jak zwykle trafnie,jako historyk i archiwista,socjalista mówię brawo.
robienie z rewolucjonistów reformistów,a z walczących o Polskę Ludową,Socjalistyczną jakichś nieokreślonych patriotów to idiotyzm.Okrzeja,Baron umierali z okrzykami Niech żyje rewolucja socjalistyczna,niech żyje Polska Ludowa,o to walczyli.
I o teraźniejszość też. Siła oddziaływania nie jest równa. Przegrywamy, bo przeciwnik ma wszystko, a my nie mamy nic, lub prawnie nic. Dysproporcja sił jest taka jakby bokser wagi ciężkiej walczył z bokserem wagi lekkiej. Co zrobić, żeby to zmienić?
Gdyby te akcje miały bardziej rewolucyjne, a nie takie lajtowe ostrze coś czuję, że przyciągnęłyby kiboli i takie wściekle antylewicowe elementy. Przyszliby przy asyście policji wjebać anarchistom i komuchom. Wszystko przy odpowiednim akompaniamencie medialnym. Patrioci dali odpór czerwonej hołocie.
Lewica, ta rzeczywista nie jakieś Razem, jest wbita w glebę i ledwie wegetuje. Właściwie nie ma jej wcale poza marginesem, który się nie liczy. Można na ten temat długo ględzić, ale prawda jest taka, że lud pracujący wypiął się na prawdziwą lewicę. Ma ją gdzieś. Ideały lewicowe nie trafiają do serc i umysłów ludu pracującego, który zatracił nawet elementarną świadomość klasową. Można się biedzić nad tym dlaczego tak jest, ale fakt pozostaje faktem - lud pragnie igrzysk i chleba i nie socjalizm (jakkolwiek pojmowany) mu w głowie. Gdzie PPS, SDKPiL, czy KPP? Nawet takie lajtowe PPP dostawało poniżej 1 proc., aż wymiękło. Ostatnio powstała Partia Socjaliści, której program lud pracujący może śmiało poprzeć. Zobaczymy jak będzie. Niech zgadnę, gówno będzie, jak zwykle. Lud poprze partie burżuazyjne, albo nie ruszy dupy. A skoro tak to ma na co zasługuje.
ale jak przebic się w tym z prawaczałym kraju z lewicowym przekazem
"Bez pamiętania o tradycji trudno mówić o budowaniu skutecznego zaplecza dla współczesnych ruchów(...). Dlatego cieszy rosnąca liczba obchodów rocznic oraz wydarzeń upamiętniających tradycje rewolucyjne."
Pamiętanie o tradycji (no właśnie, jakiej?) to nie to samo, co obchodzenie rocznic, zabawy z grupami rekonstrukcyjnymi etc. Dostęp do dobrej literatury, zwłaszcza on-line to podstawa. Ogólnodostępna wiedza i edukacja wewnętrzna jest istotna. Poza tym kto to mówi? Jakoś zawsze wydawało mi się, że anarchiści zwalczali tradycjonalizm. W każdym bądź razie nigdy nie był dla nich jakąś istotną przeszkodą przed podejmowanie odpowiednich działań. To chyba rady dla socjalistów i trockistów?
"Obchody rocznicy rewolucji mają także ogromny potencjał mobilizacyjny."
Jaki potencjał mobilizacyjny i dla kogo? No, pewnie dla samych organizatorów tych rocznic.
"Lewica nie potrzebuje polityki historycznej, potrzebuje po prostu historii, przedstawianej z klasowego i społecznego punktu widzenia, bez dogmatyzmu, ale jednocześnie bez koniunkturalizmu."
Autor sam sobie przeczy w swoim tekście. Wyłania się z niego obraz pamięci zdominowanej przez prawicową politykę historyczną. Alternatywne obchody niczego pod tym kątem nie mogą zmienić. Nawet oddolne sprzeciwy mieszkańców przed usunięcie lewicowych nazw ulic nie mogły wpłynąć ani na decyzje prawicowych samorządowców, ani na przyjęcie ustawy wymuszającą taka zmianę nawet wbrew głosom społeczności lokalnych. Jeśli jakaś władza narzuca swoją wizję historii, a może ona polegać choćby tylko na wymazywaniu niewygodnych dla niej faktów i postaci z pamięci zbiorowej, to jedynym sposobem by ją przywrócić jest działanie państwowe innej siły politycznej, która w przyszłości obejmie władzę. Ludzie spontanicznie nie będą się poświęcać dla takich spraw. Czy mieszkańcy Warszawy walczyli skutecznie przeciwko takim decyzjom? Nie. Wobec tego jeśli te zmiany są ważne, to konieczna jest lewicowa polityka historyczna, a jeśli nie, to nie ma sensu zawracać sobie nimi głowy.
Rozważmy to też z innej strony. Co zrobić, żeby takie działania się nie powtórzyły? Czy na przykład mieszkańcy oddolnie poparliby po zmianie rządzących wprowadzenie sankcji dla prawicowych samorządowców i posłów, którzy przeforsowali takie ustawy? Na przykład ukaraniem ich kosztami zmiany nazw, wymiany dowodów, w skrajnym przypadku nawet nakazem zwrotu poboru uzyskanych w trakcie swojego urzędowania? Niestety jest to bardzo wątpliwe. Żadna manifestacja czy celebracja jakichkolwiek rocznic nikogo nie zmobilizuje, jeśli nie jest powiązana z innymi protestami o charakterze politycznym i ekonomicznym, które potrafią zgromadzić tłumy.
Ostatnio powstała Partia Socjaliści, której program lud pracujący może śmiało poprzeć. (Bartek, "Przegrywamy walkę o historię")
Daj dobry przykład i sam poprzyj tę partię. Najlepiej wstąp do niej, skoro różnice programowe z tą, którą aktualnie pobierasz są tak niewielkie.
Dobrze się czyta i podczas czytania trudno nie zgodzić się z autorem. Niestety. Niewiele z tego wynika. Obecna historia zdominowana jest przez siewców nienawiści, a rewolucja sprowadzona do agentów komuny z piekła rodem, czyli pewnie z Kremla. Młode pokolenie może jeszcze zaakceptować PPS, odwołujące się do Piłsudskiego, czy Wojciechowskiego, ale już PPS Lewica przedstawiana jako dywersja KPP może nie znaleźć akceptacji. I nie historia sprzed wieku, ale dzisiejsza postawa podchodzącego pokolenia, wyrosłego , zdobywającego naukę, prace, mieszkania, wychowującego nowe pokolenia jest kluczowa. Pokolenie wyrosłe po 1944 roku odchodzi z poczuciem niespełnienia i niedosytu. Strajkujący w Ursusie i Gdańsku mogą sobie popatrzeć na własne wyniki. Żyjący w blokach zbudowanych za Gomułki i Gierka nie przyznają się, że podania o mieszkanie poparła organizacja partyjna i związki zawodowe. Podobnie, jak wyrzucani z odzyskanych kamienic z przydziałami z kwaterunku w życiu nie powiedzą, że wsadził ich tam Bierut. Tak jak nikt nie powie, że siedział w willi, wyjętej spod kwaterunku, za zgodą odnośnych władz. Ot, taki zbiór poprawnych politycznie czyścioszków, którzy przeżyli komunistyczne piekło, zagryzając szklankę octu pajdą czarnego chleba. Rzemieślnicy, których próbowała zniszczyć pierwsza dekada restrukturyzacji, najlepiej wiedzą, jak budowało się firmy, domy i zdobywało fundusze. Tyle, to paradoksalnie oni byli na celowniku komunistycznej władzy. Dziś w Polsce nie ma żadnej warstwy, ani klasy społecznej, która jawnie przyzna, że coś z okresu Polski Ludowej zyskała. Nawet dzieci tych, co siedzą w centrum stolicy i ekskluzywnych dzielnicach w willach, dziedziczonych po zasłużonych przodkach. Podobnie, dla równowagi, potomkowie obrabiający pole po reformie rolnej. Takie czasy.
Jakie jest źródło obchodzenia rewolucji, które przegrały (1905) a milczenia na temat rewolucji zwycięskich (1917, 1945).
Polska to jedyny znany mi Kraj który kocha swoje klęski. Nawet gdy zwycięży,tak długo będzie szukał możliwości zdeprecjonowania pozytywów aż wszystko co dobre zlekceważy,zniszczy albo oskarży zwycięskich przywódców że to zwycięstwo to takie byle jakie,że niebezinteresowne,nie z tymi co trzeba..itd...