nie były ich celem samym w sobie, lecz środkiem do celu. Prawdziwym celem było wprowadzenie dzikiego neoliberalnego kapitalizmu, dokładnie takiego jaki zaistniał w Polsce po "łobradach" przy Przenajświętszym Wielkim Okrągłym Meblu. Ten ruch był sterowany z tylnego siedzenia przez CIA i Bank Watykański. Dokładnie tak jak przed laty śpiewał Big Cyc: "...Trzeba było coś obiecać ludziom żeby głosowali - wolna Polska, raj na Ziemi, demokracja i pluralizm..."
https://www.youtube.com/watch?v=EzpR3z8oMPo
Warto było posłuchać na imprezie poświęconej upamiętnieniu "Siły spokoju", jak jeden z bliskich doradców, później w rządzie, opowiadał o przekonywaniu premiera do odebrania Polakom 25% dorobku, żeby uratować leżące w ruinach państwo. Oczywiście, żaden z tych mędrców tyle nie stracił. Raczej wręcz mniemam, że Polakom zostawiono 25%, a reszta poszła w wiadome ręce. Podobnie, jak załatwiono związki zawodowe. Działacze związkowi, zresztą juz przebrani, znakomicie wpasowali sie do oszustów i za apanaże w spółkach siedzieli w pracy do przedostatniego zwalnianego pracownika, pilnując własnego interesu. Jakie szanse ma dziś działacz związkowy w służbie zdrowia, czy administracji? Klasycznym przykładem tych popłuczyn jest sytuacja w kopalniach, gdzie działacze związkowi siedzą na etatach górników i udają, że wydobywają urobek. A faktycznie maja dodatkowe źródło a to w spółce okołokopalnianej, a to w hurtowni sprzedaży węgla. A kolejne rządy, po treningu z czasów Leszka Millera, obdarowanego przywiezionymi ze Śląska śrubami, wolą uniknąć powtórki.
Warto było posłuchać na imprezie poświęconej upamiętnieniu "Siły spokoju", jak jeden z bliskich doradców, później w rządzie, opowiadał o przekonywaniu premiera do odebrania Polakom 25% dorobku, żeby uratować leżące w ruinach państwo. Oczywiście, żaden z tych mędrców tyle nie stracił. Raczej wręcz mniemam, że Polakom zostawiono 25%, a reszta poszła w wiadome ręce. Podobnie, jak załatwiono związki zawodowe. Działacze związkowi, zresztą juz przebrani, znakomicie wpasowali sie do oszustów i za apanaże w spółkach siedzieli w pracy do przedostatniego zwalnianego pracownika, pilnując własnego interesu. Jakie szanse ma dziś działacz związkowy w służbie zdrowia, czy administracji? Klasycznym przykładem tych popłuczyn jest sytuacja w kopalniach, gdzie działacze związkowi siedzą na etatach górników i udają, że wydobywają urobek. A faktycznie maja dodatkowe źródło a to w spółce okołokopalnianej, a to w hurtowni sprzedaży węgla. A kolejne rządy, po treningu z czasów Leszka Millera, obdarowanego przywiezionymi ze Śląska śrubami, wolą uniknąć powtórki. I tak wszyscy czekają na związkowy uwiąd.