zryw protestacyjny przeciwko podwyżce o 10 groszy kilograma cukru ?...nie będzie bo nie ma zachodnich darczyńców przy przeliczniku 1$ = 10-100 zł w końcowej fazie protestów i niespodziewany gwałtowny zjazd ceny po "zwycięstwie". Zwycięzcy robią co chcą i nikt nie jest w stanie pobudzić do działania teraz już prawdziwych niewolników z najniższymi zarobkami w UE.
pamiętają do czego doprowadziła ich walka,więc nie chcą powtórki z rozrywki. Większość straciła i traci nadal,ale strach przed codziennością jest coraz powszechniejszy, a 500+ jest jak jednorazowa premia upadającego zakładu. Kto młody i silny z determinacją szuka pracy za granicą bo nie wierzy w "dobrą zmianę" której koszty sa utajniane z nonszalancką arogancją.
Nie ma co narzekać. Im mniej państwa w tych organizacjach, tym lepiej. Od stałego tworzenia organizacji odstręczają procedury weryfikacji osób, pragnących działać społecznie oraz obawa przed rozliczeniem z fiskusem. Należy pamiętać, że prowadząca jakąkolwiek dzialność finansową w dobrej wierze i tak powinna za jakieś pieniądze zatrudnić księgową. Dla małych bez środków z dofinansowania, calę pieniądze weźmie ksiegowa. Zadziwia nikła liczba organizacji ze środowiska spółdzielni mieszkaniowych. Same coraz bardziej kostnieją i za malo otwierają sie na zewnątrz.Źle się natomiast dzieje w szkołach, którym zabroniono zbiórki pieniędzy, oferowanych przez rodziców na dodatkową edukscje pozaszkolną, w tym nauki języka, tańców itp. Jest to obudowane w proletariackie hasła o równości dostępu, a faktycznie uniemożliwia wręcz rozój łaknących wiedzy dzieci. Bogaci rodzice dadzą sobie radę, ale w reszcie szkół dominuje maram. Czyżby na tym polegala dobra zmiana w edukacji?