tyle.
Jak ty tego proletariatu nienawidzisz...
Masz żal że ludzie nie uwierzyli w hasła rzucane w kampanii wyborczej przez prawie nikomu nieznane ugrupowanie? Naprawdę?
......to nawet brednie liberała są niby jakąś lewicową propozycją. Tylko kto ich słucha?
Jak miło znów ujrzeć stary, dobrze znany obrazem w artykule p. Ciszewskiego, pojawiający się zwykle na zakończenie kolejnych, bezproduktywnych ględzeń o lewicy (a czemu nie o miednicy?).
Oprócz łatwizny związanej z polemizowaniem z prawicowymi debilizmami, artykuł owszem zwraca się w dobrą stronę. Oddolny ruch sprzeciwu, rewindykacji, protestu to oczywiście podstawa. Tworzenie zaplecza dla wszelkich sił politycznych. Tylko czy to wystarcza, że osób mieniących się anarchistami, pragnącymi zmienić istniejący porządek? Pracownicy walczący o swoje prawa, w ramach obowiązującego prawa (wszelkie związki operatorów dźwigów, artystów itd), podobnie jak lokatorzy nie są żadną siłą antysystemową. Są to po prostu socjaliści kooperatywiści, syndakaliści, a nie żadni antysystemowcy. Przejmowanie zakładów pracy, domów na przekór prawom własności? O niczym takim w Polsce nie słyszałem. Może kiedyś, kto wie.
Chodzi właśnie o to wymienione w tekście przesunięcie. Między innymi objawia się to na lewicy pasowanie się na anarchistów, podczas gdy, co najwyżej mamy do czynienia z jakimiś, oddolnymi, lokalnymi socjalistami.
Ble, ble, ble "lewica"...
Określenie czysto techniczne, powstałe w pewnych warunkach historycznych - nazwania posłów różnych ugrupoWAŃ (W LICZBIE MNOGIEJ) zasiadających we francuskim Konwencie, pragnących radykalnego zniesienia monarchii. Przyjęło się później, że są to osoby, partie lub kierunki polityczne dążące do zapewnienia równości, sprawiedliwości, wolności, solidaryzmu społecznego dla dużych grup ludności. Nigdy nie nie wyznaczało to pojęcie i nie jest w stanie wyznaczyć jakiegoś jednego, spójnego programu społecznego, chociażby z powodów wskazanych przez Marksa, jego prekursorów, następców i zbliżonych światopoglądowo. W Polskich realiach funkcjonuje jako nośne hasełko propagandowe wykorzystywane przez SLD dla własnej autopromocji. Najczęściej też to wychowani przez to środowisko rozpoczynają wieczne ględzenia i bajania o mitycznej lewicy. Są potrzebne działania na rzecz ludzi, mas upośledzonych przez system, a nie żadna "lewica". Takie działania tworzą osoby w oparciu o swoje subiektywne wybory, a nie zaczadzone ględy. "Lewica" to po prostu osoby o lewicowych poglądach (przeróżnych opcji politycznych) lub ugrupowania lewicowe i nic więcej. Byli, są i będą, jak nie tu, to gdzie indziej. Problemy dotyczą tylko programów konkretnych ugrupowań, a nie lewicy w ogóle. Nie ma też dla lewicy żadnego znaczenie to, że ludek telewizyjny w cyrku sejmowym nie chce oglądać buziek takiej czy innej partyjki nazywającej się słusznie lub niesłusznie lewicą.
Proleryjat...wiecznie żywy
... w bogatych państwach od grubo kilkudziesięciu lat, w Polsce od początku tzw. transformacji nie występuje przynajmniej jako większościowy odsetek ludności zdolny choćby tylko hipotetycznie do przeprowadzenia zmiany systemowej (a więc wedle brodacza monachijskiego i pinczera z Trewiru zdolny obalić burżuazję). Istniał dawno, dawno temu, gdy było masowe społeczeństwo industrialne - obiektywne warunki wspólnego bytowania i pracy wielkich mas ludzi wykonujących proste prace produkcyjne, mogących w związku z tym silnie paraliżować przemysł, transport przez strajki czy demonstrację, a także subiektywne - podobne wykształcenie, wychowanie, pochodzenie. Obecnie jakimś jego nikłym odpowiednikiem może być co najwyżej kategoria o niskich dochodach, np. poniżej minimum socjalnego, która mogłaby się domagać się większych świadczeń ogólnospołecznych. Nie integruje jej żadnej solidaryzm wewnątrzgrupowy, wspólnota interesów. Najniżej zarabiający, prekariusze czy wykluczeni nie mają jak się przeciwstawić systemowi ze względu na charakter swojej pracy lub bytu - brak integracji, wpływu na strategiczne sektory, minimum wolnego czasu koniecznego na działalność polityczną. Najczęściej są to po prostu zatomizowane jednostki. Nie tworzą żadnej klasy. Istnieje sprzeczność dochodowa, majątkowa, w korzystaniu ze zdobyczy cywilizacji, wolnego czasu, ale nie przekłada się na wytworzenie zintegrowanej grupy walczącej z właścicielami i ich zapleczem. Ta specyfika wynika to w dużej mierze ze względów cywilizacyjno-technologicznych. Wszelkie więc ględzenie o zdradzieckim, zburżuazyjniałym proletariacie znaczą tyle co traktaty teologiczne o nieistniejącej hipostazie. Te zarzuty dotyczą konkretnych grup zawodowych, a nie jakiegoś mitycznego proletariatu, który obecnie w Polsce nie istnieje (w jego klasycznym, a więc ogólnie zrozumiałym i wspólnie akceptowanym sensie). Walczą realnie z systemem tylko poszczególne jednostki, które w pewnych okolicznościach mogą pociągnąć coraz większe grupy.
Czy niegłosowani e na Polską Partię Pracy w poprzednich wyborach było w interesie proletariatu (jako ludzi pewnej kategorii dochodowo-majątkowej), więc racjonalne czy też nie?
Pomijam tu kwestię samoświadomości politycznej takiego zachowania w tej grupie. Oceniam tylko jej obiektywne znacznie. Moim zdaniem brak poparcia był jednak opłacalny i racjonalny dla tej grupy. Do cyrku parlamentarnego desygnuje ludek telewizyjny te ugrupowania, które z grubsza akceptują ten system, dokonując najwyżej jego drobnych korekt. W teatrum wybieralnych władz żadnej innej polityki nie realizować nie można. Z jednej stronie muszą więc być burżuazyjni specjaliści, z drugiej brak wyskoków socjalnych. W sejmie więc i tak żadnej ambitniejszej polityki społecznej by nie zrealizowali, a bardzo możliwe, że szybko ulegliby politycznej korupcji. Na dodatek ugrupowaniu temu przewodził lider związku grupy zawodowej, która stała się beneficjentem transformacji. Ludzie biedni nie chcą takich osób na swoich rzeczników. I moim zdaniem bardzo dobrze, że nie poparła go owa milcząca większość potencjalnych wyborców, tak jak żadnego innego kandydata, czego drogi Bartuś jakoś nie chce widzieć. Faktyczny proletariat, a na pewno jego świadoma część nie głosuje. A jeśli nawet to robi jakaś jego część, to wynika właśnie z jej niskiej świadomości politycznej, naśladowania innych grup a nie żadnej kalkulacji. Natomiast głosuje ludek telewizyjny - całe rzesze szeroko pojętego drobnomieszczaństwa i burżuazja. I to do niego zgłaszaj swoje pretensje. Faktycznych antysystemowców nie obchodzą loterie wyborcze. Jak chcesz się wypłakiwać nad wynikami loterii i sondażami ludku telewizyjnego, idź do trockistów.
"Masz żal że ludzie nie uwierzyli w hasła rzucane w kampanii wyborczej przez prawie nikomu nieznane ugrupowanie? Naprawdę?"
Co z tego, że prawie nikomu nie znane ugrupowanie? To lepsze ugrupowania doskonale znane z antyrobotniczego i antypracowniczego kursu, które ględzą tylko o "przedsiębiorcach" i biedzą się nad ich losem? Jaki sens popierać te ugrupowania? Przecież one uważają, że wszystko gra, a jak nie gra to dlatego, że trzeba robotnikom i pracownikom dokręcić śrubę, bo przez nich "przedsiębiorcy", "pracodawcy" ledwo zipią. Nie lepiej poprzeć ugrupowanie, które stawia sobie za cel obronę interesów robotników i pracowników? Nawet jeśli jest mało znane? Najniższe warstwy robotnicze i pracownicze mogły uzyskać własną reprezentację, mogły mieć rzecznika własnych interesów w parlamencie, ale wolały poprzeć tych, którzy ich łupią, albo olały wybory, czyli zagłosowały nogami. Tak lepiej? Jeśli tak to proszę bardzo - zapierdalać i nie narzekać. Burżuje przewracają się za śmiechu.
dodam tylko: Komu nie podobają się panujące stosunki społeczne ten myśli antysystemowo, niektórzy nawet są wściekli i zaczynają działalność na swój sposób. Jedni piszą krytyki systemu, inni organizują komitety i ugrupowania, ale żadne z tych działań nie zagraża obecnie systemowi, a niektóre z nich spotkają się nawet z zarzutem umacniania systemu.
Obalenie systemu mogłoby nastąpić w drodze rewolucji światowej na pewien czas, ale to raczej można odłożyć między mrzonki. Generalnie ludzie nie chcą rewolucji, gdyby naprawdę musieli ją zrobić to dawno by już była. Pozostaje zatem droga ewolucyjna, stopniowe przekształcanie systemu. I tutaj właśnie największa rola nie w strajkach i protestach związkowców, nie w zwalczaniu się grup trzymających władzę, ale w działaniu elit o humanistycznym światopoglądzie, tworzących nową aurę światopoglądową w społecznościach , nową mentalność. Nowy człowiek i nowy porządek społeczny będą stopniowo stawać się rzeczywistością. Alternatywę widzę czarno.
"Pozostaje zatem droga ewolucyjna, stopniowe przekształcanie systemu."
Stara reformistyczna pieśń. A karawana kapitalizmu jedzie dalej. Zmierza do katastrofy i jeszcze przyspiesza.
Te wszystkie ewolucyjne zmiany jakoś zawsze mieszczą się w ramach systemu. Wiele musi się zmienić, żeby wszystko zostało po staremu, tyle, że czas ucieka. Coraz mniej surowców, coraz więcej ludzi, coraz bardziej zdewastowana przyroda. Jak długo to jeszcze potrwa, zanim wszystko szlag trafi? Czy te "stopniowe przekształcanie systemu" nie skończy się z ręką w nocniku?
Kapitaliści są odporni na mądrości "elit o humanistycznym światopoglądzie", bo stoją one w sprzeczności z ich interesem. Dopóki gospodarką rządzą kapitalistyczne reguły gry, prywatne zawłaszczanie, konkurencja i anarchia rynkowa wszelkie zmiany będą tylko kosmetyką. Gospodarka nastawiona na zysk i akumulację ma swoje prawa. Przekształcenie systemu może nastąpić tylko przez zanegowanie tych praw i ustanowienie nowych. Anarchiczną gospodarkę prywatnokapitalistyczną musi zastąpić uspołeczniona gospodarka planowa. To jest rewolucja, bo następuje całkowita zmiana reguł gry. Kto może tego dokonać? Kapitaliści, czy klasa robotnicza i warstwy pracownicze? Wystarczy oświecić kapitalistów? To byłby nawrót do socjalizmu utopijnego. Wystarczy reformować? To już przerabialiśmy i skutek taki, że kapitalizm ma się świetnie, a reformizm (socjaldemokracja) rozcieńczył się do socjal-liberalizmu i stał jego podporą. Zostaje rewolucja i pogrzebanie kapitalizmu. Rzecz w tym, że grabarz nie garnie się do roboty.
Przez ćwierć wieku głosowałem na ugrupowania deklarujące obronę pracowników. Czasami zdobywały mandaty, czasem nie. Ale zawsze jak to piszesz "burżuje tarzali się ze śmiechu". Bo zawsze w końcu to właśnie oni byli górą. Niezależnie od tego jak głosowałem.
Ty się jeszcze nie zawiodłeś na swoich wybrańcach? Poczekaj, wszystko jeszcze przed Tobą...
Szałamacha i Radziwiłł?
>Adrem, te "elity o humanistycznym światopoglądzie" to Ziobro Szałamacha i Radziwiłł?
west, pytasz po to żebym zaprzeczył ? Za mało znam tych ludzi żeby wygłaszać o nich poglądy, zwłaszcza negatywne. Ludzi o humanistycznym światopoglądzie jest w Polsce sporo. Niektórych zaliczyłbym do elity, ale myślę że każdy powinien sam się rozejrzeć, zobaczyć i przemyśleć. Parafrazując znane słowa:
Kto ma oczy niech patrzy, kto ma uszy niech słucha, kto ma rozum ...
Jeśli chcesz porozmawiać to wyraź swój pogląd na postawioną przeze mnie tezę, a jeśli nie to nie zawracaj głowy.
to baśń o rewolucji tylko kto w nią dzisiaj jeszcze wierzy będąc trzeźwym ?
>Kapitaliści są odporni na mądrości "elit o humanistycznym światopoglądzie", bo stoją one w sprzeczności z ich interesem.
Mogą być odporni, ale tych prawdziwych beneficjentów systemu jest ok. 1%. Problem jest w nieświadomości reszty, dlatego taki Petru znajduje tylu zwolenników. Gdy rozpowszechni się humanistyczny światopogląd to istnienie niekoniecznej nędzy milionów ludzi spotka się ze sprzeciwem i pogardą coraz większej masy ludzi, tak samo jak przepijanie pieniędzy i głodzenie dzieci, okradanie matki rencistki, czy znęcanie się nad słabszymi. Nie pozwolą na to, będą to stopniowo zmieniać. Zmądrzeją, nie będą wierzyć w opowiadane im przez neoliberałów bajki.
*Zanegują* jak powiadasz niesprawiedliwe prawa i stosunki społeczne.
>Przekształcenie systemu może nastąpić tylko przez zanegowanie tych praw i ustanowienie nowych.
A masz te nowe, czy zrobi się to potem ?
>Zostaje rewolucja i pogrzebanie kapitalizmu.
Bądź poważny, kto jej dokona, liczysz na pomoc Allaha ?
>Rzecz w tym, że grabarz nie garnie się do roboty.
Wygląda na to, że wiadomości śmierci kapitalizmu mocno przesadzone. :)
"Wielce szanowny bojowniku polskiego i międzynarodowego proletariatu, A. Warzecho. Dziękuję, że w zgiełku rewolucyjnej walki klasowej, [bla ble bla bli blu]"
Ale co nie prawda że już kiedyś się zadeklarowałeś jako tylko recenzent? A to że takie pitolenie uskuteczniasz na zarzuty: "Co ma ktoś robić jak Tobie się nie chce" to tylko sygnał że nie bardzo masz co do powiedzenia.
"Generalnie ludzie nie chcą rewolucji ..."
Owszem ci, którym się dobrze powodzi i ci, którzy nie wierzą w możliwość zmiany. Generalnie nikt nie chce bez powodu ponosić żadnych ofiar. Nigdy jednak tak nie będzie, żeby wszyscy znaleźli się w społeczeństwie klasowym po tej lepszej stronie. Np. w polskim społeczeństwie występuje chyba najwyższy osetek samobójstw w Europie i nie ukrywajmy, większość z nich ma podłoże ekonomiczne. Dla pewnej części z nich udział w rewolucji nie byłby więc czymś nie do przyjęcia, gdyby ta dawała jakąkolwiek szansę na zmianę własnej losu lub swoich bliskich. Dla niektórych jest to właśnie konieczność losu.
Ewolucja kapitalizmu...
Przebrzmiała melodia. Kapitalizm nie ewoluuje (bo nie przeobraża się w coś, czym sam nie jest). Do czego np. wyewoluowała Argentyna, Grecja? Kapitalizm rozwijał się tam o 100 lat dlużej niż w Polsce. Owszem zmienia się trwale w wyniku samego rozwoju technologicznego, co jednak nie zmienia jego reguł i nie likwiduje jego patologii; nietrwale - ulegając żądaniom społecznym, które w przypadku braku obrony jako świadczeń powszechnych likwiduje. Stale i trwale zmienia się na gorsze wskutek własnych mechanizmów -
wlaśnie na horyzoncie kolejny kryzys. Jedyną legalną formą jego "ulpszania" to doraźne łagodzenie jego skutków dla uboższych warstw - oddolne organizacje ściśle kontrolowane przez interesantów z ambicjami co najwyżej jakichś funkcji w samorządach. Mogą realizowac tylko doraźne pilne potrzeby. Reszta to oszustwo, karierowczowstwo itd itp. Realne zmiany systemu mogą przynieść tylko działania antysystemowe.
Nienarażający się, przemądrzali oświeciciele
Ludzie uczą się na przykładach i przemawiają do nich tylko konkretne działania. Czas uświadamiaczy całe szczęście dawno minął. Obecnie nawet poparcie przekonań czynem może nie być dla adresatów przekonujące. Dlatego rola inteligencji jest obecnie wtórna i służebna wobec konkretnych czynów. Przede wszystkim ma zachowywać pamięć i prawdę o nich oraz ethos walczących.
Dopiero w przypadku masowych wystąpień jej rola może i winna ulec zmianom. Jej skuteczność wymaga zróżnicowania stosownie do możliwości konkretnych osób.
Jednym z zadań dla antysystemowej inteligencji jest demaskowanie bezpiecznych, realnych i konkretnych pseudoradykalnych intelektualistów. Bez akcji nie ma reakcji. Nie nos dla tabakiery, ale tabakiera dla nosa.
Antysystemowość i rewolucyjność
....
to nie to samo.
Rewolucyjność to szczególny przypadek antysystemowości.
Akty protestu, obrony, demonstranci mogą przygotowywać grunt pod rewolucję albo być tylko sposobem zachowania egzystencji lub godności przez pewne grupy społeczne lub jednostki. Nie muszą wchodzić w zakres działań rewolucyjnych. Nie każda też "rewolucja" faktycznie godzi w system. Tylko rewolucje na gruncie gospodarczym są faktycznie antysystemowe.
"światowa rewolucja"
.... to fałszywe alibi i kamuflaż II-międzynarodówkowego reformizmu trockistów i innych antyrewolucjonistów.
Historia natomiast dowodzi, że powodzenie rewolucji zależy wlaśnie od jej lokalnego charakteru i bardzo ostrożnego rozprzestrzeniania zasięgu. Chodzi oczywiście o realne, militarne wspieranie takich działań przez rewolucyjne państwa, a nie propagowanie samych idei.
Wracaj na barykadę!
Nie trwoń czasu na bezsensowne internetowe dyskusje z kanapowymi rewolucjonistami.
Proletariat czeka i wzywa z daleka: Prowadź nas do zwycięstwa!!
Muszę Ci przyznać rację w niektórych aspektach tego problemu, ale niektóre tezy Twojego wywodu nie są spójne co postaram się wyłuszczyć.
>>Generalnie ludzie nie chcą rewolucji ...
>Owszem ci, którym się dobrze powodzi i ci, którzy nie wierzą w możliwość zmiany.
Zatem ilu z tych którym się źle powodzi wierzy w możliwość zmiany ?
Kto w ogóle wierzy w możliwość zmiany systemu w jakimś uchwytnym dla niego okresie ?
Są to na ogół ludzie niezbyt zorientowani politycznie i można śmiało postawić tezę, że im większa bieda tym świadomość polityczna gorsza, nie mówiąc już o morale. Samobójstwa z powodów bytowych zamiast udziału w ruchach oporu świadczą także o tym dobitnie.
Z tego co widać w krajach tzw opiekuńczych myśl antysytemowa pochodzi raczej ze środowisk klasy średniej wśród ludzi o świadomości antysystemowej i określonym systemie wartości.
Ja także nie wierzę w możliwość szybkiej zmiany, obalenia systemu. Grecja była właśnie tym probierzem możliwości zrobienia wyłomu w systemie. Każdy kolejny kryzys grozi załamaniem systemu. Wychodzi jednak tak jak zawsze. Stąd moje wnioski o ewolucyjnym charakterze możliwości zmiany kształtu systemu
>Ewolucja kapitalizmu...(...)
>Kapitalizm nie ewoluuje (bo nie przeobraża się w coś, czym sam nie jest).
Owszem, środki produkcji znajdują się głównie w rękach prywatnych, chociaż możliwe są zmiany proporcji, jednak dzisiaj nowoczesne państwa dobrobytu to właściwie mieszanina kapitalizmu i socjalizmu w uproszczonym rozumieniu tych pojęć. Poprawia się także sytuacja pracowników, jeśli są dość mądrzy żeby wywalczyć wyższe wynagrodzenia itp. Zgadzam się natomiast, że podstawa kapitalizmu, system ekonomiczny pozostaje nienaruszony, a nawet pogarsza się. Jest broniony jak świętość przez religię, a właściwie kościół kapitału i ludzie (w tym także ów mityczny proletariat) w to wierzą. To właśnię tą religię trzeba odkłamać i zanegować. Do tego jednak potrzeba elit intelektualnych i tych *uświadamiaczy*, którzy dotrą do ludzi głównie przez internet, przez rozmowy, zgromadzenia itp.
>Nienarażający się, przemądrzali oświeciciele
Wiem, że narażający się (ciekawe na co, chyba na śmieszność) teoretycy rewolucji i jej czciciele, których zapewne można byłoby ulokować na kilku kanapach zupełnie nie biorą pod uwagę, że rewolucja o której myślą nie może przynieść żadnych pozytywnych trwałych zmian dopóki nie zmieni się przynajmniej świadomość ludzka. Oczywiście zmiana taka musi zachodzić dłużej i wymaga wielkiej pracy, a tu *rewolucjoniści* nie mają czasu, chcieliby od zaraz *przejmować zakłady pracy* więc stąd te dziwne podskoki w kierunku na skróty.
>Czas uświadamiaczy całe szczęście dawno minął. Obecnie nawet poparcie przekonań czynem może nie być dla adresatów przekonujące. Dlatego rola inteligencji jest obecnie wtórna i służebna wobec konkretnych czynów. Przede wszystkim ma zachowywać pamięć i prawdę o nich oraz ethos walczących.
Twoje zdanie, którego zupełnie nie podzielam, najpierw myśleć, później czynić, a nie odwrotnie.
>Jednym z zadań dla antysystemowej inteligencji jest demaskowanie bezpiecznych, realnych i konkretnych pseudoradykalnych intelektualistów.
To tylko niejako przy okazji, trzeba prowadzić dyskurs, ale tropienie *wrogów rewolucji* prowadzi na manowce trwałości i skuteczności lewicy czego obraz mamy w Polsce. Kapitał może się śmiać patrząc jak lewica robi wszystko żeby się wytępić wzajemnie. Stalinowskie wzorce ot co.
>Historia natomiast dowodzi, że powodzenie rewolucji zależy wlaśnie od jej lokalnego charakteru i bardzo ostrożnego rozprzestrzeniania zasięgu. Chodzi oczywiście o realne, militarne wspieranie takich działań przez rewolucyjne państwa, a nie propagowanie samych idei.
Ciekawy pogląd, jeśli dobrze interpretuję chodzi o to, że gdyby KDL *bardzo ostrożnie* popierały ruchy rewolucyjne na świecie to nie nastąpiłby upadek bloku socjalistycznego ?
Tego niestety nie wiemy, wiemy tylko, że władze KDL zwłaszcza sowieckie popełniły masę błędów, a jednym z nich było szerokie wspomaganie "rewolucji światowej".
Natomiast historia pokazała głównie, że rewolucje nie wywołują trwałych zmian na lepsze. A nawet jeśli wpływają na poprawę sytuacji ludzi w dłuższej perspektywie czasowej to pozostaje do rozstrzygnięcia moralny bilans strat i zysków, czego bardzo trudno dokonać.
Zacznę od pozornie prawdziwego uzasadnienia postawy uświadamiaczy, tj. niby w przeciwieństwie do mojego poglądu należy myśleć, potem czynić.
"Twoje zdanie, którego zupełnie nie podzielam, najpierw myśleć, później czynić, a nie odwrotnie."
Ha, ha, ha. Godna śmiechu i politowania jest ta rzekoma troska o mądre postępowanie. A gdzież są choćby i te nie mądre, antysystemowe działania owego ludu? Gdzież są i te mądre działania, choćby poparcie reformistycznych partii, skoro jest tylu genialnych uświadamiaczy stale produkujących się na tym forum i realu? Troska o racjonalność realnych antysystemowców jest zbyteczna. We współczesnym świecie takie działania wymagają solidnej wiedzy i stanu świadomości bijących na łeb, na szyję propagandę, wszelkich aparatczyków, wynajętych hejterów czy pokątnych misjonarzy. Uświadomienie ludzi czynu opiera się samokształceniu. Dzisiaj taka wiedza jest ogólnie dostępna, ponieważ klasy panujące ostatecznie i słusznie doszły do przekonania, że podstawą jest chcenie, posiadanie faktycznych możliwości i praktycznie umiejętności. Ostateczną instancją są zawsze subiektywne decyzje. Takie jest zresztą zdanie współczesnej psychologii, która nawet idzie jeszcze dalej twierdząc, że wszelkie nasze decyzje zależą od podjętych kiedyś subiektywnych rozstrzygnięć.
Dedykowany przekaz wiedzy ma więc sens tylko dla ludzi już wcześniej zdecydowanych, logicznie myślących, dokształcajach się, o wartościowych poglądach i wiedzy. To ludzi, którzy szanują ścisłe myślenie, wiedzę faktyczną, olewający ciepłym moczem wszelkie debilizmy liberalne typu "uważa, że", "moim zdaniem", kochający przemoc symboliczną, dyktat faktów, karanie za akceptację głupoty i niezdolność do przyznania się do swoich błędów. Publiczny, polityczny przekaz ma sens dla tylko mas zdecydowanych i podejmujacych pewne działania.
"Wiem, że narażający się (ciekawe na co, chyba na śmieszność) teoretycy rewolucji i jej czciciele... "
O ile skłanianie przez propagandę do pewnych działań jest bezskuteczne, to przestrzeganie od czasu do czasu przed reformistycznymi oszustami ma sens i nie ma nic wspólnego z popieraniem jakichś podmiotów czy programów. Tutaj jest właśnie próba zrównywania takiego nielicznego głosu prawdy z tabunami ględ, ich tysiącami postów i wypowiedzi.
Ewolucyjni socjaliści i internetowi rewolucjoniści szukajcie lepiej własnego "ludu".
Dyskusje z uświadamiaczami są bezcelowe, ponieważ są to najczęściej zwykli prosystemowi propagandziści, bardzo rzadko urzeczeni ale uczciwi i bystrzy ideowcy, z którymi takie dyskusje warto prowadzić. Dla szczerego antysystemowca dyskusje z katarynkami systemu musiałyby zaczynać się od inwokacji "głupolu" albo "polityczna prostytutko," tylko bowiem takie określenia rekompesowałyby czas tracony na powtarzanie wcześniejszych argumentów, uczenie posługiwania się mózgownicą, obnażanie kurewstwa politycznego. No ale poprawność polityczna itd...
Na niektóre tezy można czasem zwrócić uwagę jako przykłady powiązań pozornie sprzecznych różnych ideologii prosystemowych lub quasi antysystemowych albo w celu wyjaśnienia własnych poglądów, co właśnie powyżej miało miejsce.
"...jeśli dobrze interpretuję.." - bardzo adekwatne zastrzeżenie ujmujące sedno sprawy
Druga wypowiedź nie zawiera żadnych ciekawych wywodów. Ogólnie znana propagandowa tandeta i subiektywne bzdurne dywagacje.
Odniosę się tylko do jednej z dość często i nachalnie stosowanej argumentacji, mianowicie przytaczania wyników mieszczańskich wyborów jako dowód na wybór przez ogół ludzi takiego czy owego społecznego modelu. Oprócz częstego, błędnego rozpoznawania motywacji społecznych, takie decyzje nie mają dla antysystemowca większego znaczenia. Wybory organizują klasy panujące dla własnych celów, opierają się na skuteczności propagandy, a nie świadomych postawach ludzi realizujących swoje cele.
Przykład Grecji niczego nie dowodzi w kwestii rewolucji. Nie przejął tam władzy rewolucyjny rząd ani zrewoltowane społeczeństwo. Dowodzi natomiast nieskuteczności strategii uświadamiania i wpływania na opinię publiczną. Gdyby była skuteczna, to w referendum większość społeczeństwa tego kraju, tj. drobnomieszczaństwo i pracownicy sektorów nieprodukcyjnych odrzuciłaby dyktaturę trojki i opuściłaby UE. Drobnomieszczaństwo wybrało nie ewolucję, bo w coś takiego oprócz propagandzistów nikt nie wierzy, tylko mniejsze zło. Pomimo mniejszych dochodów ma ono tam wciąż wyższy średni stan majątkowy niż najbiedniejsze kraje UE w tym Polska, a ponadto dochody zależne od unii. Lepsze zbiednienie niż utrata majątków. Żaden to wybór ewolucji. Gdyby rząd chciał faktycznego zerwania, po prostu by to zrobił bez asekurowania się instytucjami starego systemu.
Rzekomy wybór drogi ewolucyjnej zmian z powodu rozczarowania brakiem szybkich efektów w wyniku rewolucji to też zwykła bzdura. Niechęć do rewolucji warstw średnich jest wynikiem obawy o własne interesy.
Rewolucja leży w interesie niektórych a nie wszystkich grup społecznych.
Wskazania loterii wyborczych, a więc manipulowanych mniemań niczego nie przesądzają w kwestii działań antysystemowych.
ale myślałem, że przejdziesz do konkretów.
Zdaje mi się, że już wystarczy tego naszego ględzenia. Nie proponujesz nic sensownego. Podejrzewam, że mnie nie zrozumiałeś.
Ja przedstawiłem swoje widzenie realnej antysystemowości i możliwości zmiany systemu w poprzednim wpisie. Ty jak widzę nie zgadzasz się ze mną, odrzucając drogę ewolucyjnego przekształcania systemu nie dajesz swojej wizji funkcjonowania antysystemowości i nie przedstawiasz realnej możliwości zmiany systemu, drogi dojścia.
Typowe dla radykalnych antysystemowców jest to, że są mocni w tylko w krytyce, ale bezradni w programowaniu czegoś nowego.
Jak miałaby wyglądać np *rewolucja na polu gospodarczym* ? Hasło to za mało.
Jeśli chcesz dalej polemizować to rozwiń swoją wizję prawdziwej antysytemowości i realnej możliwości zmiany systemu, bo jak dotąd to nie mam się do czego odnieść. A krytyka krytyki jakoś mnie nie pociąga, nie mam zbyt wiele czasu.
Pozdrawiam
"Bojowniku A. Warzecho
Wracaj na barykadę! "
Do gimnazjum już chodziłem. Przecież Ty nie jesteś nawet marksistą bo piszesz o klasie robotniczej jak o osobie posiadającej jakieś subiektywne odczucia, której wola jest jakimś determinantem itp. itd. to nie jest marksistowskie stanowisko. No chyba że za marksizm uznamy"marksizm" Jerzego Urbana który po prostu pisze klasa robotnicza rozwaliła socjalizm to mieć ją w d i robić swoje.
I sory ale jak ktoś nie widzi różnicy pomiędzy walkami na barykadach a zwykłym krytykanctwem (zaznaczam krytykanctwem nie krytyką) a po prostu niechęcią ruszenia dupy sprzed monitora i jeszcze sławieniem tego to jest to albo dobra komedia albo słaby chwyt erystyczny.
Nie biję się o tytuł "marksisty", który ty przyznajesz.
Ani ktokolwiek inny. Na cholerę mi to? Zachowaj go sobie i napisz na czole "marksista".
Jestem tylko drobnoburżuazyjnym sympatykiem komunizmu, w przeciwieństwie do klasy robotniczej, która ma komunizm w dupie. Rewolucja musi być dziełem robotników. Niech więc robotnicy ruszą dupę. Ty się do mnie "krytykanta" dopieprzasz? Do klasy robotniczej się dopieprz, że daje dupy za talerz zupy, zamiast rozprawić się z wyzyskiwaczami, pasożytami i innymi kapitalistycznymi chwastami.
Klasa robotnicza walcząca o socjalizm to twórca historii. Klasa robotnicza, która godzi się na najemne niewolnictwo to podpora kapitalizmu. Pierwsza zasługuje na szacunek, uznanie i aplauz. Druga na opierdol i...swój los. To co jest złe w proletariacie trzeba krytykować, a nie traktować proletariat jak świętą krowę. Trzeba krytykować burżuazyjną demoralizację proletariatu, jego kolaboracje klasową, prostytuowanie się za płace i socjal, sprzedawanie rewolucji za ochłapy, karne wleczenie się za burżuazją czyli wszystko to co sprawia, że proletariat z siły rewolucyjnej staje się siłą zachowawczą, z grabarza kapitalizmu jego podporą. Oportunistyczne podejście do burżuazyjnej degeneracji proletariatu to działanie na szkodę rewolucji, na korzyść kapitalizmu, bo zdegenerowany proletariat to siła antykomunistyczna. Ty jedynie słuszny marksisto Warzecho zamykasz na to oczy i traktujesz proletariat jak stado baranów, które nie ponosi żadnej odpowiedzialności za swoje wybory i postawy. Robotnicy to zagubione dzieci we mgle i trzeba być dla nich wyrozumiałym? Proletariat to w końcu twórca historii, czy klasa specjalnej troski?!
Ty, jako jedynie słuszny marksista traktujesz proletariat jak klasę specjalnej troski od której nie można niczego wymagać. Osobiście uważam proletariat za twórcę historii, a to nakłada na niego pewne oczekiwania i odpowiedzialność. Dla ciebie robotnicy są poza krytyką, bo to stado baranów, które nie wie co czyni. Dla mnie robotnicy to ludzie rozumni i odpowiedzialni i jako tacy podlegają krytyce. Co burżuazja krytykuje i zwalcza w klasie robotniczej? Wszelkie przejawy kontestowania i podważania kapitalizmu. Co muszą krytykować i zwalczać komuniści w klasie robotniczej? Wszelkie przejawy uległości i posłuszeństwa wobec kapitalizmu. Co też czynię.