1.
"Dla wielu Brytyjczyków Polacy stanowią element bardziej kulturowo obcy niż np. Hindusi czy Jamajczycy, do których obecności są od pokoleń przyzwyczajeni, lubią ich kuchnię i muzykę".
To zupełnie jasne, wynika zaś z historii (jak zresztą wszystko). Czy się to bowiem komu podoba czy nie podstawę wszystkiego stanowi właśnie historia (a nie np. coś tak prostackiego jak ekonomia). I tak z tymi dla przykładu Jamajczykami łączą Brytyjczyków wspólne dzieje, a co za tym idzie wygenerowana przez nie wspólnota kulturowa (jaka by ona nie była i tak zawsze będzie większa niż w stosunku do Europy Wschodniej). Przytoczona przez Pietrzaka kuchnia czy muzyka to tylko jeden z elementów owych związków kulturowych. By już nawet nie wspomnieć o tak oczywistej sprawie jak język, podstawowy składnik nowoczesnej wspólnoty kulturowej, w tym przypadku angielski, który dla rożnych Jamajczyków czy Hindusów stanowi de facto język ojczysty, ew. zbliżony do takowego, dla Polaków zaś będący typowym językiem obcym (sztucznie przyswajanym). Zdziwienie naszych rodaków na to, że Anglikom bliżsi są "czarni" Jamajczycy niż "biali" Polacy, ewidentnie świadczy o ich tępocie historycznej, bądź szerzej ogólnohumanistycznej (czyli o nieogarnianiu całości). Nawet na tym portalu był kiedyś tekst, ładnych już kilka lat temu, w którym autorka, zdaje się mieszkająca we Francji, nie mogła wyjść ze zdziwienia, że Francuzom bliżsi są przybysze z Kamerunu czy innego Togo, a nie... Polacy (nie pamiętam, czy przypadkiem nie padła tam też Algieria, co byłoby już definitywną i ostateczną kompromitacją intelektualną).
2.
"Rasizm ten okazał się wielkim zaskoczeniem dla żyjących w Wielkiej Brytanii Polaków. (...) Masy polskich przybyszów do Wielkiej Brytanii przez lata karmiły się fantazją, że blady kolor ich skóry automatycznie gwarantuje im wstęp do miejscowej "rasy panów".
Jak wyżej. Polacy na ogół świetnie orientują się w terminologii związanej ze światem materii, mają jednak poważny problem ze zrozumieniem, nazwijmy to tak, słów zakończonych na -izm. Rasę rozumieją dosłownie, czyli białą, żółtą i czarną, tym samym nie pojmują, jak "biali" Angole mogą być rasistami względem także przecież "białych" Polaków. Tymczasem rasizm to nic innego jak wzmocniona forma ksenofobii (nawet w samej Polsce można by się dopatrzeć czegoś w rodzaju jego przejawów we wzajemnych stosunkach Polaków z Polakami).
3.
"Rasizm kampanii Brexitu (...) nie był szczególnie wycelowany w imigrantów z krajów arabskich, Afryki czy Azji Południowej, bo przecież oni docierają tu i tak spoza UE, bez żadnego związku z członkostwem. Śpiewka "imigranci, imigranci, imigranci" intonowana przez zwolenników wyjścia z Unii mierzyła w przybyszów z Europy, a z tych bez porównania największą i najbardziej rzucającą się w oczy grupą są Polacy".
Tak sobie to właśnie wyobrażałem.
zgadzam się z burym motylem
./
pieprzyć motyle...
Czy mógłbyś mi przybliżyć pojęcie ew. genealogię "CIAPATY". Użyłeś tego słowa tutaj. Pytałam wszystkich "możliwców" kumatych, nikt nie jest w stanie mi na to odpowiedzieć. Wiem, że jest to rasistowskie i niepoprawne, ale może ty, z perspektywy brytyjskiej, widzisz o bardziej CIAPATO?
Pozdrawiam ciapato, a nawet ciulato...
I tak Cię kocham...
.