1.
"Aktualny numer przynosi także dalsze informacje o proteście głodowym w Dobrzeniu Wielkim pod Opolem, który jest wspierany między innymi przez Razem i redakcję "Tygodnika".
Co do rzekomej kwestii śląskiej dość trafny komentarz na innym portalu pod newsem "Poseł PiS chce wysłać na Śląsk oddziały zbrojne". Oto on:
"Nie dajcie się nabierać. Michnica, postkomuna i inny podobny śmieć, mając nóż na gardle, zagra każdą kartą. Także "kartą śląską" (cudzysłów, bo w Polsce w rzeczywistości żadna kwestia śląska nie istnieje). Podobnie było 2007. Wtedy też w postkomunistycznych merdiach zaczął w pewnym momencie pojawiać się temat Śląska".
http://wolnemedia.net/posel-pis-chce-wyslac-na-slask-oddzialy-zbrojne/
2.
"W dziale historycznym o skutkach polskiej inwazji na Litwę (tzw. bunt Żeligowskiego)".
Skutek to taki, że Wileńszczyzna, ziemia niemal lub może nawet tak samo polska jak Królestwo, Galicja czy Poznańskie, stała się, zgodnie zresztą z wolą i pragnieniami swych mieszkańców, częścią Polski, czyli państwa Narodu Polskiego.
"Nasz Dziennik" a rebours...
"Skutek to taki, że Wileńszczyzna, ziemia niemal lub może nawet tak samo polska jak Królestwo, Galicja czy Poznańskie"
Wileńszczyzna polska czy może białoruska ? Zważmy na to, że są to bardziej spolonizowani Białorusini (po nazwiskach to poznamy), stający się w toku ewolucji Polakami, aniżeli etnosy, które wcześniej osiągnęły polskość wcześniej czy też naturalnie się na nią złożyły.
Interwencji Żeligowskiego nie chcę oceniać. Z jednej strony dobrze, że ziemie te ponownie zintegrowały się z Polską po rozbiorach. Z drugiej strony, mogło to być jakoś nienaturalne, akcja Żeligowskiego była gwałtowna i nie wiemy, czy w rezultacie np referendum kilka lat później wiejskie okolice Wilna czy Grodna nie mogłyby np wesprzeć utworzenia państwa białoruskiego. Bo zważmy na to, że Polacy na Białorusi i Litwie w większej mierze używają białoruskiego języka de facto niż ... sami Białorusini. I powołam się tu na źródło (Rz):
"Znamienne jest, że częściej od Białorusinów posługuje się białoruskim tylko jedna grupa etniczna – Polacy. Odsetek mówiących na co dzień po białorusku wynosił wśród nich w 1999 roku ponad 57 procent, by w 2009 roku zmaleć do 41 procent. – To tłumaczy się tym, że ludność polska zamieszkuje głównie zachodnie tereny Białorusi i zaczęła ulegać rusyfikacji znacznie później od mieszkańców wschodniej części kraju, bo dopiero po 1939 roku, gdy zaczęła się tu okupacja radziecka – mówi „Rz” grodzieński historyk i wieloletni działacz Związku Polaków na Białorusi Józef Porzecki. Zgadza się z nim Ancipienka. Obaj przyznają jednak, że Polacy deklarujący posługiwanie się na co dzień białoruskim tak naprawdę mówią o gwarze będącej mieszanką polskiego i białoruskiego. – Wiedzą, że nie mówią po rosyjsku, bo tak mówili na tych ziemiach także za czasów polskich. Podejrzewają jednak, że gwara ta nie jest też językiem polskim, więc nazywają ją językiem białoruskim
http://www.rp.pl/artykul/733529-Jak-ginal-jezyk-bialoruski.html#ap-1
Mówię o sytuacji na mniej więcej 1920, a nie o stanie obecnym.