Jest zbyt restrykcyjne prawo pracy, wypychajace ludzi do szarej strefy, przez co musza sie rejestrowac w urzedach pracy w celu uzyskania prawa do opieki zdrowotnej (kolejny absurd).
Tak na marginesie. Różnica między województwami, uznanymi tutaj (a pewnie też w czymś na kształt oficjalnego komunikatu GUS) jako charakteryzujące się bezrobociem najniższym oraz tymi z bezrobociem najwyższym, wynosi ledwie kilka nawet nie procent, lecz jedynie punktów procentowych (!). Mianowicie od ośmiu, warmińsko-mazurskie 13,7% i wielkopolskie 5,1%, do trzech, zachodniopomorskie 10,6% (jako bezrobocie duże) i dolnośląskie 7,3% (jako bezrobocie małe). Serio owe 7,3% a 10,6% czyni jakąś istotną różnicę?
Rzeczywiste różnice dostrzegalne są dopiero na poziomie podregionów statystycznych (nb. które są w tych newsach ustawicznie pomijane, od razu następuje przeskok od województwa do powiatu). Zresztą i one wbrew pozorom nie są aż tak wielkie, albo inaczej, nie aż tak wielkie, jak niektórzy by chcieli (z rozmaitych pobudek).
Racja. Choć moim zdaniem nie jest to kolejny absurd, lecz w ogóle jeden z podstawowych w tym kraju.
To może pora najwyższa więżniów zaciągnąć do roboty?
Niech syfiarze robia wreszcie na swoje utrzymanie a nie żyć ciągle kosztem innych!
bezrobocia nie ma,dobry żart